Zacznę od pewnej anegdoty. Rozmawiałem otóż kiedyś ze starym, przedwojennym jeszcze komunistą, którego życiorys przebiegał zgodnie ze standardem popularnym wśród lewicy laickiej: najpierw fascynacja komunizmem, wstąpienie do PZPR, włączenie się w nurt reformatorski w PZPR, wydalenie lub odejście z PZPR, aktywny udział w opozycji solidarnościowej. Mój rozmówca - stary i mądry komuch (profesor, 5 języków obcych, wykłady na zagranicznych uniwersytetach, itp.) opowiadał mi o 1956 roku. Jakie były nurty w PZPR, jakie w opozycji, kto czego chciał, na co liczył, czego się bał. On sam zaliczał się wtedy do reformatorów partyjnych, i toczył zajadłe spory z konserwatystami nie dopuszczającymi żadnych zmian, żadnych reform, żadnych publicznych debat. Wspominał jednego ze swych ówczesnych przeciwników - wyjątkowo tępego dogmatyka - który każde wystąpienie krytyczne wobec partii uważał za kontrrewolucję i wykrzykiwał: „lepiej się mylić razem z partią, niż mieć rację przeciw partii!”
Wspominając spory sprzed półwiecza, mój rozmówca, stwierdził nieoczekiwanie: „...A przecież ostatecznie okazało się, że to ten tępak miał rację, a myśmy się mylili. Byliśmy przekonani, że beton to matoły, my zaś – reformatorzy – jesteśmy od nich mądrzejsi, bystrzejsi, lepiej rozumiemy ludzi. Ale stało się dokładnie tak, jak przestrzegali pogardzani przez nas dogmatycy: myśmy tymi swoimi reformami w końcu ten komunizm rozpieprzyli!”
Nie chcę wdawać się w spory o zasługi w walce o wolność, ale to właśnie ludzie wyrośli z komunizmu, a potem chcący go reformować, najbardziej przyczynili się do jego upadku. Zaczęli majstrować przy monolicie, podważać dogmaty i reformować dyktaturę. To oni, zabiegając o socjalizm z ludzką twarzą, rozsadzili system totalitarny od środka. Nie twierdzę, że wśród opozycjonistów nie było zagorzałych antykomunistów, ale więcej przeciw PZPR zdziałał jednak marksista Kuroń, niż prawicowy Niesiołowski. Nie jest to zresztą wyłącznie polski paradoks, że komunizm rozwalili byli członkowie partii. Czy taki Gorbaczow inicjując pieriestrojke zmierzał do likwidacji ZSRR i upadku komunizmu, czy tylko je uzdrowić? Nie chodzi zresztą o konkretne nazwiska, ale pewną prawidłowość: Komunizm - jako system totalitarny - zreformować się nie dał, a próby zmierzające w tym kierunku, skutkowały rozkręcaniem systemu.
Wracam do przesympatycznego, inteligentnego i wrażliwego ks. Lemańskiego, który tak wiele dobrego chce uczynić dla Kościoła Katolickiego. Otóż jestem zdania, że to on, a nie biskup Hoser, temu kościołowi szkodzi. Ks. Lemański domaga się dialogu, tolerancji, otwartości światopoglądowej, czym zjednuje nie tylko mój głęboki szacunek, o czym świadczy popularna fejsbukowa akcja sprzeciwu wobec kneblowania Lemańskiego. Tylko, czy ta szlachetna i mądra postawa Lemańskiego służy zbudowanemu na tradycjonalizmie, hierarchii i posłuszeństwie kościołowi katolickiemu? Czy potęgę i siła kościoła zbudowano na dialogu, tolerancji i otwartości światopoglądowej? Czy to krytykowani przez Lemańskiego biskupi sprzeniewierzają się tradycji kościoła, czy tylko Lemański chce tę tradycję odmienić. Czytujący z upodobaniem Tygodnik Powszechny Jan Paweł II - pomimo swej wybitnie humanistycznej orientacji intelektualnej i filozoficznym inklinacjom - zawsze zdecydowanie stawiał na polski ludowy, maryjny katolicyzm. Doceniał urok pogwarek intelektualistów, ale wiedział, że dalece skuteczniej Polaków przy kościele trzymają procesje, odpusty, śpiewy, komunie, chrzciny i... autorytet kościoła. Wiedział zapewne o pewnych nieprawidłowościach w kościele, ale jakoś nie pamiętam, by się nimi ekscytował tak silnie, jak zagrożeniem płynącym z używania prezerwatyw. Czy Jan Paweł II, który dla pojednania z Żydami zrobił więcej, niż wszyscy jego poprzednicy razem wzięci, nie wiedział o antysemickich wypowiedziach Wyszyńskiego sprzed II Wojny Światowej? Czy nie wiedział o hańbiącym milczeniu polskiego episkopatu po pogromie kieleckim? Wiedział, i zakładam, że nie był z tych faktów szczególnie dumny. Rozumiał chyba jednak, że dla kościoła będzie dalece lepiej, jeśli lud polski, maryjny - zamiast krytykować, podważać i reformować - czcić będzie świętą pamięć Prymasa Tysiąclecia! Jan Paweł II miał szerokie horyzonty i z pewnością znał reformatorskie nurty we francuskim kościele lat 60. Skromność, otwartość, tolerancja, zejście z piedestału. Gdzież się podziali ci francuscy księża robotnicy, którzy by być bliżej ludzi podejmowali pracę w fabryce? Polscy księża jakoś nie zrezygnowali z zadbanej przez gospodynię proboszczówki, ale to u nas tłumy walą do kościołów, a we Francji wiernych jest może 3%, a może mniej...
Czy Jan Paweł II nie wiedział o antysemickim i ksenofobicznym charakterze Radia Maryja? Przecież mógł jednym miękkim ruchem posłać ojca Rydzyka do pełnienia ważnej funkcji misyjnej w Botswanie. Ale przed takim krokiem powstrzymywała go być może świadomość, że to Rydzyk przyprowadza setki tysięcy wiernych, by klęcząc przed obrazem jasnogórskim śpiewali „Boże coś Polskę”. ...Ilu spośród fejsbukowych znajomych zaciągnie Lemański na pielgrzymkę do Częstochowy? Z pewnością są wśród jego zwolenników także ludzie wierzący, którzy duszą się w polskim ludowym, obrzędowym katolicyzmie. Ale czy to dzięki nim zapełnią się kościoły? Czy budując nową jakość nie zburzy się starej? Śmieszy, czy gorszy nawet postulat ślepego posłuszeństwa dla takiego Głódzia, ale jak daleko zaprowadzi nas poddawanie w wątpliwość autorytetów? Zaczniemy od pijanego biskupa, a skończymy na samym papieżu! Czy naprawdę chcemy przedyskutować z dzisiejszą młodzieżą, dlaczego Jan Paweł II uważał prezerwatywy za emanację cywilizacji śmierci? Przy okazji wyboru nowego papieża podniosły się pytania o postawę kościoła wobec krwawych reżimów prawicowych. A jeśli ktoś zacznie pytać, jaką postawę przyjął wtedy Jan Paweł II – tak silnie zaangażowany w walkę z komunizmem? Jeśli mówi się o haniebnym udziale hierarchów katolickich w terrorze prawicy – to czy na miejscu są pytania o postawę zwierzchnika tych hierarchów? Czy wdawać się w podobne dysputy, czy może lepiej uciąć je już na poziomie krytyki pijanego, czy chciwego biskupa. Janowi Pawłowi zaś postawić pomnik, uznać za świętego i basta!
Darzę ks. Lemańskiego głębokim szacunkiem, tak jak szanowałem Jacka Kuronia. Myślę, że ten ksiądz katolicki i marksista, mieli ze sobą wiele wspólnego: idealizm, wrażliwość na ludzkie sprawy, przyzwoitość. W moim przekonaniu łączy ich coś jeszcze: destrukcyjny wpływ na reformowane ideologie i instytucje. ...I sam nie wiem, czy poczytywać im to za złe.
Chcesz dostawać info o nowych wpisach?
Źródło: naTemat.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz