czwartek, 15 sierpnia 2013

Bitwa Warszawska – najgorzej wykorzystane zwycięstwo polskiego oręża


Uznawana za jedną z najbardziej przełomowych bitew w historii świata, Bitwa Warszawska z 1920 roku to jedno z najgorzej wykorzystanych zwycięstw Polski. Dzięki niej mieliśmy szansę stworzyć potężne federacyjne państwo. Niestety – negocjacje w naszym imieniu prowadzili przedstawiciele obozu Dmowskiego, którzy akurat wygrali wybory. I to oni zafundowali nam mniejszy kraj, pełen ruchów separatystycznych i zamachów.


Wiele osób słysząc hasło Bitwa Warszawska z 1920 roku ma przed oczami wielkie zwycięstwo, które zapisało się na 18. miejscu w historii przełomowych bitew świata. Powstrzymała szerzenie się komunizmu na Europę Zachodnią. Niestety, dużo mniej osób wie, że powinno się mówić o niej także w kontekście najsłabiej wykorzystanego zwycięstwa Polaków.

Bo choć militarnie odnieśliśmy niekwestionowany sukces, to politycznie lepiej nie dało się zniwelować tego, co na polu walki wywalczył marszałek Józef Piłsudski. Podczas gdy jedni prowadzili żołnierzy, inni politykowali – i to ci drudzy brali udział w negocjacjach. 
Dlatego też podczas negocjowania traktatu ryskiego ustalono takie, a nie inne granice państwa polskiego. Nie mało znaczenia, że Piłsudski miał inną wizję. Do głosu doszli endecy, którzy zdominowali skład delegacji. To oni uznali, że wolą mniejszy kraj, który może stać się państwem narodowym. 

Generalnie w kwestii rozstrzygnięć terytorialnych Polska rezygnowała z ziem dawnej Rzeczypospolitej położonych na wschód od granicy ustalonej w Rydze, a Rosja i Ukraina z roszczeń do ziem na zachód od wytyczonej linii granicznej. Polska, poprzez uznanie marionetkowej USRR i równoległe wycofanie uznania dla URL (swego jedynego sojusznika w wojnie polsko-bolszewickiej), rezygnowała faktycznie z realizacji programu federacyjnego. CZYTAJ WIĘCEJ

za wikipedią

Inna sprawa, że Endecy zamiast uznać geniusz taktyczny Piłsudskiego, próbowali zmarginalizować jego wkład w zwycięstwo. Raz przypisywali je francuskiemu generałowi Weygandowi, innym razem Matce Boskiej. Gdyby tylko mogli, pewnie powiedzieliby, że marszałka tam nawet nie było. Jednak wystarczy spojrzeć na plan bitwy z punktu widzenia strategicznego i można zauważyć, że była ona zainspirowana planami generała Prądzyńskiego z 1831 roku, na co Francuz by oczywiście nie wpadł. 


Wracając jednak do negocjacji. Akurat wygrywaliśmy wojnę i mieliśmy zawiązany sojusz z Semenem Petlurą i Ukraińcami, co akurat Dmowskiemu się nie podobało. Endecja była zła na to, że Piłsudski ponad ich głowami zawarł to antybolszewickie porozumienie i storpedowali je, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Zostawili Petlurę samego na placu boju, zaś Polsce wynegocjowali mniejsze granice. 

– Ledwie zasiedliśmy do stołu, a Bolszewicy zdążyli nam zaproponować Mińsk Litewski i Kamieniec Podolski – opowiada dr Grzegorz Nowik z Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. – Jednak Stanisław Grabski na wstępie zrezygnował z tego. Uznał, że nie powinniśmy anektować ośrodków związanych z białoruskimi i ukraińskimi narodami. To uderzało w koncepcję Piłsudskiego, który wierzył w odrodzenie Rzeczpospolitej – dodał dr Nowik. 

Marszałek wierzył w państwo wielonarodowe. Takie, z którym utożsamiałby się Żyd, Rusin, Polak i Litwin. Tymczasem Endecy chcieli nam zafundować kraj złożony z jednego narodu i dlatego odrzucili propozycję Sowietów. W efekcie przez całe dwudziestolecie międzywojenne mieliśmy problemy z mniejszościami narodowymi. Dochodziło do zamieszek, a nawet zamachów. Natomiast Ukraińcy cały czas się czuli przez nas zdradzeni. Przez Endeków, my Polacy staliśmy się ich wrogiem numer jeden. 


– Wizja Dmowskiego wygrała – powiedział dr Nowik. – Piłsudski pragnął, by każdy naród zachował swoją odrębność, ale czuł się częścią Rzeczpospolitej. Tak, jak wspomniany Hessling Kettling z „Pana Wołodyjowskiego”. Może i to postać literacka, ale proszę spojrzeć. Był on Szkotem, ale także obywatelem Rzeczpospolitej. Umierał za nią. Walczyli za nas Tatarzy, Rusini, Litwini. Piłsudski dążył do przywrócenia tego, ale narodowcy, którzy rozdawali karty chcieli inaczej – dodaje dr Nowik. 

Dlatego też choć należy świętować Bitwę Warszawską jako genialne zwycięstwo, to należy pamiętać, że zostało ono zmarnowane. Kto wie, czy gdyby zwyciężyła wizja Piłsudskiego, to ktoś w ogóle pomyślałby o ataku na Polskę w 1939 roku? W końcu bylibyśmy o wiele większym krajem.


A tak przez narodową politykę grupy niewalczącej na 20 lat staliśmy się okupantem. Rusinów traktowaliśmy dokładnie tak samo, jak nas wcześniej traktowali zaborcy. Niestety, ta polityka okazała się krótkowzroczna i szkodliwa. 

Rzeczpospolita należała do wszystkich, a oni chcieli ją mieć na wyłączność narodu polskiego. Przy okazji to oni najczęściej dogadywali się z wrogiem, czyli Bolszewikami. Ten sam Grabski w 1945 roku, już po procesie 16 przywódców państwa podziemnego przeprowadzonym przez Stalina, wciąż chciał z nim współpracować. Podobnie było z innymi endekami. Tymi samymi ludźmi, którzy zmarnowali jedno z najwspanialszych zwycięstw polskiego oręża.

Źródło: naTemat.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz