Siergiej Wieremiejenko, 58-letni rosyjski bogacz średniej klasy - bo to, co ma w przemyśle metalowym, hodowli koni, turystyce i bankach wycenia się "tylko" na 1,4 mld dol. - pozwolił dziennikarzom hipsterskiego serwisu Vice.com sfilmować jeden dzień swojego życia.
Trwający niewiele ponad osiem minut filmik jest naprawdę fascynujący. Poza życiem w niebywałym luksusie bohater przyznaje w nim otwarcie, że korupcja jest nieodłączną częścią rosyjskiej duszy. I tłumaczy kulisy powstania fortun rosyjskich oligarchów. "Dziś już nie ma takich dzikich pieniędzy jak kiedyś" - podkreśla.
Sam Wieremiejenko, choć jego biznesowa kariera trwa już długo, nie jest dawnym "nowym Ruskim". Żadnych tam malinowych marynarek, ciężkich złotych sygnetów i grubych łańcuchów na karku.
To już panisko na wiejskiej posiadłości z własnym rewirem łowieckim, sławną kolekcją sztuki cerkiewnej. Wszystko jak u dawnych carskich arystokratów.
I światopogląd ma, czy udaje, że ma, właśnie taki jak oni - dba o swój wizerunek prawosławnego patrioty.
Przez lata trzymał się brodatego Siergieja Pugaczowa, bardzo prawosławnego i jeszcze bardziej patriotycznego oligarchy bliskiego Władimirowi Putinowi. To dało mu bogactwo i wpływy.
A potem Pugaczow okazał się już nie tak wielkim patriotą, bo doprowadził swe biznesy w ojczyźnie do upadku i z tym, co zostało, wyniósł się na Zachód. Wieremiejenko we właściwym momencie odcumował się od swego partnera i patrona idącego pod wodę. I został w Rosji.
Bo gdzie jeszcze mógłby sobie pozwolić na takie życie? Gdzie jeszcze mógłby zafundować ukochanej żonie tytuł Miss World? Tu mógł. Osiem lat temu konkurs na najpiękniejszą kobietę świata odbywał się w Sankt-Petersburgu. Najpierw wygrała go reprezentantka Kostaryki, ale potem jury podjęło bardziej słuszną decyzję i zdjęło koronę z głowy pani z amerykańskiej krainy i przełożyło ją na piękną główkę Sofii Arżakowskiej, połowicy Wieremiejenki. Żeby wszystko się zgadzało, telewizje nagrały jeszcze raz finał konkursu.
Wieremiejenki, tak jak wielu Rosjan, lubi ryzyko. Teraz jego najważniejszym planem, popieranym ponoć przez prezydenta Putina, jest przejęcie obiektów olimpijskich w Soczi po przyszłorocznych igrzyskach zimowych i przekształcenie miasta nad Morzem Czarnym w "rosyjskie Las Vegas", czyli światowej klasy ośrodek hazardu.
Wyborcza.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz