- My od razu zgodziliśmy się na udział w konferencji naukowej, która ma rozbroić bombę, jaką są teorie dotyczące katastrofy smoleńskiej. Po zapoznaniu się z zeznaniami ekspertów posła Macierewicza, uważam jednak, że nie wykazali się oni wystarczającą wiedzą ekspercką w kwestii badania katastrof lotniczych - mówił w programie Moniki Olejnik Maciej Lasek, szef zespołu ekspertów działającego przy kancelarii premiera.
Według Laska, dziekani wydziałów lotniczych powinny decydować, kto weźmie udział w konferencji naukowej. Szef zespołu ekspertów nie chciał wprost wypowiadać się na temat kwalifikacji ludzi Macierewicza, podkreślał jednak, że wyciągali oni - podczas przesłuchań - wnioski poza zakresem swoich kompetencji. - Nie badali żadnej katastrofy lotniczej, nie mieli do czynienia z przykrym widokiem, jaki jest na miejscu - tłumaczył.
To, co widzimy na miejscu katastrofy, przechodzi ludzkie pojęcie
Lasek podkreślił, że - wbrew temu, co mówili eksperci Antoniego Macierewicza - często zdarza się, że ofiary katastrof lotniczych nie mają na sobie ubrań. - To, co zastaje się na miejscu katastrofy, przechodzi często pojęcie zwykłego śmiertelnika - dodał.
Monika Olejnik przytoczyła zeznania jednego ze świadków, który twierdził, że inicjacją bomby w tupolewie był nadajnik radiowy. - Czy to jest możliwe? - pytała.
- Wszystko jest możliwe, ale trzeba mieć na to dowody. Można zadać pytanie, czy to są wystarczające dowody. Zebraliśmy 55 tysięcy kart dokumentów, do tego zdjęcia, rejestratory parametrów lotu. Dopiero na tej podstawie można wyciągać wnioski, a nie na podstawie przedmiotu niewiadomego pochodzenia, z którym miało się styczność przez 40 minut. To niewiarygodne - powiedział Lasek.
Brutalna nagonka jak w 1968?
Dziennikarka pytała też o ocenę słów Antoniego Macierewicza, który artykuł "Gazety Wyborczej" i publikację prokuratury nazwał medialną, bezprecedensową nagonką, najgorszą od 1968 roku. - Przytoczę słowa minister Kudryckiej, która powiedziała dziś, że prawdziwym zamachem na polską naukę są wypowiedzi naukowców poza ich kompetencjami.
To, co widzimy na miejscu katastrofy, przechodzi ludzkie pojęcie
Lasek podkreślił, że - wbrew temu, co mówili eksperci Antoniego Macierewicza - często zdarza się, że ofiary katastrof lotniczych nie mają na sobie ubrań. - To, co zastaje się na miejscu katastrofy, przechodzi często pojęcie zwykłego śmiertelnika - dodał.
Monika Olejnik przytoczyła zeznania jednego ze świadków, który twierdził, że inicjacją bomby w tupolewie był nadajnik radiowy. - Czy to jest możliwe? - pytała.
- Wszystko jest możliwe, ale trzeba mieć na to dowody. Można zadać pytanie, czy to są wystarczające dowody. Zebraliśmy 55 tysięcy kart dokumentów, do tego zdjęcia, rejestratory parametrów lotu. Dopiero na tej podstawie można wyciągać wnioski, a nie na podstawie przedmiotu niewiadomego pochodzenia, z którym miało się styczność przez 40 minut. To niewiarygodne - powiedział Lasek.
Brutalna nagonka jak w 1968?
Dziennikarka pytała też o ocenę słów Antoniego Macierewicza, który artykuł "Gazety Wyborczej" i publikację prokuratury nazwał medialną, bezprecedensową nagonką, najgorszą od 1968 roku. - Przytoczę słowa minister Kudryckiej, która powiedziała dziś, że prawdziwym zamachem na polską naukę są wypowiedzi naukowców poza ich kompetencjami.
Prezes PAN zaprasza na debatę wszystkich ekspertów
W kwietniu w wywiadach prasowych Kleiber przedstawił pomysł debaty. Mówił, że byłby gotowy zorganizować takie spotkanie. Teraz - jak poinformował - zdecydował się na kolejny krok i skierował list do zespołów Laska i Macierewicza.
- Wysłałem list z zaproszeniem. Czekam na reakcję obu stron. To jest kontynuacja tego, co już publicznie mówiłem, że doszliśmy do punktu, w którym warto zorganizować debatę, spotkanie naukowców i ekspertów, bez polityków, ale przy pełnej jawności, na przykład transmitowane przez internet - powiedział dziś prof. Kleiber.
Szef PAN uważa, że stawianie warunków wstępnych przeszkadza w dojściu do jakiegokolwiek porozumienia. - Zaproszenie ma więc ogólny charakter. Czekam na sugestie obu stron - dodał.
Zespół Laska proponował debatę
W maju zespół Laska zadeklarował, że chce debaty z ekspertami zespołu Macierewicza, ale postawił warunek: zwrócił się do naukowców współpracujących z zespołem parlamentarnym, by przedstawili dowody - pisemne ekspertyzy wraz z materiałem źródłowym, będące podstawą do formułowania hipotez odmiennych niż ustalenia kierowanej przez Jerzego Millera komisji badającej katastrofę smoleńską.
Zespół Laska stwierdził również wówczas, że może dojść do merytorycznego spotkania ekspertów obu zespołów za zamkniętymi drzwiami, bez udziału polityków i mediów. Udział mediów jest jednak warunkiem, jaki stawia zespół Macierewicza.
- Jeśli debata będzie otwarta, dostępna dla opinii publicznej, zorganizowana na zasadzie równoprawności, to nie ma przeciwwskazań, aby się odbyła. Wtedy nasi eksperci będą w niej bardzo chętnie uczestniczyli - powiedział dzisiaj Macierewicz.
Członkowie zespołu przy KPRM pod kierownictwem Macieja Laska oceniają, że raport komisji Jerzego Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej broni się sam; zespół Macierewicza krytykuje ustalenia tego raportu.
Wersja Laska: Szereg błędów. Macierewicz: Eksplozja w powietrzu
Według zespołu Laska do katastrofy smoleńskiej doszło z powodu szeregu błędów: niewłaściwych instrukcji, nadzoru, szkoleń i treningów, nadmiernego obciążenia zadaniami 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, niewłaściwej analizy lotów, słabej znajomości języka rosyjskiego przez pilotów, niewłaściwego przygotowania lotniska, błędów kontrolerów i podchodzącej do lądowania załogi.
Z kolei zespół Macierewicza podtrzymuje tezę, że o katastrofie samolotu najprawdopodobniej zdecydowała eksplozja w powietrzu, o czym ma świadczyć analiza ułożenia ciał ofiar i rozrzutu części samolotu, oceny rodzaju zniszczeń oraz analiza zdjęć satelitarnych.
Źródło: Tok FM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz