wtorek, 19 listopada 2013

Radni Poznania rozliczyli się z przeszłością. Protokół o sprawie Kroloppa już jawny

Piotr Żytnicki, Seweryn Lipoński
 Drukuj
Radni odtajnili protokoły sesji z 1994 roku, podczas której poruszano sprawę "praktyk seksualnych" w chórze Polskie Słowiki. Okazuje się, że za jawnością obrad było wtedy tylko pięciu radnych. Milczały także poznańskie gazety.
Skany tajnego do wtorku rano dokumentu: strona 1 strona 2strona 3strona 4strona 5strona 6strona 7strona 8strona 9strona 10strona 11

Sprawa tajnego posiedzenia wyszła na jaw w książce "Maestro" Marcina Kąckiego. Dziennikarz "Gazety" pisze w niej, że zmowa milczenia wokół pedofilskich skłonności dyrygenta Wojciecha Kroloppa trwała w Poznaniu od lat 60., a jej kulminacją było posiedzenie rady miasta w 1994 r.


"Niepożądane skłonności"

Radni debatowali wtedy nad nagrodą dla Jerzego Kurczewskiego, założyciela chóru "Polskie Słowiki", któremu szefował jego długoletni zastępca - Krolopp. Radny Michał Stuligrosz oskarżył ich podczas sesji o "niepożądane skłonności", które "wywarły piętno na zespole". Radna Urszula Wachowska dodała: - Na początku kadencji zgłosiła się do mnie matka chłopca będącego w chórze z prośbą o interwencję w sprawie zmuszania go do praktyk seksualnych. Uważam, że ten chór deprawuje. Nie mogę głosować za przyznaniem tego odznaczenia.

Radni nie przyznali nagrody Kurczewskiemu, obrady utajnili na lata. Na światło wyszły dopiero w książce "Maestro".

Po publikacji książki w Poznaniu zawrzało. Radni, głównie młodego pokolenia, domagali się odtajnienia archiwalnych protokołów.

Na wtorkowej sesji głos zabrał radny PiS Szymon Szynkowski vel Sęk: - Większość tego protokołu jest już znana ["Gazeta" opublikowała cztery strony w internecie], ale trudno zaakceptować, że wciąż jest tajny. Radni wybierani są w powszechnych wyborach, opłacani ze środków publicznych, tu nie ma miejsca na tajemnice.

Szynkowski podkreślił, że w 1994 r. przepisy pozwalały radnym utajnić obrady: - Ale to nie oznacza, że należało to zrobić.

Sławomir Smól, radny z klubu prezydenta Ryszarda Grobelnego. - Nie znam tego protokołu, ale chciałbym panu wyjaśnić, że są sytuacje, w których takie działanie jest uzasadnione - powiedział Szynkowskiemu.

Radny PiS Krzysztof Grzybowski spytał Ganowicza, czy istnieją jeszcze inne tajne protokoły. - Odkąd jestem radnym, nie pamiętam takiego przypadku - odparł Ganowicz. Ale dodał, że sprawdzają już to pracownicy biura rady miasta.

- Takich przypadków było więcej. Tu chodziło o ochronę dobrego imienia. O to, by pewnych rzeczy ze względu na to dobre imię nie upubliczniać - powiedział radny Jan Chudobiecki z klubu Grobelnego.

Ale Marek Kalemba, dyrektor biura rady miasta, napisał Kąckiemu, że utajnienie było wyjątkiem: "W wyniku przeprowadzonych czynności sprawdzających nie potwierdziłem innych, poza przytoczonym przez Pana, przypadków wyłączenia jawności obrad sesji Rady Miasta Poznania".

Prezydent mówi, że to przez niego.

Do dyskusji włączył się Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. - Jestem sprawcą zamieszania, bo to ja powiedziałem dziennikarzowi "Gazety" o tajnej sesji.

Zastrzegł, że "generalnie nie jest zwolennikiem" odtajnienia protokołu: - Bo osoby, które podejmowały decyzję o utajnieniu obrad, wierzyły, że ten protokół pozostanie tajny. W tym przypadku należy zrobić jednak wyjątek. Obecna atmosfera nie służy dobremu imieniu osób, których dotyczyła tamta dyskusja. Jest wiele niedomówień i nieprawd.

Na posiedzeniu obecni byli Jan Chudobiecki i Andrzej Bielerzewski, obydwaj z klubu Ryszarda Grobelnego, którzy 20 lat temu brali udział w kontrowersyjnej sesji. Bielerzewki bronił utajnienia tamtych obrad: - Rozmawiano o ludziach, którzy mieli jakieś zasługi i jak każdy popełniali błędy. Nieraz w ferworze dyskusji pewne sprawy się przejaskrawia. Jeśli odtajnimy ten protokół, to te wymieniane w nim osoby nie będą się bronić, bo nie żyją.

Przewodniczący rady miasta po tej debacie poddał pod głosowanie uchwałę o odtajnieniu obrad. "Za" było 26 rajców, "przeciw" tylko Bielerzewski i Jan Chudobiecki, z klubu Grobelnego. Z odtajnionych protokołów wynika, że również 20 lat temu byli za utajnieniem.

Gdy 20 lat Chudobiecki usłyszał na sesji zarzuty o "zmuszaniu do praktyk seksualnych", to, jak wynika z odtajnionego protokołu, powiedział że "wobec zaistniałych kontrowersji, a zwłaszcza wypowiedzi radnej Wachowskiej, nie będzie wnioskował o to, aby odznaczenie przyznać chórowi".

Wraz z protokołem debaty odtajniono nazwiska radnych, którzy głosowali nad utajnieniem. 30 było za tajnością, 10 wstrzymało się, a tylko 5 było za jawnością. Wśród nich Jan Firlik, obecnie wicedyrektor MPK w Poznaniu.

Firlik. - Bo uważałem, że wszystko, co robią radni, powinno być jawne i publiczne. Tamtą sesję wspominam z niesmakiem. Jeśli ktoś miał dowody przestępstwa, to powinien to zgłosić, a nie wywlekać na sesji.

Firlik zastanawia się dlaczego utajnienie sesji nie zastanowiło przed laty samych dziennikarzy. - Nie dociekali dlaczego ich wyproszono z sali? Myślę, że wiedzieli, ale pedofilia nie była wtedy tak modnym tematem jak dzisiaj.

Co wtedy pisały gazety?

Sprawdziliśmy doniesienia gazet lokalnych z kwietnia 1994 roku.

* "Głos Wielkopolski" donosił, że "dziennikarzy spotkała niespodzianka, bo tuż po godzinie 17 obrady zostały utajnione". Autor podpisany pseudonimem "mb" nie wnikał w przyczyny utajnienia. * "Gazeta Wyborcza" w krótkiej wzmiance "Godny i niegodni", pisała, że obrady były tajne, a Jerzy Kurczewski odznaczenia nie otrzymał. Autorem wzmianki był "wb", czyli Włodzimierz Bogaczyk, obecny redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" w Poznaniu.

Bogaczyk: - Nie pamiętam tej sesji, nie mogę nawet powiedzieć, czy byłem wtedy w Urzędzie Miasta. Jednak od czasu gdy Marcin Kącki powiedział mi o tym, jak przebiegała wtedy dyskusja, mam do siebie pretensje. Nie dotarłem do bardzo ważnej informacji o strasznych dla wielu chłopców z chóru skutkach. A jako dziennikarz powinienem.

* Słowa o utajnieniu nie znaleźliśmy w "Gazecie Poznańskiej". Pojawiła się za to informacja o naborze uczniów do szkoły chóralnej "Polskich Słowików". Autorem wzmianki był Zdzisław Beryt, przyjaciel Kroloppa, który wielokrotnie wyjeżdżał z chórem na zagraniczne wojaże.

* Tylko "Express Poznański" oburzał się na utajnienie, choć nie wnikał w przyczyny. Olga Kunze, nieżyjąca już dziennikarka, pisała po sesji: "Radni podejmując dyskusję po raz pierwszy w swej historii odrodzonego samorządu Poznania utajnili obrady. Zlekceważyli wolę mieszkańców, w imieniu których, kandydatury zostały zgłoszone, a sami nie mają odwagi przedstawić swych osobistych zastrzeżeń publicznie zamknęli drzwi sali sesyjnej".

Jak głosowali radni?

* Za utajnieniem 20 lat temu obrad podczas których poruszono "zmuszanie do praktyk seksualnych" głosowali: Roman Andrzejewski, Krzysztof Bąk, Andrzej Bielerzewski, Wiesława Chomicz, Jan Chudobiecki, Andrzej Czyżak, Aleksander Deskur, Ludwik Dziewolski, Andrzej Gajtkowski, Zdzisław Guderski, Artur Jazdon, Tadeusz Kieliszewski, Izabela Klimaszewska, Edward Kownacki, Zbigniew Krysztofiak, Andrzej Nowotny, Barbara Odroń, Henryk Pawlaczyk, Narcyz Piślewski, Marek Pudliszak, Marek Simon, Jan Skuratowicz, Tomasz Sokołowski, Michał Stuligrosz, Roman Trojanowicz, Urszula Wachowska, Jacek Wiesiołowski, Mieczysław Wojciechowski, Zygmunt Zagórski, Barbara Zalewska.

* przeciwni utajnieniu: Jan Firlik, Adam Futymski, Krzysztof Janowski, Krzysztof Konik, Jan Rutkowski.

* wstrzymali się: Paweł Chudziński, Ryszard Grobelny, Jan Kaczmarek, Radosław Lewandowski, Zbyszko Markiewicz,

Marek Pawlak, Janusz Pazder, Jadwiga Rotnicka, Zdzisław Stryła, Stefan Żynda.

Źródło: Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz