piątek, 3 października 2014

O zarobkach posłów. W odpowiedzi Magdalenie Środzie

Ryszard Kalisz Poseł Niezależny, Prawnik Drukuj
Sejm
Sejm (Fot. S3awomir Kaminski / AG)
Czy wybierany na czteroletnią kadencję przedstawiciel(ka) narodu ma być merytorycznym szarakiem?




Moja wypowiedź dotycząca zarobków posłów dała tabloidom pretekst do kolejnego ataku na mnie. Wywołała też w internecie burzę. Spodziewałem się tego.

Nie żalę się na zarobki

Zaskoczyła mnie natomiast pani profesorka Magdalena Środa ("Wyborcza", 1 października). Najpierw stwierdziła, iż nie zgadza się z red. Janem Wróblem, który powiedział w Radiu TOK FM (30 września), że "szaleństwo skąpstwa wobec polityków, posłów, ministrów wystawia nam jak najgorsze świadectwo", a następnie skrytykowała mnie za to, że "apelowałem" o wyższe uposażenia dla posłów. Środa nie chce wyższej pensji dla posła Hofmana, posłanki Pawłowicz. Pyta: "Dlaczego więcej ma zarabiać szkodliwy poseł Macierewicz, kombinator polityczny poseł Gowin czy posłanka profesor Hrynkiewicz". Środa podaje też swoje niskie zarobki profesorskie (4 tys. zł).

Od wielu lat jestem orędownikiem dyskusji dotyczącej poziomu polskiego parlamentu. Wbrew temu, co kłamią tabloidy, nie żalę się na swoje zarobki. Marzę o efektywnym systemie podejmowania merytorycznych decyzji. Mój majątek jest publicznie znany, ale w największym stopniu pochodzi z mojej pracy niezwiązanej z polityką.

Wracając do meritum. Wiem, że 9 tys. zł na rękę, które obecnie otrzymują polska parlamentarzystka i parlamentarzysta, to dla przeciętnego obywatela sporo. Czy poważna dyskusja powinna być jednak spłycona do tego, że większość ludzi może jedynie pomarzyć o takich zarobkach? Odpowiedź brzmi negatywnie.

Argumenty, które mnożą się na moich profilach w mediach społecznościowych, dotyczące tego, że mniej od posła zarabiają: pielęgniarka, nauczycielka, monter, kierowca i sprzątaczka, są argumentami nietrafionymi. Media - ale też wiele posłanek i posłów - od lat kreują postrzeganie naszej politycznej elity jako niekompetentnych leni podatnych na dodatek na otaczające ich pokusy - od łapówek po alkohol.

Wykreowany w ten sposób przez tabloidowe media - którym wierzy duża część społeczeństwa - wizerunek elit politycznych faktycznie nakazuje twierdzić, że nie zasługują na wiele. Ba! Nawet 7 tys. zł to dla nich za dużo. Nie jest jednak tak, że opis ten pasuje do większości. Jak powszechnie wiadomo, wszelkiego rodzaju patologie i anomalie przebijają się do opinii publicznej dużo łatwiej aniżeli rzetelna praca i merytoryka. Tak jest i tym razem.

Poseł musi być dobry

Czy wybierany przez nas na czteroletnią kadencję przedstawiciel lub przedstawicielka narodu ma być nieprzygotowanym merytorycznie szarakiem? Czy jeśli uświadomimy sobie, że obecnie na jednego posła w Polsce przypada prawie 90 tys. obywateli, to jego pensja jest zatrważająco wysoka? Oczywiście, że nie! W wymienionej grupie 90 tys. osób znajdziemy spokojnie minimum kilkuset zarabiających od posła dużo więcej. Jeśli chcemy, aby reprezentantka bądź reprezentant tak dużej grupy ludzi mógł charakteryzować się takimi przymiotami jak świetne przygotowanie merytoryczne, wybitna znajomość danego obszaru życia, poczucie misji i służby dla narodu, musimy zaoferować mu wyższe wynagrodzenie. To bardzo gorzka, ale jednak prawda.

Najbardziej wyróżniający się w swoich dziedzinach wybierają pracę na wolnym rynku, gdzie sektor prywatny może zaoferować im wysokie zarobki. Nie można im jednak zarzucić a priori braku poczucia misji. Tak zachowa się przytłaczająca większość. Tylko że wtedy pracują dla swojej firmy. Posłowie powinni działać dla całego społeczeństwa.

Porozmawiajmy szczerze o pieniądzach

Jest jeszcze jedna sprawa, o której w tym kontekście mało kto wspomina. Lobbing. Sam w sobie nie jest niczym złym. Zarejestrowanych lobbystów mamy obecnie w Sejmie około 30. Czemu tak niewielu? Z prostego powodu. Wiele osób woli załatwiać korzystne rozwiązania w sposób nieformalny. Łatwiej to robić, jeśli mamy do czynienia ze stosunkowo nisko opłacanymi politykami. To kolejna niepopularna prawda. Warto podyskutować na ten temat głośno.

Jeśli uświadomimy sobie, że to właśnie 460 osób zasiadających w budynku na Wiejskiej ma tworzyć merytoryczne, pozbawione wad prawo, które kształtuje życie milionów ludzi w kraju, 7 tys. na rękę to nie są duże pieniądze.

Zgadzam się, że należy rozpocząć dyskusję o zasadności tak licznej reprezentacji. Zgadzam się, że konieczna jest poważna debata o reformie Senatu. Niejednokrotnie mówiłem o koncepcji Senatu wirylistycznego, składającego się z zasłużonych dla kraju osób: jak byli prezydenci, wybitni samorządowcy czy byli premierzy.

Nie zgadzam się jednak na zamiatanie pod dywan dyskusji o zarobkach posłanek i posłów. Wiem, że to niepopularne i trudno jest o poważną narrację mediów w tej kwestii. Polityka to jednak nie konkurs piękności i poruszania tematów łatwych, prostych i przyjemnych. Czasem trzeba mówić rzeczy niepopularne. Te posłanki i ci posłowie, którzy obecną swoją działalność traktują jako chęć finansowego ustawienia się, nie powiedzą tego głośno w obawie przed brakiem reelekcji. Nie powiedzą tego, bo wiedzą, że w codziennym życiu nie poradzą sobie najlepiej. Na wolnym rynku są lepsi od nich. Ci lepsi, skuszeni odpowiednią alternatywą w postaci wyższych zarobków, spełniają się w prywatnych firmach, a mogliby dobrze służyć państwu.

Dyskutujmy bez strachu przed tabloidami

Chciałbym, aby przytłaczająca większość polskiej elity politycznej mówiła o problemach głośno, wyraźnie i szczerze, nawet jeśli są niepopularne. Aby widmo niewybrania kogoś na następną kadencję nie przesłaniało konieczności służby dla kraju. Marzę o tym, aby była to przytłaczająca większość. Aby dyskusji politycznej nie determinował strach przed tabloidami.

A Magdalenie Środzie odpowiem, iż doceniam pracę naukowców, szczególnie że Polsce teraz potrzebna jest progresywna myśl i innowacyjność. Parlament podejmuje jednak decyzje ważne dla całego naszego państwa i wszystkich obywateli, dotyczące funkcjonowania instytucji państwowych i warunków aktywności ludzi. Muszą być na jak najwyższym poziomie, a to zapewnią posłowie, którzy wcześniej odnieśli sukces zawodowy. To samo dotyczy też wiceministrów, których wynagrodzenie jest takie samo jak posłów.

Przyczyn niskich efektów działalności polskiego parlamentu jest jeszcze wiele innych. Chociażby wodzowski i aparatowy charakter partii politycznych. Jednak dyskutujmy. Demokracja i obywatelska partycypacja na tym właśnie polega.




Zobacz także




http://wyborcza.pl/1,75968,16743058,O_zarobkach_poslow__W_odpowiedzi_Magdalenie_Srodzie.html#ixzz3F5jt1qc7

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz