środa, 18 września 2013

"Wymiana etyki na filozofię nie rozwiąże problemów, tylko je odsunie" [LIST]

- Wymiana etyki na filozofię nie rozwiązuje zasadniczych problemów, przesuwa je tylko w sferę jeszcze bardziej odległą - pisze w liście do TOK FM Łukasz Malinowski, współtwórca programu nauczania etyki. - Nie mam wątpliwości, że lekcje filozofii byłyby dla uczniów korzystne, wymagałoby to jednak uznania etyki za "świecką religię", co rodzi wielkie trudności interpretacyjne - dodaje.
Uczniowie w Polsce, mimo wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka sprzed ponad trzech lat, wciąż mają problemy z uczęszczaniem na lekcje etyki. W minionym roku szkolnym zajęcia z etyki prowadzone były w mniej niż 5 proc. szkół.

Wśród pomysłów na rozwiązanie tego problemu pojawia się wprowadzenie e-learningu etyki albo całkowita rezygnacja z lekcji etyki oraz religii, a wprowadzenie zamiast obu obowiązkowych lekcji z filozofii.

W ramach dyskusji na ten temat rozmawialiśmy także z Ewą Rutkowską, nauczycielką etyki w warszawskim gimnazjum. - Podstawa programowa jest napisana na kolanie, ministerstwo nie zatwierdziło żadnych podręczników do gimnazjum. Dla szkół ponadgimnazjalnych jest, ale dosyć żenujący - mówiła Rutkowska.

Po publikacji tej rozmowy napisał do nas Łukasz Malinowski, nauczyciel etyki i współautor programu nauczania etyki "Ludzkie ścieżki". O zarzutach pod adresem podstawy programowej pisze tak: "Wydaje mi się, że jest to chybiony zarzut. Program, który w istocie jest dość ogólnikowy, pozwala bowiem nauczycielowi dostosować tematykę zajęć do uczniów, wychodząc naprzeciw ich potrzebom i realizując ten cel, który powinien przyświecać każdemu filozofowi-nauczycielowi - towarzyszyć uczniowi w podróży, a nie ciągnąć go na siłę w miejsca, które go nie interesują. Program Ministerstwa pozwala więc dostosować odpowiednie treści do konkretnej klasy, wyjść naprzeciw ich problemom i pomagać opisywać ich świat. (...)

Z doświadczenia wiem też, że zainteresowanie etyką (czy szerzej - filozofią) wśród uczniów jest bardzo duże - i to zarówno w dużych ośrodkach miejskich, jak też w małych szkołach wiejskich. Znika ono jednak momentalnie, jeśli nauczyciel zaczyna prezentować, najłatwiejszy z jego punktu widzenia, materiał oparty na historii etyki".

Poniżej publikujemy pełną treść listu

Wszyscy dyskutują, a działań brak

"Od lat toczy się nieśmiała dyskusja na temat nauczania etyki w szkołach. Osoby biorące udział w tej dyskusji stają często - w rozmowach z Ministerstwem Edukacji Narodowej, samorządami czy dyrektorami szkół - wobec muru "ważniejszych problemów" i "pilniejszych potrzeb". Co do zasady trudno spotkać głos, który negowałby potrzebę tej dyskusji, jednak brak zdecydowanych działań i małe zaangażowanie społeczne sprawiają, że problem etyki w szkole pozostaje w swoistym rozkroku - pomiędzy deklaracjami a praktyką. Aby zrozumieć ten problem w jego pełnej rozciągłości i na wielu płaszczyznach, warto zacząć od podstawowego pytania - czym mają być lekcje etyki w szkole?

Wedle założeń MEN i praktyki realizowanej przez szkoły można dojść do wniosku, że zajęcia etyki są alternatywą dla lekcji religii. Już to założenie rodzi jednak wiele wątpliwości. Odczytując je bowiem literalnie, lekcje etyki skierowane miałyby być do uczniów niewierzących, jako świecki odpowiednik lekcji religii. Powinno to skutkować prowadzeniem lekcji religii dla wszystkich uczniów wierzących (niezależnie od ich wyznania) oraz etyki dla niewierzących. Praktyka jest oczywiście inna. Religia prowadzona jest tylko dla wyznania dominującego, co oznacza, że uczniowie niebędący ateistami, ale też niewyznający religii dominującej w danej szkole, kierowani są na etykę (oczywiście jeśli taka w szkole jest prowadzona). W praktyce oznacza to, że szkoła prowadzi lekcje religii dla katolików (lub, w niektórych szkołach, wyznawców prawosławia lub judaizmu), pomijając inne wyznania. (Chlubnym wyjątkiem są nieliczne szkoły, które organizują lekcje religii dla katolików i wyznawców prawosławia, placówek takich jest jednak w najlepszym razie kilkaset w całej Polsce.) Lekcje etyki są zaś prowadzone dla "wszystkich innych" - zarówno wierzących, jak i niewierzących.

Osoba wierząca jest automatycznie dobrym obywatelem?

Wobec takiej praktyki trudno mówić, aby etyka miała być po prostu świeckim odpowiednikiem religii dla niewierzących. Podstawa programowa MEN również sugeruje, że etyka ma być czymś więcej. W calach kształcenia Ministerstwo wskazuje, poza pojęciami norm, wartości i postaw moralnych, również na konieczność rozumienia i odpowiedniego wartościowania takich pojęć jak środowisko, demokracja czy samorządność. Z kolei treści nauczania odwołują się do pojęć zarówno normatywnych, historii etyki, poznania różnych religii świata, jak też problemu wiedzy, polityki, przyrody i pracy. W tych ogólnych wskazaniach widać, że podstawa programowa kładzie nacisk na wychowanie obywatelskie i kreowanie postawy patriotycznej.

W kontekście alternatywy dla lekcji religii można by wyciągnąć wniosek, że osoba wierząca i uczestnicząca w katechezie staje się automatycznie dobrym obywatelem, zaś osoba, która nie bierze udziału w tych lekcjach, musi je "rekompensować" na lekcjach etyki. Taki wniosek jest jednak absurdalny, jeśli zestawi się go z podstawą programową nauczania religii katolickiej. Nie pojawiają się w nim pojęcia polityki, środowiska czy demokracji, a najbliższy im temat, jeden z pięćdziesięciu, odnosi się do "zasad katolickiej nauki społecznej". Jeśli zatem etyka w swych założeniach niesie inny zakres tematyczny i ma inne cele edukacyjne niż zajęcia z religii, nie powinna być traktowana jako alternatywa dla katechezy.
Etyka nie jest "religią dla niewierzących"

Pierwszy problem można więc zdiagnozować już na samym fałszywym założeniu opozycji religia - etyka. Z jednej strony etyka nie jest "religią dla niewierzących", gdyż szkoły nie mają w obowiązku oferować odpowiednich lekcji religii dla wszystkich wierzących, z drugiej strony w samych założeniach programowych etyka jawi się jako świecka wizja wychowania obywatelskiego, kształtująca osobę dobrą i odpowiedzialną za siebie samą i świat wokół. W tym duchu wydaje się dziwne, aby lekcje takie kierować tylko do nielicznych uczniów, skoro o celowości takich zajęć nikt nie wątpi, a katecheza nie realizuje takiego programu.

Problem? Brak pieniędzy w samorządach

Tu docieramy jednak do drugiego, już praktycznego problemu. Dotyka on szerokiego spektrum kłopotów, jakie nękają szkolnictwo w Polsce - brak środków finansowych. Samorządy lokalne, na których spoczywa obowiązek finansowania szkół, cierpią na chroniczny brak pieniędzy, z czego bierze się presja na dyrektorów szkół, aby możliwie ciąć koszty, zamiast je zwiększać. Rozwiązanie problemów opisanych powyżej oznaczałby konieczność zatrudnienia nauczycieli etyki, którzy uczyliby wszystkich uczniów, oraz osobno lekcji religii, uwzględniając wszelkie wyznania. Wobec braku jednoznacznych wskazań ze strony Ministerstwa i niewielkiej presji ze strony środowisk lokalnych (rodziców i uczniów) dyrektorzy szkół, wspierani tu przez samorząd lokalny, nie kwapią się z uregulowaniem tego problemu z prostego powodu - nie mają na to środków.

Wsparciem dla takiej postawy jest też argument o braku odpowiedniej kadry nauczycieli. To założenie, które często pojawia się w dyskusjach zarówno wśród specjalistów zajmujących się problemem nauczania etyki w szkole, jak też właśnie wśród struktur lokalnych. Najtrudniejsza sytuacja dotyka małe szkoły i rejony wiejskie, gdzie "zapotrzebowanie" na etyków jest znikome (a przynajmniej tak jest przedstawiane, właśnie ze względu na stworzoną opozycję lekcje religii - lekcje etyki). Jest to argument merytorycznie wątpliwy, lecz konieczność rozwiązań praktycznych wspiera takie definiowanie "problemów kadrowych".

Braki kadrowe? Absolwentów filozofii nie brakuje

Dyrektorzy szkół często powołują się na argument, że ich zapotrzebowanie na lekcje etyki oscyluje wokół jednej, dwóch godzin tygodniowo, a w takim małym wymiarze godzin nie mogą nikogo zatrudnić. Z punktu widzenia nauczyciela również sytuacja ta nie jest komfortowa, ponieważ aby myśleć o "etatowej" pensji, musiałby pracować w dziesięciu szkołach. Chociaż istnieje prawna możliwość organizowania lekcji etyki w ramach kilku szkół, brak rozwiązań prawnych, które umożliwiłyby sprawną organizacje takich zajęć.

Czy zatem rzeczywiście brakuje etyków? Nie brakuje przecież absolwentów filozofii, którym najłatwiej uzyskać właściwe uprawnienia. Trafiamy tu na błędne koło - brak realnej oferty pracy dla absolwentów sprawia, że muszą oni szukać pracy w innych zawodach, nie powstają więc kadry, a brak ten staje się wymówką dla samorządów i dyrektorów szkół. Nie jest odkrywczym stwierdzenie, że zapotrzebowanie na odpowiednio wykwalifikowanych pracowników sprawia, że tacy pojawiają się na rynku, szybko wypełniając to zapotrzebowanie. Jeśli zatem kadr brakuje, to jedynie dlatego, że nie ma dla niej pracy.

Program jest celowo ogólnikowy

Kolejnym problemem, o którym często można usłyszeć, jest sama podstawa programowa Ministerstwa. Pojawiają się argumenty, że jest ona zbyt ogólna i w zasadzie nie określa, czego i jak należy uczyć. W związku z tym nauczyciele są "zmuszeni" tworzyć własne rozkłady materiałów i pisać samodzielnie program (chociaż istnieją programy nauczania etyki, dostępne dla wszystkich, jak choćby promowany przez Ośrodek Rozwoju Edukacji program "Ludzkie ścieżki"). Wydaje mi się, że jest to chybiony zarzut. Program, który w istocie jest dość ogólnikowy, pozwala bowiem nauczycielowi dostosować tematykę zajęć do uczniów, wychodząc naprzeciw ich potrzebom i realizując ten cel, który powinien przyświecać każdemu filozofowi-nauczycielowi - towarzyszyć uczniowi w podróży, a nie ciągnąć go na siłę w miejsca, które go nie interesują. Program Ministerstwa pozwala więc dostosować odpowiednie treści do konkretnej klasy, wyjść naprzeciw ich problemom i pomagać opisywać ich świat.

Podobnie rzecz się ma z podręcznikiem do etyki. W mojej opinii byłby on niezwykle przydatny, nie powinien jednak stosować formuły zamkniętej, lecz właśnie umożliwiać twórczą pracę z uczniami i możliwość dostosowania zagadnień do ich potrzeb. Z doświadczenia wiem też, że zainteresowanie etyką (czy szerzej - filozofią) wśród uczniów jest bardzo duże - i to zarówno w dużych ośrodkach miejskich, jak też w małych szkołach wiejskich. Znika ono jednak momentalnie, jeśli nauczyciel zaczyna prezentować, najłatwiejszy z jego punktu widzenia, materiał oparty na historii etyki. Nie ma wątpliwości, że podstawy różnych doktryn etycznych są uczniom potrzebne, by mogli uzyskać narzędzia krytyczne, jednak nie mogą one przysłonić zasadniczego celu zajęć, jakim jest wsparcie poszukiwań samych uczniów.

Wprowadzenie filozofii nie rozwiąże problemu

Rozwiązania proponowane w ramach tej dyskusji rozpięte są wokół dwóch propozycji. Pierwsza z nich to wprowadzenie obowiązkowych zajęć filozofii i/lub etyki we wszystkich szkołach i wyprowadzenie lekcji religii ze szkół. Druga to pozostawienie status quo i zaproponowanie tzw. e-learningu etyki dla tych ośrodków, które nie mogą pozwolić sobie na zatrudnienie nauczyciela etyki w swojej placówce. Pierwsza z tych propozycji, choć zapewne szlachetna i uczciwa wobec wszystkich stron, jest w najbliższych latach nierealna do wprowadzenia.

Kwestia wymiany etyki na filozofię nie rozwiązuje de facto zasadniczych problemów, przesuwa je tylko sferę jeszcze bardziej odległą. Nie mam wątpliwości, że lekcje filozofii byłyby dla uczniów korzystne, wymagałoby to jednak uznania etyki za "świecką religię", co rodzi wielkie trudności interpretacyjne i wymagałoby gruntownego przedefiniowania programu nauczania.

Wobec trudności, z jakimi borykają się osoby promujące etykę i filozofię w szkołach, takie stanowisko zamyka im wiele możliwości negocjacji, a wszelkie propozycje odrzucane są jako nierealne. Z kolei koncepcja e-learningu wydaje się ze wszech miar chybiona i trudno o głos fachowca, który popierałby takie rozwiązanie. Należy szukać tu rozwiązań, patrząc jednak na potrzeby wszystkich stron tej rozmowy - samorządów, dyrektorów, rodziców, uczniów i nauczycieli.

To etyka powinna być powszechna

Warto postawić sobie za cel upowszechnienie zajęć z etyki i wprowadzenie ich do programu jako przedmiotu podobnego innym, przy jednoczesnym zaproponowaniu zajęć z religii w ramach zajęć dodatkowych. Niektóre szkoły już wprowadzają ten model nauczania i znajduje on uznanie wszystkich zainteresowanych stron. Na tym etapie jednak rozwiązanie to należy wprowadzać stopniowo, wyjaśniając samorządom wagę problemu, nie antagonizując jednocześnie stron tej dyskusji i przekonywać, że konieczne dla takiej operacji środki nie są aż tak wysokie".

*Łukasz Malinowski, od pięciu lat uczy etyki w Gimnazjum nr 14 im. Jana Gutenberga w Warszawie. Jest współautorem (wspólnie z Anną Ziemską) programu nauczania etyki dla II, III i IV etapu edukacyjnego (klasy IV-VI szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum) "Ludzkie ścieżki".

Źródło: Tok FM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz