Milena Kruszniewska; montaż: Katarzyna Dworak, 22.03.2017
gazeta.tv/plej >>>
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Brytania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Brytania. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 23 marca 2017
piątek, 17 października 2014
Ochroniarz wyprosił lesbijki, bo się całowały. Zemsta studentów była słodka
rukuj
http://wyborcza.pl/1,75477,16818731,Ochroniarz_wyprosil_lesbijki__bo_sie_calowaly__Zemsta.html#ixzz3GP0okqzJ
Anabelle Paige, studentka Uniwersytetu w Sussex, wraz ze swoją dziewczyną wybrały się na zakupy w sieci hipermarketów Sainsbury's i na życzenie innych klientów zostały wyproszone przez ochroniarza. Wszystko dlatego, że Paige pocałowała partnerkę (express.co.uk)
Kilkadziesiąt osób: kobiet, mężczyzn, a nawet jedna para w sukniach ślubnych - wzięło udział w "wielkim całowaniu" na oczach osłupiałych klientów sieci sklepów Sainsbury's w brytyjskim Brighton.
Wszystko zaczęło się od tego, że w zeszłym tygodniu Anabelle Paige, studentka Uniwersytetu w Sussex, wraz ze swoją dziewczyną wybrały się na zakupy w sieci hipermarketów Sainsbury's i na życzenie innych klientów zostały wyproszone przez ochroniarza. Wszystko dlatego, że Paige pocałowała partnerkę. - Jestem zaszokowana i zdenerwowana. Rozumiem, że inny klient sklepu poczuł się skrępowany. I to jest złe. Ale wydaje mi się, że chodzi o coś innego - po prostu nie miał racji i na dodatek jest homofobem - mówi Paige cytowana przez "The Times". - Ochroniarz w ogóle tego nie rozumiał. Czułam się upokorzona.
O akcji pisze "The Independent". "Wielkie całowanie" zorganizowali studenci Uniwersytetu w Sussex. Film, który je dokumentuje, pokazuje kilkadziesiąt par, niektóre z nich ubrane są w suknie ślubne, inne mają na twarzach maski z twarzą Władimira Putina, niektórzy trzymają w dłoniach tablice z hasłami, np. "Freedom to live", czyli "Wolność, aby żyć".
W akcji wzięła też udział Sara Fogg, 33-latka, która przyszła wraz ze swoją żoną Caroline. Powiedziała lokalnej gazecie "Argus": - Każdy ma prawo okazywać uczucia, bez względu na orientację seksualną czy płeć. Trzeba wspierać takie inicjatywy i zabierać głos.
Parlamentarzystka z Brighton Caroline Lucas mówi, że cała akcja była "typowym sposobem rodem z Brighton, aby zwrócić uwagę na jakiś problem", i dodała, że wciąż jeszcze trzeba wiele zrobić, aby homofobia nie miała wstępu do miasta.
Sainsbury's przeprosił Paige i jej dziewczynę. I zaznaczył, że "nie zachowywały się nieodpowiednio". - Rozumiemy punkt widzenia ludzi, którzy zorganizowali akcję i jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy ich dziś powitać w naszym sklepie - powiedziała "The Independent" rzeczniczka sieci. - Cieszymy się, że wszyscy dobrze się bawili, a my mieliśmy szansę przypomnieć wszystkim, jak ważny jest dla nas nasz interes i nasz pracodawca.
O akcji pisze "The Independent". "Wielkie całowanie" zorganizowali studenci Uniwersytetu w Sussex. Film, który je dokumentuje, pokazuje kilkadziesiąt par, niektóre z nich ubrane są w suknie ślubne, inne mają na twarzach maski z twarzą Władimira Putina, niektórzy trzymają w dłoniach tablice z hasłami, np. "Freedom to live", czyli "Wolność, aby żyć".
W akcji wzięła też udział Sara Fogg, 33-latka, która przyszła wraz ze swoją żoną Caroline. Powiedziała lokalnej gazecie "Argus": - Każdy ma prawo okazywać uczucia, bez względu na orientację seksualną czy płeć. Trzeba wspierać takie inicjatywy i zabierać głos.
Parlamentarzystka z Brighton Caroline Lucas mówi, że cała akcja była "typowym sposobem rodem z Brighton, aby zwrócić uwagę na jakiś problem", i dodała, że wciąż jeszcze trzeba wiele zrobić, aby homofobia nie miała wstępu do miasta.
Sainsbury's przeprosił Paige i jej dziewczynę. I zaznaczył, że "nie zachowywały się nieodpowiednio". - Rozumiemy punkt widzenia ludzi, którzy zorganizowali akcję i jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy ich dziś powitać w naszym sklepie - powiedziała "The Independent" rzeczniczka sieci. - Cieszymy się, że wszyscy dobrze się bawili, a my mieliśmy szansę przypomnieć wszystkim, jak ważny jest dla nas nasz interes i nasz pracodawca.
Zobacz także
http://wyborcza.pl/1,75477,16818731,Ochroniarz_wyprosil_lesbijki__bo_sie_calowaly__Zemsta.html#ixzz3GP0okqzJ
niedziela, 20 października 2013
Polacy chcą służyć Koronie Brytyjskiej
Iwona Kadłuczka
Drukuj
Prawie 8 tys. Polaków wystąpiło o brytyjskie obywatelstwo w ciągu ostatnich pięciu lat. Ponad 90 proc. wniosków Brytyjczycy rozpatrzyli pozytywnie
- Mieszkamy na Wyspach od 10 lat i nie zamierzamy wracać do Polski - mówi 36-letnia Sylwia Paciuch z Londynu.
Ona i jej mąż mają obywatelstwo od maja. Wpływ na ich decyzję miały też polityczne względy - coraz częściej słychać o drastycznym zmniejszaniu imigracji. A brytyjski paszport to gwarancja pobytu. Pani Paciuch polskiego obywatelstwa się nie zrzekła. Teraz chce wystąpić o brytyjski paszport dla pięcioletniego syna.
Szczegółowe dane o Polakach starających się o brytyjskie obywatelstwo ujawnili na prośbę "Gazety Wyborczej" urzędnicy Home Office (MSW). Od stycznia 2009 r. do początku października 2013 r. Polacy złożyli 7 tys. 890 podań o naturalizację. Z odmową spotkało się jedynie 540 osób.
Liczba wniosków rośnie z każdym rokiem. - Część Polaków chce uporządkować swoją sytuację prawną, część obawia się nadchodzących zmian w przepisach i wzrostu kosztów, a reszta boi się, że Wielka Brytania wyjdzie z UE - mówi Włodzimierz Witkowski, właściciel polonijnego tygodnika "Cooltura" oraz popularnej kancelarii imigracyjno-księgowej.
Do tej pory każda osoba starająca się o naturalizację musiała udokumentować przynajmniej sześć lat legalnego pobytu (osoba w związku małżeńskim z obywatelem brytyjskim tylko trzy lata). W ciągu pierwszych pięciu lat nie mogła spędzić więcej niż 450 dni poza Wielką Brytanią, a w ciągu ostatnich 12 miesięcy - nie więcej niż 90 dni. Trzeba też było zdać egzamin ze znajomości brytyjskich praw i obyczajów, tzw. Life in the UK (LITUK) lub ukończyć kurs językowy ESOL (English for Speakers of Other Languages) z zajęciami przygotowującymi do zostania obywatelem brytyjskim.
Od 28 października kandydaci będą musieli zdać i LITUK, i przedstawić certyfikat potwierdzający znajomość angielskiego przynajmniej na poziomie średnim. - Zaostrzamy wymagania językowe, żeby upewnić się, że imigranci są w stanie zintegrować się z brytyjską społecznością - tłumaczył minister ds. imigracji Mark Harper.
Polacy obawiają się też, że wraz z nowymi wymogami zwiększą się koszty wniosku o obywatelstwo. Obecnie jedna osoba płaci 874 funty, a małżeństwo - 1550 funtów.
- Polacy kupili domy, posłali dzieci do szkół i chcą się upewnić, że nikt ich nie zmusi do wyjazdu - mówi Witkowski. Zaznacza, że jego biuro nie spotkało się jeszcze z przypadkiem, by ktoś przy okazji zdobywania nowego obywatelstwa zrzekał się polskiego paszportu. Dzieci mają prawo do brytyjskiego obywatelstwa, jeśli ojciec lub matka mieszkali tu minimum pięć lat przed ich narodzinami.
Małgorzata Grubarek, mama rocznego Jasia, zdecydowała się na brytyjski paszport dla syna głównie z wygody: - Brytyjski dokument dla noworodka ważny jest dłużej niż polski. I nie trzeba było stać w kolejce w ambasadzie w Londynie, brytyjski wniosek można składać pocztą. Jaś będzie wychowywać się w Wielkiej Brytanii, a tutejszy paszport otworzy mu drzwi na świat.
Ona i jej mąż mają obywatelstwo od maja. Wpływ na ich decyzję miały też polityczne względy - coraz częściej słychać o drastycznym zmniejszaniu imigracji. A brytyjski paszport to gwarancja pobytu. Pani Paciuch polskiego obywatelstwa się nie zrzekła. Teraz chce wystąpić o brytyjski paszport dla pięcioletniego syna.
Liczba wniosków rośnie z każdym rokiem. - Część Polaków chce uporządkować swoją sytuację prawną, część obawia się nadchodzących zmian w przepisach i wzrostu kosztów, a reszta boi się, że Wielka Brytania wyjdzie z UE - mówi Włodzimierz Witkowski, właściciel polonijnego tygodnika "Cooltura" oraz popularnej kancelarii imigracyjno-księgowej.
Do tej pory każda osoba starająca się o naturalizację musiała udokumentować przynajmniej sześć lat legalnego pobytu (osoba w związku małżeńskim z obywatelem brytyjskim tylko trzy lata). W ciągu pierwszych pięciu lat nie mogła spędzić więcej niż 450 dni poza Wielką Brytanią, a w ciągu ostatnich 12 miesięcy - nie więcej niż 90 dni. Trzeba też było zdać egzamin ze znajomości brytyjskich praw i obyczajów, tzw. Life in the UK (LITUK) lub ukończyć kurs językowy ESOL (English for Speakers of Other Languages) z zajęciami przygotowującymi do zostania obywatelem brytyjskim.
Od 28 października kandydaci będą musieli zdać i LITUK, i przedstawić certyfikat potwierdzający znajomość angielskiego przynajmniej na poziomie średnim. - Zaostrzamy wymagania językowe, żeby upewnić się, że imigranci są w stanie zintegrować się z brytyjską społecznością - tłumaczył minister ds. imigracji Mark Harper.
Polacy obawiają się też, że wraz z nowymi wymogami zwiększą się koszty wniosku o obywatelstwo. Obecnie jedna osoba płaci 874 funty, a małżeństwo - 1550 funtów.
- Polacy kupili domy, posłali dzieci do szkół i chcą się upewnić, że nikt ich nie zmusi do wyjazdu - mówi Witkowski. Zaznacza, że jego biuro nie spotkało się jeszcze z przypadkiem, by ktoś przy okazji zdobywania nowego obywatelstwa zrzekał się polskiego paszportu. Dzieci mają prawo do brytyjskiego obywatelstwa, jeśli ojciec lub matka mieszkali tu minimum pięć lat przed ich narodzinami.
Małgorzata Grubarek, mama rocznego Jasia, zdecydowała się na brytyjski paszport dla syna głównie z wygody: - Brytyjski dokument dla noworodka ważny jest dłużej niż polski. I nie trzeba było stać w kolejce w ambasadzie w Londynie, brytyjski wniosek można składać pocztą. Jaś będzie wychowywać się w Wielkiej Brytanii, a tutejszy paszport otworzy mu drzwi na świat.
Źródło: Wyborcza.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)