Premier Donald Tusk zarządził przyspieszenie wyborów nowego szefa Platformy ponieważ chce umocnić swoją osłabioną dotąd pozycję. Jak donosi "Newsweek", wiele wskazuje jednak na to, że szef rządu może te wybory przegrać. A wówczas zmiana władzy nastąpi nie tylko na szczytach PO. Już latem swój gabinet może zacząć konstruować Grzegorz Schetyna, który z Donaldem Tuskiem walczy dziś brutalnie jak nigdy.
Naprawdę brutalna wojna na polskiej scenie politycznej nie toczy się wcale między Platformą Obywatelską i Prawem i Sprawiedliwością, a wewnątrz partii rządzącej? Tak przekonuje najnowszy "Newsweek", według którego w PO toczy się zaciekła walka o władzę. Nie tylko tę w partii, ale i de facto w państwie. Rozmówcy tygodnika z Platformy sugerują nawet, że to Grzegorz Schetyna od dłuższego czasu dba o to, by notowania gabinetu premiera Donalda Tuska były coraz gorsze. To sekretarz generalny PO będzie bowiem największym beneficjentem upadku szefa rządu.
Grzegorz Schetyna chce być premierem
Zdaniem dziennikarzy "Newsweeka", klimatowi do zmiany władzy w Platformie sprzyja także coraz słabsza pozycja partii wobec ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Czyli fakt, że PiS przestał być w świadomości społecznej postrzegany tak demonicznie jak wówczas, gdy oddawał władzę. "Dziś prawdziwym problemem Platformy jest sama Platforma" - piszą Aleksandra Pawlicka i Michał Krzymowski.
Tygodnik podkreśla, że wojna między Grzegorzem Schetyną a Donaldem Tuskiem jest już tak poważna, że obaj politycy coraz rzadziej starają się ją ukrywać. Linia podziału ma przebiegać pomiędzy byłym marszałkiem Sejmu, szefem klubu parlamentarnego Rafałem Grupińskim a tzw. spółdzielnia, którą stworzył Cezary Grabarczyk, a dziś zarządza tą grupą Ireneusz Raś. Po stronie Donalda Tuska jest także marszałek Ewa Kopacz. Ludziom z zaplecza również chodzi o władzę. Oni biją się o miejsca w rządzie. Stąd właśnie coraz częściej z Platformy mają wypływać komentarze o koniecznej rekonstrukcji gabinetuDonalda Tuska.
Tusk ma z kim przegrać
Ostateczną bitwą w tej wojnie premier postanowił więc uczynić przedterminowe wybory przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Zamiast w lutym, odbędą się najpóźniej w sierpniu. Nawet w opinii zwolenników Donalda Tuska, zwycięstwo umocni jego pozycję jednak tylko na kilka miesięcy. Przede wszystkim, premier wcale nie musi tych wyborów wygrać. Sam natomiast przyznał, że jeśli nie będzie nadal kierował partią, zwolni też fotel premiera. Wybory w Platformie mogą więc w efekcie przenieść rozstrzygnięcie niczym przedterminowe wybory parlamentarne.
– Takiej rozróby jak w ostatnich tygodniach jeszcze nie było. Codziennie rano Schetyna i jego troglodyci dymisjonują w mediach pół rządu – mówi jeden z posłów PO cytowany przez "Newsweeka". Dodaje też, że pod łagodną powierzchownością Grzegorza Schetyny kryje się prawdziwy polityczny siepacz, który w walce o władzę nie cofnie się przed żadną brudną zagrywką i intrygą. A teraz były marszałek Sejmu czuje zapach potencjalnego zwycięstwa tak mocno jak nigdy.
Siepacz marionetką?
– Twierdzenie, że ktokolwiek z Platformy miałby podsuwać kwity na ministrów własnego rządu, jest zarzutem uwłaczającym – odpowiada jednak tygodnikowi Rafał Grupiński. Według części informatorów "Newsweeka" z partii rządzącej, to właśnie szef klubu parlamentarnego PO jest tak naprawdę największym wrogiem Donalda Tuska. To on wymyśla bowiem taktykę walki z premierem. Grzegorz Schetyna ma być tylko wykonawcą jego poleceń.
Źródło: naTemat.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz