W całym Juncalito nie ma chyba nikogo,kto nie kochałby księdza Alberta
- Kto z was nie kochał księdza Alberta, niech podniesie rękę - głos mu się łamie, ręce drżą. Nazywa się Ramón Alceda Peralta. Ma 55 lat, jest stolarzem, coraz częściej brakuje mu pracy. W maju dowiedział się, że jego najmłodszego syna molestował ksiądz. Chłopiec chciał się zabić.
Ludzie z Juncalito patrzą na Ramóna, kiwają głowami. Bo w całym Juncalito nie ma chyba nikogo, kto nie kochałby księdza Alberta.
- Nikt nie ufał mu tak jak ja. Przez pięć lat za darmo pracowałem dla parafii jako kierowca - mówi Pedro Thomas Espinal, były burmistrz Juncalito.
- Uwielbialiśmy go - dodaje Roberto Rodriguez, przewodniczący rady miejskiej. - Rodzice zostawiali z nim dzieci, nikomu nie przyszło na myśl, że dzieje się coś złego.
O tym, co robił z dziećmi ksiądz Gil, dowiedzieli się w maju. W sierpniu w telewizji usłyszeli, że po drugiej stronie wyspy, w stolicy - Santo Domingo - dzieci wykorzystywał inny polski duchowny, nuncjusz papieski.
Tam też ludzie ciągle nie mogą w to uwierzyć. Przecież - mówią Dominikańczycy - jeszcze niedawno nuncjusz pisał do Watykanu skargi na Roberta Gonzáleza Nievesa, arcybiskupa San Juan z Portoryko. Zarzucał mu m.in. ukrywanie księży pedofilów.
Dowody
Prokuratura w Santiago de los Treinta Caballeros: ksiądz Wojciech Gil przechowywał w swoim komputerze 87 tys. zdjęć dzieci, w tym rozebranych i wykonanych przez siebie, a także kilkadziesiąt nagrań wideo z udziałem nieletnich. Ksiądz masturbował ministrantów w wieku od 7 do 12 lat i kazał im masturbować siebie. Zakładał prezerwatywę na palce i wkładał chłopcom do odbytu. Gwałcił ich analnie.
Prokuratura w Santo Domingo: biskup Józef Wesołowski, nuncjusz papieski, płacił nieletnim chłopcom za masturbowanie się, nagrywał ich telefonem komórkowym. Ekstra płacił za seks oralny. Prokuratura twierdzi, że dowodów jest wystarczająco dużo, by przedstawić je w Watykanie. Podkreśla, że w ich zebraniu pomagał Kościół katolicki w Dominikanie.
Materiał dominikańskiej telewizji o nuncjuszu Wesołowskim
Sodoma i Gomora
Najgłośniejszy i najbardziej przerażający przypadek pedofilii wśród dominikańskich duchownych ujawniono 10 lat temu. W katolickim sierocińcu św. Franciszka Ksawerego w San Rafael del Yuma, niedaleko turystycznego raju Punta Cana, diakon Rigoberto de Jesus González Padial zarządzał prawdziwą Sodomą i Gomorą. Sprawę w piśmie ''El Caribe'' opisała dziennikarka Edith Febles.
- Zastałam tam dzieci w wieku od trzech do kilkunastu lat - opowiada. - Sieroty, maltretowane lub opuszczone przez rodziców. Ucierpiało przynajmniej kilkanaście dziewczynek. W sierocińcu zmuszano je do oglądania filmów pornograficznych i uprawiania seksu oralnego (między sobą i z dorosłymi). Dzieci opowiadały nawet o rytualnym zamordowaniu niemowlęcia i ciężarnej kobiety, a także o seksie sado-maso i ze zwierzętami. Pięcioletnia dziewczynka opowiadała, że jeden z księży budził ją w nocy i gwałcił, nawet jeśli ociekała krwią. Napisałam pięć tekstów, sierociniec zamknięto, ale do dzisiaj nikt nie został ukarany - mówi Febles.
Biskup diecezji Higuey Nicanor Pena stwierdził, że diakon Padial nie ponosi winy, bo są na świecie rzeczy, które wymykają się spod kontroli ludzi. Diakon zmarł w 2006 r., a podejrzani księża Cirilo Antonio Nunez i Ramón Antonio Betances do dziś są na wolności i odprawiają msze.
Gustavo Olivo Pena, wiceszef poczytnego portalu Acento od lat wypomina przestępstwa seksualne duchownym. Oto najgłośniejsze:
- W 2009 r. za gwałcenie niespełna 14-letniej dziewczynki skazano na 15 lat więzienia i grzywnę w wysokości 100 tys. peso (ok. 7,5 tys. zł) księdza Domingo Espinala. Odsiedział tylko dwa lata.
- Rok temu zatrzymano księdza Alberto Zacariasa Cordero Liriano, 40-latka, który zgwałcił kilkunastoletnią dziewczynkę w Bonao w środkowej Dominikanie. Duchowny próbował zamknąć usta jej rodzicom, proponując im 3 mln peso (ok. 220 tys. zł), ale nie chcieli pieniędzy. Sprawa jest w sądzie.
- W sierpniu grupa mieszkańców Constanzy w górzystej prowincji La Vega zawiadomiła prokuraturę, że ksiądz Juan Manuel Mota de Jesus, zwany ojcem Johnnym, proboszcz w katedrze św. Piotra, gwałcił nastoletnie dziewczynki. "Ojciec Johnny" nie przyznaje się do winy.
Kochanek
Przez Edith Febles, dziennikarkę, która opisała sprawę sierocińca w San Rafael del Yuma, trafiam do Alicii Ortegi. To gwiazda dziennikarstwa śledczego. Kilka dni wcześniej dostała pismo z diecezji Nuestra Senora de la Altagracia Higüey (tej samej, gdzie działał sierociniec w San Rafael) z tajemniczą informacją, że miejscowego diakona Francisco Javiera Occi Reyesa wiąże się z zarzutami stawianymi nuncjuszowi apostolskiemu. Diecezja deklarowała chęć współpracy z organami ścigania i prosiła o modlitwę za odkrycie prawdy. - Diecezja zapomniała dodać, że Reyes od trzech miesięcy jest aresztowany. Zatrzymano go, ponieważ 24 czerwca napastował seksualnie 15-latka. Wydarzyło się to przy pomniku Montesinosa. Tyn samym, wokół którego kręcił się Wesołowski - opowiada Ortega.
Kilka dni później wszyscy już wiedzą, że diakon zeznał w prokuraturze, "że jest kochankiem Wesołowskiego" i że uprawiał z nuncjuszem seks, najczęściej po alkoholu. Zazwyczaj w budynku nuncjatury. Oprócz tego wyszukiwał i dostarczał mu młodych chłopców. Kiedy go aresztowano za napastowanie nastolatka, nuncjusz czekał na "łup" w zaparkowanym nieopodal samochodzie.
Polski ksiądz
Pięć godzin drogi z Santo Domingo, w zielonych górach Kordyliery Centralnej, leży Juncalito. W 2009 r. proboszczem został tam ksiądz Wojciech Gil. Droga z Santiago pnie się stromo, a w porze deszczowej spływa błotem, najlepiej jechać terenówką. Auto pnie się z mozołem, najwyżej 20 km/godz.
Pueblo ma 150 lat i kilka tysięcy mieszkańców.
Do maja wszyscy uważali księdza Wojciecha za chodzący ideał.
Mimo że lubił wypić: piwo Bohemia i wódkę. Mimo że czasem spacerował po Juncalito z bronią (Roberto Rodriguez, przewodniczący rady miejskiej: - Bo to był typ macho, duży, silny, lubił wszystko mieć w garści, nawet policję).
Mimo że sadzał chłopców na kolanach, jeździł z nimi toyotą hilux po miejscowych wyboistych drogach (Espinal: - Brał nawet dziesięciu do samochodu. Uczył ich prowadzić).
Dzieci go uwielbiały, dorośli podziwiali. Potrafił zorganizować wszystko. Armię 180 ministrantów (z początku było ośmiu). Górski sprzęt ratowniczy z Polski. Obozy dla polskich dzieci w Dominikanie i dla dominikańskich w Polsce (ludzie nie wiedzą, skąd brał na to pieniądze. Po prostu: zawsze się znajdowały. Może dawała Unia Europejska albo sponsorzy z Polski?).
Zawsze dzieciom towarzyszyli miejscowi dorośli: w wycieczkach, wyjazdach na plażę czy do kina. Nikt nigdy nie zauważył nic podejrzanego.
Przez Edith Febles, dziennikarkę, która opisała sprawę sierocińca w San Rafael del Yuma, trafiam do Alicii Ortegi. To gwiazda dziennikarstwa śledczego. Kilka dni wcześniej dostała pismo z diecezji Nuestra Senora de la Altagracia Higüey (tej samej, gdzie działał sierociniec w San Rafael) z tajemniczą informacją, że miejscowego diakona Francisco Javiera Occi Reyesa wiąże się z zarzutami stawianymi nuncjuszowi apostolskiemu. Diecezja deklarowała chęć współpracy z organami ścigania i prosiła o modlitwę za odkrycie prawdy. - Diecezja zapomniała dodać, że Reyes od trzech miesięcy jest aresztowany. Zatrzymano go, ponieważ 24 czerwca napastował seksualnie 15-latka. Wydarzyło się to przy pomniku Montesinosa. Tyn samym, wokół którego kręcił się Wesołowski - opowiada Ortega.
Kilka dni później wszyscy już wiedzą, że diakon zeznał w prokuraturze, "że jest kochankiem Wesołowskiego" i że uprawiał z nuncjuszem seks, najczęściej po alkoholu. Zazwyczaj w budynku nuncjatury. Oprócz tego wyszukiwał i dostarczał mu młodych chłopców. Kiedy go aresztowano za napastowanie nastolatka, nuncjusz czekał na "łup" w zaparkowanym nieopodal samochodzie.
Polski ksiądz
Pięć godzin drogi z Santo Domingo, w zielonych górach Kordyliery Centralnej, leży Juncalito. W 2009 r. proboszczem został tam ksiądz Wojciech Gil. Droga z Santiago pnie się stromo, a w porze deszczowej spływa błotem, najlepiej jechać terenówką. Auto pnie się z mozołem, najwyżej 20 km/godz.
Pueblo ma 150 lat i kilka tysięcy mieszkańców.
Do maja wszyscy uważali księdza Wojciecha za chodzący ideał.
Mimo że lubił wypić: piwo Bohemia i wódkę. Mimo że czasem spacerował po Juncalito z bronią (Roberto Rodriguez, przewodniczący rady miejskiej: - Bo to był typ macho, duży, silny, lubił wszystko mieć w garści, nawet policję).
Mimo że sadzał chłopców na kolanach, jeździł z nimi toyotą hilux po miejscowych wyboistych drogach (Espinal: - Brał nawet dziesięciu do samochodu. Uczył ich prowadzić).
Dzieci go uwielbiały, dorośli podziwiali. Potrafił zorganizować wszystko. Armię 180 ministrantów (z początku było ośmiu). Górski sprzęt ratowniczy z Polski. Obozy dla polskich dzieci w Dominikanie i dla dominikańskich w Polsce (ludzie nie wiedzą, skąd brał na to pieniądze. Po prostu: zawsze się znajdowały. Może dawała Unia Europejska albo sponsorzy z Polski?).
Zawsze dzieciom towarzyszyli miejscowi dorośli: w wycieczkach, wyjazdach na plażę czy do kina. Nikt nigdy nie zauważył nic podejrzanego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz