- Otrzymaliśmy materiały z Dominikany w sprawie dotyczącej podejrzenia duchownych o pedofilię - poinformował Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej. Wszystkie trafią do prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Dokumenty to 650 kart, i dysk twardy. Wszelkie treści zapisane sa w języku hiszpańskim. - Są to różnego rodzaju materiały dowodowe. Aby poznać zawartość dokumentów musimy je przetłumaczyć - ogłosiła na popołudniowej konferencji Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Dopiero potem zapadnie decyzja, czy ks. Wojciechowi Gilowi zostaną przedstawione zarzuty.
- Pobieżne ich przejrzenie pozwala stwierdzić, że mają one oczekiwany przez nas walor procesowy - dodał Kujawski. Jak podkreślił, Prokuratura Generalna niezwłocznie prześle te materiały PO w Warszawie, gdzie zapewne w pierwszej kolejności zostaną one przekazane do tłumaczenia.
Chodzi o gwałt?
Na razie prokuratura nie ujawnia, czy materiały z Dominikany dotyczą dwóch polskich duchownych, o których media piszą w kontekście podejrzenia o pedofilię - ks. Wojciecha Gila i b. nuncjusza apostolskiego na Dominikanie abp. Józefa Wesołowskiego. Na godz. 15 rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej zapowiedział briefing prasowy.
Media informujące, że z prokuratury na Dominikanie wysłano materiały do Polski, podawały, że dokumenty te mówią o gwałcie lub innych czynnościach seksualnych, jakich ks. Wojciech Gil miał się dopuścić wobec dziesięciu chłopców. Część z nich była ministrantami w parafii w Juncalito, gdzie ks. Gil - polski zakonnik michalita - do niedawna pracował. Teraz przebywa w Polsce.
Ksiądz przebywał w rodzinnej miejscowości
Pod koniec października prokurator generalny Dominikany Francisco Dominguez Brito, informując o wysłaniu do Polski części dokumentów ze sprawy, zapowiadał kolejną porcję akt w późniejszym terminie. - Winni muszą ponieść za to odpowiedzialność. To co się zdarzyło jest niewybaczalne i winni muszą zostać ukarani - mówił wtedy dodając, że spodziewa się "zakończenia procesu zbierania dowodów w Polsce, żeby móc jak najszybciej postawić zarzuty".
Dominikana zwróciła się z prośbą do Interpolu o pomoc w poszukiwaniu ks. Gila. Polska policjaustaliła, że ksiądz przebywa w rodzinnej miejscowości koło Krakowa. Nie został zatrzymany. W publicznych wypowiedziach mówił, że jest niewinny i padł ofiarą prowokacji dominikańskich gangów narkotykowych, które zwalczał.
Polski z Dominikaną nie łączy umowa o współpracy prawnej czy ekstradycji. Oznacza to, że ks. Gil nie mógłby zostać wydany Dominikanie - możliwe jest więc ewentualne przejęcie ścigania go przez stronę polską. Nie wiadomo, czy dokument w tej sprawie jest w pakiecie otrzymanym w środę z Dominikany.
Zakończone postępowanie wobec abp. Wesołowskiego
Od końca września Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia seksualnego wykorzystywania dzieci przez dwóch polskich duchownych. Toczy się ono w kierunku przestępstwa pedofilii, za co w Polsce grozi do 12 lat więzienia. Drugim wątkiem postępowania jest przestępstwo utrwalania treści pornograficznych z dziećmi (zagrożone pozbawieniem wolności do 10 lat).
Podstawą wszczęcia tego śledztwa były informacje, jakie prokuratura uzyskała z polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Bogocie, które potwierdziło w prokuraturze na Dominikanie, że ta prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie dotyczącej dwóch polskich obywateli.
Władze Dominikany badają także sprawę byłego już nuncjusza apostolskiego na Dominikanie abpa Józefa Wesołowskiego, którego w sierpniu odwołał papież w związku z podejrzeniami o pedofilię. TVN24 podała, że dominikańska prokuratura zakończyła postępowanie wobec abp. Wesołowskiego.
"Może chodzi o narkotyki"
Już wcześniej prokurator generalny Andrzej Seremet zapowiadał, że dalszy bieg tego śledztwa zależy od treści dokumentów z Dominikany. Przyznał, że - w razie takiej konieczności - polska prokuratura będzie przygotowana na wysłanie na Dominikanę ekipy śledczej, jeśli z nadesłanych materiałów wyniknęłaby potrzeba dokonania uzupełniających przesłuchań ewentualnych pokrzywdzonych z tego kraju.
Sam ks. Gil do zarzutów się nie przyznaje. - Nie skrzywdziłem tych dzieciaków, a jeśli je skrzywdziłem, to tylko w takim wymiarze, że być może za bardzo zaufałem - mówił na początku października w TVP Infoks. Wojciech Gil. - Jeżeli przepraszam, to przepraszam za moją naiwność, mój brak odpowiedzialności, że za bardzo tym ludziom zaufałem - dodał.
Jego zdaniem podłożem całej afery mogą być interesy grup handlujących narkotykami. - Stworzyliśmy pewien program pilotażowy oczyszczania wioski. To nie musiało się spodobać wszystkim. Może chodzi o narkotyki, może chodzi o pewne relacje, które miałem z wieloma politykami - mówił.
- Pobieżne ich przejrzenie pozwala stwierdzić, że mają one oczekiwany przez nas walor procesowy - dodał Kujawski. Jak podkreślił, Prokuratura Generalna niezwłocznie prześle te materiały PO w Warszawie, gdzie zapewne w pierwszej kolejności zostaną one przekazane do tłumaczenia.
Chodzi o gwałt?
Na razie prokuratura nie ujawnia, czy materiały z Dominikany dotyczą dwóch polskich duchownych, o których media piszą w kontekście podejrzenia o pedofilię - ks. Wojciecha Gila i b. nuncjusza apostolskiego na Dominikanie abp. Józefa Wesołowskiego. Na godz. 15 rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej zapowiedział briefing prasowy.
Media informujące, że z prokuratury na Dominikanie wysłano materiały do Polski, podawały, że dokumenty te mówią o gwałcie lub innych czynnościach seksualnych, jakich ks. Wojciech Gil miał się dopuścić wobec dziesięciu chłopców. Część z nich była ministrantami w parafii w Juncalito, gdzie ks. Gil - polski zakonnik michalita - do niedawna pracował. Teraz przebywa w Polsce.
Ksiądz przebywał w rodzinnej miejscowości
Pod koniec października prokurator generalny Dominikany Francisco Dominguez Brito, informując o wysłaniu do Polski części dokumentów ze sprawy, zapowiadał kolejną porcję akt w późniejszym terminie. - Winni muszą ponieść za to odpowiedzialność. To co się zdarzyło jest niewybaczalne i winni muszą zostać ukarani - mówił wtedy dodając, że spodziewa się "zakończenia procesu zbierania dowodów w Polsce, żeby móc jak najszybciej postawić zarzuty".
Dominikana zwróciła się z prośbą do Interpolu o pomoc w poszukiwaniu ks. Gila. Polska policjaustaliła, że ksiądz przebywa w rodzinnej miejscowości koło Krakowa. Nie został zatrzymany. W publicznych wypowiedziach mówił, że jest niewinny i padł ofiarą prowokacji dominikańskich gangów narkotykowych, które zwalczał.
Polski z Dominikaną nie łączy umowa o współpracy prawnej czy ekstradycji. Oznacza to, że ks. Gil nie mógłby zostać wydany Dominikanie - możliwe jest więc ewentualne przejęcie ścigania go przez stronę polską. Nie wiadomo, czy dokument w tej sprawie jest w pakiecie otrzymanym w środę z Dominikany.
Od końca września Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia seksualnego wykorzystywania dzieci przez dwóch polskich duchownych. Toczy się ono w kierunku przestępstwa pedofilii, za co w Polsce grozi do 12 lat więzienia. Drugim wątkiem postępowania jest przestępstwo utrwalania treści pornograficznych z dziećmi (zagrożone pozbawieniem wolności do 10 lat).
Podstawą wszczęcia tego śledztwa były informacje, jakie prokuratura uzyskała z polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Bogocie, które potwierdziło w prokuraturze na Dominikanie, że ta prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie dotyczącej dwóch polskich obywateli.
Władze Dominikany badają także sprawę byłego już nuncjusza apostolskiego na Dominikanie abpa Józefa Wesołowskiego, którego w sierpniu odwołał papież w związku z podejrzeniami o pedofilię. TVN24 podała, że dominikańska prokuratura zakończyła postępowanie wobec abp. Wesołowskiego.
"Może chodzi o narkotyki"
Już wcześniej prokurator generalny Andrzej Seremet zapowiadał, że dalszy bieg tego śledztwa zależy od treści dokumentów z Dominikany. Przyznał, że - w razie takiej konieczności - polska prokuratura będzie przygotowana na wysłanie na Dominikanę ekipy śledczej, jeśli z nadesłanych materiałów wyniknęłaby potrzeba dokonania uzupełniających przesłuchań ewentualnych pokrzywdzonych z tego kraju.
Sam ks. Gil do zarzutów się nie przyznaje. - Nie skrzywdziłem tych dzieciaków, a jeśli je skrzywdziłem, to tylko w takim wymiarze, że być może za bardzo zaufałem - mówił na początku października w TVP Infoks. Wojciech Gil. - Jeżeli przepraszam, to przepraszam za moją naiwność, mój brak odpowiedzialności, że za bardzo tym ludziom zaufałem - dodał.
Jego zdaniem podłożem całej afery mogą być interesy grup handlujących narkotykami. - Stworzyliśmy pewien program pilotażowy oczyszczania wioski. To nie musiało się spodobać wszystkim. Może chodzi o narkotyki, może chodzi o pewne relacje, które miałem z wieloma politykami - mówił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz