TYDZIEŃ KOŃCZY PIĄTEK. Stolicę znów nawiedził młody patriotyzm polski. Polski albo i palski, bo polega na pałach i paleniu, przede wszystkim tęczy. Popieram. Tylko czemu patrioci ograniczają się do sztucznej? Podpalcie prawdziwą. To przecież hańba, że coś takiego pojawia się na niebie.
Ten patriotyzm polega też na kamienowaniu strażaków gaszących pożar. Również popieram. Szczególnie imponuje mi etyczny aspekt takiego działania. Znowu jednak nie rozumiem, czemu młodzi patrioci nie zagnali ostatecznie strażaków do ognia. Gnanie do płonącego obiektu jest przecież jedną z tych patriotycznych tradycji, którym młodzi patrioci hołdują.
Jak Państwo zapewne się domyślają, odnoszę się do tak zwanego Święta Niepodległości. Co ciekawe, moje ulubione pismo patriotyczne "Do Rzeczy" w ostatnim numerze nie tyle je obchodziło, ile obeszło. Szerokim łukiem. Kompletna cisza na ten temat, jedynie Piotr Gociek wezwał patriotyczną młodzież, żeby nie dała się sprowokować. Za to dla odmiany Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że antyfaszystowski marsz Nigdy Więcej jest judaszowy. Jak kogoś takiego nazwać? Nadpatriota.
Jak Państwo zapewne się domyślają, odnoszę się do tak zwanego Święta Niepodległości. Co ciekawe, moje ulubione pismo patriotyczne "Do Rzeczy" w ostatnim numerze nie tyle je obchodziło, ile obeszło. Szerokim łukiem. Kompletna cisza na ten temat, jedynie Piotr Gociek wezwał patriotyczną młodzież, żeby nie dała się sprowokować. Za to dla odmiany Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że antyfaszystowski marsz Nigdy Więcej jest judaszowy. Jak kogoś takiego nazwać? Nadpatriota.
Oprócz nadpatrioty w "Do Rzeczy" objawił się także katolicki nadpapież Terlikowski, który znowu skarcił. Musiał, bo niegrzeczny Franciszek któryś raz nie odrobił lekcji. Po co on wysyła do wiernych jakieś ankiety, pyta ich o związki gejowskie, kiedy wiadomo, że nie wolno? A nie wolno, bo wiadomo. Terlikowski napisał też niedawno, że troska Franciszka o biednych jest anachroniczna. Nie dlatego, że biednych już nie ma (znalazłoby się parę miliardów), ale dlatego, że nie są trendy. Byli na fali w latach 70. zgodnie z ówczesną lewacką modą, ale teraz na czasie jest męczeństwo działaczy antyaborcyjnych. Proszę: nie tylko nadpapież, ale też fashion blogger.
W numerze najciekawszy jest jednak tekst Bronisława Wildsteina na temat Janusza Andermana. Wildstein stwierdza, że Anderman jest pisarzem miernym. Wildstein lubi stwierdzać takie rzeczy o innych pisarzach. Domyślam się, dlaczego. Przeczytałem powieść Wildsteina pt. "Dolina Nicości". Jak tytuł wskazuje, jest to powieść autobiograficzna. Jej bohaterem jest Wildstein, występujący pod przejrzystym i dziarskim pseudonimem jako redaktor Wilczyński. Wildstein zresztą lubi takie wyrafinowane chwyty: na przykład Kazia Szczuka to Dominika Bies. Powieść ma zasadniczo trzy aspekty. Pierwszy: zły świat gnębi Wildsteina. Drugi: Żakowski i Geremek to agenci, a co gorsza, popierają gejów. Trzeci, czyli niekończący się jęk rozpaczy: "Czemu ten Michnik zawsze ma lepsze dziewczyny!?". Nadpisarz, proszę Państwa. Zmienił moje pojęcie o granicach literatury.
Inny patriotyczny tygodnik, "wSieci", też trzyma poziom. Teraz cieszy się, że szwedzka organizacja Nordisk Ungdom potępiła rodzinę Michników. Istnieją pewne wątpliwości co do tego, kto jest liczniejszy, Michnikowie czy organizacja Nordisk Ungdom. Nie ma jednak żadnych wątpliwości co do charakteru tej organizacji. Nordisk Ungdom to Nordycka Młodzież, taka od nordyka Breivika. Tak samo w czasie wojny nazywała się szwedzka odmiana Hitlerjugend. Znowu wszystko fajnie poza jednym drobiazgiem: czemu "wSieci" nie jest drukowane gotykiem?
Ale żeby nie było, że zajmuję się tylko prawicą, zajmę się prawicą. Tą drugą, rządzącą, której nie nazywamy prawicą, bo ta pierwsza jest tak na prawo, że od niej na prawo jest tylko płonąca tęcza i stodoła. Przy okazji referendum warszawskiego pani prezydent uznała, że musi wyglądać, jakby uznała, że miasto musi wyglądać. I wzięła sobie pana od estetyki, wybitnego architekta Piątka (żadna rodzina, żeby nie było, że Piątek w piątek kumotersko o Piątku). Piątek miał walczyć z zalewem reklam, okazało się jednak, że równie dobrze może walczyć z Zalewem Elbląskim. Bo ratusz olewa i zalew, i Piątka.
Piątek się podał do dymisji. Najwyraźniej nie zrozumiał, że pani prezydent dokonała odkrycia filozoficznego na miarę Arystotelesa albo przynajmniej profesora Tatarkiewicza: estetyka to coś, co istnieje jedynie podczas referendum. A i wtedy tylko na papierze.
A na zakończenie wiadomość już jednoznacznie pozytywna: Artur Zawisza ogłosił, że jest Martinem Lutherem Kingiem. Zawsze to przeczuwałem. Myślałem tylko, że będzie to częstszy w takich przypadkach Napoleon.
W numerze najciekawszy jest jednak tekst Bronisława Wildsteina na temat Janusza Andermana. Wildstein stwierdza, że Anderman jest pisarzem miernym. Wildstein lubi stwierdzać takie rzeczy o innych pisarzach. Domyślam się, dlaczego. Przeczytałem powieść Wildsteina pt. "Dolina Nicości". Jak tytuł wskazuje, jest to powieść autobiograficzna. Jej bohaterem jest Wildstein, występujący pod przejrzystym i dziarskim pseudonimem jako redaktor Wilczyński. Wildstein zresztą lubi takie wyrafinowane chwyty: na przykład Kazia Szczuka to Dominika Bies. Powieść ma zasadniczo trzy aspekty. Pierwszy: zły świat gnębi Wildsteina. Drugi: Żakowski i Geremek to agenci, a co gorsza, popierają gejów. Trzeci, czyli niekończący się jęk rozpaczy: "Czemu ten Michnik zawsze ma lepsze dziewczyny!?". Nadpisarz, proszę Państwa. Zmienił moje pojęcie o granicach literatury.
Inny patriotyczny tygodnik, "wSieci", też trzyma poziom. Teraz cieszy się, że szwedzka organizacja Nordisk Ungdom potępiła rodzinę Michników. Istnieją pewne wątpliwości co do tego, kto jest liczniejszy, Michnikowie czy organizacja Nordisk Ungdom. Nie ma jednak żadnych wątpliwości co do charakteru tej organizacji. Nordisk Ungdom to Nordycka Młodzież, taka od nordyka Breivika. Tak samo w czasie wojny nazywała się szwedzka odmiana Hitlerjugend. Znowu wszystko fajnie poza jednym drobiazgiem: czemu "wSieci" nie jest drukowane gotykiem?
Ale żeby nie było, że zajmuję się tylko prawicą, zajmę się prawicą. Tą drugą, rządzącą, której nie nazywamy prawicą, bo ta pierwsza jest tak na prawo, że od niej na prawo jest tylko płonąca tęcza i stodoła. Przy okazji referendum warszawskiego pani prezydent uznała, że musi wyglądać, jakby uznała, że miasto musi wyglądać. I wzięła sobie pana od estetyki, wybitnego architekta Piątka (żadna rodzina, żeby nie było, że Piątek w piątek kumotersko o Piątku). Piątek miał walczyć z zalewem reklam, okazało się jednak, że równie dobrze może walczyć z Zalewem Elbląskim. Bo ratusz olewa i zalew, i Piątka.
Piątek się podał do dymisji. Najwyraźniej nie zrozumiał, że pani prezydent dokonała odkrycia filozoficznego na miarę Arystotelesa albo przynajmniej profesora Tatarkiewicza: estetyka to coś, co istnieje jedynie podczas referendum. A i wtedy tylko na papierze.
A na zakończenie wiadomość już jednoznacznie pozytywna: Artur Zawisza ogłosił, że jest Martinem Lutherem Kingiem. Zawsze to przeczuwałem. Myślałem tylko, że będzie to częstszy w takich przypadkach Napoleon.
Źródło: Wyborcza.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz