czwartek, 26 września 2013

Prezes PAN: Trauma smoleńska się pogłębia. Potrzebna jest naukowa konferencja


Myślę o szerokiej formule. Referaty akceptowaliby dziekani wydziałów lotniczych największych uczelni. Poszukuję terapii na formułowane smoleńskie hipotezy. Może stopnieje grupa Polaków dopuszczająca zamach - mówi prof. Michał Kleiber.
Ważą się losy konferencji naukowej o katastrofie smoleńskiej. Pomysł, by rozmawiali o tym przedstawiciele świata nauki, wyszedł od prezesa PAN prof. Michała Kleibera. Już wiosną oferował, że PAN zorganizuje spotkanie, na którym swoje racje przedstawiliby eksperci komisji państwowej, która badała tragedię z 10 kwietnia 2010 r. (i nie miała wątpliwości, że doszło do wypadku), oraz eksperci współpracujący z zespołem posła PiS Antoniego Macierewicza (twierdzący, że katastrofa była wynikiem eksplozji, czyli zamachu).

Kiedy "Gazeta" ujawniła zeznania w prokuraturze trzech ekspertów Macierewicza, sytuacja się zmieniła. Cała trójka profesorów przyznała, że nie ma doświadczeń w badaniu katastrof lotniczych. Wtedy dr Maciej Lasek, szef zespołu, który ma prostować kłamstwa smoleńskie, uznał, że debata z ludźmi od Macierewicza nie ma sensu.

Dziś prof. Kleiber podtrzymuje pomysł konferencji naukowej, ale nie chce, żeby przyjęła ona konfrontacyjny charakter. Zaproszeni byliby naukowcy, którzy nadeślą kompetentne referaty.

Agnieszka Kublik: Będzie naukowo-ekspercka konferencja w sprawie katastrofy smoleńskiej?

Prof. Michał Kleiber: Ciągle mam nadzieję, że tak. Ale jej powodzenie w dużej mierze zależy od polityków i sposobu, w jaki tę inicjatywę opisują media.

Konferencja naukowa zależy od polityków?

- Tak, bo po obu stronach tego sporu często wyrażane są bardzo skrajne opinie, bardzo utrudniające tę inicjatywę. Politycy używają mocnych sformułowań, czym zniechęcają potencjalnych uczestników konferencji. I to jest problem. Moją intencją było, by doprowadzić do konferencji odartej z politycznych emocji, do merytorycznej wymiany myśli i doświadczeń. Temu nie służy bardzo agresywny język.

Naukowcy nie będą chcieli w niej uczestniczyć, by od polityków nie oberwać, że są zdrajcami.

- Naukowcy nie lubią agresywnego tonu dyskusji, są przyzwyczajeni do wymiany myśli, na której wszyscy na końcu zyskują. A politycy są przyzwyczajeni do sporu, w którym zawsze musi być pokonany i zwycięzca. To zasadnicza różnica między światem nauki a światem polityki. I obawiam się, że jeżeli ten styl zdominuje przedkonferencyjną dyskusję, to naukowcy i eksperci, którzy naprawdę mają w tej sprawie coś ważnego do powiedzenia, stracą zainteresowanie udziałem w konferencji.

Kto powinien w niej wziąć udział?

- Myślę o szerokiej formule. Bo mnie najbardziej martwi trauma smoleńska, która - jak twierdzą niektórzy - nawet się pogłębia, choć od katastrofy minęły ponad trzy lata. Dlatego myślę o udziale najróżniejszych specjalistów, którzy pomogliby nam w radzeniu sobie z tego rodzaju katastrofami - oczywiście mam nadzieję, że nigdy do takiej nie dojdzie. A to wymaga specjalistów z wielu dziedzin, rzecz jasna od badania katastrof lotniczych przede wszystkim, ale i od tego, jak im zapobiegać i jak sobie powinniśmy z tym radzić. Apelowałbym o udział w tej konferencji wszystkich specjalistów w tych dziedzinach.

Do udziału zakwalifikowaliby się tylko ci, których naukowe referaty zaakceptowałby komitet naukowy konferencji składający się m.in. z dziekanów wydziałów lotniczych polskich uczelni, np. Politechniki Warszawskiej, Wrocławskiej czy WAT.

- To standard każdej konferencji naukowej, jasny dla naukowców. Dla polityków i mediów chyba już nie. Tak, chciałbym, by komitet programowy oceniał, czy przysłane referaty są w pełni merytoryczne.

Czy profesorowie Jan Obrębski z Politechniki Warszawskiej i Jacek Rońda z Akademii Górniczo-Hutniczej, współpracujący z zespołem Antoniego Macierewicza, mogliby zostać zaproszeni do udziału w tej konferencji?

- Nikt nie będzie zaproszony, konferencja będzie miała charakter otwarty. Liczę, że zgłoszą się naukowcy, którzy w tej sprawie będą mieć coś ważnego do pokazania.

Prof. Obrębski i Rońda mają szansę się zakwalifikować do udziału w konferencji naukowej poświęconej tej katastrofie? Rektorzy PW i AGH napisali w specjalnym oświadczeniu, że obaj "nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych". "W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej, jak i Politechnice Warszawskiej Panowie Profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką".

- Wykluczenie z góry kogokolwiek przekreśliłoby sens konferencji już na wstępie. Powtarzam i zapewniam: referaty będą skrupulatnie oceniane, tak aby w programie konferencji nie znalazło się nic, co nie miałoby oparcia w faktach i badaniach.

A jak się zgłosi Antoni Macierewicz?

- Odpowiedź jak wyżej, choć w przypadku udziału aktywnych polityków osiągnięcie stanu apolitycznej debaty byłoby trudne.

Jakiego efektu pan oczekuje po tej konferencji?

- Przede wszystkim wyjaśnienia wielu wątpliwości. Jest raport rządowej komisji ministra Jerzego Millera, który uważam za punkt wyjścia. Potem pojawiło się wiele pytań czy wręcz zarzutów. Część z nich zapewne padnie na tej konferencji. I muszą paść na nie odpowiedzi. Oczywiście dotychczas było bardzo wiele wątpliwości całkowicie pozbawionych uzasadnienia...

...na przykład, że brzoza nie mogła uszkodzić skrzydła tupolewa.

- Hipotezy nieudokumentowane nie będą prezentowane, hipotezy poparte przekonującymi materiałami uzasadniającymi - tak.

Liczy pan, że stopnieje grupa ponad 30 proc. Polaków, którzy dopuszczają zamach?

- Wierzę w to głęboko. Tego typu konferencja jest niezbędna. Jesteśmy wszyscy mistrzami diagnozy, jesteśmy skłonni wypowiadać się dobitnie o otaczających nas problemach. Ja poszukuję terapii na formułowane smoleńskie hipotezy. Mam nadzieję, że konferencja pokaże, że potrafimy rozmawiać o tej katastrofie w racjonalny i cywilizowany sposób.

Dla "Gazety" dr Maciej Lasek:

- Chciałbym, żeby to była konferencja naukowców, którzy nie tyle chcą wyjaśnić katastrofę, ile przybliżyć mechanizm, który doprowadził do tego wypadku. Jedynym warunkiem powinno być przedstawienie radzie programowej konferencji referatów. Nie przekreślam możliwości udziału ekspertów Antoniego Macierewicza, o ile ich referaty zostaną przez radę zaakceptowane. Konferencja powinna przyciągnąć przede wszystkim naukowców zajmujących się problematyką lotniczą, którzy nie wypowiadali się dotąd w tej sprawie, bo nie chcieli być uwikłani w spór polityczny. Polska nauka może na tej konferencji zrehabilitować się za milczenie. 

Źródło: Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz