Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Monika Olejnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Monika Olejnik. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 grudnia 2015

Temat: in vitro. A prawica o innych metodach, adopcji i eugenice. Olejnik nie wytrzymała: koniec tego bredzenia!


- Proszę, już koniec tego bredzenia - tak Monika Olejnik zareagowała, gdy Jacek Sasin stwierdził, że in vitro nie jest metodą leczenia niepłodności, a Robert Winnicki z ruchu Kukiz'15 płynnie przeszedł od sztucznego zapłodnienia do... eugeniki.
Monika Olejnik
Monika Olejnik (Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta)

PiS, rezygnując z rządowej refundacji programu dofinansowania in vitro *, odbiera szansę na dziecko tym, których nie stać na tę procedurę - stwierdziła w radiu ZET Monika Olejnik. - Wbrew temu, co państwo wieszczyliście przed wyborami, nie wprowadziliśmy zakazu - odpowiedział jej gość, Jacek Sasin z PiS. - To dobrze, można się cieszyć - kpiła dziennikarka.
Sasin, stały gość w programie Olejnik "7 Dzien Tygodnia", brnął dalej:
- Od początku mówiliśmy, że pomysł, aby opłacać z budżetu metodę in vitro, kiedy to nie jest żadna metoda leczenia niepłodności, (...) w sytuacji nie finansowania metod leczenia niepłodności, które są bardzo skuteczne ... - Czyli jakie? - zapytała Olejnik. - Pani redaktor, nie jestem lekarzem... - bronił się poseł PiS. Po dłuższej dyskusji z innymi uczestnikami programu stwierdził nagle, że "każdy dostanie możliwość uczestniczenia w procedurach medycznych finansowanych z budżetu, które będą leczeniem niepłodności, a nie sztucznym zapłodnieniem".
- Nie stać dzisiaj polsiego państwa na refundację in vitro w sytuacji, kiedy państwo to nie jest w stanie zapewnić skutecznej ochrony zdrowotnej ludzi, którzy potrzebują pilnie tej ochrony, bo stają w obliczu zagrożenia zdrowia i życia - dodał Sasin.
Winnicki o eugenice. Olejnik nie wytrzymała
Do Sasina dołączył Robert Winnicki z Kukiz'15: - Oczywiście prawdą jest, że in vitro niczego nie leczy, tylko zastępuje... - stwierdził. - 3,5 tys. dzieci mamy dzięki in vitro - przypomniała Olejnik. - Ale nie każda metoda jest godziwa i etyczna, to trzeba jasno powiedzieć - dokończył polityk. - Takie podejście do sprawy prowadzi w pewnym momencie do eugenicznych tematów, które kojarzą się jak najgorzej - dodał.
- Odbierają państwo szansę tym ludziom, którzy nie mogą mieć dzieci inaczej, niż poprzez zapłodnienie in vitro. Dają państwo szansę tym, którzy są zamożni, a odbierają państwo tym, którzy mają mało pieniędzy - krytykowała prowadząca. - Jest mnóstwo dzieci czekających na adopcję w Polsce - stwierdził Robert Winnicki.
I wtedy Olejnik nie wytrzymała. - Proszę, już koniec tego bredzenia. Gdyby pan chciał zaadoptować dziecko, jest wiele sierot społecznych, [których] matki nie chcą się zrzec praw - skwitowała.
Koniec rządowego programu leczenia niepołodności
Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego, powszechnie zwany rządowym programem refundacji in vitro, ruszył 1 lipca 2013 r. i miał trwać do czerwca 2016 r. Program został przedłużony przez poprzednią ekipę rządzącą w ostatnich dniach urzędowania - od 1 lipca 2016 r. do 31 grudnia 2019 r.; przeznaczono na ten cel ok. 304 mln zł.
Kilka dni temu nowy minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poinformował, że program będzie trwał do połowy przyszłego roku, a później już nie. W efekcie realizacji programu, na mocy którego refundowano procedurę in vitro, urodziło się dotychczas ponad 3,6 tys. dzieci, ponad 17 tys. par jest w trakcie leczenia.
tematInVitro

piątek, 13 listopada 2015

Duda, order dla biskupa i prezes Krzyż

Prezydent Andrzej Duda ma za sobą 100 dni prezydentury, które należy uznać za stracone. Na każdym kroku różni Polaków, nadal po pisowsku skłóca. Jest reprezentantem jednej strony sporu politycznego.

Duda popełnia błędy ośmieszające najwyższy urząd. Jak choćby wręczenie odznaczenia twardogłowemu buskupowi Henrykowi Hoserowi, który ma na sumieniu wypędzenie ze swojej diecezji ks. Wojciecha Lemańskiego i ukrywanie księdza pedofila z wyrokiem. Abp Hoser to przede wszystkim Rwanda, gdzie doszło do ludobójstwo, a Hoser przedstawiciel Watykanu popierał jedną stronę konfliktu, nie łagodził go.

Takich "Polaków" nagradza Duda, wszak to niezłomny Watykańczyk. No i Duda dał plamę z definicją demokracji, która jest dobra, gdy PiS wygrywa. Śmiech na sali. Przypomina to Dudzie Tomasz Lis.


Pan prezydent w wystąpieniu sejmowym czynił aluzje do wyborów samorządowych. Dziękując PKW za sprawne przeprowadzenie wyborów powiedział, że przywróciły one obywatelom wiarę, że demokracja jest realna. Czyli wybory samorządowe, które PiS przegrał w tym sensie, że poza jednym wyjątkiem, nie był w stanie przejąć władzy w sejmikach wojewódzkich, demokrację podważały. Ale już wybory, które PiS-owi dały władzę, były demokratyczne. Dość prymitywną zaserwował Pan Prezydent miarę demokratyczności wyborów. Wygrywa jego partia, wybory są demokratyczne, przegrywa, demokratyczne nie są.
W wystąpieniu senackim prezydent Duda stwierdził, że wybory pokazały dojrzałość polskiej demokracji, bo jedna partia uzyskała większość. Aha, skoro PiS zdobywa większość, demokracja jest dojrzała. Gdyby lewica wzięła o kilka dziesiątych procent głosów więcej, i PiS większości by nie miał, byłaby niedojrzała. Demokrację mamy więc dojrzałą. Aż strach pomyśleć co się stanie, gdy PiS znowu przegra. Demokracja zapewne przestanie być dojrzała.
Monika Olejnik wskazała obrońcę krzyża spod Pałacu Prezydenckiego, Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS to prezes Krzyż.

Kaczyński domaga się, aby krzyż wrócił, bo potrzebna mu maczuga.

Maczuga, aby domagać się pomników dla Lecha Kaczyńskiego. Śledztwa smoleńskiego, które wykaże winę Tuska i Putina.

To płonący krzyż Ku-Klux-Klanu. Takiego krzyża nienawiści chce prezes PiS.


Czy prezes Kaczyński znowu chce, byśmy byli świadkami awantur przed Pałacem Prezydenckim?
Żenujące jest to, że niektórzy z polityków, obrońcy krzyża, nawet nie wiedzą, gdzie ten krzyż się teraz znajduje, no i jakoś nie widać było pielgrzymek do kościoła św. Anny. Prezes Kaczyński nie zaprzestanie obchodów miesięcznic, choć ma swojego prezydenta, ma swojego marszałka, ma swój rząd.
Do kogo teraz podsycana będzie co miesiąc nienawiść? Kto będzie odpowiedzialny za to, że Rosjanie nam do tej pory nie wydali wraku? Czy będą pretensje do Beaty Szydło, do ministra spraw zagranicznych Waszczykowskiego, do ministra Ziobry?
Prezes Kaczyński przed wyborami mówił, że powinna być specjalna ustawa wyjaśniająca katastrofę smoleńską, powinna być komisja międzynarodowa, niektórzy posłowie PiS mówili o komisji śledczej w Sejmie. Teraz prezes powiada, że wystarczy polskie śledztwo. Ale z tą samą prokuraturą?
Prokuratura parę dni temu wydała oświadczenie, że 10 kwietnia to nie był zamach, tylko katastrofa.
Jak Antoni Macierewicz udowodni, że to był zamach? Przecież przez kilka lat powtarzał nam, że na pokładzie samolotu był wybuch, były bomby.
Na pewno w śledztwie smoleńskim wesprze go Jarosław Kaczyński. Już to zapowiedział, że przypilnuje, aby wyjaśnić sprawę zamachu do końca.
I choć nie jest premierem, nie jest prezydentem, to jest od nich ważniejszy.
Jest kustoszem pamięci.
Po to Duda nagradza twawdogłowego biskupa, aby zapłonął krzyż. Będą wprowadzać inkwizycyjne pisowskie porządki. Prezes tego dopilnuje.

---

czwartek, 5 listopada 2015

Szydło przeczołgana, Macierewicz wciągany - wykuwanie IV RP w bólach prezesa


Beata Szydło została przeczołgana przez prezesa Kaczyńskiego i jego ludzi. Plują sobie w brody, że to kobieta poprowadziła ich do zwycięstwa.

Kwestią czasu jest, jak długo będzie premierem. To, że podzieli los Kazimierza Marcinkiewicza, jest niemal pewne. Niedojda nr 1 (Kaczyński) i jego fajtłapy nie popuszczą kobiecie.

Monika Olejnik o przeczołganiu Szydło pisze:

„Nazywam się Szydło, Beata Szydło i nie dam sobą sterować” – tak mówiła kandydatka na premiera w czasie kampanii wyborczej.

Ale po wyborach się okazało, że do akcji wkroczył pan K., a nawet nie on, tylko jego ludzie.
Starzy pisowscy działacze, i nie tylko oni, namawiali Jarosława Kaczyńskiego, żeby został premierem, nie mogąc przeboleć kobiety na czele rządu. Potem wymyślono prof. Glińskiego, ale internet się oburzył i z pomysłu zrezygnowano. Jak to napisał pewien publicysta: „Kłamstwo założycielskie [że to Gliński, a nie Szydło zostanie premierem] byłoby nie do przełknięcia”.
PiS to jedno wielkie kłamstwo. Zapowiada nam się Rzeczpospolita zakłamana.

Stan obsady ministerialnej na dzisiaj wygląda następująco. O czym piszą publicystki "Wyborczej" Reanata Grochal i Agata Kondzińska:

Kiedy Sadurska ogłaszała termin posiedzenia Sejmu, do siedziby PiS podjeżdżali kolejni kandydaci na ministrów, np. typowany na ministra zdrowia Konstanty Radziwiłł. Od kilku dni, obok Jarosława Kaczyńskiego, w przesłuchaniach kandydatów bierze udział też kandydatka partii na premiera Beata Szydło. Wykuwają się nie tylko personalia, ale też struktura rządu. I ścierają dwie koncepcje: wizerunkowa z pragmatyczną. Zwolennicy pierwszej przeciwni są wpuszczaniu do rządu Antoniego Macierewicza na szefa MON i Zbigniewa Ziobry, który miałby być ministrem sprawiedliwości. – To radykalni politycy, ich nazwiska budzą najwięcej emocji, cofają nas do lat 2005-07 – mówi nam polityk znający kulisy rozmów.
Obok dwóch koncepcji w tle są jeszcze interesy mniejszych sojuszników PiS – Polski Razem i Solidarnej Polski. Jeśli w PiS przeważą racje polityków, którzy stawiają na wizerunek, i Ziobro jako lider SP nie wejdzie do rządu (zamiast niego typowani są Janusz Wojciechowski i Małgorzata Wassermann), jego partia ma dostać Ministerstwo Sportu. Wtedy objąłby je poseł Patryk Jaki. Jeśli wygra koncepcja druga i Ziobro zostanie ministrem sprawiedliwości, to Jaki zostanie wiceministrem. A ministrem – poseł PiS Grzegorz Schreiber.
Potwierdza się, że wicepremierem oraz ministrem nauki i szkolnictwa wyższego zostanie Jarosław Gowin z Polski Razem. Jego partia chciałaby do rządu wprowadzić też byłą szefową Urzędu Komunikacji Elektronicznej Annę Streżyńską. Ta jednak – jak wiemy nieoficjalnie – postawiła warunek: że o obsadzie resortu zadecyduje sama.
Tu wersje są dwie. Jeśli PiS wycofa się ze swojej programowej zapowiedzi połączenia MSW z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji, Streżyńska miałaby odpowiadać za MAC. Jeśli jednak oba resorty zostaną połączone – mogłaby być pełnomocnikiem ds. informatyzacji przy premierze w randze sekretarza stanu.
Na razie trwają przesłuchania kandydatów: – Każdy wchodzi, przez godzinę opowiada o swoich planach, co chciałby zrobić w ministerstwie – mówi jeden z kandydatów na ministra.
Według naszych informacji najmniej pewne jest, kto pokieruje Ministerstwem Gospodarki. Nadal w grze są Paweł Szałamacha i Mateusz Morawiecki, ale podczas rozmów prezes PiS sugeruje, że ma też innego kandydata. Ma nim być polityk z PiS. Nie jest przesądzone, jak szybko ma być zlikwidowane Ministerstwo Skarbu. Pewny nominacji może być Piotr Naimski do Ministerstwa Energetyki.
Pewny swojej funkcji ministra spraw zagranicznych może być Witold Waszczykowski, który dwa dni temu towarzyszył Beacie Szydło przy telefonicznej rozmowie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. – Zaprosiła panią Szydło do Berlina – mówi nam Waszczykowski.
Wicepremierem w rządzie Szydło ma być Piotr Gliński, szef rady programowej PiS. Dla niego zarezerwowany jest resort kultury. W nieoficjalnych rozmowach typowani są kolejni ministrowie: Mariusz Błaszczak do MSW, Andrzej Adamczyk do resortu infrastruktury, Elżbieta Rafalska jako minister pracy i polityki społecznej, Elżbieta Witek jako minister edukacji, Jan Szyszko do resortu środowiska, a Krzysztof Jurgiel – rolnictwa.

---

niedziela, 5 października 2014

Hofman u Olejnik: "Minister Fuszara popiera kazirodztwo". Podaje cytat. Szkoda, że niepełny. Jak jest naprawdę?

Michał Gostkiewicz

- Żądamy natychmiastowego odwołania minister, która popiera kazirodztwo - wypalił w "7 dniu tygodnia" Adam Hofman. Chodzi o pełnomocniczkę rządu ds. równego traktowania Małgorzatę Fuszarę. Rzecznik PiS wyciągnął jej cytat z 2012 r. Tylko, że poważnie go skrócił. A to zrobiło wielką różnicę.

W programie "7 dzień tygodnia" w Radiu ZET Monika Olejnik pytała Adama Hofmana o jego słowa o Ewie Kopacz: "Po wczorajszym exposé widać, że Ewa Kopacz jest dwa, trzy poziomy niżej niż Jarosław Kaczyński ".

"Jak premierem może być ktoś, kogo minister popiera kazirodztwo"?

Jako jeden z powodów Hofman wskazał nominację pełnomocniczki ds. równego traktowania. - A na dowód tego, że to jest 2-3 poziomy niżej: jak może być premierem ktoś poważny, kto w swoim rządzie przedstawia nam minister, która popiera kazirodztwo? - zapytał rzecznik PiS. I przedstawił cytat z Małgorzaty Fuszary: "Przede wszystkim podważa się sens utrzymywania zakazu kazirodztwa w kontekście rodzicielstwa. I pytanie o to, czy w dzisiejszych czasach jest rzeczywiście sens utrzymywania zakazu małżeństw pomiędzy rodzeństwem".

- Jak pan powiedział o 2-3 poziomach, to pan nie znał tej wypowiedzi - zastrzegła Olejnik. - A skąd pani wie, co ja wiedziałem? Suspens musi być - odpalił Hofman. I dodał, że to "wokół Jarosława Kaczyńskiego ogniskuje się polska polityka".

- Wokół pani premier Kopacz ogniskuje się Fuszara i jej kazirodztwo. Dobrze by było, żeby się ktoś [do tego] odniósł, bo my żądamy natychmiastowego odwołania minister, która popiera kazirodztwo - grzmiał rzecznik PiS.

. @AdamHofman: PiS żąda odwołania natychmiast minister Fuszary, który popiera kazirodztwo! @7DzienTygodnia


- W głowie mi się nie mieści, żeby minister polskiego rządu chciał legalizować kazirodztwo - skomentował jeden z gości programu, Tomasz Nałęcz. Zastrzegł jednak, że "za długo żyje, żeby na podstawie takiej wrzutki wyrwanej z kontekstu oceniać poważną osobę".

Co naprawdę powiedziała prof. Fuszara?

Wygląda na to, że instynkt nie zawiódł prof. Nałęcza. Wbrew bowiem oburzeniu Adama Hofmana, a także prawicowych portali, m.in. Frondy i wPolityce.pl, słowa Fuszary nie odzwierciedlają jej poglądów, a problemy, którymi zajmowała się w pracy naukowej.

W 2012 r. Fuszara wypowiadała się na ogólnopolskiej interdyscyplinarnej Konferencji "Nienormatywne praktyki rodzinne", organizowanej w Ośrodku Studiów Amerykańskich przez Doktoranckie Koło Naukowe Gender i Queer przy Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. Oto pełny zapis jej wystąpienia:



Fuszara przywoływała różne opinie, nie własne poglądy

Jak wynika z nagrania, prof. Fuszara porównywała różnice kulturowe w kwestii normatywności rodziny. Mówiła m.in. o tym, że w innych kulturach także inne związki niż w Polsce, nie tylko małżeństwo posiadające dzieci, sa uznawane za rodzinę, informowała też słuchaczy o najistotniejszych debatach w tych kwestiach, które toczą się obecnie za granicą. I właśnie w tym kontekście powiedziała to, co poniżej - cytujemy szerszy fragment niż Adam Hofman:

"Drugą kwestią, o której chciałam państwu wspomnieć, to fakt ogromnych zmian, które w innych krajach się dzieją, a właściwie ogromnych dyskusji, które się w innych krajach odbywają. U nas w Polsce one zwykle do nas docierają w kontekście małżeństw tej samej płci, natomiast kontekst jest znacznie na Zachodzie szerszy. O dwóch rzeczach warto tu wspomnieć, które będą nawiązywały do tytułowej normatywności. W normatywności jest szereg pewników, o których zwykle nie dyskutujemy, których nie obdarzamy często refleksją" - mówi Fuszara. Jako pierwszą wymienia normę wieku w małżeństwie i problem z małżeństwami Romów w Polsce. A potem wymienia kolejny z "pewników" - właśnie kazirodztwo.

Kluczowy fragment wypowiedzi Fuszary

"Pytanie, które na Zachodzie się w tej chwili stawia, dotyczy innej takiej normy która jest rzadko dyskutowana, i uważana jest zwykle za niepodważalną, to znaczy zakaz kazirodztwa. I on jest w tej chwili dyskutowany w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Nie od strony tego, co wydaje się być tutaj rzeczywiście pewnym społecznym powodem przeszkód, czyli w relacji wstępny-zstępny, kiedy mamy do czynienia z relacją władzy, ale przede wszystkim podważa się sens utrzymywania zakazu kazirodztwa w kontekście rodzeństwa. I pytanie o to, czy w dzisiejszych czasach rzeczywiście taki jest sens utrzymywania zakazu małżeństwo między rodzeństwem - mówi na nagraniu Fuszara.

Po chwili naukowiec kontynuuje relacjonowanie zagranicznych debat: "Z jednej strony mówi się, że ten podstawowy powód , dla którego takie zakazy zwykle obowiązują, czyli obawa o zdrowie dalszych generacji, po pierwsze, daje się wyeliminować. Po drugie jest problemem nie tylko takich związków, a po trzecie w tej chwili podważa się jakby w ogóle sensowność takiego argumentu, ponieważ tu znowu musielibyśmy się odwoływać do tego, że tylko pewna norma potomstwa ma decydować o tym, w jakie związki ludzie między sobą mogą wchodzić, a przecież takich norm nie można z góry jakby ustalać i odbierać innym osobom tutaj możliwości istnienia" - mówi prof. Fuszara.

Dopiero po przywołaniu szerszego cytatu słowa Fuszary zyskują kontekst: konferencję naukową, na której przywołuje ona opinie z zagranicznych debat, nie zaś własne poglądy.
Źrodło: http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,16753652,Hofman_u_Olejnik___Minister_Fuszara_popiera_kazirodztwo__.html

Fuszara odpowiada na zarzuty PiS: Jestem przeciwna jakimkolwiek zmianom prawnym dot. kazirodztwa

osi, PAP
Małgorzata Fuszara
Małgorzata Fuszara (AG)
- W związku z wypowiedziami medialnymi przedstawicieli PiS wyjaśniam, że jestem przeciwko jakimkolwiek zmianom prawnym odnoszącym się do kazirodztwa - napisała w oświadczeniu Małgorzata Fuszara, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania. Tym samym odniosła się do słów PiS, który chce jej odwołania.

"Kazirodztwo jest w Polsce zarówno nieusuwalną przeszkodą małżeńską, jak i przestępstwem. Nie są prowadzone żadne prace nad zmianą tego stanu prawnego" - zapewniła Fuszara w oświadczeniu.

Hofman wyjął wypowiedź z kontekstu

Wydała je po słowach Adama Hofmana z PiS wygłoszonych w programie "7. dzień tygodnia" w Radiu ZET. Hofman zasugerował, że Fuszara "popiera kazirodztwo", uzasadniając swoją tezę słowami pełnomocniczki z 2012 r.: "Przede wszystkim podważa się sens utrzymywania zakazu kazirodztwa w kontekście rodzicielstwa. I pytanie o to, czy w dzisiejszych czasach jest rzeczywiście sens utrzymywania zakazu małżeństw pomiędzy rodzeństwem".
Czytaj więcej o sprawie >>>

"Nieuprawnione przypisywanie poglądów"

"Przypisywanie mi innych poglądów na tej podstawie, że we wstępie do debaty podczas konferencji o 'Nienormatywnych praktykach rodzinnych' wspomniałam o debatach naukowych, które toczyły się wówczas na ten temat w Wielkiej Brytanii i Niemczech, jest całkowicie nieuprawnione" - czytamy w oświadczeniu Fuszary.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,16754651,Fuszara_odpowiada_na_zarzuty_PiS__Jestem_przeciwna.html

piątek, 29 marca 2013

Upadek legendy. Wałęsa na okładce międzynarodowego "Newsweeka"



W Radiu ZET Robert Biedroń po powrocie z Nowego Jorku opowiedział, co tam myślą o Lechu Wałęsie:

- Nie dziwię się, że Lech Wałęsa nie jest zapraszany do Ameryki. Właśnie wróciłem z Nowego Jorku i wiem, że w Stanach Zjednoczonych wszyscy o tym mówią. Lech Wałęsa jest kompletnie nieodpowiedzialny, mówiąc takie słowa. Jego homofobia jest ohydna i budzi zainteresowanie na całym świecie, niestety w bardzo złym kontekście.

Więcej: Wirtualna Polska.pl

O Wałęsie i Joanna Szczepkowskiej, nowej postaci wśród homofobów, pisze w "Wyborczej" Monika Olejnik:

Joanna Szczepkowska ogłosiła koniec taryfy ulgowej dla gejów. Twierdzi, że skoro już jesteśmy tolerancyjnym krajem, to przyszedł czas na rozliczenie gejów z ich grzechów. Aktorka uważa, że teatrem rządzi homolobby. Podaje przykład, jak to homoseksualny reżyser każe się rozebrać młodemu heteroseksualnemu aktorowi, bo "w tym właśnie jest smaczek".

Konkluduje Olejnik:

Joanna Szczepkowska włożyła kij w mrowisko, wiele ryzykując. Kiedyś powiedziała: "Proszę państwa, 4 czerwca skończył się komunizm". Teraz słychać ze strony środowisk homoseksualnych okrzyki: "W marcu 2013 r. skończyła się Joanna Szczepkowska".

Cały tekst: Wyborcza.pl




Suchej nitki nie pozostawiają na Wałęsie media na świecie. W tym wpływowy "Newsweek".

Nie milkną echa wypowiedzi Lecha Wałęsy dotyczącej osób homoseksualnych. Kiedyś były prezydent Polski występował na okładkach czasopism jako "człowiek roku", tym razem pojawił się w negatywnym kontekście. W artykule międzynarodowego wydania "Newsweeka" o tytule "Brzydki upadek polskiej ikony" autorstwa Kamila Tchoreka czytamy, że "Wałęsa zaszkodził swojej reputacji sprzeciwiając się prawom homoseksualistów".

"Pojawił się znikąd i zainspirował tysiące robotników stoczni gdańskiej, a potem cały naród. W efekcie komunizm w Polsce upadł na kolana. Jego nazwisko było na ustach polityków w Waszyngtonie, Moskwie i Pekinie. Koszulki z logo "Solidarności" sprzedawały się jak ciepłe bułeczki w Los Angeles, Tokio i Paryżu. Zespół U2 poświęcił mu piosenkę. Nakręcono o nim film. Dostał Pokojową Nagrodę Nobla" - wylicza autor zasługi byłego polskiego prezydenta. Teraz jego reputacja legła w gruzach i to wszystko przez jedną wypowiedź.

Za: Onet.pl