Donald Tusk ma problem z partią. "Nikt nam nie mówi, co mamy robić" [KULISY], 28.09.2025


 

Donald Tusk ma problem z partią. "Nikt nam nie mówi, co mamy robić" [KULISY]

— Być może jest jakiś superplan, który pokaże nam Kierownik, i wszyscy będą chodzić jak w zegarku, ale na razie błądzimy po omacku w ciemnościach — mówi jeden z polityków PO. Żal, że zmarnowano za dużo czasu, i niepokój, że kolejne miesiące nie przyniosą cudownej recepty, są w partii powszechne.

My naprawdę nic nie wiemy — tłumaczą moi rozmówcy z Platformy i zaczynają wyliczać: — Kiedy będą wybory wewnętrzne, bo miały być, ale terminu nie ma; czy będą poważne zmiany w zarządzie partii, bo wszyscy czują, że powinny być, ale na razie wiemy o nich z przecieków; no i kiedy ma być to połączenie z Nowoczesną i Inicjatywą Polska, o której czytamy w gazetach.

Za chwilę mija połowa kadencji i największa partia rządzącej koalicji powinna stać już w progach następnej kampanii wyborczej. Kampanii, która nie tylko zdecyduje o tym, czy PO utrzyma władzę, ale też zaważy na osobistej przyszłości Tuska i jego ludzi. Przecież PiS otwartym tekstem grozi, że ich rozliczy i tym razem już naprawdę wprowadzi program "cela+". A największa partia tworząca rządzącą koalicję nie bardzo wie, jak zaplanować następne miesiące.

PO "leży odłogiem". Politycy partii są zdezorientowani

Pierwszy ważny problem to Marcin Kierwiński. "Niektórzy w PO są pewni, że jak już wrócił, to więcej nie popełni błędu i od ucha kierownika odciągnąć się nie da" — pisałam rok temu, gdy po ledwie kilku miesiącach europosłowania został ministrem do likwidacji skutków powodzi.

— Jestem pewien, że jak znów sobie wszystko poukłada, zdemaskuje przeciwników i zrobi z nimi porządek, to zacznie myśleć o czymś większym. Może wicepremier? — mówił wtedy jeden z moich rozmówców w PO.

W czasie wakacyjnej rekonstrukcji rządu Kierwiński wrócił do MSWiA, ale wciąż jest sekretarzem generalnym partii.

— Szczerze mówiąc, partia leży odłogiem. Jak pani pójdzie na V piętro, to tam jest kompletnie pusto — słyszymy. V piętro to siedziba Biura Krajowego Platformy Obywatelskiej.

Wszyscy najważniejsi politycy PO mają dziś funkcje w administracji centralnej i na V piętrze przy Wiejskiej bywają wyłącznie okazjonalnie. Siedzi tam tylko bardzo niewielki dział prasowy, który jednak nie kreuje polityki informacyjnej partii, a jedynie przekazuje szczątkowe informacje, jakie płyną z kancelarii premiera, bo tam teraz jest platformerskie centrum zarządzania wszystkim.

— My naprawdę nie wiemy, co mamy robić, bo nikt nam nie mówi — narzekają moi rozmówcy. — Być może jest jakiś superplan, który pokaże nam Kierownik, i wszyscy będą chodzić jak w zegarku, ale na razie błądzimy po omacku w ciemnościach. Dlaczego nie widać nas w social mediach? Bo powinno za to odpowiadać biuro krajowe, to oni powinni nam przygotować materiały do publikacji, grafiki, tła, filmiki — narzędzia do ­komunikacji.

Żal, że zmarnowano za dużo czasu, i niepokój, że kolejne miesiące nie przyniosą cudownej recepty, są powszechne.

— Zaskakuje mnie, jacy jesteśmy beznadziejni w przygotowaniu narracji, a nawet przekazu dla młodych ludzi, podczas gdy partie radykalne umieją używać nowoczesnych narzędzi i do nich trafić. Niby wiemy, jak rozłożyły się głosy w ostatnich wyborach, i kompletnie nic z tym nie robimy — mówi polityczka z młodszego sejmowego pokolenia PO.

— Nie wyobrażam sobie, żeby to miało tak dalej funkcjonować. Kierwiński jest pracowity i sprawny w partyjnej robocie, ale robota sekretarza polega na tym, że jeździ po regionach i gada ludziom na dole, jaki jest plan, a on po prostu nie ma na to czasu, bo siedzi w ministerstwie. Zmiana jest konieczna — mówi nam polityk Platformy obserwujący bacznie wojny i wojenki wewnątrz formacji. A jeszcze w regionach przybierają na sile konflikty z koalicjantami, które rozwiązać może tylko sekretarz generalny.

Tyle że Marcin Kierwiński bardzo chce trzymać obie sroki za ogon. Nie po to przez lata budował sobie pozycję w PO, trzymał na smyczy lokalnych baronów, decydował o posadach, awansach i degradacjach, żeby tracić wpływy w partii.

Tusk, Tuska, Tuskowi, z Tuskiem, o Tusku...

Zanim odbędzie się kongres zjednoczeniowy, formalnie trzeba przyjąć w szeregi jednej partii pod nazwą Koalicja Obywatelska członków PO, Nowoczesnej i Inicjatywy Polska. Potem dopiero można wybierać władze. Zazwyczaj przy takich połączeniach szefowie mniejszych partii dostają miejsca w zarządzie i zostają wiceprzewodniczącymi. A członkowie ich partii mogą brać udział w wyborach władz partyjnych na niższych szczeblach. Kiedy to wszystko ma się wydarzyć, nie wiadomo. W partii słychać, że pierwsze rozmowy z regionami mają się odbyć w połowie października, a to oznacza, że cała reszta procedury nie zdarzy się wcześniej niż w listopadzie i w grudniu.

Dopiero wtedy KO zacznie przygotowywać strategię wyborczą, ale już teraz politycy pytani o to, co ma być osią tej strategii, odpowiadają — Tusk. Cała partia czeka na to, co zrobi Kierownik, co powie Kierownik i jaki ton Kierownik narzuci w social mediach. Bez Tuska nie ma kampanii, nie ma Platformy i nie będzie także nowej partii.

— Zanim pozbawiliśmy PiS władzy, niemal dwa lata spędził w Polsce i był liderem opozycji. Jeździł, był wszędzie, spotykał się z naszymi lokalnymi strukturami, przekonywał wyborców, porywał tłumy na wiecach, czyli miał czas na kluczową pracę u podstaw — wyliczają politycy PO. Na pytanie, jak w takim razie wyobrażają sobie wybory, do których zostały właśnie dwa lata, rozkładają ręce.

W kampanii znów ma się pojawić — jak słyszymy — Tuskobus i premier będzie przemierzał nim Polskę. Ale o ile w 2007 czy nawet w 2011 r. można było uznać to za atrakcję walki wyborczej, o tyle od dawna już nią nie jest. Po kraju jeżdżą wszyscy i niewiele z tego wynika. Poza tym Tusk między wyprawami do Sandomierza czy Gorzowa musi latać do Brukseli, Paryża czy Londynu, no i kierować rządem w niezwykle trudnym czasie. Dlatego pojawiają się plotki o tym, że na fotelu szefa rządu miałby go zastąpić Radosław Sikorski.

Jak nie Rafał, to Radek. Radosław Sikorski umacnia się w PO

— Radek buduje swoją frakcję w Platformie, ale dla wszystkich jest jasne, że to nie jest przeciwko Tuskowi. Tym się różni od Trzaskowskiego, którego otoczenie knuło i snuło wizje przejęcia władzy. Popełnili jednak fundamentalny błąd, gdy po pierwszych wyborach prezydenckich Rafała próbowali odesłać Tuska na emeryturę, ale Trzaskowski nie podjął rękawicy i nie wystartował na szefa partii. No, naprawdę trzeba "nie umieć w politykę" — złośliwie opowiadają w PO.

Sikorski nie zapowiada "obalenia Kierownika" i odrabia pracę domową, którą zaniedbał przez ostatnie lata. Nie da się bowiem rozgrywać partyjnej partii szachów, nie mając figur, a Sikorski nie miał nawet pionów. Teraz chce sobie zbudować 20-30-osobowe środowisko, które będzie grało na niego i pilnowało jego interesów w partii.

Między innymi po to był Zryw. Teoretycznie to apolityczne spotkanie młodych ludzi, którzy w zeszłym tygodniu zaprosili Radosława Sikorskiego do Bukowiny Tatrzańskiej na rozmowę "o Polsce". Politycy związani z Sikorskim przekonują, że to nie wymyślona przez kogoś z zaplecza ministra inicjatywa, ale oddolny ruch młodych ludzi, którzy chcieliby się włączyć w politykę i szukają do niej drogi. I byłoby to nawet wiarygodne, gdyby nie to, że założycielem Fundacji Zryw jest Alexander Sikorski, syn wicepremiera.

Fundacja powstała po wyborach 2023 r. i jak twierdzą jej fundatorzy, nie ma nic wspólnego ani z wyborami prezydenckimi 2025, ani z obecną sytuacją w partii, ale Zryw odbył się tydzień przed Campusem Rafała Trzaskowskiego. To teraz Campus Academy i zmienił formułę z tygodnia w Olsztynie na cztery dni w Międzyzdrojach.

Organizatorzy zaczęli od zapewnień, że "Campus żyje" i że nigdy się nie poddają. — Od początku namawialiśmy do tworzenia nowych inicjatyw i bardzo się cieszymy, że się pojawiają, nawet jeśli nazywają się inaczej — mówił, otwierając spotkanie, Sławomir Nitras, pijąc oczywiście do Zrywu Sikorskiego. Kilkukrotnie też zapewniał, że w przyszłym roku Campus znowu będzie w Olsztynie i znowu będzie dużą imprezą.

To też miała być inicjatywa budująca niepartyjne zaplecze wyborcze. Chodziło o to, że wielu młodych ludzi nie chce wchodzić w tryby partyjnej polityki, ale chcą "coś robić". Tyle tylko że twórcy Campusu, organizując imprezy co roku, nie robili nic między nimi. Nie budowali ogólnopolskiej sieci, którą można by było wykorzystać w kampanii.

— Wszyscy podejrzewali od początku, że to jest jakiś pomysł Rafała na budowanie sobie młodzieżówki na przyszłość. Gdyby postanowił jednak kiedyś powołać jakąś nową partię samodzielnie albo z kimś innym, dlatego w partii była jednak dość spora nieufność co do intencji. Teraz też nie jest lepiej, bo jednak Rafał został szefem organizacji samorządowej i wszyscy zastanawiają się, czy to przypadkiem nie jest sygnał, że obraził się na nas po wyborach — zastanawiają się politycy PO.

Kto wypije to piwo? Wojna o prohibicję w Warszawie zaszkodziła PO

Chyba podobnie odczytał to premier, bo partia aż huczy od plotek, że to właśnie Kierownik pozwolił Marcinowi Kierwińskiemu przeczołgać prezydenta stolicy, i to w dodatku na jego własnym terenie. Trzaskowski złożył projekt uchwały w sprawie ograniczenia sprzedaży alkoholu od godz. 22 albo 23 do 6 rano, która dotyczyłaby tylko sklepów, a nie restauracji. Ale radni KO nagle dokonali zwrotu i uchwałę Trzaskowskiego odrzucili, choć większość warszawiaków popiera tę "prohibicję". Bardzo wielu rozmówców w PO mówi, że to był odroczony wyrok za przegraną kampanię, a premier po prostu udowodnił prezydentowi stolicy, że nie ma znaczenia, ile głosów dostał w wyborach samorządowych raz czy drugi — jeśli premier tak zdecyduje, to Trzaskowski nawet swoim miastem nie może rządzić bez problemów. Z rozmów z radnymi stolicy wynika natomiast, że prawie jedna trzecia z nich tak naprawdę chciałaby wprowadzić zakaz sprzedaży alkoholu, ale zwyczajnie boją się konsekwencji ­politycznych.

— Oni trzęsą się przed Kierwińskim bardziej niż przed Tuskiem — komentuje polityczna konkurencja w Warszawie. Bo to Marcin Kierwiński decyduje, kto ile będzie znaczył w warszawskiej polityce Platformy.

Cała ta sprawa jak w soczewce pokazała, jak bardzo Platforma przestała rozumieć nawet wyborców, którzy z natury rzeczy są po jej stronie. W Warszawie Platforma nie ma konkurencji, a przynajmniej nie miała do tej pory.

— Naprawdę nikt się nie spodziewał, że to tak się rozhula. Sądzę, że kiedy Kierownik pozwolił na przeczołganie Rafała, to sądził, że pies z kulawą nogą się nie zainteresuje "warszawką". A tu taka niespodzianka — komentują warszawscy politycy PO.

Na tyle nieprzyjemna, że po trzech dniach awantury i absurdalnych wyjaśnieniach, w których padały argumenty o Ku Klux Klanie i generale Jaruzelskim, okazało się, że nocna prohibicja będzie od czerwca przyszłego roku. Przypadek? Taka decyzja zapadła po rozmowie prezydenta stolicy z radnymi miejskimi, ale najpierw to Kierownik stwierdził, że odrzucenie "prohibicji" mu się jednak nie podoba.

— Problem polega na tym, że przed tą całą awanturą Trzaskowski nawet z nami nie porozmawiał. Po prostu uznał, że nikomu niczego nie musi tłumaczyć i przekonywać. Nie czuliśmy, że mamy wsparcie, a po drugiej stronie jest Kierwiński — opowiadają miejscy politycy.

Platforma porusza się jak pijany we mgle. Jakby partia Tuska kompletnie straciła drogowskazy i społeczne wyczucie, a wewnętrzne napięcia tylko wzmagają chaos.

— I bardzo dobrze — ze złością odpowiada jedna z posłanek PO. — Może w końcu na V piętrze zorientują się, że polityki nie można uprawiać jak 20 lat temu. To już jest zupełnie inny świat, który zwyczajnie im odjeżdża.

Onet

Jakie zmiany w zarządzie partii są planowane?

Pamiętaj, że jako narzędzie bazujące na sztucznej inteligencji czasem mogę się mylić.

Obecnie w Platformie Obywatelskiej (PO) panuje pewne zamieszanie i brak jasności co do przyszłych zmian w zarządzie partii. Choć wielu członków partii czuje, że zmiany są konieczne, na razie informacje na ten temat pochodzą głównie z przecieków. W partii trwają dyskusje na temat wyborów wewnętrznych oraz potencjalnego połączenia z Nowoczesną i Inicjatywą Polska, ale konkretne terminy nie zostały jeszcze ustalone.

W kontekście wewnętrznych napięć, Marcin Kierwiński, obecny sekretarz generalny partii, jest kluczową postacią, ale jego obowiązki w administracji centralnej ograniczają jego zaangażowanie w pracę partyjną. W związku z tym pojawiają się głosy o konieczności zmian w zarządzie, aby lepiej przygotować się do nadchodzących wyzwań, w tym kampanii wyborczej.

Dodatkowo, planowane jest formalne przyjęcie członków Nowoczesnej i Inicjatywy Polska do Koalicji Obywatelskiej, co może wpłynąć na strukturę zarządu partii. Jednakże, szczegóły tych zmian nie są jeszcze znane, a pierwsze rozmowy z regionami mają się odbyć w połowie października.

Co z połączeniem PO z Nowoczesną i Inicjatywą Polska?

Pamiętaj, że jako narzędzie bazujące na sztucznej inteligencji czasem mogę się mylić.

Platforma Obywatelska planuje formalne połączenie z Nowoczesną i Inicjatywą Polska, co ma być częścią procesu tworzenia jednej partii pod nazwą Koalicja Obywatelska. Przed kongresem zjednoczeniowym konieczne jest przyjęcie członków tych partii do nowej struktury. Połączenie to ma na celu zjednoczenie sił przed nadchodzącymi wyborami, jednak dokładny harmonogram tego procesu nie jest jeszcze znany. Pierwsze rozmowy z regionami mają się odbyć w połowie października, co oznacza, że cała procedura może zakończyć się dopiero w listopadzie lub grudniu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz