piątek, 31 maja 2013

Dziesięć lat Tuska w PO. "Niesłychanie dojrzał", "obudził się w nim demon"

- Polityk, który przez tyle lat jest szefem partii i premierem, to polityk, który osiągnął sukces - przyznaje w rozmowie z TOK FM Jan Wróbel. - Wydoroślał, rozwinął się jako polityk, ale chyba także jako człowiek - mówi Jacek Żakowski. - Niesłychanie dojrzał - przyznaje Janina Paradowska. Dziesięć lat temu Donald Tusk został szefem PO. Jak zmienił się przez ten czas?
Dokładnie dziesięć lat temu Donald Tusk został przewodniczącym Platformy Obywatelskiej zajmując miejsce Macieja Płażyńskiego, który odszedł z partii. Jak zmienił się Tusk przez tę dekadę? Jakie są największe osiągnięcia, a jakie największe porażki premiera? Zapytaliśmy o to trójkę publicystów prowadzących Poranki Radia TOK FM.

JACEK ŻAKOWSKI



Jak zmienił się Tusk przez tę dekadę?

Przez te 10 lat Tusk wydoroślał, rozwinął się jako polityk, ale chyba także jako człowiek. W latach 90. obserwowałem Tuska jako polityka, który nie rokował, nie zapowiadał się na wielkiego przywódcę. Coś się zmieniło. To jest chyba ten przypadek, kiedy włożenie ciężkiej zbroi powoduje, że organizm dorasta. To fajne, bo bardzo często mamy rozczarowania, kiedy politycy, z którymi łączymy nadzieje, zawodzą. Paweł Piskorski, kiedyś wielka nadzieja, kandydat na prezydenta. Jan Rokita, który pogubił się w swoich emocjach. A tu mamy do czynienia z organizmem, który dorasta do zadań. To jest zupełnie inny Tusk. Mimo tych wszystkich zastrzeżeń mam wrażenie, że to jest ogromny progres.

Jak duży? Za wcześnie, żeby Tuska podsumować, on ma dużą część kariery politycznej jeszcze przed sobą. Mam wrażenie, że ma też przed sobą konieczność dokonania drugiego wielkiego skoku. Pierwszego dokonał zostając premierem, zmieniając nie tylko polską scenę polityczną ale też treść PO, która za Rokity i Gilowskiej była dość zaściankową partią. On potrafił to zmienić. Teraz musi dokonać drugiego skoku. Ocenić, co było źle. Po dziesięciu latach te wszystkie błędy zaczynają się mnożyć, podnosić do potęgi i zaczynają dominować. Tusk musi zdobyć się na nowe, merytoryczne otwarcie.

Tusk rządzi dziś w Platformie niepodzielnie, bez niego partia nie istnieje. To jego błogosławieństwo czy przekleństwo?

Nie przypominam sobie partii, która miałaby więcej niż jednego silnego przywódcę i dobrze sobie radziła. Taką partią, która miała więcej grzybów w barszczu była Unia Wolności i zapłaciła za to dużą cenę. Jest czymś naturalnym, że jest jeden grzyb w barszczu PO. Zaleta jest taka, że inni orientują się na lidera, jeśli ma jasny przekaz. Jednak dziś tego jasnego przekazu Tuskowi zabrakło. Zła strona jest taka, że jak ten grzyb się pożre, a polityka pożera przywódców, powstaje pewnego rodzaju pustka. Ale to nieuniknione. Po wielkich liderach jest czas smuty w każdej formacji politycznej. Na to nie ma ratunku i tak będzie w PO. Tam żaden następny Tusk nie wyrośnie, choć patrzę z nadzieją na ministra Sienkiewicza. Ale to daleka droga.

Jakie są największe sukcesy i porażki Tuska?

Największym sukcesem Tuska jest to, że opanował dzikie tendencje w polskiej polityce. Najpierw w PO, pozbywając się niebezpiecznych populistycznych radykałów, jak Jan Rokita czy Zyta Gilowska. A w Polsce trzymając populizm, wszystkich, którzy mają kieszenie pełne prostych rozwiązań i cudownych eliksirów, na marginesie. To jest jego wielki sukces, on wyprowadził Polską politykę z okresu szaleństwa.

Porażka to dwie rzeczy. Tusk nie docenia procesów społecznych i płaci za to dużą cenę. Nie docenia mediów publicznych, kultury, edukacji, nauki, której nie rozumie i on i pani minister. Powierzał te sfery spontanicznym mechanizmom, które nie wystarczały, albo osobom średniego formatu. Tusk miał naturalnego lidera zmiany, którym był Michał Boni, ale go zmarginalizował, nie dał mu się rozwinąć. Dziś płaci za to cenę. Ta powszechna frustracja świata akademickiego, szkolnictwa, służby zdrowia, świata kultury, to nie jest skutek złej polityki, to skutek lekceważenia wielkich obszarów życia społecznego, które są często dla ludzi dużo ważniejsze.

To dobrze było widać ostatnio w badaniu Eurostatu, które pokazało, że twarde parametry:bezrobociepłaca minimalna czy warunki mieszkaniowe Polska ma kiepskie, a jednak ludzie są zadowoleni z życia. Dla Polaków ważne jest więc coś kompletnie innego niż to, co ekonomiści mierzą i co kieruje polityką Tuska. Gdyby spojrzał na te badania w taki sposób, mógłby zmienić priorytety i zrobić coś dobrego dla Polski. Namawiam do tego wszystkich polskich polityków, żeby patrzyli na to, co ważne, a nie na to, co policzalne. Bo rzeczy ważne są na ogół trudno policzalne.

JAN WRÓBEL



Jak zmienił się Tusk przez tę dekadę?

Zmienił się właśnie wtedy, w 2003 roku, kiedy został zupełnie zlekceważony przez przywódców Unii Wolności i nawet próbował zdobyć poparcie Leszka Balcerowicza. Nie udało mu się. On niczym nie zasłużył sobie na zupełne lekceważenie. Wtedy dotarło do niego, że nawet w oczach osób, które w końcu nie są politycznymi potentatami uchodzi za mniej istotnego gracza. Za miłego chłopaka od anegdot i piłki nożnej. Zezłościło go to i wtedy obudził się w nim "demon". Zaryzykował wiele, odegrał się, posmakował i kamień odrzucony stał się kamieniem węgielnym.

Tusk rządzi dziś w Platformie niepodzielnie, bez niego partia nie istnieje. To jego błogosławieństwo czy przekleństwo?

Nie podzielam tej opinii. PO jest partią władzy i to nadaje jej pewnej powolności i zbytniej ostrożności w wielu decyzjach. Ale właśnie przez to, że jest partią władzy, może się pozbyć lidera, jeżeli on nie zapewni dalszego trwania.

To, co obserwujemy, czyli walki z posłem Godsonem i posłem Gowinem, to walki dekoracyjne. Żaden z tych dysydentów nie dzierży w rękach struktur partyjnych i poparcia kół, które decydują o sile polityków. Dlatego Tusk się na tę rywalizację zdecydował. W istocie rzeczy aparat partyjny zmiażdży opozycję na jego pierwsze skinienie.

Jakie są największe sukcesy i porażki Tuska?

Polityk, który przez tyle lat jest szefem partii i premierem kraju, to polityk, który osiągnął sukces. W moim odczuciu porażką jest to, że katastrofę smoleńską świadomie wpuścił w tory rozliczeń emocjonalnych, a nie dopuścił do wyciągnięcia bardzo przyziemnych wniosków: jak to się mogło w ogóle stać? Myślę, że po zamknięciu epoki Tuska to będzie jedynym, ale istotnie obciążającym jego hipotekę punktem.

JANINA PARADOWSKA



Jak zmienił się Tusk przez tę dekadę?

Niesłychanie dojrzał. Znając go od początku lat 90. miałam zawsze wrażenie, że mam do czynienia z politykiem bardzo dobrze wykształconym, zdolnym, ale trochę lekkomyślnym. Był pełny wdzięku, ale nie widziałam go na funkcjach państwowych. Tymczasem okazało się, że przy władzy wykonawczej w bardzo trudnym okresie politycznie dojrzał. Będąc szósty rok przy władzy wykonawczej, poddaje się najsilniejszej próbie. To jest próba mordercza w polskich warunkach. Mimo niskich sondaży i spadku zaufania, jest to dla niego rodzaj komplementu.

Na początku lat 90., kiedy formowały się władze Kongresu Liberalno-Demokratycznego, Jan Krzysztof Bielecki odmówił zostania przewodniczącym partii i wskazał na to stanowisko Tuska. Zapytałam go: dlaczego? Bo wydawało mi się, że Bielecki jest najbardziej naturalnym kandydatem. Premier, bardzo popularny, sprzeciwił się wówczas Kościołowi, na czym zyskał... A on mi na to powiedział, że jedyną osobą w Kongresie obdarzoną polityczną charyzmą i talentem politycznym jest Tusk. To Bielecki wskazał Tuska, miał dużą intuicję. Bo Tusk to bez wątpienia najzdolniejszy polski polityk wymiaru europejskiego. To, że jest najlepszym polskim premierem, potwierdza także opozycja i wszyscy, którzy nie są politycznie zaślepieni.

Tusk rządzi dziś w Platformie niepodzielnie, bez niego partia nie istnieje. To jego błogosławieństwo czy przekleństwo?

Dzisiaj nie ma żadnej partii bez mocnego lidera. Nie ma PiS bez Kaczyńskiego, nie ma lewicy bez Millera, a PSL bez Pawlaka nie jest tym samym PSL-em. Takie mamy czasy, że partie stoją swoimi liderami. Platforma ma ten pierwszy szereg wyrównany, choć nie zachwycający. Bo czy Schetyna może wygrać kampanię dla PO? Czy wygrał poprzednią kampanię? Nie. Wygrał ją Tusk, ruszając w Polskę. Pozostali politycy nie mają charyzmy. Natomiast charyzma Tuska jest trudna do określenia. Nie jest to charyzma męża stanu, jaką miał np. Tadeusz Mazowiecki. Ale ma niewątpliwie autorytet i gigantyczny talent polityczny, choć nieco ten talent zarzyna, może wskutek braku zaufania do współpracowników. Bo to jest czas samotnych polityków.

Jakie są największe sukcesy i porażki Tuska?

Po tym, jak na kongresie Unii Wolności wycięto praktycznie całe środowisko liberałów poza Januszem Lewandowskim, można było zostać w Unii i próbować walczyć. Tusk wykazał się jednak odwagą, tworząc inny projekt polityczny, mając tylko zaplecze KLD, który przegrał wybory, wspólnie z Płażyńskim, który pozbawiony był wielkich talentów politycznych i Olechowskim, który miał jedno: kapitał z wyborów prezydenckich, kilkanaście procent głosów. Stworzenie ugrupowania, które miało w sobie wówczas niesłychanie dużo energii, to był sukces i odwaga. Bo nie będę mówiła o banałach, jak dwukrotne wygranie wyborów.

Sukcesem jest też podniesienie się z traumy po porażce. Podwójnej, Platformy i jego osobistej, kiedy zdecydowanie prowadził w wyborach prezydenckich i przegrał z Lechem Kaczyńskim, który wydawał się być niewybieralny. Jeżeli dzisiaj patrzy na swoją partię z dużą powściągliwością, to dlatego, że ona dużo mu pomogła, żeby tych wyborów nie wygrał. Kiedy porównuję, jak PiS pracowało na swojego kandydata, a politycy PO siedzieli w Sejmie przy stolikach i mówili, że wybory prezydenckie mają właściwie wygrane, nie dziwię się, że dziś Tusk może być powściągliwy i mieć brak zaufania do partii. 

Źródło: TOK FM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz