środa, 18 listopada 2015

Duda zasłużył na Trybunał Stanu za ułaskawienie Kamińskiego

Za ułaskawienie Mariusza Kamińskiego Andrzej Duda powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Po pierwsze, ułaskawił przed apelacją, a więc Kamińskiego obowiązuje domniemanie niewinności. Ułaskawia się przestępcę, a nie przed wyrokiem. Nie ma w tym aspekcie prawa in blanco.

Po drugie, jeżeli Kamiński jest ułaskawionym przestępcą, to dlaczego prezydent RP dzień wcześniej mianuje go na ministra - jednego z najważniejszych - ds. koordynacji służb specjalnych.

Po trzecie, uniewinnienie nie wymazuje wyroku. Wg prawa Kamiński może piastować urząd po wymazaniu z akt.

Oto najlepsze 3 komentarze żurnalistyczne.


Od zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych politycy tej partii i sam prezydent Andrzej Duda zaczęli wywierać naciski na wymiar sprawiedliwości. Bez ogródek krytykowali wyrok pierwszej instancji na Mariusza Kamińskiego, atakowali sędziego i otwarcie mówili, że w apelacji spodziewają się „sprawiedliwości”. Premier Beata Szydło wyrażała wręcz nadzieję, że „sprawiedliwość stanie po stronie” byłego szefa CBA.

Służbom kierowanym przez Kamińskiego prezydent dał zielone światło do nadużyć – sygnał, że wszystko im wolno, a sądów nie muszą się bać.
Tak nie działa państwo demokratyczne. Tak działa państwo mafijne.

Jeśli przestępca pochodzi z najwyższych kręgów władzy i zna kogo trzeba, może spać spokojnie. Prawo jest dla was, maluczkich Polaczków, a nie dla nas, Wielkich Polaków i Prawdziwych Patriotów. Jeśli łudziliście się, że wszyscy są równi wobec prawa, współczujemy głupoty – taki przekaz dostali dziś Polacy od prezydenta Andrzeja Dudy, który ułaskawił właśnie Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, skazanego na bezwzględne więzienie i 10-letni zakaz pełnienia funkcji publicznych przez niezawisły sąd (sędziemu i jego rodzinie teraz głęboko współczuję). PiS tak się spieszył do pokazania kto tu rządzi, że nie zaczekał nawet, dla zachowania pozorów, z nominowaniem Kamińskiego na ministerialne stanowisko do tego – nie ma wątpliwości, że umówionego wcześniej z Andrzejem Dudą – ułaskawienia. A co tam: skoro sprawa jest ustalona, niech Kamiński jak najszybciej dostanie stołek, a jeśli obywatelom to się nie spodoba, tym gorzej dla obywateli.

Swoją decyzją prezydent I PiS pokazali, że nie uważają Polski za normalny kraj, a Polaków za obywateli którym należy się szacunek, że prawo traktują instrumentalnie, a Polska jest w ich oczach republiką bananową, w której instytucje i przepisy są ledwie narzędziem do gorszącego załatwiania prywaty, w tym, jeśli trzeba, pomagania kolegom – przestępcom. Teraz Kurwa My.
Kolejny akt intrygującej prezydentury pana Dudy zupełnie mnie nie zdziwił. Była okazja, żeby ułaskawić swoich PiS-owskich kolesiów, to z niej skorzystał. Na pewno postąpił amoralnie i bez klasy, całkiem prawdopodobne, że też bezprawnie.

Nie mamy i nie będziemy mieli w tej kadencji prezydenta wszystkich Polaków, ani kogoś, kto choćby udaje, że kimś takim jest. Mamy trzeciorzędnego partyjnego funkcjonariusza, który na skutek błędów rywala, własnych kłamstw, zmęczenia obozem rządowym i całkiem sprawnej kampanii został prezydentem. Nic nie wskazuje na to, że kiedykolwiek będzie
kimś więcej, niż ten ktoś, którego widzimy i czyje decyzje tak wielu tak bardzo szokują.
Proponuję skończyć z oburzaniem się. Po pierwsze powodów do oburzania się ekscesami PiS-owskiej władzy będzie bez liku. Po drugie, oburzanie się jest średnio produktywne. Z tymi panami będziemy prawdopodobnie żyć wiele lat. Warto już teraz myśleć poważnie o tym jak te lata w miarę normalnie przeżyć, jak ocalić w Polsce to co się da ocalić, a przede wszystkim, co dalej. O tym myślmy. Oczekiwanie czegokolwiek po panu Dudzie jest całkowicie niepoważne. Będzie więcej tego samego. Albo jeszcze gorszego.
Na Mariuszu Kamińskim ciążyły bardzo poważne zarzuty, które doprowadziły do skazania byłego szefa CBA na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk.

KIEDY?

Proces Mariusza Kamińskiego dotyczył operacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego z 2007 roku. Został skazany m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy „aferze gruntowej”.

O CO CHODZIŁO?

„Afera gruntowa" to potoczna nazwa afery korupcyjnej, która wybuchła latem 2007 roku, gdy u władzy było Prawo i Sprawiedliwość. Kierowane przez Kamińskiego Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło prowokację, która miała zakończyć się wręczeniem kontrolowanej łapówki za odrolnienie działki w Muntowie. Do jej wręczenia ostatecznie nie doszło z powodu przecieku demaskującego akcję.

NA CZYM POLEGAŁO PRZEKROCZENIE UPRAWNIEŃ?

Sąd uznał, że CBA podżegało do korupcji i nie było podstaw prawnych oraz faktycznych do wszczęcia operacji ws. odrolnienia gruntów. Kamiński miał zaplanować i zorganizować akcję CBA, a także zlecił wprowadzenie w błąd Andrzeja K. i podżeganie go do korupcji.

NARUSZENIE KONSTYTUCJI

Sąd uznał, że akcja CBA była amatorszczyzną, która naruszała konstytucję. Sędzia Wojciech Łączewski przyznał, że trzeba zwalczać korupcję, nie naruszając prawa samemu. Zdaniem sędziego, tym razem naruszono prawo karne, ustawę o CBA i konstytucję. Sąd podkreślał także, że sprawa miała wysoki stopień społecznej szkodliwości działań oskarżonych, wnikających głęboko w prawa obywatelskie określone w konstytucji, w tym w prawo do prywatności.

POLITYCZNE SKUTKI AFERY

Afera gruntowa zakończyła się dymisją wicepremiera Andrzeja Leppera, a ostatecznie przyczyniła się do rozpadu koalicji PiS, LPR i samoobrony. (za: naTemat.pl)
---

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz