czwartek, 19 września 2013

Macierewicz: To decyzja podjęta w Moskwie doprowadziła do katastrofy

Antoni Macierewicz bardzo szybko skomentował dzisiejszą konferencję zespołu Macieja Laska. Według niego powtarzane w jej trakcie tezy, podobnie jak wnioski raportu Millera, ukrywają istotę uwag, jakie w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej sformułował Edmund Klich. Tymczasem, jak podkreślił Macierewicz, z tzw. raportu Klicha jasno wynika, że odpowiedzialność za katastrofę spoczywa na ośrodku decyzyjnym w Moskwie. – Już 30 listopada 2010 roku rząd [Donalda Tuska] wiedział, że do katastrofy doszło na skutek decyzji podjętej w Moskwie. Trwa obecnie brudna kampania niektórych mediów przeciwko ekspertom, która ma uniemożliwić Polakom poznanie tej prawdy – oświadczył Macierewicz.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej działająca przy Kancelarii Premiera komisja Macieja Laska stwierdziła, że tezy stawiane przez ekspertów zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza są ze sobą sprzeczne i nie opierają się na żadnym materiale dowodowym. 

Z takim stanowiskiem nie zgodził się sam Macierewicz, przekonując w Sejmie, iż niekompetencją odznaczają się wyłącznie "pan Lasek i jego koledzy". Jego zdaniem dzisiejsza konferencja zespołu Laska potwierdziła, że jego członkowie nie badali wraku tupolewa. – [Pan Lasek] przyznał w sposób bezsporny, że nigdy nie badał wraku i nigdy nie był na miejscu katastrofy – powiedział Macierewicz.

Przewodniczący parlamentarnego zespołu, który bada przyczyny katastrofy smolenskiej, odniósł się do tzw. raportu Edmunda Klicha. Według Macierewicza dokument ten jasno mówi, iż odpowiedzialność za katastrofę spoczywa na ośrodku decyzyjnym w Moskwie, choć wskazuje przy tym także inne czynniki, które miały związek z katastrofą. 

Tymczasem tezy stawiane przez Laska i Jerzego Millera przekonują, że przyczyną katastrofy było "zniżanie się poniżej punktu decyzji", nie wspominając o roli Moskwy. Macierewicz przypomniał, że wieża kontroli lotów w Smoleńsku jeszcze przed katastrofą kontaktowała się z ośrodkiem decyzyjnym w Moskwie, prosząc o wyznaczenie lotnisk zapasowych. Takich lotnisk nie wskazano. Co więcej, kontrolerzy lotu zbyt późno wydali komendę odejścia na drugi krąg.

– Na skutek decyzji ośrodka moskiewskiego nie wskazano lotnisk zapasowych. Klich to potwierdza. (...). Ośrodek w Moskwie nie zgodził się też na zamknięcie lotniska, czego chciał Plusnin i kontrolrzy. Poza tym kontrolerzy lotu zbyt późno wydali komendę horyzont i odejście na drugi krąg. Zdanie w tym zakresie znajduje się co prawda w raporcie Millera, ale nie w tym zakresie sformułowanym przez Klicha. Podaje on: „Wydano tę decyzję wtedy, kiedy nie było już możliwości wyprowadzenia i samolot zderzył się z przeszkodami terenowymi”. Oznacza to, że wydano decyzję, kiedy katastrofa była nieuchronna. To zdanie i stanowisko zostało wykreślone z tego ciągu przyczynowo-skutkowego. – oznajmił Macierewicz.

Poseł poruszył również wątek brzozy, po raz kolejny powtarzając, iż Lasek i Miller nie przedstawili ani jednego dowodu świadczącego o tym, że tupolew uderzył skrzydłem w drzewo jeszcze przed rozbiciem się. Zdaniem Macierewicza słynna już brzoza, a także wiele innych drzew, została najprawdopodobniej uszkodzona przez spadające szczątki samolotu, który uległ katastrofie jeszcze w powietrzu, zanim doleciał w pobliże brzozy.

– Mamy zinwentaryzowane szkody, które poczyniły fragmenty rozpadającego się samolotu, które uderzały w płoty, drzewa i dachy. To między innymi płot w takim warsztacie KIA został zniszczony przez fragmenty rozpadającego się samolotu. Równie dobrze, tak samo mogło być z brzozą – zauważył poseł.

Macierewicz przypomniał jednocześnie, że ostatni raport jego zespołu liczy 130 stron, a nie 26, jak przekonuje zespół Laska. Dodał, że zespół parlamentarny od trzech lat dzieli się z opinią publiczną efektami swojej pracy, więc zespół Laska nie powinien mieć problemów z dostępem do nich. Macierewicz zadeklarował również, że współpracujący z nim eksperci od dawna są gotowi do podjęcia fachowej dyskusji z zespołem Laska, ale ten wcale nie chce z nimi rozmawiać. 

– Pan Lasek boi się debaty z nami. On do niej nie jest przygotowany. Jego zespół jest niekompetentny, pozbawiony wiedzy i doświadczenia. Uciekają przed debatą. Musieliby przedstawić dowody na złamaną brzozę, włączone do końca silniki – skonstatował poseł.
Źródło: naTemat.pl


Tomasz Lis

Największe kłamstwo III RP

Rozsądni ludzie mówią teraz - i co z tego, że właśnie obnażono wielką manipulatorską robotę Macierewicza, jego pożal się Boże ekspertów oraz całego PiS-u. Sekta smoleńska wierzyła w brednie o zamachu bez dowodów, więc dalej będzie wierzyć, a dowody na to, że zamachu nie było, za to była manipulacja nic nie zmienią - sekta opiera się na bezrozumnej, ślepej wierze, a nie na argumentach.

Trudno odmówić tej opinii racjonalizmu. A jednak trudno też jasno i stanowczo nie stwierdzić, że stało się coś bardzo ważnego. Manipulacyjna działalność Macierewicza została obnażone, jego "eksperci" sami totalnie się ośmieszyli, PiS-owska kampania kłamstw i manipulacji okołosmoleńskich została doszczętnie skompromitowana.

No dobrze, ale skoro sekta chce wierzyć, to niby dlaczego ma teraz przestać wierzyć? I w ogóle dlaczego wszystko to jest jednak bardzo istotne.

Otóż jest to szalenie istotne z dwóch powodów.

Pierwszy dotyczy części zwolenników PO oraz innych partii opozycyjnych.
Drugi dotyczy części, pewnie mniejszej, zwolenników PiS-u.

Ad1. Bardzo wielu Polaków jest rozżalonych rządami PO. Maju ku temu podstawy. W poczuciu rozżalenia wielu, może miliony Polaków, mówi, że ma gdzieś wybory, nie pójdą głosować, bo to nie ma sensu. Naprawdę nie ma? Wszyscy ci ludzie, przy całym szacunku dla ich odczuć, muszą jednak zrozumieć, że nie idąc głosować w praktyce oddają swój głos na PiS, bo niska frekwencja jest dokładnie tym co PIS uznaje za trampolinę do władzy. Otóż ludzie, którzy przez lata ordynarnie okłamywali naród, ludzie, którzy mieli w głębokim poważaniu uczucia krewnych ofiar, ludzie, którzy zbijali kapitał na wielkiej tragedii, ludzie, którzy rzucali najcięższe oskarżenia pod adresem demokratycznie wybranych przywódców narodu, którzy pokazali, że w dążeniu do władzy nie mają żadnych zahamowań, żadnych oporów, żadnych hamulców, otóż ci ludzie władzy w Polsce nie powinni sprawować nigdy. Są po prostu dla Polski i Polaków oczywistym zagrożeniem.

Ad2. Nie wszyscy wyborcy PiS-u to ludzie, którzy kupią wszystko, uwierzą w każde kłamstwo, dadzą się uwieść każdej demagogii. Są i tacy, którzy z pewną ideą, stojącą u zarania tej partii, ideą silnego, uczciwego państwa, po prostu sympatyzują, a przez lata zachowali złudzenia, że rzecznikiem tej idei jest właśnie PIS. Byli jednocześnie otwarci na to co widzieli i słyszeli. Odwracali się od prezesa, gdy insynuował na temat kanclerz Merkel, odwracali się od PiS-u, gdy Macierewicz bredził, że 10 kwietnia 2010 roku wypowiedziano Polsce wojnę, gdy Kaczyński majaczył, że nie ma już wątpliwości, że zamach był. Także teraz muszą oni dojść do wniosku, że cynicznie ich przez lata oszukiwano. Powinni tę lekcję dobrze, bardzo dobrze zapamiętać. To oni są PiS-owską "górką", to oni zdecydują w praktyce czy PiS będzie miało szansę na rządy w Polsce czy nie. Dostali właśnie niezwykle cenną lekcję.

Oczywiście powstaje pytanie dlaczego trwało to tak długo. Dlaczego wcześniej nie ujawniono bezbrzeżnej niekompetencji "ekspertów" Macierewicza, dlaczego wcześniej nie pokazano skali oszustw, manipulacji, insynuacji i oszczerstw.

Zgoda, późno, bardzo późno, za późno to nastąpiło, ale lepiej teraz niż później. Albo nigdy.

Skala tego największego kłamstwa w historii III RP była zupełnie niezwykła. Teraz kłamstwo okazało się jednak wyłącznie kłamstwem. Mamy to czarno na białym. Tej winie powinna towarzyszyć kara. Nie wymierzy jej żaden sąd, poza sądem opinii publicznej. A ta wymierzana jest przy wyborczych urnach.

Źródło: naTemat.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz