wtorek, 30 kwietnia 2013

Alkohole 24 są plagą!



"Wkurza mnie liczba powstających sklepów typu 'alkohole24'! Są istną plagą!" - pisze do nas czytelnik, pan Piotr. "Powiedzmy sobie szczerze - o 2 czy 3 w nocy do takiego sklepu nie chodzi się po wieczorną lampkę wina i ciszy nikt nie zachowuje! Ba - często jest to wulgarne darcie mord!" - dodaje.
"Piszę, bo po minionym weekendzie jestem niezwykle wkurzony. Zrobiłem sobie 'rajd' po rodzicach - odwiedziłem swoją mamę w podwarszawskiej miejscowości i ojca - na warszawskim Targówku. Niezbyt często ich odwiedzam, więc każde zmiany w okolicy miejsc ich zamieszkania zauważam od razu przy każdej wizycie. Tym razem zmianą, którą dostrzegłem - zarówno w rodzinnym Otwocku, jak i na Targówku - było... Pojawienie się w każdym z tych miejsc, pod blokami, gdzie mieszkają rodzice, sklepów całodobowych typu 'Alkohole24'. Od tamtego czasu zacząłem na to zwracać uwagę i muszę przyznać - w całej Warszawie i okolicach tego typu sklepy pączkują! Są istną plagą!

Sam mieszkam na Mokotowie, niedaleko mam ze dwa takie sklepy i do tej pory mi nie przeszkadzały. Może dlatego, że oba są przy ruchliwych ulicach - Puławskiej i al. Niepodległości? Różnica jednak między tymi dwoma w mojej okolicy, a tym, który mnie rozsierdził np. w Otwocku, jest taka, że otwocki "lokal" znajduje się tuż pod blokiem mieszkalnym, niedaleko skwerku, gdzie zazwyczaj po zmroku nie jest przyjemnie chodzić (przez przesiadującą tam zawsze "złotą" polską młodzież). Na Targówku podobnie - w samym środku dużego blokowiska powstaje taki sklep (są też inne spożywcze z alkoholami, czynne do godz. 22; niedaleko jest też stacja benzynowa 24h z alkoholami).

"Krzyki, wulgarne darcie mord"

Żeby nie było - nie przeszkadza mi, że istnieją takie sklepy; wiem, że są potrzebne. Co więcej - dobrze, że w sklepach spożywczych jest alkohol. Ale - na miłość boską - dlaczego one muszą powstawać tuż pod oknami ludzi? Bezmyślność władz (bo nie wiem, kogo innego) powoduje, że większość (mieszkańcy osiedli) jest terroryzowana przez mniejszość (klientelę takiego sklepu). Bo - powiedzmy sobie szczerze - o 2 czy 3 w nocy do takiego sklepu nie chodzi się po wieczorną 'lampkę wina' i ciszy nikt nie zachowuje! Ba - często jest to wulgarne darcie mord! Nie mam najczulszych uszu, nie przeszkadzają mi ludzie na imprezach. Ale jak słyszy się co wieczór, że 'ej k**wa, szmato, co się gapisz, pi**o jedna!' (cytat zasłyszany w miniony weekend o trzeciej w nocy), to najspokojniej człowiek się nie czuje. Szczególnie na osiedlach, które są 'sypialniami' i w mniejszych miejscowościach. Niby jest policja, ale zanim dojedzie, zanim się cokolwiek udowodni hałasowanie w nocy...

Oczywiście, ktoś może podnieść argument, że mamy przecież wolność gospodarczą. Ale sklep 'alkohole24' to nie jest tego samego typu działalność gospodarcza jak prowadzenie warzywniaka czy nawet SKLEPU SPOŻYWCZEGO z alkoholem. I to nie chodzi o zdrowie klientów - a niech się zapijają. Chodzi o poczucie bezpieczeństwa i spokoju innych ludzi.

To nie jest gołosłowne utyskiwanie - rozmawiałem z moimi byłymi sąsiadami z Otwocka, którzy mówią wprost, że po zmroku nawet nie przechodzą obok tego sklepu - bo się boją; bo pojawiło się przy nim 'towarzystwo'. Tym bardziej nie chodzą wspomnianym skwerkiem, który nie jest jakimś wydumanym skrótem, lecz który jest niemal w środku miasta i przez który przechodzi kilka chodników (co ciekawe, 300 metrów dalej jest sklep spożywczy, całodobowy, z alkoholem. Tyle że nie pod domami).

Sprawa byłaby inna, gdyby takie sklepy powstawały przy ruchliwszych drogach, nie bezpośrednio pod blokami mieszkalnymi. Bo inaczej to nie jest wolność handlu, a zwykły terror.

Źródło: TOK FM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz