Dlaczego taśmy Giertycha wypuszczono właśnie teraz? Ta hipoteza nasuwa się sama
— Mam trochę déjà vu. Dlaczego takie nagrania znów ukazują się krótko po wyborach, a nie przed wyborami? — zastanawia się w podcaście "Stan Wyjątkowy" dziennikarz Onetu Kamil Dziubka. Podobne wątpliwości ma dziennikarka "Newsweeka" Dominika Długosz. Autorzy słuchowiska politycznego mają tu pewien trop – wiąże się on z nieprawidłowościami przy liczeniu głosów w wyborach prezydenckich.
18 czerwca 2025
W "Stanie Wyjątkowym" Długosz i Dziubka rozmawiają o publikowanych od kilku dni przez TV Republika i wPolsce24 podsłuchanych systemem Pegasus rozmowach Romana Giertycha z klientami jego kancelarii — w tym z Donaldem Tuskiem. Giertych był podsłuchiwany antyszpiegowskim — a używanym m.in. do inwigilacji opozycji — oprogramowaniem zakupionym za rządów PiS.
Nawrocki wygrywa, Giertych na celowniku
— Jak sądzisz, po co oni to zrobili? — pyta Długosz.
— Na początku trochę zastanowił mnie tzw. timing — przyznaje Dziubka, zwracając uwagę na czas publikacji nagrań — tuż po wyborach wygranych przez kandydata wskazanego przez Jarosława Kaczyńskiego. — To mi trochę przypomniało mechanizm z 2014 r., kiedy zostały ujawnione taśmy z restauracji Sowa i Przyjaciele. Nie było na nich Donalda Tuska, ale nagrana została praktycznie cała wierchuszka Platformy Obywatelskiej. Było to chwilę po wyborach europejskich wygranych przez Platformę Obywatelską — choć nieznacznie, bo o ile dobrze pamiętam, o 25 tys. głosów — z Prawem i Sprawiedliwością.
Związana z PiS Telewizja Republika sama chce odgrzać nastroje z 2014 r., bo publikuje nagrania pod hasłem "afera taśmowa 2.0". — Więc miałem trochę déjà vu. To znaczy, dlaczego jest akurat tak, że takie nagrania ukazują się krótko po wyborach, a nie przed wyborami?
— No właśnie, bo ja mam poczucie, że jeśli ktoś uważa, że na tego typu taśmach materiał jest mocny, że tam naprawdę coś jest, to wrzuca to przed wyborami, prawda? — zauważa Długosz.
Dziubka mówi, że z taśm nie wyłania się żadna afera: — Tam nie ma nic oprócz pewnych pikantnych sformułowań, bardziej takich smaczków.
Taśmy Giertycha z wyborami w tle
Dlaczego więc zdaniem prowadzących taśmy opublikowano właśnie teraz? — Chodzi o Romana Giertycha — mówi wprost Dziubka, przypominając sprawę komisji wyborczych, w których głosy w drugiej turze wyborów były błędnie przypisywane kandydatom, zazwyczaj na korzyść Karola Nawrockiego, a nie Rafała Trzaskowskiego. Tak było np. w komisji nr 95 w Krakowie, która — jak później przekazał komisarz wyborczy — głosy "oddane na jednego kandydata przypisała drugiemu, taki dostarczyła protokół i takie dane zostały wprowadzone do systemu".
— Roman Giertych był tym, który rozkręcił tę całą historię, rozkręcił dyskusję na temat domniemanych nieprawidłowości w czasie wyborów. W pierwszym okresie po wyborach, Prawo i Sprawiedliwość mogło to lekceważyć. Później zaczęło się pojawiać coraz więcej informacji, które mogą świadczyć o tym, że rzeczywiście — nie mówię, że Karol Nawrocki tych wyborów nie wygrał — różne nieprawidłowości mogły mieć znaczący wpływ na ostateczny wynik. Wynik w sensie liczbowym.
W tym scenariuszu celem publikacji taśm byłoby uderzenie w Romana Giertycha i odwrócenie uwagi od nieprawidłowości związanych z liczeniem głosów w wyborach prezydenckich.
onet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz