sobota, 31 października 2015

Kaczyński, Rydzyk i teokracja


Mamy za sobą pierwszy tydzień po wyborach parlamentarnych. Chaos w polityce, aż buczy. Odchodząca Platforma chce rozliczać premier Ewę Kopacz.

Zwycięskie PiS ma nadprezydenta Jarosława Kaczyńskiego, a przyszła premier Beata Szydło nic nie ma do powiedzenia o kształcie jej rządu.

Zaś o. Tadeusz Rydzyk zaleca katolicyzm jako panaceum na dzisiejsze światowe bolączki. Zachód winien wziąć przykład z Polski, w której ma zapanować ustrój teokracji.

Jak Rydzyk chce ratować normalność?

Słyszałem, jak pewna osoba mówiła, że gdy wygra PiS, będziemy mieli „republikę wyznaniową”. A przecież gdy odrzucimy Pana Boga, możemy mieć republikę bandytów, złodziei, zboczeńców – powiedział w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" Rydzyk.

I dalej:

– My musimy uratować w sobie po prostu normalność. Mam nadzieję, że Polska odrodzi się, ale tylko z Panem Bogiem.

Wg Rydzyka Polska powinna stać się przykładem dla świata:

– Zachód jest słaby duchowo, stąd wynika brak siły do przeciwstawienia się współczesnym zagrożeniom. To teraz widać bardzo jasno, obserwując inwazję świata islamu. Nie dają sobie rady, pogubili się.

Czy Kaczyński zastosuje się do rad Rydzyka i zaproponuje Polakom teokrację?


---

czwartek, 29 października 2015

Kaczyński tajniacko u Dudy, PO zbiera się do kupy


Jarosław Kaczyński stosuje swoje stare praktyki. Tajniactwo nocą. Wcześniej Andrzej Duda dojechał do niego na Żoliborz. Teraz prezes PiS udał się do pałacu prezydenckiego w związku z rekomendacją Beaty Szydło na premiera.

Zwykle odbywają się takie spotkania przy otwartej kurtynie. PiS wprowadza nowe praktyki - nocne, tajniackie.

To zapowiada przewracanie dotychczasowego porządku.


Platforma Obywatelska musi się otrząsnąć po porażce, to jedyna siła polityczna, która może sensownie recenzować pisowski Ciemnogród, bo ten zechcą zaprowadzić.

Wiceszef think tanku PO pisze, iż na nowo trzeba zbudować ideę spajającą partię i bronić państwa liberalnego światpoglądowo.
Platforma Obywatelska, jako partia opozycyjna, musi na nowo zbudować ideę, która będzie ją spajać. Skoro w Sejmie zabraknie lewicy, to Platforma – razem z .Nowoczesną – musi bronić wartości państwa liberalnego, świeckiego i obywatelskiego
Wynik wyborów jest oczywisty. Polacy zadecydowali, że władzę przejmie Prawo i Sprawiedliwość (samodzielnie lub w koalicji). Platforma Obywatelska musi przejść do opozycji. Co by nie mówić – to dowód, że demokracja w Polsce działa. To wartość sama w sobie.
Porażka wyborcza Platformy ma wiele przyczyn. PO zapłaciła za to, co zrobiła, na przykład za odważną reformę emerytalna – podwyższenie wieku emerytalnego. Ale także za to,  co zrobiła za późno: zbyt długo tolerowała nadmierną „elastyczność” na rynku pracy, spychającą setki tysięcy młodych (ale nie tylko) w niestabilne i nisko płatne umowy śmieciowe.
Platforma Obywatelska zapłaciła także za to, że do końca próbowała pogodzić – jak na partię centrum przystało – sprzeczne często interesy różnych grup społecznych. Wielu dobrze zarabiających, ciężko pracujących, wykształconych wyborców z wielkich miast nie uważa, ze trzeba pomagać górnikom czy rolnikom. Słusznie czy nie – taki jest ich pogląd. I w tych wyborach Ci wyborcy mogli zagłosować na nowe ugrupowanie, świadomie adresujące swój przekaz właśnie do wyborców, którzy w kapitalistycznej Polsce odnajdują się najlepiej. Na tym polega demokracja – i nie wolno się na taką rzeczywistość obrażać. Nawet jeśli dla Platformy oznaczało to odpływ wielu wyborców.
Platforma zapłaciła oczywiście także za swoje błędy. Nie muszę ich szczegółowo wymieniać, inni autorzy zrobią to znacznie lepiej ode mnie. Dość powiedzieć, że dla wielu wyborców kluczowe mogły być względy estetyczne. Niewłaściwe zachowania zostały zapamiętane, bez względu na to, czy ich autorzy ponieśli konsekwencje, czy nie.
By stać się nieustępliwą opozycją i politycznie odbudować w kolejnych latach, Platforma musi odrobić pracę domową.
Ludzi skupionych w partii politycznej musi łączyć wspólna idea, pomysł na Polskę. Ugrupowanie polityczne musi umieć odpowiedzieć na pytanie – parafrazując Słowackiego – Polska, ale jaka? Przez ostatnie lata Platforma Obywatelska za dużo mówiła, jakiej Polski nie chce, jakiej się boi, a za mało o tym, jaką Polskę proponuje. Wyborcy nie mieli pewności, co jest tym cementem, który spaja Platformę – i dlatego niektórzy z nich odwrócili się od niej. Niektóre ruchy kadrowe tylko ich w tym poczuciu zawodu utwierdziły – jak można głosować na Platformę, gdy na jej listy byli przyjmowani politycy z jednym jedynym wspólnym mianownikiem – niechęcią do PiS-u? Tym bardziej, ze ta niechęć wynikała nie ze światopoglądowych różnic, ale z personalnych konfliktów o ambicjonalnym charakterze. Co wspólnego może mieć Platforma Obywatelska z politykiem, który publicznie nawołuje, by jakiegoś dziennikarza usunąć z publicznych mediów? To mają być wartości Platformy? Obywatelskiej? Nie, to nie są wartości Platformy Obywatelskiej.
Opowieść o Polsce, którą Platforma powinna dziś rozwinąć, nie może być oparta o wyświechtane frazesy. Dziś wszystkie partie polityczne podpiszą się pod obietnicami (by podać tylko kilka przykładów) „Polski otwartej, sprawnie zarządzanej i silnej w Europie”. Rolą Platformy jest powiedzieć obywatelom, jak chce rozumieć Polskę otwartą, co konkretnie rozumie przez „sprawne zarządzanie” i jak zbudować siłę w Europie. Program wyborczy, z którym Platforma Obywatelska szła do wyborów, to dobry początek. Teraz jednak potrzeba znacznie więcej pracy.
Po drugie, Platforma musi naprawić swój wizerunek, swoją polityczną estetykę. Platforma musi na nowo przekonać wyborców, że jej przedstawiciele wiedzą jakie zachowania są dopuszczalne, a jakie nie. Odzyskanie utraconej twarzy zajmie sporo czasu, ale innego wyjścia nie ma. Pierwszy krok już został zrobiony: Platforma przyjmuje wyborczą porażkę z godnością i nie kłamie o „sfałszowanych wyborach”.
---

wtorek, 27 października 2015

Platformy przegrana zdefiniowana przez Andrzeja Bobera


Przegraną Platformy Obywatelskiej dobrze zdefiniował w TOK FM Andrzej Bober:

- Kiedy słyszałem, że na listy PO trafiają Michał Kamiński, Ludwik Dorn, że popierany jest Roman Giertych, zastanawiałem się czy u mnie w głowie się coś poprzewracało, czy coś się przewraca tym, którzy kręcą interesem zwanym Platformą.

- PO przegrała przez zarozumialstwo, nadmierną pewność siebie, arogancję. Oni uważali, że kogokolwiek wstawią na listę, ten musi wygrać.

Dorn i Giertych na szczęście nie dostali sie do Parlamentu.

Na wszystkie listy oddano 15,2 mln głosów ważnych. W tym na:
PiS - 37,58 proc. głosów
PO - 24,09
Kukiz - 8,81
Nowoczesna - 7,6 proc.
Zjednoczona Lewica - 7,55 (nie wchodzi)
PSL - 5,13
Korwin - 4,76 proc. (nie wchodzi)
Razem - 3,62 (nie wchodzi)
Partia Jarosława Kaczyńskiego będzie miała 61 senatorów, a PO - 34. W nowym Senacie znajdzie się także jeden przedstawiciel PSL i 4 osoby startujące z własnych komitetów.
---

niedziela, 25 października 2015

Uchodźcy Unia Europejska pęka w szwach


Austria nie wytrzymuje w kwestiach uchodźców, Niemcy dotarli do kresu. U nas w ogóle nie ma woli politycznej, aby przyjąć uchodźców.

Do Austrii napływa codziennie 6,5 tys. uchodźców, z tego 4,5 tys. jest przekazywnaych do Niemiec.

Kanclerz Austrii Werner Fayman ostrzegł z kolei przed niebezpieczeństwem rozpadu UE. - Dotarliśmy do kresu możliwości - mówi szefowa MSW Austrii Johanna Mikl-Leitner.

Austriacy postuluja mozliwość wzniesienia płotu na granicy Słowanii z Chorwacją.

Unii Europejskiej grozi cichy rozpad. Nawet Donald Tusk apelował o solidarność w zabezpieczeniu granic zewnętrznych Unii.

Austria domaga się, podobnie jak Niemcy, wdrożenia w UE stałego i obligatoryjnego mechanizmu rozdziału uchodźców. Na takie rozwiązanie nie godzą się m.in. kraje środkowoeuropejskie.

Jak dojdzie PiS do władzy, zesra się a zaprze. No i wtedy z UE nas relegują. To nie jest groźba, to jest wielce realne, prawdopodobne.
---

sobota, 24 października 2015

Kościół katolicki nie tylko w Janowie Lubelskim rządzi oświatą


Na wschodzie kraju rządzi Kościół katolicki, a nie władze samorządowe, czy też, jak w opisywanym przypadku, oświatowe.

W Janowie Lubelskim w trzech szkołach nie odbyły się zajęcia szkolne, bo cały Janów Lubelski świętował 30-lecie koronacji Matki Bożej Janowskiej.

Działo się to w dzień powszedni we wrześniu, w dzień nauki.

Jeden z rodziców zgłosił obiekcje:

– Rozumiem potrzeby duchowe, ale żeby z powodu święta zatrzymywać oświatę na cały dzień, to już przesada. Wiem, że większość mieszkańców to katolicy, ale dlaczego tak traktuje się mniejszość? Ja wcale nie zamierzam świętować. Może od razu zmienić nazwę miasta na Katolicki Janów Lubelski? To zwykła indoktrynacja.

Kuratorium zaraz się zajął sprawą. Ale co z tego? Kler gwiźnie, owieczki polezą na dźwiek dzwonów.

Tak postępuje Polska katolska. A może być jeszcze gorzej, gdy do konstytucji zostanie wpisane: "W imię Boga..." i podobne brednie o wartościach chrześcijańskich, które ogłosił prezes wiadomej partii.
---

piątek, 23 października 2015

Polska katastrofy, destabilizacji, czy Polska w rozwoju i demokracji - to jest stawką tych wyborów parlamentarnych


PiS zagraża polskiej demokracji. To nie ulega wątpliwości. Na tym blogu piszę o tym wciąż i uwrażliwiam.

Pięć spośród ośmiu komitetów wyborczych spełnia te kryteria: Nowoczesna, Partia Razem, PO, PSL, ZL (kolejność alfabetyczna).

Jeśli PiS zdobędzie pełnię władzy, narzuci dyktaturę większości. Bez liczenia się z prawami mniejszości, bez respektu dla ducha i litery prawa. Jeśli PiS wygra wybory, co sugerują sondaże, to partii tej prezydent Duda powierzy formowanie rządu. Dlatego jest dziś polską racją stanu, by wynik PiS i jego potencjalnych koalicjantów był jak najsłabszy. Aby nie tylko nie byli w stanie zmienić konstytucji broniącej praw i wolności obywateli (307 głosów), ale także nie mogli utworzyć większościowego rządu. Innymi słowy, by ani samodzielnie, ani w koalicji (Kukiz?, Korwin?) nie uzyskali ponad 230 mandatów w Sejmie i ponad 50 mandatów w Senacie.


Beata Szydło dzień po prezesie Kaczyńskim straszyła widzów i słuchaczy w TV Trwam. Powtórzyła za pisowskie kłamstwa, w tym o podatku na uchodźców. Wierutnym kłamstwie.

Zapomniała dodać, że Angela Merkel jednoznacznie zdementowała możliwość wprowadzenia takiego podatku.


Bronisław Komorowski jest za koalicją antypisowską:

- Nie warto wróżyć z fusów. Warto rozważyć różne warianty. Ja szczególnie zastanawiam się nad wariantem złapania minimum programowego, w celu zbudowania wielkiej koalicji.


W poniedziałek możemy obudzić się w innej Polsce, którą niszczyć i dewastować będą prezes i jego akolici. W Polsce katastrofy. Oby tak się nie stało!
---

środa, 21 października 2015

Ewa Kopacz bez pardonu o gospodarczych bredniach prezesa Kaczyńskiego. Kampania na finiszu


Z grubsza wiadomo, kto wygra wybory. Ale kto będzie rządził? - to jest pytanie o przyszłość Polski. PiS samodzielnie, czy jakaś koalicja partii Kaczyńskiego? Czy może jednak anty-PiS?

Premier Ewa Kopacz ostro o pomysłach Jarosława Kaczyńskiego:

- Obracam się w realiach budżetowych na tyle biegle, że nie będę składać takich obietnic bez pokrycia. Mam wrażenie, że pan prezes się rozpędził – bo wie na pewno, że nasze PKB wynosi bilion osiemset złotych. Jeśli dzisiaj stawia na szali prawie całe nasze PKB i mówi „to będą te pieniądze na te obietnice”, to życzę powodzenia. Nawet ten, kto nie wie, jakie są dochody, deficyt i dług, na pewno myśli sobie: chyba trochę gościu przesadziłeś

Premier o kuchcie prezesa, Beacie Szydło:

- Kiedy ja podawałam wiarygodne liczby i mówiłam, ile dobrego PO zrobiła, ile wybudowała Platforma dróg, orlików, 2600 orlików, 5500 przedszkoli i żłobków, nie wspomnę o szpitalach, o instytucjach kultury – to moja oponentka mówi mi: „wie pani, Polacy sobie statystyki do garnka nie włożą”. Tak. To prawda. Z tego zupy się nie ugotuje. Ale ja mogę odpowiedzieć swojej oponentce tylko jedno: kiedy się odpowiada za kraj, w którym mieszka blisko 40 mln Polaków, to trzeba czasem podnieść głowę znad garnka i sięgnąć po statystyki

Ewa Kopacz dobrze finiszuje. Musimy się jednak liczyć z dewastacją Polski, której dokona PiS.


PiS już ma przygotowane dla Polaków prawo ustrojowe, jak chwycić naród za twarz i jakie ma wartości wyznawać (chrześcijańskie).

To wszystko znajduje się w projekcie konstytucji, który zniknął ze stron partii.
---

PiS - partia tchórzy, a prezes tchórz nr 1


PiS wszczepił w Polaków bojaźń. I teraz zbiera premię u tchórzy. Lęki będą długo trwać, bo to instynkt zachowań, kompleksy. Tak Kaczyński wychował sobie elektorat.

Zauważają to Niemcy, „Süddeutsche Zeitung” pisze o Polakach, którzy nie czuja łączności z krajem,ze wspólnotą:

„PiS mobilizuje w Polsce przede wszystkim tych, którzy czują się w pewien sposób odseparowani od reszty kraju”.

Monachijski dziennik podkreśla, że Polska jest najdynamiczniej rozwijającym się krajem w tej części Europy. Ale sukcesy ekonomiczne nie mają wpływu na sondaże.

„W Europie Zachodniej przez długi czas dominował obraz modernizującego się kraju z lśniącymi centrami handlowymi i drapaczami chmur w centrum Warszawy” - ale to nie wystarcza. „Polska jest ciągle jeszcze podzielona – i to nie tylko na zamożniejszy i liberalniejszy zachód oraz wyraźnie konserwatywny wschód, głosujący na PiS”.

Do świadomości Polaków nie dociera, iż od 2014 do 2020 r. Polska wpłaciła na konto UE 30 miliardów euro, a otrzymała ok. 106 miliardów euro. „Większość Polaków nie zna jednak tych liczb. Ciągle jeszcze niepewna tożsamość państwowa Polaków opiera się na resentymentach wobec potężnych wpływów interesów zewnętrznych”.

PiS wychował sobie tchórzy, więc problem uchodźców trafił na właściwą glebę:

„Ostrzeżenia Jarosława Kaczyńskiego, lidera PiS-u, przed falą muzułmańskich migrantów trafiają na podatny grunt”.

PiS - partia tchórzy. Niemcy nazywają partią bojaźliwych, ale i tak nie spodoba się to prezesowi, który Niemców szczególnie nie lubi. I coś wymyśli, że znowu będziemy się za niego wstydzić.
---

Lewicowy efekt Zandberga


Wczorajsza debata liderów partyjnych miała jednego bohatera, Adriana Zandberga z partii Razem. Zakasował wszystkich.

Na czym jego fenomen polegał? Wiedział, o czym mówi, choć prezentował poglądy radykalne. Ich spójność intelektualna świadczy, iż Zandberg to człowiek z wiedzą, czego polskim politykom nie dostaje, także komentatorom.

Można się nie zgadzać z Zandbergiem, a nawet trzeba, ale ktokolwiek ma wiedzę i chciałbym z kimś takim podyskutować, to odczuje sam miód. Intelekt to coś najbardziej smakowitego, jak seks.

Ale partia Razem może nie wejść do Sejmu. Lecz Zandberg już się zaznaczył i nie powinien zginać w przestrzeni publicznej.

Dla wtajemniczonych nie był to ktoś nieznany, bo ma za sobą silnie zaznaczoną obecność w elitach lewicowych.

Paweł Wroński nazywa to "efektem Zandberga":

wtorek, 20 października 2015

Pawłowicz, krzyż, Kaczyński (Polska w zwisie)


Krystyna Pawłowicz podobno jest przygotowywana do Trybunału Konstytucyjnego. Kilka razy wcześniej miała propozycję zasiadać w tym gremium sędziowskim, ale wolała być posłem, który na sali może pyszczyć na "lewaków", albo zajadać się daniem na wynos z kantyny sejmowej.

Pawłowicz ma piąte miejsce na warszawskiej liście PiS. Nie powinna mieć problemów z dostaniem się na ławy poselskie.

Trybunał Konstytucyjny miałby kolejnego sędziego, która zabepiecza ustrojowo interesy Kościoła, o czym pisze Wojciech Sadurski, iż nasze elity mają kompleks krzyża.

Krzyż niejako wyssaliśmy z mlekiem matki, należy do sfery polskich paradygmatów. Inna kwestia już wyborcza. Ostatni numer "Polityki" przed wyborami stawia sprawę jasno, iż wybory to referendum: Czy damy Kaczyńskiemu pełnię władzy.

Powyższe tematy splatają się w jeden węzeł, który Polska może zarzucić sobie na szyję. I pytać: czy ładnie nasz kraj wygląda, jako wisielec?

Więcej >>>

Lewica prawdopodobnie wejdzie w koalicję z Platformą Obywatelską


Zjednoczona Lewica pod przywództwem Barbary Nowackiej ma się coraz lepiej. Już dzisiaj nie wątpi się, że wejdzie do Sejmu.

W lipcu lewica leżała pod progiem wyborczym, dzisiaj sondaż zrobiony dla ZL wskazuje na 10%, a nawet w rozważaniach 23%.

Czyli wyborca się waha, gdyż nie chce, aby jego głos został stracony. Dobrze to wróży wyborom, PiS przegra.

- W badaniu wyraźnie widać duży skok, od kiedy Barbara Nowacka stanęła na czele ZL – mówi Dariusz Joński, szef sztabu wyborczego ZL i rzecznik SLD. – Te 23 proc. to ci, którzy zagłosują, i ci, którzy rozważają poparcie ZL.

Całkiem prawdopodobne, że dojdzie do koalicji Platforma Obywatelska - Zjednocozna Luwica, w której premierem będzie Ewa Kopacz, a wicepremierem Nowacka.

---

niedziela, 18 października 2015

PiS szykuje bombę, tak maja dziady funeralne


PiS szykuje bombę. Jakiś dziad nad grobem z drugim dziadem nad grobem ustalili, iż po wygranych wyborach przeliczą głosy z głosowania samorządowego sprzed roku.

Te dwa dziady funeralne to krajowy koordynator Ruchu Kontroli Wyborów, Józef Orzeł i szef PiS Jarosław Kaczyński.

Ledwo toto dyszy i wygląda, ale chętnie Polskę zakopaliby do grobu. Trzesą się, aby bredzić. Prezes Kaczyński winien być wpisany do Księgi Guinnessa, jak Bredniś nr 1, uchodźcy na odległość musieli go zarazić.

Czego się nie dotknie - cholera, dżuma, albo inna groźba dla niepodległości Polski. Jak wyborcy pozwolą, to faktycznie grozi nam światowe - przynajmniej europejskie -  ośmieszenie.


--- 

Kościół za zgodą samorządów znaczy swój teren po pogańsku, jak zwierzęta


Pies obsikuje swój teren, inne zwierzęta także. To oznaczenie własności. Tak dyktują instynkty. Wśród ludzi to obyczaj pogański, który w Polsce pielęgnuje Kościół katolicki.

Pokropek.

Barbarzyńskim zwyczajem, pogański kapłani są zapraszani na otwarcie czegokolwiek i machają kropidłem umacznym w wodzie.

Biorą za to szmal. Też obyczajem pogańskim. Ale samorządy nie księgują tego, bo nie ma rubryki dla pokropka. Samorządowcy się zaklinają, że nie płacą klechom, co jest jawnym kłamstwem. Kościół nauczył ich takiej moralności. Stawki za pokropek są różne.

Dziennikarze "Wyborczej" badali temat. Tylko jeden z wójtów przyznał się, iż daje zdzierać klerowi.

Tak Kościól obsikuje swój teren. Księża pokropią, a ich niewolnicy samorządowcy trzymają geby na kłódkę. Zakłamanie typowe dla barbarzyńców.
---

Lewicy wyciąganie się z bagna, Kaczyński i jeszcze raz Nowacka


W "Krytyce Politycznej" dwa ciekawe eseje Jakuba Dymka. Jeden o trudnej sytuacji lewicy "Czy lewica wyciągnie się za uszy z bagna?"

Lewicę mają uratować kobiety. Tak było na spotkaniu zjednoczeniowum:

Leszek Miller, który cierpliwie czekał przez wszystkie kilkadziesiąt przemówień, dał wystąpienie najkrótsze i być może najbardziej znaczące. W mniej niż dwie minuty powiedział, że lewica nie ma się zjednoczyć w jedno z SLD, ale porozumieć na wspólnej dla wszystkich płaszczyźnie programowej, po czym oddał głos Paulinie Piechnie-Więckiewicz. To ona z ramienia SLD będzie uczestniczyć w zespole programowym ewentualnej koalicji. Razem z Barbarą Nowacką przedstawi najwięcej konkretów dotyczących prac programowych, one też zainicjują działanie zespołu i włożą niemało czasu w jego pracę.

Dymek esej kończy:

W przeszłości lewica koncertowo przekuwała zwycięstwa w klęski. Tym razem może być odwrotnie. Jasne jest tylko to, że SLD (a tym bardziej TR i Zieloni) lepszej szansy na wyciągnięcie się z bagna za uszy mieć nie będą.


Drugi materiał Dymka to recenzja biografii Jarosława Kaczyńskiego pióra dziennikarza "Newsweeka" Michała Krzymowskiego "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego". Autor przekonuje, że warto książkę przeczytać, bo to Polska w pigułce:

O latach 90. Tajemnice... mówią wiele i dalekie są od hagiografii, mimo że Krzymowski, z czym można dyskutować, przypisuje Kaczyńskiemu pierwszoplanową rolę w zakulisowych rozgrywkach, pookrągłostołowych. Ale już historie „Tygodnika Solidarność” i początków PC są niesłychanie ciekawe, Kaczyński ujawnia się jako człowiek politycznie ukształtowany, ale do końca już owładnięty zasadą ograniczonej lojalności. A także podwójnych standardów – „swoim” można więcej, ale grono to ekskluzywne, łatwo z niego wypaść i na zawsze już znaleźć się po złej stronie.

Kryteria, jakimi kieruje się Kaczyński przy wyborach personalnych, to z jednej strony „dziedzictwo KPP (zamiennie: PRL)” albo „dziedzictwo AK”, ale też przesłanki dużo bardziej chimeryczne: opinia jego matki, maniery osobiste, plotki. Wtedy też po raz pierwszy Kaczyński zdradza swój potencjał figury zdolnej zdominować i „wchłonąć” całe środowisko. Porozumienie Centrum jest w centrum – między antysemicką prawicą i „postkomunistami” – bo tak wypada, choć wcale nie dlatego, że Kaczyński jest liberałem albo chadekiem z przekonania. Programem parasolowego, skoncentrowanego wokół braci Kaczyńskich środowiska PC jest tak naprawdę wola i przekonania Jarosława, a celem jest władza. Z przekonania Kaczyński jest tylko sobą, czyli antytezą „potomków KPP”, z „Gazetą Wyborczą” na czele.


O jeszcze raz Barbara Nowacka, która na ostatniej konwencji Zjednoczonej Lewicy w Katowicach mówiła:

- My nie będziemy bali się Prawa i Sprawiedliwości, będziemy stawali w opozycji tam, gdzie nie będziemy się zgadzali. Po prostu potrafimy być dobrą opozycją. A kiedy nadejdzie czas, będziemy sprawnie rządzącymi: nie będziemy szukać podziałów, budować rozdźwięków, wyszukiwać kto jest my, a kto oni, nie będziemy prowadzić staromodnej polityki gospodarczej i nie będziemy rozdawać miejsc pracy dlatego, że ktoś jest w jakiejś partii. Kompetencjami będziemy obsadzać stanowiska, gospodarka będzie nowoczesna i innowacyjna, a Polska będzie wspólna, a nie tylko i wyłącznie konserwatystów.

---

sobota, 17 października 2015

Kaczyński w hollywoodzkim filmie "Piękny i bestie"


Już nie chce mi się pisać, ani analizować głupawek Kaczyński. Choć wiem, że ich będzię jeszcze więcej. Prezes się rozkręca, bo tak nigdy mu nie żarło.

Teraz to będzie wywijał hołubce. Dzisiaj nagadał głupot, co nie miara. Pieprzył o zagrożeniu. "Polska i Polacy dzisiaj są atakowani i obrażani na zewnatrz i wewnątrz".

Wewnątrz atakuje i obraża najwięcej Jarosław Kaczyński, gonokok, krętek blady. Zainfekował głupawką tylu Polaków, że mogą oddać mu władzę.

Kaczyński chce kręcić filmy hollywoodzkie. Żadnego gościu pojęcia nie masz o twórczości, całe życie na lenistwie i rżnięciu innych. To robił prezes Kaczyński.

Przydałoby się jakieś studium filmowe o prezesie w stylu Antonioniego. Ale - podkreślam - potrzeba do tego sporego talentu, a takie nie rodzą sie na kamieniu.

Tomasz Lis podsunął prezesowi pomysł na "film hollywoodzki": "Piękny i bestie".

---

Kaczyński może uzyskać władzę większą niż miał Piłsudski


Wywiad Tomasza Lisa w świątecznej "Wyborczej" na tydzień przed wyborami. Czy po 25 października zmieni nam się radykalnie Polska?

I bodaj najisttniejszy fragment wywiadu.


W TOK FM odbyła się dyskusja, co się stanie z prawem ustrojowym i w ogóle z Konstytucją, gdy PiS dojdzie do władzy.

– Jak to się stało, że w kampanii wyborczej rozmawiamy o wszystkim: o uchodźcach, niedyskryminowaniu mniejszości seksualnych, złotówkach na dzieci, a nie rozmawiamy o fundamentalnej sprawie – wizji Polski, która jest przedmiotem tej kampanii wyborczej? – pytał swoich rozmówców publicysta POLITYKI, Wiesław Władyka.
Według Władyki Jarosław Kaczyński wprowadził do debaty publicznej temat zmiany konstytucji nie tylko treściowo  w jego licznych wystąpieniach są elementy projektu nowej konstytucji. – Wprost mówi o tym, że nie da się naprawić Rzeczypospolitej, nie zmieniając konstytucji – podkreślił publicysta.
 – Ja mam wrażenie, że Kaczyński wkraczając na scenę polityczną w tym dobrym dla PiS okresie sondażowym, zaczął mówić twardym językiem nie dlatego, żeby zniechęcić umiarkowanych wyborców, ale żeby po wyborach mieć argument: nie ukrywaliśmy tego. Mamy legitymizację dla zmiany ustrojowej – uważa Jacek Żakowski.
Tomasz Lis przypomniał wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z Elbląga o tym, ile PiS potrzebuje posłów i senatorów, żeby ewentualnie zmienić Konstytucję Rzeczypospolitej. Redaktor naczelny „Newsweeka” podejrzewa jednak, że prezes PiS zdaje sobie sprawę z tego, że nie będą mieć ich aż tylu.
– Jeśli PiS zdobędzie 231, a nie 2/3 potrzebne do zmiany konstytucji, to de facto według mnie już nastąpi zmiana konstytucji. Ponieważ będziemy mieli ośrodek prezydencki, który nie wykazuje ambicji do samodzielności i niepodległości, będziemy mieli panią Szydło, która będzie podwładną Jarosława Kaczyńskiego, czyli będziemy mieć szefa państwa, którego nazwałem naczelnikiem państwa sprawującego władzę z pozakonstytucyjnego ośrodka władzy przy ul. Nowogrodzkiej. Jego odpowiedzialność będzie mikroskopijna, mała w porównaniu do uprawnień, jakie on sobie sam przyzna – uważa Lis.
Jacek Żakowski następnie przywołał kluczowy fragment projektu PiS (art. 108), który świadczy o głębi zmian ustrojowych, jakie partia Kaczyńskiego chce wprowadzić: „bez względu na wynik wyborów, jaka jest większość parlamentarna, prezydent może odmówić powołania prezesa Rady Ministrów lub ministra, jeżeli istnieje uzasadnione podejrzenie, że nie będzie on przestrzegać konstytucji”. – To będzie jego osobista, jednostronna decyzja – podsumował Żakowski. 
Raport gęgaczy, który zawsze trzeba czytać >>>

---

czwartek, 15 października 2015

Pisowskie brednie smoleńskie już są odgrzewane, aby mogły być serwowane po wyborach; exemplum: Karczewski


Okrakiem wraca w PiS-ie katastrofa smoleńska. Okrakiem. Aż bolą jaja, gdy ocenia się tych bezjajecznych polityków.

Stanisław Karczewski, szef sztabu wyborczego PiS, znany z tego, że jest nieznany, stwierdził, że raport smoleński Millera należy spalić.

Dlaczego?

Bo pewnie nie podoba się Jarosławowi Kaczyńskiego, bo nie ma w nim, że tupolew został strącony.

Ten Karczewski (mentalnie Nikt, a nawet gorzej; o tym zaraz) to klasyka kajdaniarza: "prezes kazali", więc będzie seplenił bezrozumnie prawdy objawione, czyli kłamstwa.

Kłamczuch Karczewski ciągnie brednie Kaczyńskiego i Macierewicza, iż raport Millera jest powtórzeniem rosyjskiego raportu Anodiny. Co jest nieprawdą w żywe oczy.

Otóż w raporcie Millera jest dużo miejsca poświęconego nieprawidłowościami strony rosyjskiej, zarówno podczas kontroli lotu, jak i po katastrofie. Są też wskazane zaniedbania strony polskiej (po cholerę doszło do próby lądowania, kiedy trzeba było spieprzać z nad Smoleńska).

PiS chodzi o odgrzanie katastrofy smoleńskiej po wyborach, teraz jest cisza smoleńska, bo to nieopłacalne wyborczo. Zapowiada się zemsta smoleńska Kaczyńskiego na cztery fajerki.

Publicysta "Polityki" Krzysztof Burnetko wskazuje na kłamstwa w żywe oczy typowego pisowca Karczewskiego w innej awiacyjnej katastrofie:

"Karczewski powołuje się na przypadek radomski (skąd został wybrany do parlamentu), gdzie – wedle jego relacji – dwa lata temu podczas pokazów Air Show doszło do wypadku „dwóch samolotów białoruskich” i „następnego dnia wszystkie szczątki zostały wywiezione”. Otóż w rzeczywistości białoruski SU27 (jeden, a nie dwa) rozbił się tam w 2009 roku. A i jego szczątków wcale nie przekazano Białorusinom tak szybko. To też świadczy o kompetencjach, związkach z wyborczym regionem i, po prostu, bałamuctwie polityka Karczewskiego".

No i obowiązujący w PiS styl goebbelsowski:

Dr Karczewski (rzecznik wyborczy PiS chlubi się tym, że z wykształcenia jest lekarzem) pochwalił przy okazji wypowiedź swojego wodza, przepraszam: prezesa, jakoby ewentualni uchodźcy z Syrii i innych krajów mogli przynieść do Polski choroby zakaźne. Tym samym nawiązał do poziomu symbolizowanego przez Josepha Goebbelsa i nazistowskiej tezy, że to Obcy (wtedy Żydzi) roznoszą zarazę (wtedy tyfus). Gratulacje, panie lekarzu.

Tacy to ludzie o marnym, spaczonym charakterze (w istocie braku takowego) dorwali się do polityki, niszczą Polskę i przestrzeń wspólnoty, jak wrogowie. Tfu.

---

Trybunał Kanonicznym, zwany Konstytucyjnym. Jak Kościół katolicki wygrywa z państwem


W Krytyce Politycznej Kazimierz Bem i Jarosław Makowski Trybunał Konstytucyjny nazywają Trybunałem Kościelnym. Nie bez powodu, ostatnio szalę goryczy przelały dwie decyzje w sprawie obrazy uczuć religijnych i klauzuli sumienia.

Orzeczono, jak życzył sobie Kościół katolicki.

Inna rzecz bardziej może zastanawiać. I to bardzo - w jakim kraju żyjemy? Otóż nigdy w Trybunale Kościół nie przegrał.

W tejże Krytyce wywiad z Markiem Balickim.

Balicki obciążą sytuacją PO, iż Kościół wygrywa.

A będzie jeszcze gorzej, gdy PiS dojdzie do władzy, kler zechce współrządzić, a przynajmniej niektórzy duchowni. Religia zostanie przedmiotem egzaminów maturalnych, a dalszej perspektywie Kościół rozpocznie walke o zapis w Konstytucji o zwierzchności Boga nad prawem. PiS zresztą taką konstytucją ma w szufladach od 2010 roku.

---

środa, 14 października 2015

Szydło - kłamczuszka na kaczych nóżkach


Zwykliśmy usprawiedliwiać polityków, gdy kręcą, chchmęcą, po prostu kłamią. W kraju łatkę kłamców mają pisowcy i temu raczej oni sami nie zaprzeczą. Politycy mają łatki, a Jarosław Kaczyński łatę, bo w te klocki jest nr 1.

Beata Szydło to zdolna uczennica prezesa, daleko ma do niego, ale szybkim krokiem nadrabia zaległości.

Przegląd kłamstw Szydło wydłuża się, ale nie jest jeszcze leksykonem prezesa, który wreszcie winien być opublikowany w formie książkowej.

Szydło na kowencji PiS zapewniała, że 500 zł należy się na każde dziecko. Kilka dni później 500 zł na dziecko w biednych rodzinach, a drugie dziecko w rodzinach o średnim uposażeniu. A jeszcze później "500 zł na każde drugie dziecko i kolejne".

To do cholery, rodzić od razu drugie, czy najpierw pierwsze, a następnie drugie? Taki jest sens takich miernot retorycznych.

Z in vitro Szydło też nie jest lepsza, a nawet gorsza. Można tylko zapytać, jaką ona zaliczyła próbówkę oprócz pisowskiej? Bo próbę rozumu nie przechodzi.

PiS najpierw chciał zakazać in vitro, a następnie partia Kaczyńskiego uznawała ustawę o in vitro za zbyt liberalną. Gdy Szydło była szefową kampanii Dudy, twierdziła jak on, że zgadza się ze stanowiskiem biskupów. A gdy Szydło została kandydatką na premiera, twierdziła, że "PiS nigdy nie mówiło, że metoda in vitro ma być zakazana".

Kłamczuszka na kaczych nóżkach - Szydło.

Gdy Macierewicz poruszył kwestię przetargu wojskowych śmigłowców, chce go unieważnić, Szydło odcięła się od kolegi partyjnego i zaapelowała, aby odpuścić ten wrażliwy temat na czas kampanii. A sama była w Świdniku i to samo twierdziła, co Macierewicz, zaś w kampanii prezydenckiej podobnie z Dudą mówiła w Mielcu.

Co jest z tą Szydło na kaczych nóżkach, która mówiła po wyborach prezydenckich, że premierem będzie Kaczyński. Ten zorientował się, że wyborcy go nie lubią, PiS może przegrać i wysunął Szydło jako kandydatkę.

Oszustwo przykryte oszustką? Tak! Bo to jest logika PiS - kręcą, chchmęcą. I to musi skończyć się katastrofą dla wszystkich - Polaków i Polski.

---

wtorek, 13 października 2015

Po Kaczyńskiego języku nazizmu nastąpić może noc długich noży, gdy będzie mógł, czyli miał władzę


Jarosław Kaczyński nie ma za wiele wiedzy i inteligencji, jak stara się wmówić jego zaplecze "intelektualne". To straszny przeciętniak, straszny dziadunio, który chce zbawiać. A tacy "geniusze" od prawa, bądź malarstwa, sięgają po język ekstremalny i po wszelkie kłamstwa, jak czcze zapewnienia, że "będziemy z szacunkiem odnosić się do opozycji".

Jak odnosi się do Innego, do uchodźcy, jeszcze gorzej będzie się odnosić do opozycji. Obcy mu dyndają, prezes Kaczyński wszak nazywa uchodźców językiem naziuzmu, bo tak należy te jego porównania nazywać, tę retorykę nienawiści.

Ale do załatwienia sa sprawy jeszcze ważniejsze: "zamachu na brata" i udekorowania Polski jego pomnikami, nazwami ulic, a w związku z tym wytrzebieniem opozycji wśród elit i społeczeństwa.

To jest realny wróg Kaczyńskiego - polskie elity i społeczeństwo, bo gdy dojdzie do realizcji jego bredni, będzie powszechna w kraju krytyka i nazywanie tego groteską.

Groteskowy bohater zawsze sięga po narzędzie groźne. Śmieszność się broni przed śmiesznością i staje się mało śmieszna, bo jest zagrożeniem.

Dzisiaj Kaczyńskiemu błyska w zębach nóż nienawiści, a gdy będzie mógł, gdy będzie rządził swoimi Dudami, Szydłami i Gowinami, nastąpi "noc długich noży". Czy jakkolwiek nazwiemy zemstę.

---

Tomasz Lis pierwszy zostanie wyrzucony przez kaczystów z TVP


Tomasz Lis, gdy PiS dojdzie do władzy i będzie obsadzał media publiczne, zostanie potraktowany po kaczemu, zostanie wyrzucony ze swoim programem "...na żywo".

Jednym z rozdającym karty medialne będzie poseł PiS Jarosław Sellin, który w ubiegłym tygodniu wyrzucał Lisa z TVP  (>>>)

Teraz zadał pytanie w TOK FM: Czy nie ma kto go zastąpić? Jan Wróbel przytomnie mu przypomniał zasadę medialną, acz druga część zdania dyskwalifikuje Wróbla do poziomu ziarna, które dziobie:

- Ale ludzie chcą oglądać Lisa, a nie dobrych dziennikarzy (>>>).

Sellin nawet towarzysko się poprawił, odgarniając swoją grzywkę, która zasłania mu dwa puzzle pod czaszką:

- Takie decyzje leżą w rękach szefa TVP, a nie polityka (>>>).

Lis się nie łudzi. Media pod władzą PiS przejdą w ręce pisowców i podobnych im nacjonalistów, tudzież podobnego faszyzującego drobiu quasi-dziennikarskiego. Towarzysz Czabański też Lisa z góry wyrzuca.


---