sobota, 11 maja 2013

"Eljanna miała dwóch nażeczonych" - czyli sensacyjna powieść Szymborskiej i nie tylko [FRAGMENTY]



"Eljanna siedziała na sofce mocno zamyślona. I miała nad czem rozmyślać! Miała dwóch nażeczonych! Ewel oświadczył jej się wczoraj. Prawił jej takie kąplementy, których ona nie znosiła. Przyjęła go tylko tylko ze względu, że był miljonerem" - to początek pierwszej (i jedynej) powieści Wisławy Szymborskiej, nieznanej dotąd. A właściwie romansu kryminalnego pt. "Błysk rewolwru".
Miłosny trójkąt, kobieta i dwóch adoratorów: piękny, miły Ramon i bajecznie bogaty Ewel Ross. Potem "błysk rewolwru". Jeden z kochanków pada. "Pewnie już uleciała z niego dusza ponieważ się nie ruszał" - skwitowała strzelaninę 12-letnia autorka. Podobno w tym wieku myślała raczej o prozie.

Wydany przez Agorę "Błysk rewolwru" to książeczka niezwykła. Możemy zajrzeć do szuflady Wisławy Szymborskiej! Zobaczyć (fotokopie) nie tylko rękopisu tej powieści, ale i dziecięce rysunki, wiersze, wierszyki, a także drobiazgi późniejsze o dziesięciolecia: słynne lepieje (w tym hotelowe, np. "Okolicę mamy ładną, ale pokojówki kradną. Taki w tym hotelu hałas, że już lepszy w lesie szałas"), kolaże, karykatury, rysunki (np. rysunek niejakiego Hołuja Tadeusza - pisarza, działacza PPR i PZPR).

Możemy zobaczyć nawet pewną mapę terenów wędkarskich opatrzoną tajemniczym komentarzem: "Kornel - pół litry, Ewcia - ćwiartka, ja - też, Adam - pół litry, Basia - liter".

"Błysk rewolwru" to po prostu Szymborska niepublikowana. Szymborska nie na serio (i bardzo na serio). Szymborska mało znana. Szymborska dla przyjaciół. Szymborska codzienna.

Celebrytka i wyrazy obrzydliwe 

Współtwórca i komentator "Błysku" Bronisław Maj boi się co prawda, że "publikacja przyczynić się może do pogłębienia i utrwalenia - coraz bezczelniej dzisiaj się panoszącego, a z gruntu fałszywego i szkodliwego - wizerunku Poetki jako rozchichotanej (...) 'celebrytki', facecjonistki wesołej, która niejako na marginesie twórczości par excellence rozrywkowej czasami pisywała 'też' jakieś, zdaje się, wiersze". Ale tego nie dało się nie wydać. Weźmy taki "Słownik wyrazów obelżywych". "Pozer, prostak, próchno, pryszcz, przechera, przybłęda, pierdolnięty, próżniak, psiarz, psotnik, ramol, rogacz, rozczochraniec, szkut, szpik, szubrawiec, szubienicznik, szawiła, szczoch, szeremeta" - to króciutki wyciąg ze słownika, który noblistka stworzyła z pisarzem (i partnerem życiowym) Kornelem Filipowiczem.

Na zdjęciach rękopisu widać, jak pracowicie autorzy uzupełniali wpisy: obok haseł pisanych na maszynie typu "podlec" pracowicie dopisywali: "pojebaniec (ze znakiem zapytania), popieprzeniec, ponurak, pokraka". Prawdopodobnie nie dowiemy się, dlaczego miejsce w słowniku straciła na przykład "zołza" (wyraz wykreślony), a znalazł "zboczeniec". I czemu wyrazem obraźliwym został "Turek tyran"? Ale lektura pouczająca.
Na imię mam Heniu

Albo "Listy od parkingowego". Podczas wakacji w Lubomierzu jedna z przyjaciółek poetki, "osoba życzliwa ludziom", nieopatrznie wdała się w rozmowę z panem ze strzeżonego parkingu. Wkrótce na adres Marii Czyżowej ("Cinia Czyżowa, zwana 'fizyczny'" - opisywała ją kiedyś Szymborska) i jej męża zaczęły trafiać listy:

"Szanowna Pani Ciniu!! Nie zgadnie Pani kto ten mój list pisze. To ja. Oddawna mam Panio na oku i w ciąż o Pani myślę. ale jestem mężczyzną i samo myślenie mi nie wystarcza. Chciałbym się z Panią spotkać w jakimś cichym miejscu a dalej to już Pani wie bo nie jesteśmy dziećmi. Bratowa mojej Szfagierki ma Lumpeks w Mszanie ja sobie tam dorobiłem klucze i będzie tam wieczorową Porą dla nas słodkie gniazdko w Przymieżalni. Listu mojego niech Pani mężowi nie pokazuje bo my się przyjaźnimy" - pisała do Czyżowej Szymborska (list podpisała co prawda: "Na imię mam Heniu").

Noblistkę musiało to bawić, bo listy od parkingowego prześladowały jej przyjaciółkę wielokrotnie


Rymowanka po ostatniej operacji

W "Błysku rewolwru" są też rzeczy poważniejsze. Jak erotyk "Meblościanka", który podobno powstał kiedyś w niespełna pięciometrowym mieszkaniu poetki. I najbardziej przejmująca rymowanka. Pisana wielkimi literami, po ostatniej operacji. Na kilka tygodni przed śmiercią.

Holendrzy to mądra nacja,
bo wiedzą, co trzeba zrobić,
kiedy znika naturalna oddychacja!

"Błysk rewolwru"

Poniżej publikujemy dwa utwory z książki "Błysk rewolwru", które Szymborska napisała w Lubomierzu, górskiej wiosce w Gorcach, w której poetka spędzała niemal każde wakacje: list do prof. Andrzeja Białasa, wybitnego fizyka, prezesa Polskiej Akademii Umiejętności z 2005 r., a także "Spis lubomierskich nie-ludzi".
LUBOMIERZ, 13 LIPCA 2005 R.

Wielce Szanowny Panie Prezesie!

Zwracam się do Pana z gorącą prośbą, którą właściwie powinnam przesłać pocztą na adres Akademii, ale po głębokim namyśle piszę ją tutaj. Po pierwsze zaoszczędzę na znaczku, a po drugie będę miała pewność, że Pan to przeczyta pierwszy, a nie jakieś tam sekretarki.

Otóż proponuję Szanownemu Panu wydanie sensacyjnych wspomnień z mojego długoletniego związku z Tow. Przewodniczącym Mao; wiem, że czasem PAU coś wydaje, a to dla Was bardzo pasuje ze względu na niekwestionowaną wartość historyczną. Proponowałam te wspomnienia już kilku innym wydawnictwom, ale pewnie strach ich obleciał, bo nie dostałam żadnej odpowiedzi.

Romans nasz ze względów politycznych był utrzymywany w ścisłej tajemnicy, ale już chyba czas, żeby światu go objawić. Na dowód wiarygodności moich wspomnień mam w domu kilka wzruszających prezentów od drogiego Mao. 1) Pałeczki do jedzenia ryżu 2) Grabki do drapania pleców 3) Grzechotkę do płoszenia wróbli, które, jak Pan może pamięta, zagrażały w pewnym okresie ustrojowi. No i posiadam paczkę listów, w których Ukochany Przewodniczący nazywa mnie . albo nawet ...! Więcej cytować nie będę, bo łzy mi napływają do oczu.

Mam nadzieję, że rozważy Pan moją propozycję pozytywnie.

Jeśli Akademia ma jakieś kłopoty finansowe, to wydanie tej książki na pewno budżet podreperuje. Kto wie nawet, czy nie będzie Pan mógł udać się wraz z całym zarządem na długoletni pobyt do Chin.

W oczekiwaniu łaskawej odpowiedzi W.S.

PS. Książka będzie okazją do sprostowania różnych fałszywych pogłosek rozpowszechnianych przez biografów. Na przykład ta, jakoby Mao w ogóle się nie kąpał. A przecież raz do roku przepływał Wielką Rzekę tam i z powrotem - czy to się już nie liczy? Sama byłam świadkiem, jak wchodził do wody szary, a wychodził żółty...

SPIS LUBOMIERSKICH nie-ludzi

Z początkiem lipca 2008 r. pewna dziennikarka podała przez radio wiadomość, którą najwidoczniej uznała za sensację: "W.S. spędza lato na wsi, z dala od ludzi". Wynika z tego oczywisty wniosek, że osoby, z którymi w Lubomierzu przebywam, ludźmi nie są. Kim są w takim razie?

A oto te osoby:

Wiesław Czyż, mistrz mieszania alkoholu z alkoholem;

Cinia Czyżowa, Jego żona, zwana "Fizyczny";

Jej siostra, Elżbieta Turnau, zwana "Umysłowy";

Andrzej Białas, Prezes, Dobrodziej i nie wiadomo kto jeszcze;

P. Marysia na kółkach (kiełbasa żywiecka i proszki do prania);

P. Kazia Niedojad (pierogi z pierogami na smaku z pierogów);

Basia Czałczyńska, która je wszystkie potrafi zjeść;

Grzegorz Turnau, który żyje sobie śpiewająco;

Jego żona Ultramaryna, w kąpieli Akwamaryna;
Ich córka Antosia, dziewczę płci żeńskiej;

Jerzy Illg, podobny do Zeusa, ale po grecku gadać z nami nie chce;

Jego żona Joanna, istota świętej cierpliwości;

Bronisław Maj, zdolny do wszystkiego;

Bogusia, Jego żona, też nad wyraz cierpliwa;

Krystyna i Ryszard Kryniccy, mieszkający kątem u swoich kotów;

Sebastian Kudas, który umie je rysować;

Michał Rusinek, I Sekretarz;

Elżbieta Zechenter-Spławińska, mądra, chociaż poetka;

Stanisław Koziełł, Jej mąż, z urodą do kontusza.

Nie koniec na tym. Wymienię jeszcze osoby, którym tego roku nie udało się przyjechać:

Basia Rusinkowa, wyglądająca jak własne dziecko;

Natalia Rusinkówna, drugie dziecko;

Kuba Rusinek, trzecie dziecko;

Anders Bodegard, Szwed dyżurny, obecnie z pielgrzymką na Jasną Górę;

Nilly i Maciej Kozłowscy, którzy chcieli, ale pogoda nie chciała;

Marysia i Andrzej Szczeklikowie, bez przerwy tam i z powrotem na lotnisku w Balicach;

Maja i Adam Zagajewscy, bo muszą pilnować skarbu wygranego na loteryjce.

Na razie to wszystko. Z całą powagą oświadczam, że było mi z tymi osobami bardzo dobrze,

teraz z przykrością myślę o powrocie do Krakowa, czyli do ludzi...


Źródło: TOK FM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz