piątek, 13 listopada 2015

Duda, order dla biskupa i prezes Krzyż

Prezydent Andrzej Duda ma za sobą 100 dni prezydentury, które należy uznać za stracone. Na każdym kroku różni Polaków, nadal po pisowsku skłóca. Jest reprezentantem jednej strony sporu politycznego.

Duda popełnia błędy ośmieszające najwyższy urząd. Jak choćby wręczenie odznaczenia twardogłowemu buskupowi Henrykowi Hoserowi, który ma na sumieniu wypędzenie ze swojej diecezji ks. Wojciecha Lemańskiego i ukrywanie księdza pedofila z wyrokiem. Abp Hoser to przede wszystkim Rwanda, gdzie doszło do ludobójstwo, a Hoser przedstawiciel Watykanu popierał jedną stronę konfliktu, nie łagodził go.

Takich "Polaków" nagradza Duda, wszak to niezłomny Watykańczyk. No i Duda dał plamę z definicją demokracji, która jest dobra, gdy PiS wygrywa. Śmiech na sali. Przypomina to Dudzie Tomasz Lis.


Pan prezydent w wystąpieniu sejmowym czynił aluzje do wyborów samorządowych. Dziękując PKW za sprawne przeprowadzenie wyborów powiedział, że przywróciły one obywatelom wiarę, że demokracja jest realna. Czyli wybory samorządowe, które PiS przegrał w tym sensie, że poza jednym wyjątkiem, nie był w stanie przejąć władzy w sejmikach wojewódzkich, demokrację podważały. Ale już wybory, które PiS-owi dały władzę, były demokratyczne. Dość prymitywną zaserwował Pan Prezydent miarę demokratyczności wyborów. Wygrywa jego partia, wybory są demokratyczne, przegrywa, demokratyczne nie są.
W wystąpieniu senackim prezydent Duda stwierdził, że wybory pokazały dojrzałość polskiej demokracji, bo jedna partia uzyskała większość. Aha, skoro PiS zdobywa większość, demokracja jest dojrzała. Gdyby lewica wzięła o kilka dziesiątych procent głosów więcej, i PiS większości by nie miał, byłaby niedojrzała. Demokrację mamy więc dojrzałą. Aż strach pomyśleć co się stanie, gdy PiS znowu przegra. Demokracja zapewne przestanie być dojrzała.
Monika Olejnik wskazała obrońcę krzyża spod Pałacu Prezydenckiego, Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS to prezes Krzyż.

Kaczyński domaga się, aby krzyż wrócił, bo potrzebna mu maczuga.

Maczuga, aby domagać się pomników dla Lecha Kaczyńskiego. Śledztwa smoleńskiego, które wykaże winę Tuska i Putina.

To płonący krzyż Ku-Klux-Klanu. Takiego krzyża nienawiści chce prezes PiS.


Czy prezes Kaczyński znowu chce, byśmy byli świadkami awantur przed Pałacem Prezydenckim?
Żenujące jest to, że niektórzy z polityków, obrońcy krzyża, nawet nie wiedzą, gdzie ten krzyż się teraz znajduje, no i jakoś nie widać było pielgrzymek do kościoła św. Anny. Prezes Kaczyński nie zaprzestanie obchodów miesięcznic, choć ma swojego prezydenta, ma swojego marszałka, ma swój rząd.
Do kogo teraz podsycana będzie co miesiąc nienawiść? Kto będzie odpowiedzialny za to, że Rosjanie nam do tej pory nie wydali wraku? Czy będą pretensje do Beaty Szydło, do ministra spraw zagranicznych Waszczykowskiego, do ministra Ziobry?
Prezes Kaczyński przed wyborami mówił, że powinna być specjalna ustawa wyjaśniająca katastrofę smoleńską, powinna być komisja międzynarodowa, niektórzy posłowie PiS mówili o komisji śledczej w Sejmie. Teraz prezes powiada, że wystarczy polskie śledztwo. Ale z tą samą prokuraturą?
Prokuratura parę dni temu wydała oświadczenie, że 10 kwietnia to nie był zamach, tylko katastrofa.
Jak Antoni Macierewicz udowodni, że to był zamach? Przecież przez kilka lat powtarzał nam, że na pokładzie samolotu był wybuch, były bomby.
Na pewno w śledztwie smoleńskim wesprze go Jarosław Kaczyński. Już to zapowiedział, że przypilnuje, aby wyjaśnić sprawę zamachu do końca.
I choć nie jest premierem, nie jest prezydentem, to jest od nich ważniejszy.
Jest kustoszem pamięci.
Po to Duda nagradza twawdogłowego biskupa, aby zapłonął krzyż. Będą wprowadzać inkwizycyjne pisowskie porządki. Prezes tego dopilnuje.

---

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz