środa, 18 września 2013

Kim jest rzecznik PiS Adam Hofman?


Gbur, arogant, bufon - mówią o nim przeciwnicy. Adam Hofman ma 33 lata. Choć w PiS jest jednym z najmłodszych, należy do najbardziej opiniotwórczych


Niedawno tabloidy opisały nocne harce posłów na wyjazdowym posiedzeniu klubu na Podkarpaciu. Na YouTubie każdy mógł posłuchać, jak Hofman rozprawia o swoim przyrodzeniu. Z tego powodu partia przyjęła prohibicyjną uchwałę "o najwyższych standardach obowiązujących w miejscu pracy".

Jarosław Kaczyński zdenerwował się na swojego rzecznika. Akcje Hofmana spadły tydzień przed planowaną radą polityczną, na której prezes PiS miał dobrać sobie najbliższych współpracowników. Frakcja jego przeciwników już zacierała ręce. Ale Kaczyński przełożył radę polityczną. Może prezes wcale nie chce się pozbywać Hofmana, który organizował trzy ostatnie zwycięskie dla PiS kampanie: w Rybniku, Elblągu i na Podkarpaciu.

Pociąg do mediów

Kaczyński lekceważąco traktuje ludzi przed czterdziestką, nie przechodzi z nimi na ty, nie bardzo ufa ich podpowiedziom. Do Hofmana dzwoni jednak wieczorem, bo ten planuje na kilka dni do przodu. Gdy dziennikarze relacjonują proces dzieciobójczyni, Hofman ma już rozpisane, jak zainteresować media swoją partią. Prezesowi spodobało się, że nie boi się wyzwań - ani Moniki Olejnik, ani Tomasza Lisa i "nie pozwala im zamordować PiS".



Życiowe salta

Hofman to chłopak z kaliskiego blokowiska. Najstarszy z trzech braci, tylko on poszedł w politykę. Wychowywała ich matka. Ojciec, kierowca w przewozach międzynarodowych, jeździł po świecie. - Kiedy wracał zza żelaznej kurtyny, mówił, że nasz świat nie jest prawdziwy - opowiada Hofman.

W Kaliszu skończył podstawówkę i liceum. Uczył się przyzwoicie, uprawiał sport. Klub, w którym grał w koszykówkę, wszedł do II ligi. Na studia wyjechał do Wrocławia. Imponowała mu retoryka prawników z sali sądowej, zwłaszcza z amerykańskich filmów. Na prawo się nie dostał, wybrał politologię. Nie żałuje: - W akademiku zobaczyłem, że koledzy prawnicy więcej wkuwają, niż pięknie mówią.

Filmy często były dla Hofmana inspiracją. Gdy w telewizji lecieli "Krzyżacy", ganiał z mieczem po podwórku; "Niemców" bił na okoliczność "Czterech pancernych i psa". Kiedy Polacy śledzili sukcesy Grzegorza Filipowskiego, zaczął jeździć na łyżwach.

Gimnastykę sportową zaczął trenować w zerówce. - Przyszedł trener do klasy, wybrał chłopców o odpowiedniej posturze i postawie, w tym mnie. Tak zaczęły się lata treningów i katorżniczego sportu - wspomina. Po latach, już na studiach, w jednej z wrocławskich knajp saltem do tyłu zaimponował swojej przyszłej żonie Joannie. Dziś mają syna i córkę.

W czasie studiów dorabiał, stróżując, założył też firmę marketingową i robił reklamy. Słuchał Liroya i hiphopowej grupy Wzgórze YaPa3. - Ojcu nie podobało się, że palę za jego. Zaciągnąłem studencki kredyt, poszedłem do pracy - wspomina. Papierosy rzucił kilka lat później. Teraz znów popala.

Wstąpił do Niezależnego Zrzeszenia Studentów w 1999 r., włączył się w budowę dolnośląskiego PiS. Tak wspomina pierwsze spotkanie z Lechem Kaczyńskim na Uniwersytecie Wrocławskim w 2001 r.: - Był wtedy prokuratorem generalnym w rządzie Jerzego Buzka. Mówił o pryncypiach, że jest za karą śmierci. Też byłem. Pomyślałem: To jest coś, trzeba zacząć działać.

We wrocławskim PiS poznał późniejszych posłów partii: Dawida Jackiewicza i Adama Lipińskiego. Z pierwszym przyjaźni się do dziś, drugi - zaufany człowiek prezesa - przez lata trzymał nad młodym politykiem ochronny parasol w partii. W PiS mówi się o dwóch Adamach: dużym i małym. Albo: Adam i Adaś.

Źródło: Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz