piątek, 1 listopada 2013

Biskup Dydycz o pedofilii i tajemnicy spowiedzi. Zamiast donosić, księża powinni "podpowiadać przesłanki". Jak ojciec Mateusz

Michał Wilgocki
 Drukuj
Biskup Antoni Dydycz
Biskup Antoni Dydycz (Fot. Jędrzej Wojnar / Agencja Gazeta)
- Nie można naciskać na duchownych, by byli współpracownikami świeckich instancji - pisze drohiczyński biskup Antoni Dydycz w liście na uroczystość Wszystkich Świętych. Hierarcha ubolewa: "Kościół jest atakowany również za to, że jego przedstawiciele nie są donosicielami i nie przekazują informacji na temat pedofilii do odpowiednich instancji"
Po szeregu pedofilskich skandali z udziałem polskich księży, które zostały ujawnione w ostatnich miesiącach, rozgorzała dyskusja - czy biskup, który wie o przypadku pedofilii, musi złożyć zawiadomienie do prokuratury?

Polski Kościół, powołując się na kodeks karny, twierdzi, że duchowni mają jedynie "społeczny obowiązek" informowania śledczych. I że biskupi nie kontaktują się z prokuraturą, ponieważ sami prowadzą odrębne, kościelne postępowanie.


- Poinformowanie prokuratury o przypadku pedofilii jest "społecznym obowiązkiem", a nie bezwzględnym wymogiem. Kościół wywiązuje się z tego, samodzielnie ścigając sprawców i wymierzając im kary. Gotów jest współpracować z prokuraturą lub sądem, kiedy toczy się postępowanie - tłumaczył w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Tę interpretację potwierdził także prokurator generalny, Andrzej Seremet: - Księża nie mają obowiązku informowania prokuratury o przypadkach pedofilii - mówił w Radiu Zet. Jego zdaniem taki obowiązek ciąży jedynie na przedstawicielach instytucji państwowych.

"Kościół nie ukrywa grzechu"

W dzień Wszystkich Świętych w ten spór włączył się bp Dydycz. W liście duszpasterskim napisał, że w odniesieniu do wykroczeń kapłanów prawo kanoniczne "przewiduje wystarczająco wiele sankcji". A władzom świeckim radzi, żeby stały "na straży bezpieczeństwa ludzi, zgodnie z prawem cywilnym".

Podobnie jak inni hierarchowie, informowanie przez media o przypadkach pedofilii w Kościele, biskup nazwał "wyjątkowo agresywnym atakiem na Kościół".

"Oskarża się o grzech, oskarża się o to, że Kościół grzech ukrywa. Kościół nigdy nie ukrywał grzechu duchownych. Pismo Święte jest tego potwierdzeniem, jak i codzienna praktyka Kościoła. Kapłani są zobowiązani do korzystania praktycznie co dwa tygodnie ze spowiedzi świętej. A że grzech może się zdarzyć, to jest coś oczywistego. Inna sprawa, że niekiedy w oskarżeniach przesadzamy"- pisze biskup.

Zdaniem biskupa drohiczyńskiego media zamiast o pedofilii powinny więcej mówić o pozytywach - na przykład o pracy misjonarzy. Bierze też w obronę ks. Wojciech Gila, oskarżonego na Dominikanie o molestowanie seksualne nieletnich.

"Wedle opinii naszych dyplomatów, polscy misjonarze są również wspaniałymi ambasadorami polskości. Poświęcają się bardzo. Ofiarują swoje życie. Nie tak dawno zamordowano kilku naszych misjonarzy. Dlaczego o tych faktach tak mało się informuje? A tymczasem już kilkanaście dni oskarża się jednego z misjonarzy o rzekomą pedofilię. Nie ma jeszcze wyroku, a już media tak naświetlają sprawę, że trudno sobie wyobrazić, jak ten człowiek będzie mógł poruszać się wśród ludzi w przyszłości" - pisze biskup Dydycz.

"Donos podważy zaufanie do sakramentu"

Hierarcha przyznaje, że nie wie, ile w Polsce w sprawie pedofilii zapada rocznie wyroków.

"Raz pisano o 2000, kiedy indziej o sześciuset. Ale gdyby każdej sprawie o pedofilię poświęcano tyle czasu w mediach, co w tym jednym przypadku, to materiału starczyłoby na kilkadziesiąt lat do przodu. To świadczy o stronniczości" - czytamy w liście pasterskim.

Biskup oburza się także, że media atakują Kościół za to, że księża nie zawiadamiają prokuratury o przypadkach pedofilii.

"Gdyby duchowny na kogoś złożył donos, to trudno mu będzie się wytłumaczyć, czy ten ktoś był u niego u spowiedzi, czy też nie. To może podważać zaufanie do sakramentu. I dlatego nie można naciskać na duchownych, aby byli współpracownikami świeckich instytucji. Państwowe przecież organa mają tysiące osób właściwie przygotowanych i przeróżne sposoby, aby jak najszybciej docierać do źródeł zła, nie musi się do tego mieszać kapłanów" - pisze hierarcha.

Wzorem... ojciec Mateusz

Biskup, pisząc o tajemnicy spowiedzi, posługuje się też przykładem... ojca Mateusza, bohatera serialu w TVP.

"Ojciec Mateusz ma wyjątkowy talent w docieraniu do przestępców, ale nigdy nie przekazuje informacji o jakimś sprawcy nawet swemu przyjacielowi - policjantowi Mieczysławowi. Owszem podpowiada przesłanki, wskazuje na pewną logikę, ale nie ujawnia ani nazwiska ani imienia. Dziękuję przy tej okazji autorom tekstu [scenariusza serialu] za tę wrażliwość w odniesieniu do kapłańskiej posługi w konfesjonale" -pisze biskup.


Źródło: Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz