wtorek, 17 września 2013

Mamy protokoły z przesłuchań ekspertów Macierewicza. Kompromitacja? [ZOBACZ SKANY]

W odpowiedzi na tekst "Gazety Wyborczej" opisujący kompromitujące zeznania ekspertów zespołu Macierewicza prokuratura udostępniła protokoły z ich przesłuchań. Jak z nich wynika, eksperci na dowód swoich kompetencji w ramach badania wypadków lotniczych przedstawiali m.in. oglądanie wybuchających stodół w dzieciństwie czy zainteresowanie modelarstwem lotniczym. Poniżej treść przesłuchań:
- Mając na względzie wagę śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej dla polskiej opinii publicznej - zgodnie z decyzją prokuratora referenta śledztwa - publikujemy protokoły przesłuchania określonych świadków, związane z treścią dzisiejszej publikacji - oświadczyła dzisiaj Naczelna Prokuratura Wojskowa. I opublikowała na swojej stronie protokoły z przesłuchań przeprowadzonych 9 i 10 maja oraz 28 czerwca tego roku. Prokuratura nie ujawniła danych świadków. Jak jednak dowiedziała się "GW" byli to Wiesław Binienda, Jan Obrębski i prawdopodobnie Jacek Rońda.

Zobacz treść protokołów:

ŚWIADEK 1 >>

ŚWIADEK 2 >>

ŚWIADEK 3 >>

Świadek 1: Jako dziecko oglądałem wybuchające stodoły

Świadek zeznający 9 maja pytany o doświadczenie w badaniu katastrof lotniczych odpowiedział m.in., że nie uczestniczył w pracach badawczych dotyczących takich katastrof, ale prowadził"badania laboratoryjne podstaw mechaniki prętów cienkościennych i wytrzymałości materiałowej". "W tym obszarze czuję się bardzo dobrze" - zeznawał. "Już od kilkuletniego chłopca interesowałem się bardzo lotnictwem, modelarstwem lotniczym, nawet zdarzało się, że na święto lotnictwa siedziałem w samolocie bojowym w Białej Podlaskiej" - dodawał.

Z kolei, jak mówił, "jeżeli chodzi o materiały wybuchowe i skutki ich użycia, to zeznaję, że byłem w wojsku, gdzie miałem do czynienia na przykład z bronią strzelecką, granatami czy środkami strzeleckimi przeciwpancernymi". "Dodatkowo, jako dziecko oglądałem wybuchające stodoły w czasie pożarów po wojnie" - zaznawał.

Świadek ten podtrzymał swoje zdanie, że "wszystko wskazuje na to", iż przyczyną katastrofy była "wielopunktowa, dobrze przygotowana eksplozja". "Na pytanie, co należy zrobić, aby ustalić liczbę wybuchów, ich lokalizację, ilość i rodzaj materiału wybuchowego, zeznał: nie wiem tego, nie jest to moją rolą jako inżyniera budowlanego."

Świadek 2: Gaśnica jest idealna do umieszczenia ładunku wybuchowego

Kolejny ze świadków złożył zeznania 10 maja. Zeznawał najdłużej - blisko cztery godziny. Powiedział m.in., że "w odległości kilkuset metrów od wrakowiska, patrząc w kierunku przeciwnym do kierunku lotu, na dachach baraków czy warsztatów, znaleziono fragmenty konstrukcji tego samolotu"."Wtedy nabrałem przekonania, że samolot rozpadł się w powietrzu" - dodał."Przypuszczam, że doszło do dwóch wybuchów, w dwóch skrajnych częściach kadłuba, to jest z tyłu i z przodu. Początkowo były to wybuchy skondensowane, czyli miejscowe, a następnie wybuch przestrzenny, po czym implozja. Na skutek tego wybuchu przestrzennego nastąpiła implozja" - mówił.

I kontynuował: "jeśli chodzi o materiał wybuchowy, to nie mam ugruntowanych przypuszczeń na ten temat, ale chcę zwrócić uwagę, że w samolocie są dwie gaśnice, jedna w pobliżu kabiny załogi, a druga na końcu kadłuba. Taka gaśnica jest idealnym miejscem do umieszczenia ładunku wybuchowego". "Wybuch nastąpił nad ziemią, prawdopodobnie na wysokości około 50-100 metrów nad ziemią. Twierdzę, że samolot nie miał z brzozą kontaktu" - zaznaczył.

Świadek 3: Nie mam dostępu do wszystkich obliczeń

Ostatni ze świadków, przesłuchany 28 czerwca, zeznawał najkrócej - protokół liczy pięć stron. Przesłuchanie nie dotyczyło wyników badań, jakie przeprowadził, ale metodologii i możliwości przekazania śledczym materiałów.

Świadek pytany był m.in., czy jest gotów udostępnić wszystkie materiały będące w jego dyspozycji."Ponieważ pracę wykonywała grupa moich doktorów, nie mam dostępu do wszystkich obliczeń, nie wszystkie były dla mnie wartościowe. W swoich prezentacjach mam najbardziej reprezentacyjne przykłady i każdy może sobie ściągnąć je ze strony internetowej. Nie wiem, jak jeszcze mógłbym je przekazać" - odpowiedział.

Macierewicz składa zawiadomienie do prokuratury

"Gazeta Wyborcza" napisała dzisiaj o "kompromitacji ekspertów Macierewicza". Jak podała, eksperci zespołu "przedstawili w prokuraturze swe kompetencje, nie przedstawili dowodów na wybuch tupolewa". Od pełnomocników rodzin ofiar "GW" dowiedziała się, że byli to profesorowie: Wiesław Binienda, Jan Obrębski i prawdopodobnie Jacek Rońda. "Żaden nie jest specjalistą od lotnictwa ani katastrof" - pisze "GW".

"Sklejałem modele", "Widziałem wybuch w szopie". Kompromitacja ekspertów Macierewicza >>

Po publikacji szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz złożył doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez wojskowych prokuratorów. Zarzuca im przekazanie dziennikarzom tajnych informacji ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Macierewicz ponadto żąda odsunięcia prokuratorów od prowadzenia śledztwa.

Macierewicz zawiadamia prokuratora generalnego po publikacji "GW". " To atak na niezależnych ekspertów" >>

NPW: Prokuratorzy nie udostępniali mediom protokołów z przesłuchań

W odpowiedzi na dzisiejszy tekst "GW" głos zabrała także sama Naczelna Prokuratura Wojskowa. - W związku z dzisiejszą publikacją w "Gazecie Wyborczej" pt. "Trzej zamachowcy" informujemy, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie udostępniła mediom protokołów przesłuchań świadków, o których mowa w artykule - zaznaczył kpt. Marcin Maksjan z NPW.

Dodał, że w związku z tą publikacją prokuratorzy rozważą możliwość prowadzenia odrębnego postępowania w sprawie rozpowszechniania publicznego wiadomości z postępowania przygotowawczego bez zezwolenia. Grozi za to do dwóch lat więzienia.

Źródło: TOK FM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz