Wyborca nie chce być mięsem armatnim politycznego manipulatora, który zaczynał od jednego programu, a realizuje inny - mówi Leszek Balcerowicz o Donaldzie Tusku
Witold Gadomski, Jarosław Kurski: Chcemy porozmawiać o polityce, nie o ekonomii.
Leszek Balcerowicz: Poważna rozmowa o ekonomii dotyczy wpływu polityki na gospodarkę. Wróciłem właśnie z Ukrainy i tam jeszcze wyraźniej niż w Polsce widać, jak problemy gospodarcze wynikają ze złej polityki.
Na razie nie ma reformatorskiej partii, która miałaby szanse znaleźć się w przyszłym Sejmie. Pozostaje wybór między PiS i PO.
- Dla wielu wyborców PO proponowane wywłaszczenie ludzi z ich oszczędności emerytalnych oraz kłamliwa propaganda, jaka temu towarzyszy, przekraczają granice akceptacji. To nie tylko moje osobiste odczucie. Z wielu rozmów z dawnymi zwolennikami Platformy wiem, że nie zagłosują oni na tę partię. Może nie zagłosują w ogóle.
Jarosław Kaczyński proponuje dziś lustrację przedsiębiorców, karne podatki za niepodnoszenie wynagrodzeń i inne atrakcje. Może za kilka lat będziemy tęsknili za gnuśnym rządem PO-PSL?
- Na szczęście wedle wszelkiego prawdopodobieństwa Polska będzie mogła liczyć w następnej kadencji na weto prezydenta Komorowskiego. Poza tym teoria mniejszego zła słabo już mobilizuje, zwłaszcza młode pokolenie. Wyborca nie chce być mięsem armatnim politycznego manipulatora, który zaczynał od jednego programu, a realizuje inny.
Polityczny manipulator to kto?
- Mam na myśli postępowanie Donalda Tuska w sprawie OFE - i paru innych. Mówię to z wielką przykrością. Leszek Miller był premierem w okresie spowolnienia gospodarczego i kłopotów budżetowych. Reakcją na te kłopoty był plan Hausnera, czyli próba sanacji finansów publicznych. Jerzy Hausner jest dla mnie największym reformatorem w Polsce po roku 2000. Nie proponowano wówczas skoku na oszczędności emerytalne Polaków. Dlaczego? Bo to było tabu. Było wiadomo, że pewnych rzeczy się nie robi. Od 2011 r. trwa próba ostatecznego zniszczenia tego tabu, i to w niesłychanie manipulatorski sposób. Tu chodzi nie tylko o rozwój gospodarki i o prawdę w życiu publicznym, ale też zaufanie do państwa. Dodam, że Leszek Miller ramię w ramię z Donaldem Tuskiem atakują teraz fundusze emerytalne.
A program PiS? Co się stanie, jeśli będzie wprowadzany w życie?
- Gdy Jarosław Kaczyński się nie kontroluje, to traci, ale wyborcy zyskują informację, co w nim siedzi. Gdy się kontrolował i nie straszył wyborców, zyskiwał. A co do meritum: gospodarczy program PiS jest absurdalny. Kaczyński chciałby decydować o tym, kto może być przedsiębiorcą. To jest zamach na własność prywatną. Mamy kodeks karny, a w nim przepisy, co się dzieje, gdy ktoś łamie prawo. To sprawa sądu, a nie polityki. Kaczyński proponuje coś w rodzaju apartheidu. Chce usunąć z życia gospodarczego jakąś grupę ludzi, którą sam określi. Gdyby taki program był wprowadzany w życie, zaufanie inwestorów dramatycznie by spadło i kapitał uciekłby z Polski. A my i tak mamy problem z bardzo niską stopą inwestycji.
Prezes PiS proponuje też administracyjne podwyższenie płac.
- Przekonanie, że podbite przez polityków płace pobudzą gospodarkę, to taki naiwny ultralewicowy keynesizm. Taką politykę prowadzono w USA w czasie wielkiej depresji. Realne płace wówczas rosły, co miało katastrofalne skutki dla inwestycji i poziomu bezrobocia. PiS to najbardziej lewicowa partia w Polsce - z dodatkiem nacjonalistycznej i religijnej retoryki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz