Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ukraina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ukraina. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 października 2014

PROJECT SYNDICATE POLSKA: Zimna wojna i oziębłe stosunki

TBILISI – Kryzys na Ukrainie zmienił zachodnie wyobrażenia na temat Rosji. Wielu analityków i polityków nabrało przekonania, że rosyjski prezydent Władimir Putin działa i będzie działał irracjonalnie, a Zachód musi dostosować do tego swoje postępowanie. Ponownej analizy wymaga przede wszystkim sprawa walki prezydenta o zachowanie dawnej strefy wpływów rosyjskiego imperium. Pozwoliłoby to odpowiedzieć na pytanie dlaczego Rosja tak ochoczo postanowiła podważyć obecny porządek międzynarodowy, najpierw w Gruzji w 2008 r., a teraz na Ukrainie.

Na pozór owe kampanie wyglądają na postimperialne spory terytorialne. Zgodnie z tym poglądem Rosja wie, że nie może odzyskać dawnego imperium, więc zamiast tego po kolei odłupuje skrawki sąsiednich terytoriów, uzasadniając to niejasną koncepcją sprawiedliwości etnicznej i historycznej. Podobnie jak były prezydent Serbii Slobodan Milošević Putin przedstawia agresję na inny kraj jako narodowe zbawienie, by zwiększyć swoją popularność w kraju i zmarginalizować rywali.
 
Podejście Putina wyraźnie przypomina wizję rosyjskiego noblisty Aleksandra Sołżenicyna przedstawioną w eseju z 1990 r. „Odbudowa Rosji”. Odnosząc się do byłych sowieckich państw satelickich, Sołżenicyn proponował, by pozwolić odejść tym „niewdzięcznym narodom”, ale by zachować należne Rosji terytoria, takie jak południowa i wschodnia Ukraina, północny Kazachstan czy wschodnia Estonia, zamieszkane przez etnicznych Rosjan, oraz należące do Gruzji Abchazję i  Osetię Południową, które stanowią kulturalne przedłużenie rosyjskiego Kaukazu Północnego.
 
Ale błędem byłoby uważanie Władimira Putina za spadkobiercę myśli byłego dysydenta. Wybrał Gruzję i Ukrainę nie po to, by odbudować emocjonalne więzy Rosjan z  Osetią Południową czy Krymem, ale aby ukarać te kraje za niebezpieczne związki z Zachodem – szczególnie za ambicje Gruzji, by wejść do NATO, i chęć Ukrainy, by podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Reakcja Rosji pokrywa się z powracającą tam dyskusją o pozbawianiu jej dawnych podległych jej krajów i otaczaniu przez wrogie zachodnie mocarstwa.
 
Bezskuteczne próby zachodnich polityków, by przekonać Putina, że rozszerzenie NATO i UE na wschód będzie sprzyjać Rosji, bo stworzy u jej granic strefę pokoju oraz dobrobytu, były wyrazem naiwności i odebrano je jako zniewagę. Amerykanie i Europejczycy nie będą mówić Rosji, co leży w jej interesie, a co nie – choćby nawet mieli racjonalne argumenty.
 
Z perspektywy obecnego reżimu Rosji deklaracje, że w rozszerzeniu UE i NATO chodzi o propagowanie wartości, odpowiedzialnych instytucji i dobrego zarządzania, a nie o konkurencję wojskową czy gospodarczą, są szczytem hipokryzji.
 
Putin najbardziej obawia się właśnie szerzenia zachodnich wartości i instytucji. Wspieranie demokracji u granic jego kraju może mieć groźny skutek „pokazowy” i zachęcać zwykłych Rosjan do żądania tego samego dla siebie. Owszem, rosyjski przywódca wierzy, że demokratyczne rewolucje w Gruzji i na Ukrainie w poprzedniej dekadzie stanowiły spisek Zachodu przeciw Rosji. Może to brzmieć paranoicznie, ale jego niepokój ma racjonalne podłoże – demokracja w stylu europejskim u granic Rosji znacznie utrudniłaby mu utrzymanie autorytarnych rządów w kraju.
 
Ale zniewaga, jaką stanowi próba rozszerzenia UE i NATO, jest znacznie głębsza. Porażka Rosji w zimnej wojnie i utrata imperium w ciągu dosłownie dwóch lat zmieniły ten kraj z globalnego supermocarstwa w drugorzędne regionalne państwo i zapoczątkowały dekadę wstrząsów i upadku gospodarczego. Ta geopolityczna zapaść nastąpiła między innymi dlatego, że Rosjanie (nie mówiąc o „podległych narodach” w Europie Środkowej i Wschodniej) zostali omamieni wiarą, że zachodnia demokracja i wolne rynki działają lepiej. To oznaczało też, że Zachód stoi moralnie wyżej – a coś takiego trudno było przełknąć ojczyźnie Puszkina i Dostojewskiego.
 
To dlatego Putin oraz jego zwolennicy w kraju i za granicą postrzegają demokrację i wolne rynki nie jako drogę do pokoju i dobrobytu, ale jako część wyrafinowanego spisku, który ma na celu zniszczenie Rosji. Na dodatek wielu Rosjanom eksperyment ich kraju z demokracją w latach 90. kojarzy się wyłącznie z biedą i upokorzeniem.
 
Jeśli zachodni przywódcy sądzą, że uda im się zmienić to przekonanie, schlebiając Putinowi, przemawiając mu do rozsądku czy przekazując znaki pokoju i wyrazy szacunku, to są w błędzie. Ale błędem jest także niedostrzeganie rosyjskiej agresji – jak uczynił to Zachód w 2008 r. (kiedy Rosja zaatakowała Gruzję), interpretując ten krok jako zwyczajny konflikt między dwoma krewkimi przywódcami.
 
Mówiąc krótko, choć Zachód absolutnie racjonalnie chciałby mieć w Rosji partnera, Rosja uważa USA i Unię Europejską za wrogów. Państwa zachodnie nie są w stanie zaoferować partnerstwa, na które zgodziłby się Putin. Albo Zachód odstąpi od swych fundamentalnych wartości, albo Rosja musi się zmienić.
 
Historia dowodzi jednak, że kraj ten zmienia się tylko wtedy, kiedy doświadczy bezwarunkowej geopolitycznej porażki. Przegrana w wojnie krymskiej w latach 1853-1856 doprowadziła do zniesienia poddaństwa i innych liberalnych reform. Porażka w wojnie z Japonią w 1905 r. pozwoliła utworzyć w Rosji pierwszy parlament i wprowadzić reformy Piotra Stołypina. Afgańska porażka w latach 80. umożliwiła pierestrojkę Michaiła Gorbaczowa.
 
Ostatecznie to rosyjski naród sam zdecyduje, co będzie porażką. Jeśli Putin będzie w stanie przekonać swoich rodaków, że jego napaść na Ukrainę jest sukcesem, Rosja nadal będzie się rozpychać i prężyć muskuły na scenie międzynarodowej. Ale jeśli Rosjanie uznają, że konflikt ukraiński był błędem, ich ojczyzna może stać się zupełnie innym krajem.


Ghia Nodia jest prezesem Kaukaskiego Instytutu na rzecz Pokoju, Demokracji i Rozwoju w gruzińskim Tbilisi


http://projectsyndicate.natemat.pl/121827,zimna-wojna-i-ozieble-stosunki

wtorek, 21 października 2014

PiS proponuje: Smirnow za Sikorskiego. Miller: Potrzeba wypowiedzi Tuska [KOMENTARZE]

MT, osi, PAP
Prezes PiS Jarosław Kaczynski składa wniosek o odwołanie marszałka Radosława Sikorskiego
Prezes PiS Jarosław Kaczynski składa wniosek o odwołanie marszałka Radosława Sikorskiego (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)
- Klub PiS złoży wniosek o odwołanie Radosława Sikorskiego - powiedział Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej po wystąpieniu marszałka Sejmu. PiS ma już nawet kandydata na nowego marszałka. Jest to poseł Andrzej Smirnow. Leszek Miller zażądał z kolei wypowiedzi ze strony Donalda Tuska.

- Nie możemy brać odpowiedzialności za udział w polskim życiu publicznym człowieka, który wykazuje się i wykazywał się w przeszłości całkowitą nieodpowiedzialnością - stwierdził prezes PiS Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej po wystąpieniu marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego.

"Po słowach Putina, polityka resetu"

- Ktoś, kto dowiedział się o planach rozbiorowych w stosunku do istniejącego i uznanego międzynarodowo państwa, powinien podjąć odpowiednie działania zarówno w sferze informacyjnej, tutaj, w obrębie Polski - z pewnością powinien był poinformować o tym prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, a ten nie został o tym poinformowany - i powinien także podjąć odpowiednią akcję międzynarodową. Przypomnę, że reakcją na to, co powiedział Putin - a nie ma żadnych wątpliwości, że powiedział, niezależnie od tego, że teraz dementuje to Kreml - była polityka resetu, ocieplenia stosunków z Rosją, i to nawet po Smoleńsku - stwierdził Kaczyński.

Prezes PiS dodał, że zna "bardzo poważne powody", dla których wcześniej prezydent Lech Kaczyński nie chciał powołać Sikorskiego na stanowisko ministra spraw zagranicznych. - Składamy ten wniosek, ponieważ każdy odpowiedzialny obywatel Polski powinien dążyć do tego, żeby ten pan zniknął z życia publicznego - dodał na koniec.

- Poseł niezrzeszony Andrzej Smirnow będzie kandydatem PiS na marszałka Sejmu - poinformował szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak. Smirnow był posłem PO. Jednak został wykluczony z klubu przez władze PO, bo nie wziął udziału w głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska. Smirnow powiedział, że nie chciał głosować za rządem, bo nie zgadza się z polityką Platformy Obywatelskiej.

Leszek Miller: SLD bliski wniosku o odwołanie Sikorskiego

- W trakcie wyboru marszałka Sejmu wstrzymaliśmy się od głosu, traktując, że pan Sikorski powinien mieć szansę, aby ukazać styl kierowania sejmem i styl zachowania się w sejmie. Ale dzisiaj, po tym, jak zostały potraktowane media i dziennikarze, jesteśmy bliżsi wniosku o odwołanie Radosława Sikorskiego - mówił w rozmowie z dziennikarzami szef SLD Leszek Miller.

Jak ocenia zachowanie Sikorskiego i brak tłumaczenia? - Odnoszę wrażenie, że marszałek Sikorski ma problemy z wytłumaczeniem swoich rewelacji. Ja przede wszystkim oczekuję wypowiedzi Donalda Tuska, który powinien albo potwierdzić, że był świadkiem słów wypowiedzianych przez pana Putina, albo zaprzeczyć, że takie słowa kiedykolwiek padły. Przed chwilą się dowiedziałem, że Radosława Sikorskiego nie było na tym spotkaniu, co oczywiście gwałtownie obniża wiarygodność jego słów. Ale premier Tusk musi się bardzo szybko wypowiedzieć, bo jego sytuacja jest najtrudniejsza - zaznaczył Miller.

Palikot: Omówić sprawę w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego

- Twój Ruch, tak samo jak wielu innych ludzi, jest zaskoczony tym, że właśnie teraz minister Sikorski ujawnia rozmowy z 2008 roku, jak i samym faktem ich treści - stwierdził przewodniczący partii Janusz Palikot. - Jedno i drugie jest bardzo zastanawiające. W związku z tym zwrócę się do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w możliwie szybkim terminie - jej posiedzenie jest z resztą planowane na jutro, więc być może już jutro będzie można się zając tą kwestią - stwierdził.

- Musimy się dowiedzieć, czy są jakieś materiały - i jakie - z tej rozmowy przeprowadzonej przez Donalda Tuska i Władimira Putina, kto był poinformowany o tym fakcie i jakie zostały podjęte kroki, czy one były zgodne z przyjętymi w takim wypadku procedurami, czy zostali o tym poinformowani nasi sojusznicy z NATO w tamtym czasie - a jeśli nie, to z jakiego powodu, oraz o innych wszelkich możliwych znanych okolicznościach faktu tej właśnie rozmowy - wyjaśnił Palikot.

- Oczekujemy między innymi także na publiczne dementi albo potwierdzenie w tej sprawie przez wówczas premiera polskiego rządu Donalda Tuska - dodał.

Piechociński: Sikorski emocjonalny i temperamentny

Wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński stwierdził, że przede wszystkim oczekuje jednoznacznego oświadczenia w tej sprawie od Radosława Sikorskiego.

- Sikorski jest politykiem za bardzo emocjonalnym i temperamentnym. Liczę na to, że ten, który uruchomił tę wrzawę, potrafi w kilku prostych zdaniach powiedzieć: była lub nie było tej sprawy, dopiero potem będziemy to dalej komentować - powiedział dziennikarzom po konferencji marszałka.

- Nikt na międzynarodowych radach bezpieczeństwa, w których uczestniczył też Radosław Sikorski, nie sygnalizował tego typu sprawy czy oferty - stwierdził. - Dobrze by było, gdybyśmy mieli w miarę szybko proste oświadczenie, w kilku prostych zdaniach, wyjaśniające tę sprawę - powtórzył.

Powody lakonicznego komentarza? "Marszałek jest szczególnym organizatorem prac Sejmu"

Na pytanie o sposób potraktowania dziennikarzy na bardzo krótkiej konferencji i odesłanie do mającego się chwilę później ukazać w internecie wywiadu wicepremier starał się usprawiedliwić Sikorskiego.

- Posłowie opozycji słusznie zwrócili uwagę, że opóźnienie obrad Sejmu o 20 minut może być odebrane jako przykład lekceważenia Sejmu - i słusznie, podtrzymuję taką opinię, bo marszałek jest pierwszym wśród równych 460 posłów i jest szczególnym organizatorem prac Sejmu - być może z tych powodów pan marszałek w połowie odpowiedzi na pytanie zamknął tę sprawę odniesieniem się do wywiadu, który ma się dopiero ukazać - stwierdził Piechociński.

Ziobro: Sikorski może zostać odwołany

- To były skandaliczne słowa marszałka i skandaliczne zachowanie na dzisiejszym briefingu w Sejmie - ocenił sytuację z konferencji Sikorskiego lider SP Zbigniew Ziobro. Według niego Sikorski "stracił twarz firmując politykę resetu wobec Moskwy, mimo wiedzy, co zamierza Władimir Putin".

- Dziś może jedynie podać się do dymisji lub zostać odwołany. Dodatkowo Sikorskiego obciąża milczenie premiera Tuska, które tylko uprawdopodobnia sprawę - powiedział Ziobro.

Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16838722,Kaczynski__Zlozymy_wniosek_o_odwolanie_Sikorskiego.html#BoxSlotI3img#BoxWiadTxt

czwartek, 5 grudnia 2013

Wroński nie wytrzymał: „Kaczyński jest na utrzymaniu państwa! Jego psim obowiązkiem jest…”

Piotr Markiewicz, 05.12.2013
Jarosław Kaczyński i Paweł WrońskiJarosław Kaczyński i Paweł Wroński (Fot. ag)

- Wszyscy są bezradni wobec PiS-u. Nawet Komorowski jest bezradny i przyjmuje zastępcę – mówiła w TOK FM Janina Paradowska.

 Publicystka oburza się, że prezes PiS odmawia spotkania z prezydentem. – Kaczyński jest na utrzymaniu państwa. Jego psim obowiązkiem jest uczestniczenie w konstytucyjnych gremiach – wtórował Paweł Wroński z „GW”.
Publicyści w Poranku TOK FM komentowali fakt niestawiennictwa Jarosława Kaczyńskiego na obradach Rady Bezpieczeństwa Narodowego. PiS zaproponowało w zamian, żeby prezydent spotkał się z wiceprezesem partii – Adamem Lipińskim.- Wszyscy są bezradni wobec PiS-u. Nawet prezydent Komorowski jest bezradny i przyjmuje zastępcę. Ja jestem oburzona – komentowała w Poranku TOK FM Janina Paradowska.
„On za to dostaje pieniądze!”
Z kolei Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej” nie wytrzymał. Jego zdaniem to niedopuszczalne, żeby prezes PiS odmawiał brania udziału np. w RBN. – Ze swoich podatków płacimy na tego gościa, który jest od dłuższego czasu na utrzymaniu państwa. Jarosław Kaczyński jest na utrzymaniu z naszych podatków. Jego psim obowiązkiem jest uczestniczenie w konstytucyjnych gremiach, bo to jest jego zawód i za to dostaje pieniądze. I on teraz staje się dzieckiem specjalnej troski i przyjdzie lub nie przyjdzie do prezydenta? Czy może udzieli audiencji prezydentowi? – ironizował publicysta.
- I to będzie zależało od wyniku rozmowy z wiceprezesem Lipińskim – wtrąciła Paradowska. – Czyli wiceprezes Lipiński wystawi prezydentowi Rzeczypospolitej cenzurkę. Ja nie wiem, czemu Bronisław Komorowski się na to godzi… – podkreśliła dziennikarka.

PiS: Mamy plan dotyczący Ukrainy. W najbliższych dniach go przedstawimy

Krzysztof Daukszewicz-Cęcelewski, 05.12.2013
Poseł Krzysztof Szczerski (z lewej) i wiceprezes PiS Adam LipińskiPoseł Krzysztof Szczerski (z lewej) i wiceprezes PiS Adam Lipiński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Po spotkaniu z prezydentem Komorowskim wiceprezes PiS Adam Lipiński powiedział o „wielkim planie” dla Ukrainy. Według posła Szczerskiego, szczegóły tego planu poznamy za kilka dni, gdy ugrupowanie przedstawi memorandum dotyczące polityki wschodniej.


- Byłem na Ukrainie przez ostatnie kilka dni. Mogłem się podzielić wrażeniami. Niestety ta rozmowa była rozmową w cztery oczy i nie mogę mówić o szczegółach. Mogę powiedzieć, że przedstawiłem w imieniu mojego ugrupowania propozycje związane z wielkim planem dla Ukrainy, propozycje które są weryfikacją dla polityki wschodniej – powiedział Lipiński. – Mówiłem o propozycjach, pan prezydent mówił o przemodelowaniu tej polityki – dodał.„Polska musi być inicjatorem, nie obserwatorem”Na temat „wielkiego planu” wypowiedział się też poseł PiS Krzysztof Szczerski. – Nie jest tajemnicą, że oceniamy bardzo krytycznie politykę wschodnią prowadzoną przez obecny obóz władzy. Uważamy, że Polska jest dziś zbyt pasywna, zbyt bierna wobec tego, co wydarzyło się po odrzuceniu umowy stowarzyszeniowej. Polska nie może być obserwatorem, musi być inicjatorem wydarzeń – ocenił. Dodał też, że sytuacja na Ukrainie może „potoczyć się jeszcze bardziej niekorzystnie”.
Lipiński i Szczerski zapowiedzieli, że w ciągu najbliższych dni PiS przedstawi memorandum na temat polskiej polityki wschodniej, opisujące stanowisko ugrupowania. Jego główną myślą ma być dużo większa obecność Polski na Wschodzie. Polityka będzie „dwustronna” i prowadzona „w krajach sąsiedzkich aż po Kaukaz”. – To dziedzictwo polityki wschodniej Lecha Kaczyńskiego, który budował polski wpływ na Wschodzie – podkreślił Szczerski.

Buzek: mam nadzieję, że obejdzie się bez dalszych prowokacji ze strony Rosji

- Do­ku­ment sto­wa­rzy­sze­nio­wy Ukra­iny z Unią Eu­ro­pej­ską zo­stał przy­go­to­wa­ny w imie­niu wszyst­kich państw człon­kow­skich przez Eu­ro­pej­ską Służ­bę Dzia­łań Ze­wnętrz­nych, a nie przez samą Pol­skę - po­wie­dział w roz­mo­wie z One­tem Jerzy Buzek. Były prze­wod­ni­czą­cy Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go, od­po­wia­da­jąc na ostre za­rzu­ty jed­nej z ro­syj­skich gazet, wy­ra­ził także na­dzie­ję, że „obę­dzie się bez dal­szych pro­wo­ka­cji” ze stro­ny Rosji.
Jerzy BuzekJerzy BuzekFoto: Iza Procyk-Lewandowska / Onet

Ostre zarzuty w rosyjskiej prasie
„Ros­sij­ska­ja Ga­zie­ta” we wto­rek ostro za­ata­ko­wa­ła Bro­ni­sła­wa Ko­mo­row­skie­go, Alek­san­dra Kwa­śniew­skie­go i Ja­ro­sła­wa Ka­czyń­skie­go, twier­dząc, że ich dzia­ła­nia to „in­ge­ren­cja” Pol­ski w we­wnętrz­ne spra­wy Ukra­iny, „wzy­wa­nie opo­zy­cji do do­ko­na­nia za­ma­chu stanu na Ukra­inie” oraz „akt agre­sji”.
Były prze­wod­ni­czą­cy Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go Jerzy Buzek (PO) zde­cy­do­wa­nie od­rzu­ca te za­rzu­ty, pod­kre­śla­jąc, że wszyst­kie po­li­tycz­ne de­cy­zje i ewen­tu­al­ne zmia­ny na Ukra­inie mogą być pod­ję­te tylko przez sa­mych Ukra­iń­ców.
Buzek: Polska ma prawo do stanowczej reakcji
- Pol­ska nigdy nie na­rzu­ca­ła Ukra­inie – ani wła­dzom, ani opo­zy­cji – żad­nych go­to­wych roz­wią­zań. Nie ro­bi­my tego też dzi­siaj. Oka­zu­je­my za to Ukra­iń­com wspar­cie – wtedy, kiedy wła­dze de­kla­ro­wa­ły go­to­wość do re­form jak i teraz, pod­czas kry­zy­su ostat­nich dni, gdy wsłu­chu­je­my się w głosy „Eu­ro­maj­da­nów” – stwier­dził Buzek w roz­mo­wie z One­tem.
- Ukra­iń­cy to drugi po Po­la­kach naj­bar­dziej sprzy­ja­ją­cy in­te­gra­cji naród w Eu­ro­pie, a za­ra­zem nasz są­siad, z któ­rym łączy nas wspól­na hi­sto­ria i kul­tu­ra. Wspie­ra­my ich dą­że­nia do sto­wa­rzy­sze­nia z UE, bo prze­cież nam samym człon­ko­stwo dało tak wiele – dodał były pre­mier Pol­ski.
Buzek za­zna­cza, że pre­zy­dent Bro­ni­sław Ko­mo­row­ski i rząd Do­nal­da Tuska „da­le­cy są od emo­cjo­nal­nych dzia­łań i pod­trzy­mu­ją go­to­wość do dia­lo­gu z wła­dza­mi w Ki­jo­wie”. – Mamy jed­nak prawo wy­ra­żać nasz zde­cy­do­wa­ny sprze­ciw wobec bru­tal­nych akcji na Maj­da­nie i ła­ma­nia wol­no­ści zgro­ma­dzeń. Za­wsze, gdy ła­ma­ne są de­mo­kra­tycz­ne stan­dar­dy i pod­sta­wo­we prawa oby­wa­tel­skie, re­agu­je­my nie­zwy­kle sta­now­czo – do­ty­czy to nie tylko Ukra­iny – przy­po­mniał eu­ro­po­seł Plat­for­my.
Kulisy powstania umowy UE-Ukraina
Buzek nie zga­dza się także z twier­dze­nia­mi ro­syj­skiej ga­ze­ty, która na­pi­sa­ła rów­nież, że „za­sad­ni­czym błę­dem Unii Eu­ro­pej­skiej w sto­sun­kach z Ukra­iną było to, że przy­go­to­wa­nie do­ku­men­tu o sto­wa­rzy­sze­niu Ki­jo­wa z UE zle­ci­ła ona Po­la­kom”.

- Dokument stowarzyszeniowy Ukrainy z Unią Europejską został przygotowany w imieniu wszystkich państw członkowskich przez Europejską Służbę Działań Zewnętrznych, a nie przez samą Polskę. Na jej czele stoi Brytyjka, Catherine Ashton. ESDZ ściśle współpracuje z unijnym komisarzem ds. rozszerzenia i polityki sąsiedztwa – Czechem Stefanem Fuele – tłumaczy były przewodniczący PE.
- Zupełnie nie rozumiem więc stwierdzeń „Rossijskoj Gaziety”. Powiem więcej – gdyby umowa stowarzyszeniowa zależała tylko od decyzji Unii – całej Unii, bo zaakceptowało ja 28 państw – zostałaby ona podpisana kilka dni temu w Wilnie – akcentuje Jerzy Buzek. – Ale – co oczywiste – niezbędna była wola ukraińskiej strony. I jej władzom Ukrainy, w zastanawiający sposób, nagle zabrakło – po ponad półtorej roku negocjacji, ustaleń i rozmów – dodaje w rozmowie z Onetem.
„Mam nadzieję, że obejdzie się bez dalszych prowokacji Rosji”
Buzek wyraził także nadzieję, że „obędzie się bez dalszych prowokacji” ze strony Rosji. – Polska niczego się nie obawia. Obecny rozwój wydarzeń może nam, w całej Unii – w tym krajom położonym daleko geograficznie od wschodniej granicy UE – pomóc w uświadomieniu, że to, co dzieje się w regionie Partnerstwa Wschodniego, dotyczy nas wszystkich – stwierdził polski polityk.
Zdaniem eurodeputowanego PO, w przeszłości „zabrakło nam zdecydowania i konkretnych” propozycji, takich jak dobry program stypendialny dla młodych Ukraińców oraz włączenie Ukrainy do unijnego wewnętrznego rynku energii.
- O to drugie będę zabiegał bardzo zdecydowanie, jako osoba odpowiedzialna za reformę Wspólnoty Energetycznej – platformy współpracy w dziedzinie energii Unii Europejskiej i jej krajów sąsiedzkich jak Ukraina czy Mołdawia. Nie szkodzimy Rosji,  a Ukrainie pozostawiamy możliwość swobodnego wyboru – oświadczył Buzek w rozmowie z Onetem.
(GK)
Źródło: Onet