26 proc. Polaków deklaruje, że nie wie, na kogo głosować. To potencjał nawet na stworzenie trzeciej siły politycznej w kraju. Co trzeci spośród niezdecydowanych to rozczarowany wyborca Platformy
Obok PO i PiS wyrasta trzeci silny blok - to grupa wyborców niezdecydowanych. Sprawdziliśmy wspólnie z CBOS, kto w niej jest. Z analizy trzech kolejnych sondaży CBOS - z lipca, sierpnia i września 2013 r. - wynika, że średnio aż 26 proc. badanych deklaruje chęć udziału w wyborach, ale nie wiedzą, na kogo głosować.
Potwierdza się intuicja psychologa społecznego prof. Janusza Czapińskiego, autora "Diagnozy społecznej", że w pokoju z napisem "poczekalnia" najliczniejszą grupę stanowią rozczarowani wyborcy PO, choć traci też PiS. Niemal jedna trzecia tych, którzy wypełniają poczekalnię (31 proc.), deklaruje, że w ostatnich wyborach w 2011 r. głosowała na PO. 9 proc. przyznaje, że oddało głos na PiS.
Potwierdza się intuicja psychologa społecznego prof. Janusza Czapińskiego, autora "Diagnozy społecznej", że w pokoju z napisem "poczekalnia" najliczniejszą grupę stanowią rozczarowani wyborcy PO, choć traci też PiS. Niemal jedna trzecia tych, którzy wypełniają poczekalnię (31 proc.), deklaruje, że w ostatnich wyborach w 2011 r. głosowała na PO. 9 proc. przyznaje, że oddało głos na PiS.
Poparcie dla Platformy pełzło w dół powoli, ale systematycznie już w pierwszym roku po wyborach.
- Nie jest tak, że na tym korzystają od razu inne partie, ani tak, że PO nie ma lojalnego elektoratu, jak PiS. Ale ponieważ jej elektorat w 2011 r. był większy, to i grupa mniej lojalnych wyborców jest liczniejsza - mówi szefowa CBOS socjolog prof. Mirosława Grabowska. Przyczyn odpływu od PO upatruje w reakcji na niepopularne decyzje podjęte przez rząd, np. podniesienie wieku emerytalnego, i w kryzysie, który Polacy zaczęli odczuwać.
Wśród niezdecydowanych są także rozczarowani wyborcy SLD, Ruchu Palikota i PSL (po 3 proc.). Pozostali deklarują, że nie brali udziału w wyborach (24 proc.) lub nie pamiętają, na kogo głosowali (21 proc.), co może oznaczać, że część z nich nie poszła na wybory lub nie chce się przyznać, kogo poparła.
Niezdecydowani najczęściej lokują swoje poglądy w centrum (35 proc.), choć spora grupa nie potrafi ich określić (29 proc.). Tylko niewiele więcej niż co trzeci jednoznacznie definiuje swoje przekonania polityczne jako lewicowe (15 proc.) lub prawicowe (20 proc.). Ale Polacy generalnie częściej identyfikują się z prawicą (27 proc.) niż z lewicą (15 proc.).
Najliczniejszą grupę niezdecydowanych stanowią młodzi. Co trzeci (34 proc.) ma mniej niż 35 lat.
Ten odpływ młodych od partii Tuska zaczął się na początku 2012 r. wraz z protestami w sprawie ACTA i trwa do dziś. Platforma była partią, którą młodzi najliczniej poparli w wyborach 2011 r., choć sporo z nich zagłosowało też na Ruch Palikota.
Wśród niezdecydowanych jest więcej kobiet (55 proc.) niż mężczyzn (45 proc.). Ale to nie dziwi, bo w Polsce mężczyźni bardziej interesują się polityką i częściej deklarują udział w wyborach. Mają też mniej kłopotów z określeniem swoich preferencji partyjnych.
Pod względem poziomu wykształcenia niezdecydowani odzwierciedlają mniej więcej ogół dorosłych mieszkańców Polski. Największa część z nich ma średnie wykształcenie (33 proc.). Blisko co czwarty ma wykształcenie zawodowe (24 proc.), nieco więcej niż co piąty wyższe (22 proc.), prawie tyle samo podstawowe (21 proc.). Wprawdzie osoby najsłabiej wykształcone nieco częściej niż przeciętnie nie wiedzą jeszcze, na kogo głosować, ale też rzadziej niż pozostali deklarują udział w wyborach.
Szefowa CBOS przestrzega, że z dość wysokiego poziomu niezdecydowanych nie należy wyciągać dziś daleko idących wniosków. Połowa kadencji zwykle nie sprzyja zainteresowaniu polityką. Mobilizacja wyborcza następuje na dwa-trzy miesiące przed wyborami i utrzymuje się kilka miesięcy po nich. Dlatego zbyt wcześnie, by prognozować, że frekwencja w 2015 r. będzie niższa niż zwykle.
- Sądzę, że może sięgnąć ok. 50 proc., bo wcześniej mamy wybory do Parlamentu Europejskiego, samorządowe i prezydenckie. Są okazje i wystarczająco dużo czasu, by rozbudzić w Polakach zainteresowanie polityką - podkreśla prof. Grabowska.
Zdaniem Janusza Czapińskiego wynik wyborów w 2015 r. nie jest przesądzony. - Niezdecydowani nie mówią, że nie pójdą na wybory. Oni mówią: czekam na ofertę - mówi. Według niego PO ciągle ma szansę odrobić straty, ale musiałaby wziąć się do roboty, pokazać, że potrafi porządkować prawo tak, by ułatwić ludziom życie, a nie utrudnić.
Czapiński nie wierzy, że na niezdecydowanych utuczą się PiS, Ruch Palikota czy nowa partia Jarosława Gowina, gdyby powstała. PiS ma już wszystkich wyborców, których może mieć, a nad sobą szklany sufit w postaci 30 proc., którego nie jest w stanie sforsować. Konserwatywno-liberalne poglądy Gowina deklaruje najwyżej 9 proc. Polaków. Według sondażu CBOS partia Gowina mogłaby liczyć najwyżej na 7 proc. głosów. A Palikot przespał swój czas, bo powinien przeformatować partię już dwa lata temu.
Wiceprezes PiS Adam Lipiński wierzy, że nadzieją dla PiS mogą być wchodzące na rynek wyborczy nowe roczniki młodych. - Jest problem w przerzucaniu poparcia z PO na PiS, bo powstały dwa obozy, które dzieli morze złych emocji. Ale w 2015 r. do wyborów pójdzie kilka roczników młodych nieobciążonych tymi emocjami. A poparcie dla PiS w tej grupie jest wysokie - mówi.
Szef klubu PO Rafał Grupiński uważa, że Platforma może odwojować młodych. Musi tylko bardziej do nich dotrzeć ze swoim przekazem, np. wyjaśnić zmiany w OFE, które mogą być ważne dla tego pokolenia.
Zniechęcenie polityką w Polsce jest duże. Dowodem niedawny sondaż CBOS, w którym aż 69 proc. Polaków powiedziało, że żadna z istniejących partii nie spełnia ich oczekiwań, ale mimo to aż 52 proc. jest przeciwnych powstaniu nowej.
Socjolodzy tłumaczą ten osobliwy wynik badania tym, iż Polacy mają bardzo antypartyjne nastawienie, na granicy alienacji politycznej. A skoro partii nie lubią, to nie chcą, by pączkowały.
Źródło: Wyborcza.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz