Zbigniew Ziobro to nie ch... - tak napisała Krystyna Kofta. A dlaczego tak szlachetnie odnosi się do tego karalucha?
Pisarka tłumaczy: bo to obraża skądinąd pożyteczny organ, który może dostarczać przyjemności.
Pisarka pisze o Ziobrze, który w TOK FM mówił o zmarłej tragicznie Barbarze Blidzie: „Nie żyje, bo była uwikłana w korupcję”. Powtórzył to podobno w krótkiej rozmowie cztery razy! To samo od razu po śmierci Blidy mówiła znana chrześcijanka, wówczas ulubienica prezesa w PiS, Beata Kempa!
RPO Irena Lipowicz na prośbę rodziny Blidy jeszcze raz przyjrzała się działaniom prokuratorów i ABW, którzy doprowadzili do śmierci posłanki 6 lat temu, a także prokuratorom, którzy prowadzili śledztwo w sprawie prokuratorów. Krótko pisząc: ręka prokuratora rękę prokuratora myje, choć na niej krew.
Lipowicz stwierdziła wiele zaniedbań prokuratorskich i skierowała sprawę do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który nadał już sprawie bieg.
Ziobrze w związku z tym trzęsą się portki. Powyższe słowa eurodeputowanego w TOK FM to smród z tych portek.
Z tego powodu więc trudno go nazywać ch..., można smrodem, a także karaluchem, który dostarczył dzisiaj do Sejmu członek jego partii, gdy był zgłaszany wniosek o wotum nieufności dla Sławomira Nowaka, ministra transportu.
W słoiku Patryka Jakiego był symbolicznie uwięziony Ziobro. Dlatego tak się szamocze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz