nr 27.: minister samo zło
Dzięki komu PiS zdobędzie władzę? Takie pytanie słychać w PO. I coraz częściej pada odpowiedź: dzięki Jackowi Rostowskiemu. W najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” – „Minister samo zło”, czyli o tym, jak Jacek Rostowski wyspecjalizował się w wyciąganiu pieniędzy z kieszeni podatników.
Ponadto w najnowszym „Do Rzeczy”: czy premier obetnie finansowanie partii, polska polityka plemienna w pojedynku Terlikowskiego z Michałem Kamińskim, „Profesor Palikota” – Ziemkiewicz o Hartmanie, „Papież bez piedestału” oraz „Portrety komediantek”. Nowe wydanie „Do Rzeczy” jest dostępne również z książka „Objawienia maryjne w Polsce”.
1. Minister finansów Jacek Rostowski miał być gwarantem liberalnego kursu rządu i uzdrowicielem finansów publicznych. Po sześciu latach rządów PO stał się specjalistą od wyciągania pieniędzy z kieszeni podatników. Podatki od kilku lat rosną, a ponieważ rząd unika systemowych reform, sytuacja budżetu i tak się pogarsza. Finanse publiczne są w tak złym stanie, że ministerstwo ratunku szuka w zaostrzonych kontrolach skarbówki w przedsiębiorstwach. Projekt zmian w ordynacji podatkowej przewiduje m.in., że urzędnicy dostaną dodatkowe uprawnienia do blokowania na trzy miesiące rachunków bankowych i niezapowiedzianych kontroli podatkowych w firmach. Dla większości firm trzymiesięczna blokada rachunków bankowych będzie oznaczać bankructwo – mówi „Do Rzeczy” dr Grzegorz Szczodrowski, ekonomista z Instytutu Sobieskiego. W rankingu Banku Światowego Polska pod względem przejrzystości zajmuje 114. miejsce na 183 państwa. I niestety, nie zanosi się na to, by ten stan rzeczy miał się w najbliższym czasie poprawić. Jak wyglądają polskie finanse publiczne pod rządami ministra finansów w „Do Rzeczy” pisze Adam Tycner.
Dezynwoltury ministra finansów mają dosyć nawet niektórzy posłowie PO. Uważają, że jego polityka – szczególnie podatkowa – prowadzi ich partię do katastrofy. Na razie się nie buntują, bo czekają z nadzieją na jesień. Ich marzeniem jest to, aby zapowiedziana rekonstrukcja rządu oznaczała przede wszystkim odwołanie Rostowskiego. Czy Donald Tusk odwoła ze stanowiska człowieka, który stał się jego prawą ręką?
Sam minister stanem polskich finansów specjalnie nie musi się przejmować. Ma pięć mieszkań, dwa domy w Wielkiej Brytanii i jeden we Francji. Wartość jednego z nich wycenił na 3 mln funtów, pozostałe mogą kosztować po kilkaset tysięcy. Jedno z mieszkań ma powierzchnię prawie 100 mkw. i wycenione zostało na 1 mln zł, inne na 700 tys. funtów. Ma także wysoką brytyjską emeryturę wypłacaną przez komercyjny fundusz emerytalny. Oprócz pensji ministerialnej zarobił w zeszłym roku z innych źródeł 45 tys. funtów. Co w polskim rządzie robi bogaty brytyjski emeryt – w „Do Rzeczy” pisze Piotr Gursztyn.
2. W „Do Rzeczy” także temat finansów… partyjnych. Początkowo mało kto wierzył, że premier Donald Tusk na serio mówił, że obetnie partiom finansowanie z budżetu. Tymczasem gotowy projekt ustawy na początku lipca znalazł się w Sejmie. Ten ma się nim zająć tuż po wakacjach. I politycy od lewa do prawa są niemal pewni, że premier zrobi wszystko, aby ten projekt przegłosować. Sama Platforma straci na tym najmniej. Mając na koncie ponad 60 mln zł oszczędności, znajduje się w uprzywilejowanej sytuacji. Dla porównania PiS ma odłożone 10 mln, a SLD – około 3 mln. Tymczasem w najbliższym czasie szykują się kolejne kampanie wyborcze, które będą wymagały nakładów finansowych… Czy premier sięgnie po broń ostateczną?
3. – Mnie nie bawi samo tkwienie w polityce dla zdobycia mandatu i płynących z niego apanaży. Żeby czuć się dobrze, muszę uprawiać politykę, w którą wierzę. A dzisiaj w żadnej z istniejących partii politycznych nie mógłbym tego robić – mówi Tomaszowi Terlikowskiemu Michał Kamiński. To kolejny pojedynek publicysty „Do Rzeczy”. Tym razem jego „sparing partnerem” jest były spin doktor Prawa i Sprawiedliwości, Michał Kamiński. W rozmowie dodaje, że z ostrej krytyki PiS nie musi wynikać chęć przystąpienia do PO. – Już samo takie formułowanie pytania ilustruje niedobrą dla polskiej polityki i dla Polski w ogóle sytuację z plemiennym podziałem, w którym każdy musi grać swoją rolę i nie ma miejsca na jakiekolwiek odstępstwa od reguły – mówi. I podkreśla, że PiS popełnił kolosalny błąd, wycofując się z taktyki i strategii niepodnoszenia sprawy smoleńskiej na sztandary. A przecież dzisiaj politycy PiS sami nieoficjalnie przyznają, że sprawa Smoleńska omawiana przez Macierewicza szkodzi ich partii, a ja to mówiłem już kilka lat temu – mówi Kamiński.
4. Na łamach „Do Rzeczy” również… prof. Jan Hartman. Jest żywym dowodem na to, że można być jednocześnie ateistą i fanatykiem religijnym oraz profesorem nauk humanistycznych i prymitywnym agitatorem. Pierwotnie profesor zaistniał w mediach jako wyrazisty reprezentant lewicowego punktu widzenia w sprawach bioetycznych. Zasłynął między innymi żarliwą obroną prawa do eutanazji, nazywając w programie telewizyjnym chorych podtrzymywanych w stanie śpiączki „żywymi grobami”. Dzisiaj Jan Hartman jest koordynatorem małopolskich struktur Europy Plus i murowanym kandydatem na krakowską „jedynkę” w wyborach do Parlamentu Europejskiego. O profesorze od Palikota pisze w „Do Rzeczy” Rafał A. Ziemkiewicz.
5. „Do Rzeczy” pisze też o papieżu Franciszku. Po Światowych Dniach Młodzieży nie da się ni zauważyć, że kiedy papież mówi o Chrystusie jako o jedynej drodze zbawienia czy o ochronie życia nienarodzonych, dziennikarze nie mają odwagi go krytykować. Franciszek jest uwielbiany przez miliony katolików i przez media na całym świecie, bo jest bardziej „ludzki” od na pozór chłodnego oraz staroświeckiego poprzednika. Dziennikarze porównują go niekiedy do Jana Pawła II. Franciszek przemawia prostszym językiem niż Benedykt XVI, nie wdaje się w rozwlekłe rozważania teologiczne, operuje skrótem, metaforą, nie stroni od anegdot. Gdy amerykański „Time” umieścił niedawno na okładce jego zdjęcie, okrasił je znamiennym tytułem: „The People’s Pope” („Papież ludu”). Czy to efekt „zaczarowania” mediów przez Franciszka? A może mamy po prostu do czynienia z jakimś skomplikowanym, boskim planem, którego do końca nie rozumiemy – pyta w „Do Rzeczy” Marek Magierowski.
6. W „Do Rzeczy” także obszerne fragmenty drugiego tomu historii dawnego malarstwa polskiego napisanej przez Waldemara Łysiaka. Czas i kobieta to dwaj naj zawziętsi przeciwnicy. On niszczy jej skarb (urodę, młodość), ona chciałaby go unicestwić — zatrzymać mijanie czasu. Portret uwieczniający hożość dawał kobiecie namiastkę zwycięstwa. I to właśnie o portretach kobiet zatrzymanych pędzlem malarzy pisze Łysiak. „Wybór (spośród kilkudziesięciu znakomitych) ledwie trzech żeńskich polskich konterfektów do szerszego omówienia to horror. Trzeba było sięgnąć po jakiś wytrych. Sięgnąłem. Zaprezentuję jedynie portrety aktorek — aktorek rodzimych, tych bardzo znanych, sławnych, gwiazd” – pisze Łysiak i prezentuje malarskie podobizny Heleny Modrzejewskiej, Poli Negri i Jadwigi Smosarskiej. „Portrety komediantek” – w najnowszym „Do Rzeczy”.
7. A w dodatku „Lato Do Rzeczy” – Moskwa widziana z literackiej perspektywy. Z książką „Moskwa – Pietuszki” Wieniedikta Jerofiejewa Moskwę zwiedza Krzysztof Masłoń.
Nowy numer „Do Rzeczy” w kioskach już w poniedziałek, 29 lipca. Do części nakładu dołączona jest książka „Objawienia maryjne w Polsce”. Wydanie z książką będzie w sprzedaży do 18 sierpnia.
Źródło: dorzeczy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz