W piątek Episkopat na konferencji prasowej ogłosił, jak zamierza walczyć z pedofilią w Kościele. Wśród pięciu księży, którzy rozmawiali o pedofilii z dziennikarzami, było czterech wyraźnie skruszonych i obrzydzonych postawią swoich współbraci oraz ksiądz Wojciech Lipka...
- Byłem zbudowany tymi smutnymi czterema minami - mówił w Radiu ZET u Moniki Olejnik prof. Tomasz Nałęcz. - Ci duchowni mieli takie miny, jakby ktoś ich kroił nożem po plecach. Niestety, żaden z nich nie odważył się powiedzieć księdzu kanclerzowi: mówi ksiądz głupoty. - Ksiądz kanclerz ma zwierzchnika i jest nim abp Hoser - przypomniała Monika Olejnik. - Staram się być jak najbardziej delikatny i mówić o koniu, a nie o woźnicy. Ale ta konferencja pokazała, że Kościół ma dwie twarze. Było 4:1, ale wolelibyśmy, żeby było 5:0 - mówił prof. Nałęcz.
Negatywny bohater bezprecedensowej konferencji Episkopatu znalazł się na niej trochę przez przypadek.
Negatywny bohater bezprecedensowej konferencji Episkopatu znalazł się na niej trochę przez przypadek.
Jak do tego doszło? Po tym jak media informowały o pedofilskich skandalach z udziałem polskich księży na Dominikanie, Episkopat postanowił zwołać konferencję prasową, przeprosić ofiary i opowiedzieć o tym, jak zamierza walczyć z pedofilią. Oprócz ks. Józefa Klocha, rzecznika Episkopatu, dziennikarzom tłumaczyli się także bp Wojciech Polak, sekretarz generalny Episkopatu, o. Adam Żak, koordynator ds. dzieci i młodzieży, a także ks. Tadeusz Musz, rzecznik zgromadzenia michalitów, do którego należy jeden z bohaterów skandalu, ks. Wojciech Gil.
Przedawnione, bo sprzed 12 lat
W ostatniej chwili do tej grupy dołączony został także ks. Lipka. A wszystko dlatego, że dzień wcześniej TVN 24 wyemitował program "Czarno na białym" na temat księdza Grzegorza K. z Tarchomina, który miał molestować swoich ministrantów. Jego sprawę trzy lata temu skierował do prokuratury psycholog, u którego leczyła się jedna z ofiar. W marcu ks. Grzegorz K. został skazany na rok więzienia z zawieszeniem na cztery lata. Jednak z urzędu proboszcza został usunięty dopiero we wrześniu, kiedy sprawą zainteresowali się dziennikarze.
Przełożonym księdza z Tarchomina jest abp Henryk Hoser. Kanclerzem jego kurii jest ks. Wojciech Lipka. Rzecznik Episkopatu ks. Kloch tłumaczył, że postanowił go zaprosić na konferencję o pedofilii, żeby dziennikarze otrzymali od niego informacje z pierwszej ręki.
Ks. Lipka wypowiadał się na konferencji jako ostatni. Wcześniej sekretarz Episkopatu zapewniał, że pedofilię Kościół traktuje w sposób poważny, o. Adam Żak opowiadał o programie działań prewencyjnych, a rzecznik michalitów zrelacjonował, jak ks. Gil został błyskawicznie zawieszony w obowiązkach.
A później kanclerz Lipka odczytał oświadczenie w sprawie księdza z Tarchomina:
"W sprawie, w której toczy się postępowanie procesowe w sądzie cywilnym, oskarżony ksiądz nie otrzymał prawomocnego wyroku i do sądu należy ostateczne rozstrzygnięcie o jego winie. Od wyniku postępowania sądowego będzie zależało dalsze postępowanie kanoniczne i wynikające z niego konsekwencje".
Wtedy na sali zawrzało.
Dziennikarze odczytali księdzu fragmenty wyroku, w którym mowa o "innych czynnościach seksualnych". Na pytanie, co to są "inne czynności seksualne", ks. Lipka odpowiedział: - To rzecz podlegająca interpretacji.
Dziennikarze TVN, którzy cytowali wyrok, sprecyzowali: "inne czynności" to na przykład wkładanie dziecku języka do ucha.
Ksiądz Lipka starał się jednak bronić decyzji swojego zwierzchnika. Najpierw przekonywał, że wyrok został zaskarżony i nie jest prawomocny. Potem stwierdził, że czyny księdza dotyczą spraw "nieaktualnych", bo z 2001 roku.
Kiedy ks. Lipce zaczęło brakować argumentów, sytuację uratował prof. Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej, który stwierdził, że prawdopodobnie decyzja abp. Hosera o tym, żeby ks. Grzegorz K. nadal pełnił swoją funkcję, jest błędem.
- Ale proszę, nie oceniajcie państwo Kościoła tylko na podstawie tej jednej sytuacji. W wielu innych reakcja jest prawidłowa - poprosił dziennikarzy Przeciszewski.
Pedofilia w Kościele? "To nie wasza sprawa?"
Ks. Wojciecha Lipkę doskonale znają dziennikarze Radia TOK FM, którzy w kwietniu rozesłali do wszystkich diecezji pytania o pedofilię w Kościele.
Radio chciało przede wszystkim poznać skalę przypadków. Diecezje mają takie dane, bo od 2001 roku mają obowiązek informować o podejrzeniach Watykan: - Treść naszych pytań oparliśmy na dokumentach kościelnych, oficjalnych zaleceniach Kongregacji Nauki Wiary, informacjach KAI. Tak, żeby nie było "ataku na Kościół". Nie pomogło. Ks. Lipka zareagował, jakby średniowiecze się nie skończyło. Był zaskoczony i święcie oburzony tym, że "obce" media ośmielają się pytać o coś jego "nienaruszalną" instytucję - mówi dziennikarka TOK FM Karolina Głowacka, główna autorka pytań TOK FM do diecezji ws. przypadków molestowania przez duchownych.
Co odpisał dziennikarzom ks. Lipka? Oto kilka cytatów:
"Pozwólcie państwo, że pominę osobisty komentarz do państwa inicjatywy", "Podejrzewam, że nie rozumie Pan tego, co pisze: Biskupi mają obowiązek przesyłać wszystkie podejrzenia o pedofilię do Stolicy Apostolskiej [cytat z maila od TOK FM]. O ile wiem, TOK FM nie jest Stolicą Apostolską?", "Napiszę drukowanymi: TO NIE WASZA SPRAWA. I na tym etapie kończymy korespondencję z powodu dalszej jej BEZSENSOWNOŚCI".
"Sieknąć suspensę"
Kiedy w lipcu abp. Henryk Hoser odwoływał z urzędu proboszcza w Jasienicy "zbuntowanego" księdza Wojciecha Lemańskiego, na linii frontu między proboszczem a kurią także znalazł się ks. Lipka.
Przypomnijmy, że w sporze chodziło o "niestosowne wydarzenie", którego miał wobec księdza Lemańskiego dopuścić się abp. Hoser. Proboszcz z Jasienicy ujawnił, że arcybiskup pytał go podczas spotkania w styczniu 2010 roku, czy jest obrzezany. Potem ks. Lemański kilkukrotnie krytykował swojego przełożonego, m.in. za postawę w sprawie in vitro. Został za to ukarany - najpierw zakazem wypowiadania się w mediach, potem odwołaniem z urzędu.
W połowie lipca do parafii w Jasienicy przyjechała delegacja kurii - ks. Wojciech Lipka, a z nim dziekan Władysław Trojanowski i nowy proboszcz, który miał zastąpić ks. Lemańskiego.
- Przyjechaliśmy przedstawić administratora - rozpoczął spotkanie w obecności tłumu parafian ks. Lipka. - Cieszę się, że księża przyjechali, bo parafianie od dawna prosili o tę wizytę. Ustaliliśmy z radą parafialną, że wszystkie zmiany będą podejmowane w jej obecności - mówił ks. Lemański.
- To wbrew prawu. Rada parafialna nie jest od takich spraw. Rady parafialnej już nie ma. Idziemy na plebanię przekazać parafię - odpowiadał ks. Lipka. Ks. Lemański: - Nie ma problemu, ale odbędzie się w obecności rady parafialnej, możemy umówić się jutro na dowolną godzinę. O księdzu Lipce powiedział wtedy do parafian: - To jest ten ksiądz, który, jak pojechałem rozmawiać o problemach w parafii, mówił, aby mi "sieknąć suspensę". To jest ten ksiądz, co, gdy chcieliście przedszkole na plebanii, powiedział, że nie będziecie mieli przedszkola - opowiadał coraz bardziej wzburzonym mieszkańcom. Ks. Lipka: - Ksiądz kłamie! Po negocjacjach, które nie przyniosły skutku, ks. Lipka i inni reprezentanci kurii wsiedli do samochodu i wypychani przez parafian, odjechali. Jeszcze tego samego dnia ks. Lemański postanowił podporządkować się dekretowi abp. Hosera.
Źródło: Wyborcza.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz