wtorek, 21 maja 2013

KOMU RACHUNEK ZA SMOLEŃSK ?



 KOMU RACHUNEK ZA SMOLEŃSK ?

       Wczorajsze spotkania prezydenta Komorowskiego i premiera Tuska z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej po raz kolejny udowodniło, jak słaba jest jeszcze polska demokracja. W konsekwencji katastrofy, najwyższe władze publiczne coraz częściej zaniechują przestrzegania kardynalnych praw Rzeczypospolitej i jej obywateli zawartych w Konstytucji. Jestem sympatykiem zarówno tego rządu jak i wywodzącego się z PO prezydenta Komorowskiego, co nie zwalnia mnie w żadnej mierze z obowiązku mówienia prawdy i domagania się od władz respektowania prawa. Nie widzę najmniejszego powodu, aby pod naciskiem pisowskiego lobby i pod wpływem obraźliwych okrzyków warchołów pod pałacem prezydenckim, władze traciły w panice zdrowy rozsądek, uciekając zupełnie niepotrzebnie na polityczne ruchome piaski.

       Artykuł 32 polskiej Konstytucji stwierdza wyraźnie : ”Wszyscy są wobec prawa równi.Wszyscy mają prawo do równego potraktowania przez władze publiczne.” Jestem pełen współczucia dla wszystkich, którzy utracili swoich bliskich. Także w wyniku tragicznych katastrof w ruchu lądowym, powietrznym i morskim. Wszystkich. Na równi więc traktuję rodziny ofiar polskich autokarów pod Grenoble, Poczdamem, Gdańskiem, samolotów IŁ -62 Kopernik i Kościuszko pod Warszawą, dzieci jadących na pielgrzymkę do Meczugorie, wojskowej Casy pod Poznaniem, promu Heweliusz na wodach Bałtyku, pociągu osobowego pod Toruniem. Także samolotu rządowego Tu – 154 pod Smoleńskiem. Także, ale nie ponad wszystko, zwłaszcza polską Konstytucję.Takie samo moralne prawo do współczucia, oraz formalne do pomocy i opieki ze strony władz publicznych, ma każda rodzina nawet pojedyńczej ofiary wypadku samochodowego, lotni, spadochronu, powodzi, upału, mrozu, czy pospolitego mordercy. Wszyscy na równi. Tak stanowi nasza Konstytucja. Nie ma w niej artykułów o innym, lepszym traktowaniu rodzin zmarłych w tragiczny sposób najwyższych urzędników państwowych. Demokratyczna Konstytucja ma właśnie za zadanie nie dopuszczanie do tworzenia się bezprawnych przywilejów rządzących i ich rodzin, ponad prawa i możliwości rządzonych.Wszyscy mają mieć tak samo. Kiedy w końcu to bardzo czytelne kardynalne prawo stanie się również zwyczajem postępowania władz publicznych ?

       Ofiarom katastrofy smoleńskiej należy się nasza pamięć, ich rodzinom szczere współczucie i zgodna z prawem opieka. Identyczna jak dla wszystkich ofiar wszystkich katastrof. Czy premier spotyka się z rodzinami ofiar innych tragicznych zdarzeń, czy prezydent również je zaprasza do pałacu na opłatek ? Czy są plany budowy pomników na ich cześć ? Na przykład ku pamięci już prawie 100 zamarzniętych tej zimy Polaków w ich własnej ojczyźnie, nie potrafiącej skutecznie ochronić ich życia ? Czy w miejscu ostatniej pracy ofiar innych katastrof, też są palone znicze i tam składane wieńce ? Czy nawiedzają je co miesiąc sami z siebie ( i za darmo ) nawiedzeni katoliccy księża z kropidłami ? Czy w honorowych miejscach wiszą tablice z ich nazwiskami ? Czy ich imiona noszą ulice, parki, szpitale, teatry, szkoły i uniwersytety ? Nie, bo to byli zwykli, powszedni jak chleb obywatele, którzy po prostu ”tylko” zginęli w tragiczny sposób. A jednak w sensie prawa byli równi prezydentowi, ministrowi, biskupowi, generałowi, posłowi i senatorowi. Nie jestem aż tak naiwny, by nie rozumieć, że tragiczna śmierć osoby ważnej, lub popularnej wzbudza większe zainteresowanie opinii publicznej niż szarego, anonimowego obywatela. Zainteresowanie tak. Ale inne, a zwłaszcza lepsze traktowanie ich rodzin przez władze publiczne – zdecydowanie nie !

       Częścią pamięci o zmarłych jest prawda o zdarzeniu, które spowodowało ich tragiczną śmierć. O którą, w nadziei znalezienia dowodów zbrodni polsko – rosyjskiej pod Smoleńskiem, tak uparcie gardłuje Kaczyński z resztką wiernych mu pretorian. Poszukiwanie prawdy o tej katastrofie nie może jednak, jak chce Kaczyński, mieć swojego początku dopiero na końcu żywota pasażerów TU – 154. Katastrofa Tupolewa faktycznie nastąpiła już w pałacu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a nie dopiero pod Smoleńskiem.Przestańmy dłużej kłamać, udawać, wprowadzać świadomie lub nieświadomie Polaków w błąd, że prezydent, wraz z towarzyszącymi mu osobami leciał do Katynia z oficjalną wizytą państwową, co miałoby oczywiście swoje materialne i formalne międzynarodowe konsekwencje. To nieprawda. Protokół takiej wizyty wymagałby na lotnisku tego wszystkiego co było kilka dni wcześniej w trakcie jak najbardziej oficjalnej wizyty premiera Tuska. Z Putinem lub Miedwiediewem włącznie. Nie było tego oczywiście dla prywatnie lecącego Lecha Kaczyńskiego wraz z 95 innymi prywatnymi osobami, tak jak by nie było również dla Jana Pipszczuły z rodziną z Szaleju Wielkiego.

       Do Smoleńska bezpiecznie lata się tylko z ”wizytami oficjalnymi”, tak jak premier Tusk. Skoro nie otrzymało się od Rosjan takiego statusu, trzeba było lądować w Witebsku i dalej pojechać autokarami. Tak jak uczynił to Jarosław Kaczyński lecący 10 kwietnia wieczorem na identyfikację brata. Proste ? Proste. Naprawdę tak trudnowięc wskazać odpowiedzialnego za katastrofę w Smoleńsku ? Ktoś przecież zaplanował ten lot w tak niebezpiecznej procedurze. Naprawdę nie wiadomo kto ? A czy ktoś się już chociaż o to kogoś zapytał ? Wszyscy polscy prezydenci i premierzy, oraz wszyscy obecni i byli piloci 36 spec-pułku zgodnie potwierdzają, że nie ma takiej możliwośći, aby pilot nie poinformował najważniejszej osoby na pokładzie o trudnych warunkach lądowania. Musiał więc o nich wiedziec także Lech Kaczyński. Nie powstrzymując ladowania w Smoleńsku wziął na siebie odpowiedzialność za życie pasażerów i załogi. Czy dalej jeszcze nie widać wyraźnie kto odpowiada za smierć 96 osób ? Zupełnie inna sprawą jest ustalenie czy Lech Kaczyński zmuszał pilotów do lądowania. Do tragedii wystarczyło już  jednak to,  że do niego dopuścił.

       95 tragicznie zmarłych, to ofiary bezsensownego stawiania przez braci Kaczyńskich za wszelką cenę ”na swoim”. Rosja, z przyczyn oczywistych nie chciała ryzykować tym dniu ”jednania się” nad katyńskimi mogiłami z zadeklarowanym rusofobem Lechem Kaczyńskim, obrażającym przy lada okazji ich prezydenta i premiera. Dlatego, zgodnie z dobrze rozumianym dyplomatycznym obyczajem, na tę wyjatkową uroczystość świadomie zaprosiła premiera Polski. Takie jej prawo. Jak prawo Kaczyńskiego, aby nie chodzić na wizyty do przezydenta Komorowskiego i nie podawać krótkiej łapki politykom PO. Wolnoć Tomku w swoim domku. W polskim i rosyjskim MSZ są dokumenty potwierdzające, że wizyta Lecha Kaczyńskiego, na jego osobisty wniosek miała charakter od początku do końca prywatny. Tak jak pozostałych pasażerów Tupolewa mających pełną świadomość że oficjalna wizyta państwowa i polsko – rosyjskie pojednanie miało miejsce 7 kwietnia ! Relacja z tego historycznego wydarzenia była na czołówkach światowych serwisów informacyjnych. Żaden z pasażerów Tupolewa nie był w jakikolwiek formalny sposób zobowiązany do uczestnictwa w tym tragicznym locie. Ani stosunkiem pracy, ani poleceniem służbowym ( poza oficerami BOR i załogą ). Każda osoba leciała wyłącznie na własne życzenie i wyłącznie na własną odpowiedzialność. Jakkolwiek by to okrutnie brzmiało, taka jest prawda ! A podobno wszyscy jej właśnie szukają. Każdy z pasażerów powinien, jak w przypadku każdej innej prywatnej podróży, we własnym zakresie i na własny koszt się ubezpieczyć. Nie mam pewności, czy ubezpieczenie prezydenckiej pary, opłacane przez państwo polskie, obejmowało również prywatne podróże. Byłoby to co najmniej dziwne. Jeśli jednak tak właśnie było, to czemu państwo nie opłaca go także innym swoim obywatelom ? Wszyscy na równi ! Osobną kwestią jest prawidłowość ponoszenia przez kancelarię prezydenta, kosztów prywatnych podróży jej pracowników, w tym prezydenckiej pary, oraz zaproszonych przez nią gości. Ta prawda również nie została dotychczas publicznie wyjaśniona. Na zdrowy rozum, to co prywatne, to nie państwowe. Ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami materialno – prawnymi.

       Jeżeli wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej leciały w prywatną podróż na wyłącznie prywatną odpowiedzialność, to czemu za katastrofę i ich smierć ma być odpowiedzialne polskie lub rosyjskie państwo ? W imię czego ? Że został użyczony ( ciekawe czy też formalnie na prywatną podróż ? ) rządowy polski samolot, który spadł akurat na rosyjskiej ziemi ? To absurd. Jeżeli ktoś leci w prywatną podróż np.do USA, sam musi zadbać o swój bagaż, kto go odbierze z lotniska, gdzie będzie spał, co będzie jadł itd. O swoje bezpieczeństwo także. Nikt nie chodzi z tymi problemami do Kancelarii Premiera. Czy rodziny ofiar samolotu Kopernik przesłuchiwały kiedykolwiek polskie władze, dlaczego to ten właśnie samolot miał awarię i dlaczego ten właśnie nie doleciał do lotniska grzebiąc ich bliskich ? Nie, bo zwyczajni ludzie mogą przecież ginąć w zwyczajnych katastrofach. A prezydenci, ministrowie i generałowie tylko w międzynarodowych zamachach ? Wszystkie osoby, które uczestniczyły w procederze glajszachtowania prywatnej wizyty na wizytę quasi państwową powinny ponieść surowe konsekwencje. Niezależnie od politycznej proweniencji. ”Ignorantia iuris nocet” – nieznajomość prawa szkodzi. Ignorancja prawna nie zwalnia od prawnej odpowiedzialności.

       Sprawą katastrofy smoleńskiej, w tym także złamania prawa przy jej organizacji, powinna zajmować sie wyłącznie Prokuratura. W żadnym wypadku polskie władze państwowe. Żadna z ofiar nie reprezentowała bowiem w tym dniu polskiego państwa. Wyłącznie samych siebie. Nie zginęła również w trakcie wykonywania służbowych obowiązków, co uparcie powtarzają : Marta Kaczyńska, Anna Fotyga i Antoni Macierewicz. Dowód na to poproszę. Być może udziałem niektórych pasażerów Tupolewa były wielkie zasługi dla polskiego państwa. W sensie formalnym nie mogą one jednak zmienić faktu, że w tym dniu osoby te były formalnie całkowicie prywatnymi osobami w formalnie całkowicie prywatnej podróży. Państwo polskie oficjalnie i z pełnym protokołem dyplomatycznym, obowiązującym w tego typu sytuacjach, reprezentował 3 dni wcześniej premier Tusk i towarzyszące mu osoby.

       Lech Kaczyński prowadził konfrontacyjną, całkowicie autonomiczną wobec polskiego rządu, nieprzyjazną, wyłącznie prezydencką politykę ”rosyjską”. Wielokrotnie bezskutecznie zabiegał o spotkanie z Putinem i Miedwiediewem. W czasie wojny rosyjsko – gruzińskiej domagał się natychmiastowej i ostrej interwencji wojskowej USA i NATO przeciw Rosji. Także blokady gospodarczej i dyplomatycznej Rosji przez kraje UE. Dziwiłem się zatem z całym światem zdziwieniu Lecha Kaczyńskiego, iż jako osoba w Rosji niemile widziana, świadomie nie został zaproszony na pierwsze polsko – rosyjskie obchody rocznicy zbrodni katyńskiej. W przeciwieństwie do premiera Tuska, który doprowadził do zbliżenia z Rosją już w trakcie wspólnych, polsko – niemiecko – rosyjskich uroczystości na Westerplatte z udziałem Putina i Merkel. Rosjanie nie zamierzali podejmować Lecha Kaczyńskiego oficjalnie w Katyniu. Prywatnych odwiedzin nie chcieli mu zabroniać. W imię jakich zwyczajów dyplomatycznych Jarosław Kaczyński wystawia dzisiaj Polsce i Rosji rachunek za prywatne potraktowanie jego brata ? O takie właśnie osobiście wnosił Lech Kaczyński chcący udać się za wszelką cenę do Katynia. O jakie prosił takie dostał. Bracia Kaczyńscy mieli tego pełną świadomość, gdy samolot startował z Okęcia. Jak im tego było mało, trzeba było nie lecieć, a nie dopiero post factum zgłaszać pretensje za zbyt skromną obsługę.Trzeba się było zastanawiać nad ewentualnymi konsekwencjami przed wylotem, a nie po tragicznym lądowaniu. Zamawiasz małpę w czerwonym, nie oczekuj cętkowanego tygrysa.

       Władze publiczne, zwłaszcza premier Tusk, ponoszą dzisiaj skutki zajmowania się sprawami od których powinny trzymać się z daleka. Premier polskiego rządu nie ma żadnego obowiązku, a twierdzę, że również prawa, by w sposób szczególny zajmować się rodzinami ofiar smoleńskich. Rozumiem, że czyni to dobry pijarowski wizerunek, ale niestety oddala nas od prawdy. Prawdy, że polskie państwo nie miało i w dalszym ciągu nie może mieć nic wspólnego z wizytą Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Ex prezydent na własną odpowiedzialność ją zorganizował i niestety nie sam w niej zginął. Gdyby premier Tusk, przekraczając moim zdaniem swoje konstytucyjne uprawnienia, nie organizował specjalnych spotkań dla rodzin smoleńskich, polskie władze i polski naród nie byłyby przez niektóre z nich lekceważone i obrażane. Przez wyjątkowo bezczelną pannę Wassermanównę wychodzącą w trakcie spotkania, bo premier jej zdaniem mendzi. Przez panią Kochanowską żądającą od premiera jego osobistych gwarancji, że ten zaprzestanie nastawania na życie jej i rodziny.

       Czy ten obłęd kiedyś wreszcie się skończy ? Czy polskie władze uwolnią w końcu Polaków od codziennego przeżywania upiorów katastrofy smoleńskiej ? Trudno, doszło do niej w wyniku próżnej prywaty braci Kaczyńskich, ale trzeba też w końcu przyznać i pogodzić się z faktem, że nikt z pasażerów nie był w jakikolwiek sposób do podróży według ich scenariusza przymuszany. Nikt musiał z niepoważnym prezydentem lecieć do Katynia. Po locie do Tbilisi każdy powinien mieć świadomość i instynkt samozachowawczy, że latanie z tym szalonym człowiekiem jest śmiertelnym ryzykiem. Uczynili to wyłącznie na swoją, a nie państwa polskiego odpowiedzialność. Niech więc ich rodziny pozostawią to państwo i jego obywateli wreszcie w świętym spokoju, mając we wdzięcznej pamięci niebywałą postawę tego państwa wobec tragicznie zmarłych i zaangażowanie w ich szczególnie bogaty i godny pochówek z zachowaniem ceremoniału państwowego ( a nie prywatnego ). Do czego formalnie nie było zobowiązane. Wyłącznie moralnie.

       Braci Kaczyńskich trzeba za tę katastrofę sprawiedliwie ukarać przede wszystkim wieczną infamią. Lecha Kaczyńskiego dodatkowo pozbawić nienależnego mu pochówku na Wawelu ( brat już przygotował dla niego grób na Powązkach w Warszawie ), wszystkich polskich odznaczeń i tytułów honorowych. Jarosława Kaczyńskiego posadzić na ławie oskarżonych, uczciwie osądzić i skazać na najwyższą karę przewidzianą przez kodeks karny za przyczynienie się do śmierci 96 osób. Zwłaszcza pozbawienie go na zawsze praw publicznych. Razem z nim na ławie oskarżonych powinna zasiąść Marta Kaczyńska, Anna Fotyga, Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i Antoni Macierewicz za bezpodstawne szkalowanie, zwłaszcza na arenie międzynarodowej, polskiego państwa, jego władz naczelnych, oraz niezależnego wymiaru sprawiedliwości. Z tego samego powodu miejsce na ławie oskarżonych powinny znaleźć niektórzy członkowie rodzin smoleńskich oskarżających polskie władze o popełnienie morderstwa we współpracy z obcym mocarstwem. Wszyscy obywatele muszą być równi ! Równi i tak samo ważni jak powszechni zjadacze chleba polskiego powszedniego.


Stary tekst - z blogu polski spirit - z dnia 14 grudnia 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz