wtorek, 17 września 2013

Tomasz Lis - Kłamstwo jako fundament i metoda

Zrobią wszystko, powiedzą wszystko, nie zawahają się przed niczym, jeśli trzeba będą kłamać - dla władzy wszystko. Takie wnioski wypływają z kampanii wyborczej na Podkarpaciu i z ostatnich informacji o przesłuchaniu tzw. ekspertów Macierewicza przez prokuraturę.

O tym, że Gazeta Polska Codziennie, oczywiście całkowicie niezależna od PIS-u (stąd obecność w radzie nadzorczej Ryszarda Czarneckiego i innych osób z PIS-em związanych) przegrała już w rzeszowskim sądzie sprawę, w której zarzucono jej pisanie kłamstw o kandydacie Solidarnej Polski, Kazimierzu Ziobro, portal naTemat pisał.

Ale nawet wśród wpisów pod tym tekstem wiele sprowadza się do słów - "guzik mnie obchodzi nawalanka na prawicy". A mnie bardzo obchodzi, bo na Podkarpaciu szło o batalię między kandydatami prawicy, ale metoda jaką się posłużono pokazuje do czego zdolny jest PIS.

Do czego? Najprościej rzecz ujmując - do wszystkiego. Na Podkarpaciu mieliśmy do czynienia z masową, zorganizowaną, metodyczną i ordynarną akcją oczerniania człowieka. Z absolutnym wyrachowaniem i cynizmem z kandydata Solidarnej Polski uczyniono komunistę i szuję.

Całej akcji towarzyszyła totalna premedytacja. Ci, którzy akcję przeprowadzili doskonale wiedzieli, że Kazimierz Ziobro, to działacz Solidarności, najpierw legalnej, potem podziemnej, że to człowiek przez lata prześladowany przez SB, do tego postać naprawdę zasługująca na szacunek, choćby dlatego, że sam wychowuje swojego wnuka. Politycznie go nie oceniam, bo tu jest to nieważne, ważne jest to, że Ziobro, to człowiek z pięknym życiorysem, który zapisał ładną kartę.

A jednak stronnicy PIS-u i niektórzy ludzie PIS-u nie mieli najmniejszych oporów, by w ulotkach, filmach na YouTube i w tekstach prasowych życiorys Ziobry zmienić całkowicie, zrobić z niego byłego komunistę i oszusta. Jakieś poczucie wstydu? A skąd, pan Girzyński z Torunia, wielbiciel ojca dyrektora, spokojnie oświadcza, że powodów do wstydu on nie widzi.

Bo i jaki to powód do wstydu. Przecież Kaczyński chce wykończyć Ziobrę, a PIS Solidarną Polskę, więc nie ma takiej obrzydliwości, niegodziwości i podłości, której by nie popełniono, by cel osiągnąć. Gdy celem jest władza, dla PIS metody przestają się liczyć.

Przecież Ziobro nie jest pierwszy. W internecie i w prawicowych gazetach oraz na prawicowych portalach od lat mamy zorganizowaną kampanię lżenia, zohydzania ludzi, którzy mają czelność prezesa Kaczyńskiego nie kochać, a nawet uznają go za zagrożenie dla Polski. Insynuuje się ludziom przodków, zmyśla się im życiorysy czy dochody, każde kłamstwo jest dobre, by spotwarzyć i oczernić.

Właściwie czemu tu się dziwić. Skoro z prezydenta i premiera zrobiono zdrajców i kolaborantów Putina, to jest jasne, że to towarzystwo spod ciemnej gwiazdy, oczywiście "w imię Boga wszechmogącego", nie cofnie się przed niczym.

Oto właśnie na światło dzienne wychodzą informacje o treści przesłuchań tzw. ekspertów Macierewicza przez prokuraturę. W oparciu o ich "eksperckie" analizy pan Macierewicz od dwóch lat robi ludziom wodę z mózgu bredząc o zamachu w Smoleńsku. A tu się okazuje, że panowie "eksperci" swych "analiz" przedstawić nie mogą. Skąd ich wiedza fachowa? Jeden opowiada, że sklejał samoloty, inny widział wybuch w szopie, a jeszcze inny jak lata samolotami, to się przygląda skrzydłom. 

Oto na takiej podstawie doszli do wniosku, że zamach był, co Macierewicz potwierdził i Kaczyński potwierdził, więc oczywistą oczywistością jest, że zamach był. Od czasów PRL-u nie było w Polsce tak wielkiej operacji zaciemniania rzeczywistości i zakłamywania faktów. A towarzyszyła jej oczywiście operacja zniesławiająca, bo od lat słyszymy, że eksperci komisji Laska tak naprawdę wysługują się Moskwie i zdrajcom. Z prawdziwych ekspertów czyni się kanalie, ze sklejaczy samolotów czyni się ekspertów, a potem WIELKIE KŁAMSTWO rozsiewa się po całej Polsce.

To wielkie kłamstwo ma być fundamentem nowej władzy, której przyświecać ma oczywiście Prawda i Tylko Prawda. Nowej władzy na Podkarpaciu i w całej Polsce, w imię Boga Wszechmogącego, z błogosławieństwem ojca dyrektora. 

Ta gra będzie trwała, więcej, dopiero się rozkręca. Warto, byśmy uważnie patrzyli na czym ta gra polega i jakie stosuje się w niej metody. Bo przecież na końcu może się okazać, że wprawdzie my w tej grze nie uczestniczymy, ale właśnie my możemy w niej być największymi przegranymi.

Źródło: naTemat.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz