piątek, 8 listopada 2013

Radni chcą ujawnienia protokołów z sesji o molestowaniu. Publikujemy je [ZDJĘCIA]

Piotr Żytnicki Drukuj

Fragment protokołu
Fragment protokołu (Fot. Archiwum)
Poznańscy radni domagają się ujawnienia protokołu obrad sprzed 20 lat, podczas których utajniono sprawę molestowania chórzystów w "Polskich Słowikach". Inicjatywa wyszła od młodego pokolenia polityków.
Sprawa utajnienia wyszła na jaw w książce "Maestro" Marcina Kąckiego, która w czwartek trafiła do księgarń.

Dziennikarz "Gazety" opisuje w niej, że zmowa milczenia wokół pedofilii Wojciecha Kroloppa, skazanego w 2005 roku, trwała w Poznaniu od lat 60. Milczeli politycy, urzędnicy, artyści, dziennikarze. Kulminacją było posiedzenie rady miasta w 1994 r.


Strona 1 utajnionego protokołu z sesji >>>

Strona 2 utajnionego protokołu z sesji >>>

Strona 3 utajnionego protokołu z sesji >>>


Radni zajmowali się wtedy wnioskiem o odznaczenie Jerzego Kurczewskiego, założyciela chóru "Polskie Słowiki", któremu szefował już wówczas Krolopp. Głos zabrał radny Michał Stuligrosz, bratanek dyrygenta Stefana Stuligrosza. Mówił o alkoholizmie Kurczewskiego, ale wprowadził też inny wątek: - Wiem od osób śpiewających w tym chórze, że kierując zespołem chłopięcym o specyfice dorastających mężczyzn, ujawniał skłonności nie zawsze pożądane, które dalej wywarły pewne piętno na tym zespole.

Radni nie sędziowie

Głos zabrała radna Urszula Wachowska, nauczycielka: - Na początku kadencji zgłosiła się do mnie matka chłopca będącego w chórze profesora Kurczewskiego z prośbą o interwencję w sprawie zmuszania go do praktyk seksualnych. Uważam, że ten chór deprawuje. Nie mogę głosować za przyznaniem tego odznaczenia. Inny radny, prawnik Tadeusz Kieliszewski, stwierdził, że miał w chórze syna i "niczego podejrzanego nie widział". Na koniec odezwał się szef komisji kultury Janusz Pazder, historyk sztuki. - Nie uważam za właściwe, by radni mieli prawo występować w roli sędziów. Dorobek artystyczny pana profesora Kurczewskiego jest ogromny i nawet jeśli niektóre zarzuty okażą się uzasadnione, to przecież żył on i pracował w swoim kraju i otrzymywał od jego władz wyróżnienia.

Radni utajnili obrady, by nie naruszyć dóbr osobistych Kurczewskiego i Kroloppa. Protokół z ich obrad nigdy nie ujrzał światła dziennego. Kąckiemu, gdy pracował nad książką, przekazał go dopiero Michał Stuligrosz, latem tego roku. Prezydent Ryszard Grobelny, który brał udział w utajnionym posiedzeniu, powiedział autorowi książki, że dyskusja w 1994 roku "była żenująca", ale odmówił wglądu do protokołu, choć minęło 20 lat. "Decyzja dotycząca utajnienia pozostaje w mocy" - odpisał Grobelny Kąckiemu.

W Poznaniu zawrzało, także wśród obecnych radnych młodego pokolenia.

Będzie projekt

Szymon Szynkowski vel Sęk, radny PiS, miał 12 lat, gdy obrady utajniono. - Po lekturze artykułu o kulisach tamtej rady byłem zdumiony. Utrzymywanie tajności protokołu jest niezrozumiałe i obciąża nadal radę miasta.

Szynkowski vel Sęk w czwartek, podczas spotkania z Grzegorzem Ganowiczem, przewodniczącym rady miasta, zaproponował, by odtajnić sesję z 1994 roku. I usłyszał, że nie ma potrzeby, skoro zrobili to już dziennikarze. Szynkowski vel Sęk: - Nie zgadzam się z tym. Odtajnienie byłoby symbolicznym odcięciem się od tego odium milczenia wokół pedofilii. Rozmawiałem już z niektórymi radnymi z innych klubów, którzy podzielają tę opinię.

Łukasz Mikuła, radny PO, miał 14 lat, gdy protokół utajniono: - Najgorszym wyjściem byłoby dalsze ukrywanie tej sesji. Byłby to ciąg dalszy tej wieloletniej zmowy milczenia.

Marek Sternalski, szef klubu radnych PO: - Nie ma sensu trzymać tego protokołu w zamkniętej szafie. Nie wierzę, że znajdą się dzisiaj radni, którzy byliby przeciwko ujawnieniu.

Joanna Frankiewicz, radna z klubu Ryszarda Grobelnego: - Ujawniając protokół, można skrzywdzić osoby, które nie mogą się już bronić, np. Jerzego Kurczewskiego.

Wojciech Kręglewski był radnym w 1994 r., jest nim do dzisiaj : - Tamtej sesji nie pamiętam, ale jestem za odtajnieniem. Szczególnie że chodzi o osoby, które już nie żyją. Ważniejsza jest prawda historyczna.

Katarzyna Kretkowska, wiceszefowa rady miasta z SLD: - Jestem pewna, że do odtajnienia dojdzie, bo nawet dokumenty wywiadów są tajne przez kilkadziesiąt lat, a potem się je ujawnia.

Okazuje się, że przewodniczący Grzegorz Ganowicz, na prośbę radnych przygotowuje projekt uchwały, która odtajni protokół. Ganowicz: - Radni zdecydują, czy wprowadzą ten projekt pod głosowanie na najbliższej sesji.


Zobacz także












Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz