wtorek, 24 września 2013

Okruchy ogarniętości - Jakub Dem Dębski o robieniu komiksów, gdy nie umie się rysować

Dębski, co ty ćpasz? - pytają ludzie w komentarzach. Ja ominęłam w naszej rozmowie tę kwestię, choć sama jestem ciekawa co i czy w ogóle. Zapytałam za to Jakuba Dema Dębskiego o nieco normalniejsze rzeczy: działalność gospodarczą, moskitiery, kolegów z branży i hejt na YouTube. Jego komiksy z serii „Duże ilości naraz psów” widział właściwie każdy, ale nie każdy wie kto za nimi stoi. To błąd. Jakub Dębski zaczął wyżywać się w internecie już 9 lat temu i jest legendą w świecie vlogów oraz komiksów, mimo że zupełnie nie umie rysować - tak przynajmniej mówi.

Jak to robisz, że po dziewięciu latach bardzo intensywnego tworzenia ciągle masz nowe pomysły? 

Najlepszym źródłem pomysłów jest zwykły słownik, albo taki fantastyczny internetowy program, który nazywa się „randomowe słowo”. Po prostu klikasz i dostajesz przypadkowy wyraz. Znajdujesz ich pięć i już możesz wokół nich wymyślić historyjkę. Moja twórczość opiera się głównie na improwizacji.

Ta rysunkowa również? 

Tak, często rysuję na żywo. Ktoś wybiera mi temat, a ja bazgrzę przez pół godzinki i powstaje plansza komiksu.

Ile czasu dziennie poświęcasz na rysowanie, albo nagrywanie?

Tak naprawdę najwięcej czasu zajmuje mi składanie filmów, mimo że je same nagrywam bardzo szybko. Po prostu siadam przed kamerą i jestem w stanie nagrać 11 odcinków w jeden dzień. Tak właśnie powstała seria „Okruchy ogarniętości” którą właśnie publikuję. 5 września poprosiłem widzów o pytania, otrzymałem ich sporo i na tej bazie zacząłem nagrywać. Żeby było zabawnie, mam też dużo papierkowej roboty, ponieważ prowadzę działalność gospodarczą. 



Czyli wszystko jest na legalu?

Tak, mam firmę. Nazywa się Jakub Dębski Demland, bo w momencie kiedy firma jest jednoosobowa, to w nazwie musi pojawić się nazwisko. 

Jesteś w stanie utrzymać się z bycia Demem? Byłam pewna, że masz jakąś dodatkową pracę.

Tak. Są lepsze i gorsze miesiące, ale jakoś daję radę. Dość dużo ludzi mnie kupuje. Sklepik działa całkiem dobrze. Utrzymuję się ze sprzedawania komiksików i koszulek. Czasem zrobię coś za pieniądze, na zamówienie, ale raczej unikam reklam, bo źle mi się kojarzą. Nie podobają mi się pomysły ludzi, od których przychodzą, nie chcę organizować konkursów na swojej stronie. To taki żałosny zamiennik contentu...

Ekstra, że możesz się z tego utrzymać. Gratuluję. 

To straszne szczęście. Jak wbijam na konwenty i sprzedaję komiksiki, to ile nie przyniosę, tyle sprzedam. Chcę z tego miejsca wszystkim serdecznie podziękować za wspieranie mojej twórczości. 



Czy z biegiem czasu jesteś coraz bardziej rozpoznawalny?

Chyba tak. Najgorzej jest, kiedy zamawiam jakąś pizzę i akurat wtedy nie mam na napiwek, a człowiek, który ją przynosi mnie rozpoznaje. Tak jest w sytuacjach, kiedy udało mi się cokolwiek uzbierać, żeby tę pizzę zamówić, a akurat nie mam czystych ubrań w domu, żeby pójść do bankomatu i coś wypłacić. Zawsze wtedy, gdy jestem półnagi, przychodzi człowiek i mówi: „O, ty jesteś Dębski. Widać”.

A dostałeś kiedyś po twarzy?

Akurat na mieście mnie nie biją. Poza tym, raczej mam szczęście. Kiedy ludzie mnie rozpoznają, to reagują z raczej pozytywnie. Jeżeli ktoś mnie nienawidzi, to może stara się mnie zabić wzrokiem w autobusie, ale nic więcej. 

Wiele jest takich osób?

Wiesz co, jest ich pewnie trochę, ale z drugiej strony moje filmy są raczej dobrze oceniane i wszystko jest cacy. Wiadomo, że bywały takie odcinki „Ogarnij się”, które generowały hejt, jak na przykład ten o inwalidach. Był ostry. Ludzie zawsze żywiołowo reagują na takie rzeczy. 

Tworzenie której serii sprawia ci najwięcej przyjemności? 

Chyba najbardziej lubię robić recenzje, tylko że one niczego mi nie przynoszą w życiu. Mało kto chce to oglądać, dlatego skupiam się na innych rzeczach. Poza tym, kupę czasu zajmuje zrobienie czegoś takiego. Trzeba się naszukać odpowiednich zdjęć, żeby nie łamać czyichś praw autorskich. Nie mówiąc już o filmikach. Na przykład trailery – ja byłem pewien, że trailer to reklama i nie ma problemu z umieszczaniem tego gdziekolwiek, ale okazuje się, że ludzie nienawidzą, kiedy promujesz ich filmy i blokują ci konto. 



Byłeś od zawsze klasowym wesołkiem, czy dopiero później to się u Ciebie rozwinęło?

Zawsze byłem takim pajacem. Dużo ludzi, którzy mają poczucie humoru stosują je jako reakcję obronną na stały wpier***l.

Rozmawiamy dość poważnie jak na to, jaki jest twój obraz w sieci i zastanawiam się, czy to dlatego, że się nie znamy, czy po prostu Demem jesteś tylko w internecie?

Wiesz co, wśród bliskich znajomych jestem bardzo hałaśliwym człowiekiem. Mimo że ogólnie nie lubię hałasu. Siedzę raczej w chałupie, spotykam się z kimś raz na miesiąc. Jestem totalnym samotnikiem. 

Serio nie wychodzisz z domu?

Tak. Ciągle sobie pracuję, rysuję, a później gram, albo oglądam japońskie kreskówki.

Mocno działasz w internecie. Kolegujesz się z innymi vlogerami, albo komiksiarzami?

Raczej nie mam wielu znajomości „z branży”. Jedyne co, to zakolegowałem się trochę z ekipą „Matura to bzdura” i czasem wymieniamy się przysługami. Poza tym, Krzysiek Gonciarz to jest świetny gość. Wychodzę raz na miesiąc i mam trzech znajomych, a jednym z nich jest Krzysiek Gonciarz, więc widzimy się raz na kwartał. 

A może wiesz kto jest Klocuchem12? Zawsze mnie to zastanawiało.

Och! Klocuch to jest wspaniały człowiek i zawsze chciałem go poznać. Ale boję się trochę, że faktycznie okaże się, że to jest dzieciak i potem będzie chciał ze mną rozmawiać o swoich problemach w szkole. Nie chcę. Nie potrzebuję tego. Im mniej mam znajomych, tym mniej problemów od nich dostaję. Wyobraź sobie, że Klocuch trochę podrośnie, pójdzie do liceum, będzie się upijał, wywalał śmietniki, wybijał szyby i wtedy będzie mówił „Kuba, mógłbyś mi dychę pożyczyć, bo wiem, że ty masz pieniądze z YouTube, grożą mi sądem, muszę im oddać do jutra za tę szybę...”

Zdarzyło ci się walczyć, kiedy ktoś pogwałcił twoje prawa autorskie? Notorycznie widzę twoje komiksy na kwejku, z usuniętym podpisem. 

Internet to płynna rzecz, strasznie ciężko jest w tej materii walczyć. Kiedyś jacyś ludzie ukradli mi wzór na koszulkę ze smutną foką i sprzedawali ją u siebie. Ale trochę powalczyłem i to usunęli. 

Gdzie będziesz za 10 lat? Co będziesz robił? Bo właściwie teraz minęła prawie dekada odkąd zacząłeś publikować w sieci.

Za 10 lat chciałbym być w trakcie tworzenia piątego sezonu swojego serialu animowanego albo bestsellerowej książki. Chciałbym też wydać jakiś film kinowy lub jeździć ze swoim stand-upem po świecie. Ale to raczej szybciej niż za 10 lat, bo to już zacząłem robić. Naoglądałem się jednak za dużo dobrego stand-upu i uznałem, że mój materiał nie jest wystarczająco ogarnięty, więc muszę jeszcze wrócić do domu i trochę się przygotować.

A teraz bliższe plany: masz pomysł na nową serię komiksów albo filmów?

Wszystko co planuję nigdy mi nie wychodzi. Jestem bardzo leniwym człowiekiem i strasznie prokrastynuję. Jeżeli nie zrobię czegoś w jeden dzień, to odkładam i nigdy nie kończę. Jednak jako twórca aspiruję do czegoś więcej niż śmieszne filmiki. Spełniam się wtedy, kiedy ludzie kupują te moje drukowane komiksy, do których naprawdę się przykładam. Chociaż nawet one powstają nie dłużej niż tydzień, ale to nie znaczy, że są „na odwal”. Po prostu pracuję szybko. Wydaję je samodzielnie i nie można ich nigdzie indziej nabyć poza moim sklepem internetowym.

Szkoda, że skończyłeś swoją misyjną działalność w serii „Ogarnij się”.

Faktycznie, niektóre porady były naprawdę dobre. Wymyślałem je na poczekaniu i często wydawało mi się, że jestem geniuszem. Na przykład jak pozbyć się owadów z domu – trzeba kupić moskitierę, to kosztuje kilka złotych. Potem okleić sobie okna i już, nic nie wlatuje! 



Ok, skoro jesteś taki dobry, to spontaniczna akcja – jak radzić sobie z hejtem?

Przede wszystkim musisz pamiętać jaki rodzaj człowieka pisze hejterskie komentarze. To są dzieci, które nie mają absolutnie nic do powiedzenia. Gdyby mieli, to założyliby sobie własnego bloga. Jeżeli człowiek spędza w internecie czas, pisząc komentarze, to jego zdanie absolutnie nie ma znaczenia. Jak chcesz, to możesz poprosić ludzi, żeby w momencie kiedy chcą ci coś powiedzieć, niech napiszą maila. Bo wtedy muszą się zalogować do skrzynki, wstukać twój email, albo przekopiować. Za dużo zachodu. Wtedy nie będzie im się chciało. Problem z głowy.

Strona Jakuba Dębskiego - www.demland.info

Źródło: naTemat.pl

1 komentarz: