sobota, 31 sierpnia 2013

Kura na krzyżu mnie obraża

Relacje religii z polityką, ekonomią, kapitalizmem, patriotyzmem komentuje kilkudziesięciu artystów amerykańskich na wystawie "In God we trust" w warszawskiej Zachęcie - otwarcie 6 września. Pokazujemy kilka tych prac i pytamy księdza Andrzeja Dragułę o obraz Boga we współczesnej sztuce

Chrystus wśród prostytutek, dilerów. Ostatnia Wieczerza w melinie. Bluźnierstwo? Czuje się ksiądz oburzony? 

- To dwie różne kategorie. Coś może być bluźnierstwem, ale nie musi mnie obrażać, albo mogę się poczuć obrażony czymś, co bluźnierstwem nie jest. Dla bluźnierstwa trzeba szukać obiektywnych kryteriów, a obrażanie będzie zawsze kwestią mojej wrażliwości. 

Dobrze, to czy cykl zdjęć Davida LaChapelle'a "Jezus jest moim ziomkiem" księdza oburza? 

- Nie, dlaczego? Jezus wśród ludzi z marginesu, też mi powód do oburzenia. W końcu skazano Go także za to, że jadał z grzesznikami i celnikami, no i "zadawał się" z prostytutkami. A poza tym to już było. Wielokrotnie. Tylko zmienia się sceneria. Sztuka współczesna, która chce nawiązać dialog z religią, rzadko potrafi znaleźć język adekwatny do wielkości problemu. To są najczęściej pomysły płaskie, banalne, odwołujące się do popkulturowych klisz. Spójrzmy, jak tam pokazany jest Jezus: ma długie włosy, jest taki trochę kreowany na hipisa, wygląda jak w starych hollywoodzkich filmach biblijnych, które dziś już trudno oglądać. Nie mam nic przeciwko Jezusowi w towarzystwie prostytutek, to sytuacja biblijna. Mnie te zdjęcia nie obrażają, ewentualnie estetycznie. Bo według mnie są słabe, zwyczajnie kiczowate.


Generic Art Solutions (Matt Vis & Tony Campbell), "Ostatnia Wieczerza", 2006

Czym więc jest bluźnierstwo? 

- Zniekształceniem. Tak bym to dzisiaj nazwał. Odwołując się do definicji bardziej klasycznych, bluźnierstwo polega na tym, że Bogu przypisujemy coś, co jest Mu obce, sprzeczne z Jego naturą. Bluźnierstwem jest też proces odwrotny: jeśli temu, co nieboskie, czyli ludzkie, ziemskie, zwierzęce, naturalne, będziemy przypisywać cechy boskie, nadprzyrodzone. Oczywiście, mechanizmy te funkcjonują jedynie w przestrzeni wiary.

Jeśli bluźnierstwo to przemieszanie sacrum z profanum, to czy stawianie Chrystusowi największego na świecie pomnika, który jest przede wszystkim lokalną atrakcją turystyczną, nie podpadałoby pod tę kategorię? 

- Katolicyzm jest religią niezwykle materialną, domagającą się znaku, widzialności. Nawet monumentalności. Czy średniowieczne katedry były potrzebne aż takie wysokie? Przecież można by zbudować coś na trzy metry i też byłby to kościół. Gigantyczność tych budowli jest nieusprawiedliwiona w sensie praktycznym. Co jest funkcjonalnego w gotyckich katedrach?

Niewiele. Ale są piękne. 

- Tylko że nikt ich nie budował dla piękna, miały być dowodem boskiej chwały i miarą wiary ich budowniczych. Średniowieczni majstrowie też prześcigali się w budowaniu katedr większych, bardziej strzelistych. Być może dziś takimi wyzwaniami są pomniki Chrystusa czy papieża.

Gdy artyści, jak LaChapelle, odwołują się do estetyki popkulturowej, kampowej, by coś powiedzieć o religii, pozwalamy im na to i uznajemy za sztukę. Ale jeśli robi to Kościół, to od razu pojawiają się zarzuty o kicz i brak gustu. Jest w tym jakaś niesprawiedliwość.

Boga obrazić nie można, ale wierni obrażają się w jego imieniu. Czy to nie wyraz pychy? 

- Nie. To bardzo ludzkie. Dzieci bardzo często stają w obronie rodziców, nawet jeśli wiedzą, że czyjeś negatywne działanie nie jest w stanie ich skrzywdzić. To najprostsza emocjonalna reakcja. Nikt nie chce, żeby obrażano kogoś mu bliskiego. 


CV: Andrzej Draguła
rocznik '66 - ksiądz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, dr hab. teologii i publicysta. Autor książek, m.in. "Copyright na Jezusa" i "Bluźnierstwo. Między grzechem a przestępstwem"


W czwartek w ''Dużym Formacie'' czytaj też: 

Hollywood jest dla Polaków
Gdyby tacy Polacy, jakich spotkałem w Los Angeles, byli w całych Stanach, nigdy nie pojawiłyby się polish jokes. Z reżyserem Borysem Lankoszem rozmawia Magdalena Żakowska

Zabij Bura, zabij farmera 
Pojechałem do RPA, żeby z bliska przyjrzeć się białym farmerom, których mordują czarni - rozmowa z Markiem Ranisem

Krówki wydelikacone 
Dlaczego rolnicy śpią przy holsztynach

Pomoc czy upokorzenie
Kto ma pomóc zapomnianym bohaterom pierwszej "Solidarności"? Rozmowa z Mirosławem Chojeckim i Władysławem Frasyniukiem

Źródło: Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz