- Czekam z niecierpliwością na pierwsze dziecko, które z pewnością urodzi się w przyszłym roku - mówi minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Do rządowego programu dofinansowującego in vitro zgłosiło się już ponad 6 tys. par.
Rządowy program, dzięki któremu pary mogą się starać o dofinansowanie zabiegu in vitro, ruszył 1 lipca tego roku. I już po czterech miesiącach działania przynosi pierwsze efekty.
- Dzięki programowi mamy już ponad 700 ciąży, z czego ponad 200 potwierdzonych klinicznie. Bardzo delikatnie staram się mówić o tych danych i szanować intymność tych par, ponieważ wiemy, że niestety nie każda z tych ciąży może zostać donoszona. Ale jestem wielkim optymistą. Wiem, że w przyszłym roku urodzi się dzięki temu programowi pierwsze dziecko - mówi minister.
W czasie debaty w siedzibie "Gazety Wyborczej" minister chwalił się jeszcze jednym efektem programu. - Dla mnie osobiście to jest niezwykle ważna sprawa i symboliczne przełamanie pewnej bariery w Polsce - podkreślał. - Do tej pory używano in vitro głównie w kategorii ciężkiej, w twardej walce politycznej. Rozpowszechniano mity, które muszą boleć rodziców dzieciurodzonych dzięki tej metodzie, ale również musiały boleć lekarzy. Ten program musi odczarować in vitro w naszym kraju. Przecież twórcy in vitro dostali Nagrodę Nobla, a my w Polsce dyskutujemy o jakiejś bruździe.
Z problemem niepłodności w Polsce może borykać się nawet 2 mln osób. - Rozpoczynając ten program, wyliczyliśmy, że czeka na niego 15 tys. par, tych, u których inne metody walki z niepłodnością nie działały - mówił minister. - Formalnie to program trzyletni, ale mam nadzieję, że uda się go przedłużyć. W tym roku przeznaczyliśmy na niego 30 mln zł, łącznie wydamy ponad 250 mln zł. To są bardzo poważne środki finansowe.
Do rządowego programu zarejestrowało się już ponad 6 tys. par, 4 tys. zostało już do niego zakwalifikowane, a ponad 2,5 tys. jest już w trakcie programu.
- Protestuję przeciw myśleniu, że niepłodność nie jest chorobą - mówił Arłukowicz.
- Dzięki programowi mamy już ponad 700 ciąży, z czego ponad 200 potwierdzonych klinicznie. Bardzo delikatnie staram się mówić o tych danych i szanować intymność tych par, ponieważ wiemy, że niestety nie każda z tych ciąży może zostać donoszona. Ale jestem wielkim optymistą. Wiem, że w przyszłym roku urodzi się dzięki temu programowi pierwsze dziecko - mówi minister.
Z problemem niepłodności w Polsce może borykać się nawet 2 mln osób. - Rozpoczynając ten program, wyliczyliśmy, że czeka na niego 15 tys. par, tych, u których inne metody walki z niepłodnością nie działały - mówił minister. - Formalnie to program trzyletni, ale mam nadzieję, że uda się go przedłużyć. W tym roku przeznaczyliśmy na niego 30 mln zł, łącznie wydamy ponad 250 mln zł. To są bardzo poważne środki finansowe.
Do rządowego programu zarejestrowało się już ponad 6 tys. par, 4 tys. zostało już do niego zakwalifikowane, a ponad 2,5 tys. jest już w trakcie programu.
- Protestuję przeciw myśleniu, że niepłodność nie jest chorobą - mówił Arłukowicz.
Źródło: Wyborcza.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz