czwartek, 16 maja 2013

Po sklonowaniu ludzkich zarodków. Genetyk: ''To otwiera drogę do reprodukcji człowieka''. Etyk: "Ja się tego odkrycia nie boję''




- Celem tego odkrycia jest tworzenie narządów, nie ludzi - mówi prof. Roman Kubicki, filozof i etyk z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Tego już nie da się uzasadnić ani medycznie ani moralnie - odpowiada genetyk prof. Jacek Zaremba, członkiem Komitetu Bioetyki Polskiej Akademii Nauk.
Po raz pierwszy w historii sklonowano ludzkie zarodki taką samą metodą jak słynną owcę Dolly .

Zarodki te mają być wykorzystywane jako źródło embrionalnych komórek macierzystych, dać nadzieję na przełom w walce z nieuleczalnymi na razie chorobami.

Przez wiele lat uczeni nie mogli zastosować tej metody w przypadku człowieka. Nie udawała się. Mówiło się wtedy dużo o tym, że zbyt mało wiemy o naturze zapłodnienia, że tworzenie się człowieka jest wielką tajemnicą i są widocznie mechanizmy potrzebne w tym procesie, których jeszcze nie odkryliśmy. W przypadku ludzi komórka jajowa zaczynała się dzielić, ale zawsze zatrzymywała się na etapie 6-12 komórek. Potem zamierała.

Teraz Zespół uczonych z Oregon Health and Science University wyhodował ludzki zarodek do stadium 150 komórek, czyli blastocysty. Tyle wystarczy, by można było z niego pobrać komórki macierzyste. Część uczonych uważa, że cudowne komórki mogą być z powodzeniem uzyskiwane łatwiejszymi metodami, tańszymi i w mniejszym stopniu budzącymi etyczne wątpliwości. Niektórzy natychmiast zażądali wstrzymania dalszych prac w tym kierunku. Oprócz argumentów, że jest to tworzenie, a potem niszczenie ludzkiego zarodka, padają też takie, że choć teraz mówi się o stosowaniu tej metody do klonowania terapeutycznego, w przyszłości rozwinie się ono w klonowanie reprodukcyjne. Będziemy tworzyć własne klony. - To absolutnie niedopuszczalne popuszczanie wodzy fantazji - odpierają ataki zwolennicy nowej metody. - To sposób na terapię dla nieuleczalnie chorych, sparaliżowanych ludzi, ale nie na tworzenie kopii innego człowieka - dodają.

Rozmowa z prof. Jackiem Zarembą, genetykiem, członkiem Komitetu Bioetyki Polskiej Akademii Nauk

Ewa Siedlecka: - Zespół naukowców z Oregon Health and Science University wyhodował ludzki zarodek tą samą metodą, którą sklonowano kilkanaście lat temu owcę Dolly. Dano mu się rozmnażać do wielkości 150 komórek. Te tzw. komórki macierzyste, będzie można teraz używać do celów leczniczych - np. tworzyć z ich pomocą komórki serca, wątroby, mózgu, krwi. Ale przecież umiemy to już robić używając do tego komórek macierzystych uzyskanych ze skóry. Czy to nie jest więc eksperyment dla zaspokojenia ciekawości i ambicji?

Prof. Jacek Zaremba: - Macierzyste komórki zarodkowe są, z terapeutycznego punktu widzenia, lepszym materiałem. Ale także komórki pluripotencjalne, o których pani powiedziała, nadają się do wytworzenia komórek prawie wszystkich organów i tkanek.

Tworzenie ludzkiego zarodka, który potem zatrzymuje się w rozwoju po to, by uzyskać z niego komórki macierzyste, to sprawa szalenie kontrowersyjna etycznie. Jednak niedopuszczalne etycznie byłoby pozwolić takiemu zarodkowi rozwijać się dalej. Mam zresztą zasadnicze wątpliwości, czy rozwinąłby się z niego prawidłowo funkcjonujący człowiek. Tyle różnych procesów wchodzi tu w rachubę, że prawdopodobieństwo normalnego rozwoju tego zarodka nie jest duże.

Skoro komórki macierzyste do celów terapeutycznych możemy uzyskać z innych komórek, niż zarodkowe, to czy etycznie dopuszczalne jest tworzenie zarodka ludzkiego, by uzyskać nieco lepsze?

- Gdy byłem członkiem Komitetu Bioetycznego UNESCO, wydaliśmy opinię, że nie jest dopuszczalne tworzenie embrionu ludzkiego wyłącznie dla uzyskania komórek macierzystych. Dopuściliśmy wykorzystanie do tego celu tzw. embrionów zapasowych wytworzonych dla zapłodnienia in vitro, które i tak byłyby zniszczone [niektóre państwa, np. Francja czy W. Brytania przewidują niszczenie niewykorzystanych zarodków po upływie określonego czasu].

Ale to było kilka lat temu. Od tego czasu nauczyliśmy się pozyskiwać komórki macierzyste nie z zarodków, więc wykorzystanie, a tym bardziej tworzenie zarodków w tym celu, jest jeszcze bardziej kontrowersyjne moralnie, jeśli nie niedopuszczalne.

Poza tym wytwarzanie ludzkich zarodków metodą klonowania otwiera drogę do reprodukcji: tworzenia ludzkich odpowiedników owcy Dolly. Tego już nie da się uzasadnić ani medycznie ani moralnie.

Sądzę, że Pani intuicja jest słuszna: eksperyment powtórzenia z człowiekiem tego, co zrobiono w owcą Dolly nie służy leczeniu, ale zaspokajaniu ciekawości naukowej.

Rozmowa z prof. Romanem Kubickim, filozofem i etykiem z UAM w Poznaniu 

Justyna Suchecka: Czy sklonowanie ludzkich zarodków pociągnie za sobą rewolucję etyczną?

Prof. Roman Kubicki: - Problemy natury etycznej na pewno będą. Dyskusje o zabawie człowieka w Boga trwają od lat, nawet przy okazji zapłodnienia in vitro. 

To dokonanie naukowców, o którym dzisiaj usłyszeliśmy, może być przełomowe - nie jest laboratoryjnym eksperymentem bez celu, ale czymś, co daje nadzieję na walkę z nieuleczalnymi chorobami. 

To może przewartościować wiele światopoglądów. Paskudnych chorób, z którymi ludzkość bezskutecznie walczy, nie brakuje.

Ale sceptycy boją się, że będziemy teraz tworzyć własne klony. 

- Nie wiemy, na ile to realne. Ale czy to rzeczywiście jest największy problem? Jeśli z mojej komórki urodziłoby się dziecko, które byłoby klonem, przecież nie byłoby mną. W wymiarze psychospołecznym powstałby zupełnie nowy człowiek, którego ukształtowałoby pójście do przedszkola, szkoły, na studia, spotkani ludzie.

Nie widzi pan żadnych zagrożeń?

- W tej chwili przychodzi mi do głowy jedno, mam nadzieję, że nierealne. Że ludzie będą klonować samych siebie, gdy popsuje się im jakiś narząd. Potraktują klona jak rzecz, żeby uleczyć siebie. Nie taka jest idea tego dokonania. Celem jest tworzenie narządów, nie ludzi. To odkrycie jest szansą dla medycyny, dla transplantologii, a więc dla nas wszystkich. Dziś przeszczepy narządów też przecież rodzą etyczne dylematy.

Bo czekamy na śmierć, żeby uratować innego człowieka?

- To tylko jeden z problemów. Większym zdaje mi się problem handlowania ludzkimi organami, nielegalnego zdobywania narządów do przeszczepu. 

Najnowsze odkrycie może nas uchronić przed tego rodzaju agresją. Ja się tego odkrycia nie boję, cieszę się nim.


Źródło: Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz