poniedziałek, 29 września 2014

Jan Hartman: Związki kazirodcze są złe i toksyczne, bo są zakazane, a nie odwrotnie

Filozof i bioetyk podkreśla, że nie jest zwolennikiem legalizacji związków kazirodczych, ale "warto rozpocząć dyskusję na ten temat". W jego opinii upada najsilniejsze tabu ziemskiego globu i zaczynają się na ten temat dyskusje w krajach Zachodu. – Być może piękna miłość brata i siostry jest czymś wyższym niż najwznioślejszy romans niespokrewnionych ze sobą ludzi? – pyta retorycznie prof. Jan Hartman.

Felietonista tygodnika "Polityka" przypomniał, że dyskusja na temat kazirodztwa jest ostatnio szeroko komentowana w Niemczech. W zeszłym tygodniu w naTemat pisaliśmy, że niemiecka Rada Etyki zaproponowała, aby odstąpić od karania kontaktów seksualnych między dorosłym rodzeństwem. 

– Jeśli nawet przyjąć argument mówiący, że kazirodztwo zagraża poczęciem dziecka z wadami genetycznymi (jest to zresztą argument niewygodny, bo ściśle eugeniczny), to w dobie skutecznej antykoncepcji czas postawić sobie pytanie: co właściwie może dziś służyć za usprawiedliwienie zakazu kazirodztwa? – pyta prof. Hartman

Etyk przekonuje, że "wszystko, co mamy na podorędziu, jest natury religijnej i obyczajowej. Ale to, że obyczaje wszędzie tego zakazywały, to wiemy aż nadto dobrze i wiemy też, jakie było praktyczne źródło tych zakazów". 

– W wolnym społeczeństwie nie wymagamy już od nikogo, aby w życiu prywatnym praktykował takie czy inne obyczaje, a od tego czy owego się powstrzymywał. Zgorszenie możliwe jest tylko co najwyżej publicznie – podkreślił Hartman. Na koniec swojego wpisu na blogu "Polityki" Hartman zdradził, że "nie jest za legalizacją związków kazirodczych". – Twierdzę tylko, że warto rozpocząć dyskusję na ten temat – zaznacza biolog. 

Źródło: hartman.blog.polityka.pl

http://natemat.pl/118637,jan-hartman-zwiazki-kazirodcze-sa-zle-i-toksyczne-bo-sa-zakazane-a-nie-odwrotnie

niedziela, 28 września 2014

W Polsce zoo i PiS rozdzielają osły. A w Niemczech łączą je w pary sądowym nakazem

Sąd w zachodnich Niemczech nakazał właścicielowi osła zorganizowanie mu towarzystwa, bo trzymanie zwierzęcia w samotności jest niezgodne z ustawą o ochronie zwierząt i powoduje u niego poważne problemy behawioralne.
O osłach z poznańskiego Starego Zoo w ostatnich dniach jest głośno nie tylko w Polsce. Historię rozdzielonych zwierząt przytaczają poważne tytuły m.in. "Washington Post" i "The Guardian" . Piszą o polskim "seksskandalu" i o oburzeniu, jakie wywołały kopulujące zwierzęta. Sprawą zainteresowały się też media zza naszej zachodniej granicy.

"Die Welt" opisuje interwencję radnej PiS w poznańskim zoo w dosyć żartobliwy sposób. Podaje, że kopulujące osły to przykład dobrej, tradycyjnej rodziny, ponieważ oślica Antonia nie używa pigułek antykoncepcyjnych, a osioł Napoleon nie stosuje prezerwatyw. Dodatkowo nie można ich też oskarżyć o jakiekolwiek zachowania homoseksualne. Radna PiS Lidia Dudziak nie powinna więc być oburzona. Przeciwnie, powinna cieszyć się oślą prokreacją.

W podobnym tonie opisuje tę historię "Süddeutsche Zeitung". Także zaznacza, że radna z "konserwatywnego i eurosceptycznego ugrupowania, które ceni sobie katolickie wartości, rodzinę i małżeństwo", powinna być zadowolona z chęci rozmnażania, jaką wykazują osły. Gazeta pisze także, że "zoologowie już od dawna wiedzą, że osły to zwierzęta stadne, które nie powinny przebywać w samotności". I przypomina historię pewnego niemieckiego osła, sprawą zajął się sąd. Cała sprawa rozegrała w zachodnich Niemczech w mieście Trewir w powiecie Bernkastel-Wittlich.

Otóż weterynarz z powiatowego inspektoratu weterynaryjnego podczas inspekcji stwierdził, że zwierzę ma poważne problemy behawioralne: jest przestraszone i zdziczałe. Dodał także, że wszystko przez to, że od długiego czasu przebywa w samotności i ma niewielki wybieg. Władze powiatu nakazały więc właścicielowi osła dokupić kolejne zwierzę tego samego gatunku i powiększyć wybieg do co najmniej 500 metrów kwadratowych. Zaraz po tym właściciel osła zaskarżył decyzję władz powiatu do Sądu Administracyjnego w Trewirze. Ten w czerwcu orzekł, że nawet po wielu latach przebywania w samotności zwierzęciu trzeba zorganizować towarzystwo osobnika tego samego gatunku. Dodał także, że trzymanie osła w pojedynkę jest niezgodne z ustawą o ochronie zwierząt. Sąd nie widział jednak potrzeby powiększenia wybiegu.

Jak podaje "Süddeutsche Zeitung" orzeczenie sądu nie jest jeszcze prawomocne.


Wyborcza.pl

piątek, 26 września 2014

Etyka ma powodzenie w Lublinie

Duże powodzenie etyki? Wygląda na to, że zmiana przepisów pomogła [TWÓJ PROBLEM - MOJA SPRAWA]

Kropla drąży skałę i okazuje się, że można. Trzykrotnie wzrosła w Lublinie liczba uczniów, którzy wybrali etykę, albo chodzą i na etykę, i na religię jednocześnie. W ubiegłym roku takich uczniów było prawie 100, teraz jest ponad 300. Przypomnę, że od września szkoły są zobowiązane zorganizować lekcje etyki nawet dla jednego ucznia - to wymóg wynikający z rozporządzenia ministra edukacji. Oczywiście, mogą to być grupy międzyszkolne, ale w Lublinie miasto poszło uczniom na rękę i o zajęciach międzyszkolnych nie ma mowy.
Jak ustaliłam w Wydziale Oświaty Urzędu Miasta, etyka jest w tej chwili w 26 szkołach, podczas gdy w ubiegłym roku szkolnym była tylko w 7. Są podstawówki i gimnazja, gdzie chodzi na nią JEDEN UCZEŃ albo DWÓCH, jak w gimnazjum nr 18. Jak mówi mi dyrektor tej szkoły Marek Krukowski, nowe rozporządzenie to duża zmiana. - Rozporządzenie zwiększyło wrażliwość organu prowadzącego na to, żeby nie utrudniać, tylko wyjść naprzeciw tym uczniom, którzy chcieliby, aby lekcje etyki się odbywały - mówi Krukowski. U niego w gimnazjum początkowo deklaracje o uczęszczaniu dzieci na etykę złożyło siedmiu rodziców, ale ostatecznie zostało dwóch uczniów. - I już od minionego wtorku te lekcje mają. Mamy panią, która jest fachowcem, skończyła filozofię, uczy w jednym z liceów - mówi dyrektor.
Są oczywiście również szkoły, gdzie pojawiły się większe grupy chętnych na etykę, mimo, że wcześniej tego przedmiotu tam nie było - w sumie etyka jest w 12 podstawówkach, 4 gimnazjach i 10 szkołach ponadgimnazjalnych.
Po danych liczbowych widać, że jeśli chodzi o sam Lublin etyki jest o wiele więcej niż do tej pory. Gorzej jest w szkołach w małych miejscowościach. Chciałam sprawdzić, jak to wygląda w skali Polski, ale rzeczniczka MEN, Joanna Dębek przekazała mi informację, że dane dotyczące lekcji etyki będą zbierane dopiero według stanu na 30 września, ale zanim dotrą do MEN i zostaną przeanalizowane - będzie połowa listopada. I wtedy MEN te dane udostępni.
Do małych miejscowości w województwie lubelskim wybrali się wolontariusze z Fundacji "Wolność od religii" z ulotkami i plakatami o etyce, w ramach kampanii ''Równość w szkole''. Jak mówi mi prezeska fundacji, Dorota Wójcik, mniej więcej do połowy szkół nie zostali wpuszczeni. - Czasami byli przeganiani ze szkół - dodaje.
Bywało, że dyrektorzy informowali, że żadne ulotki ani plakaty w ramach kampanii ''Równość w szkole'' nie są im potrzebne, bo u nich na etykę nikt się nie zapisuje. Mówili też wolontariuszom, że o nowym rozporządzeniu MEN wiedzą wszystko i nie chcą wiedzieć więcej. Tak było m.in. w Krasnymstawie, Bełżycach czy Kraśniku.
Do fundacji docierają też informacje spoza Lubelszczyzny o problemach z etyką. - To są głównie takie głosy, że w szkołach lekcje religii są już od początku września, a etyki wciąż nie ma. Nie do końca wiadomo dlaczego - mówi Dorota Wójcik. Zwraca uwagę na coś jeszcze: że wciąż są szkoły, w których widać niechęć nauczycieli do etyki. - Dyrektorzy zniechęcają. Mówią rodzicom, że etyka będzie po południu albo o 7 rano, a może i w innej szkole - informuje prezeska fundacji.


TOK FM. Blog Anny Gmiterek-Zabłockiej

czwartek, 25 września 2014

"PiS z kijem baseballowym na Sikorskiego. Wystąpienie Szczerskiego - żenujące i kompromitujące"

Anna Siek

- Rozumiem to podenerwowanie, bo wydawało się, że władza jest już w rękach PiS, a teraz może być różnie. Ale nie wiem, czy Prawo i Sprawiedliwość takimi wystąpieniami jak wczorajsze posła Szczerskiego coś zwojuje. To było żenujące i kompromitujące - oceniła Janina Paradowska. Poseł Szczerski m.in. straszył, że w przypadku wyboru Sikorskiego marszałek może pomylić laskę marszałkowską z kijem baseballowym.
Krytyka i sprzeciw opozycji nie przeszkodziły Radosławowi Sikorskiemu w objęciu stanowiska marszałka Sejmu. Kandydaturę dotychczasowego ministra spraw zagranicznych poparło 233 posłów.

Według Janiny Paradowskiej Sikorski bardzo dobrze zaprezentował się wczoraj w Sejmie. W przeciwieństwie do posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy ostro go krytykowali.
Publicystce "Polityki" szczególnie nie spodobało się wystąpienie Krzysztofa Szczerskiego. Były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego jest ostatnio dyżurnym posłem występującym w imieniu swojego klubu w czasie ważnych debat. Tak było m.in. w czerwcu podczas rozpatrywania wniosku o wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska.

Wczoraj poseł Szczerski mówił m.in., że "poseł Sikorski jako marszałek jest czynnikiem ryzyka w Sejmie". - Platforma Obywatelska po prostu potrzebuje sejmowego prowokatora. Do tej roli poseł Sikorski nadaje się znakomicie. Istnieje ryzyko, że może dać się ponieść skłonnościom do mylenia laski marszałkowskiej z kijem baseballowym - ostrzegał polityk PiS.

- Rozumiem to podenerwowanie, bo wydawało się, że władza jest już w rękach PiS, a teraz może być różnie. Ale nie wiem, czy Prawo i Sprawiedliwość radykalizacją języka i takimi wystąpieniami jak wczorajsze posła Szczerskiego coś zwojuje. Jak na profesora i absolwenta UJ to było żenujące i kompromitujące, że użyję łagodnych określeń - oceniła Paradowska w TOK FM.

Zdaniem publicystki "Polityki" bardzo dobrze, że Radosław Sikorski przypomniał wszystkim posłom, że "Sejm cieszy się najniższym zaufaniem spośród wszystkich organów władzy". 

Zobacz także


środa, 24 września 2014

Halicki przekonuje: Politycy europejscy dobrze wiedzą, kim jest Grzegorz Schetyna

Min. Andrzej Halicki, stronnik Grzegorza Schetyny, broni szefa polskiej dyplomacji. Jak mówił w TOK FM, aktywność ministra spraw zagranicznych zauważyli i docenili m.in. obywatele państw aspirujących do UE, takich jak Ukraina i Mołdawia. – Niezależnie od tego, Schetyna jest człowiekiem o dużej charyzmie, więc politycy europejscy dobrze wiedzą, kim jest.

Andrzej Halicki nie ma żadnych wątpliwości, że Grzegorz Schetyna świetnie nadaje się na ministra spraw zagranicznych. Krytykom szefa dyplomacji minister administracji i cyfryzacji odpowiadał w „Poranku Radia TOK FM”: – To były marszałek Sejmu i szef Komisji Spraw Zagranicznych, proszę nie odmawiać mu kompetencji. Do jego sukcesów zaliczyć możemy choćby odbudowanie, na poziomie parlamentarnym, aktywności Trójkąta Weimarskiego i aktywność w sprawach polityki wschodniej – zaangażowanie w wydarzenia na Ukrainie i w Mołdawii. Społeczeństwa tych krajów, aspirujących do UE, zauważyli aktywność Grzegorza Schetyny.Jak podkreślił Halicki, od lat bliski współpracownik Schetyny, szef polskiej dyplomacji to także „człowiek o dużej charyzmie, więc politycy europejscy dobrze wiedzą, kim jest”.

Dobra energia


Min. Halicki wbrew krytykom, którzy zarzucają brak kompetencji nie tylko Grzegorzowi Schetynie, ale także m.in. szefowej MSW Teresie Piotrowskiej, uważa, że praca rządu musi przynieść „widoczne efekty”. – To bardzo zdeterminowany zespół. W rządzie panuje bardzo dobra energia – zachwalał w TOK FM.

Sondaż HH: PO i PiS po równo, Palikot na dnie

chart_6(1)
PiS i PO wspólnie na prowadzeniu. Obie partie mogą liczyć na identyczne poparcie, obie zaliczyły taki sam wzrost poparcia – wynika z najnowszego sondażu Homo Homini przygotowanego dla Rzeczpospolitej.
Podobnie jak w badaniu sprzed dwóch tygodni partia rządząca i największa partia opozycyjna remisują. Zarówno Prawo i Sprawiedliwość jak i Platforma Obywatelska mogą liczyć na 33 proc. poparcia, co oznacza wzrost o 3 pkt.
Na trzecim miejscu znajduje się SLD, który ma 11 proc. poparcie (+2 pkt.). Powyżej progu wyborczego plasują się również PSL z 6 proc (+1) oraz Nowa Prawica JKM z 5 proc. (bz).
Stawkę zamykają wspólnie: Twój Ruch z 1-procentowym poparciem (-1) i partie prawicowe, które w tym badaniu nie są notowane wspólnie z PiS – Polska Razem i Solidarna Polska również mogą liczyć na 1 proc.