Finałowa prognoza prezydencka Onetu. Duże zmiany na ostatniej prostej
W finałowej prognozie prezydenckiej Onetu Rafał Trzaskowski, pomimo kolejnych spadków, pozostaje faworytem do zwycięstwa. Na ostatniej prostej umacnia się jednak Karol Nawrocki. Pomaga tutaj słabość Sławomira Mentzena, który do samego końca nie był w stanie zatrzymać silnych negatywnych trendów. W naszej ostatniej analizie sprawdzamy, jak zmieniały się notowania w tej kampanii i kto ma szansę na zaskakujący wynik. Pokazujemy też, na co zwrócić uwagę podczas ogłoszenia wyników exit poll w niedzielny wieczór. To nie indywidualne wyniki kandydatów będą najważniejsze.
16 maja 2025
Materiał powstał w ramach naszego cyklu wyborczych analiz i autorskich prognoz. Podsumowujemy jak zmieniały się notowania kandydatów w ostatnich miesiącach i kto obecnie ma największe szanse w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego.
Poniżej prezentujemy zarówno nasze ostatnie wyniki symulacji pierwszej tury, jak również prognozę i szanse kandydatów w drugiej. Policzyliśmy, jakie niedzielne rezultaty dla poszczególnych kandydatów byłyby dla nich pozytywnym lub negatywnym zaskoczeniem.
Prognoza I tury. Spadki Trzaskowskiego. Gdzie odpłynęli jego wyborcy?
Według finałowej prognozy Onetu, Rafał Trzaskowski pozostaje faworytem w I turze wyborów prezydenckich. Prezydent Warszawy jednak dalej nie jest w stanie zatrzymać trwających od ponad miesiąca trendów spadkowych. Ostatni pomiar szacuje poparcie dla niego na 32,4 proc. W szczytowym momencie tej kampanii nasz model dawał tu nawet ponad 38 proc. poparcia, obecnie to niemal 6 pkt proc. mniej.
Co ważne, większość tej straty to przepływ w stronę kandydatów lewicowych.
Na drugiej pozycji znajduje się Karol Nawrocki, który w ostatnim pomiarze przed pierwszą turą osiągnął swój najlepszy wynik w tym roku. Jego prognozowane poparcie wzrosło w porównaniu z ubiegłym tygodniem o 1,6 pkt proc., do poziomu 27,5 proc. To oznacza, że po wielu kampanijnych zawirowaniach kandydat PiS wrócił do poziomów notowań z początku tego roku, od kwietniowego dołka zyskując w sumie 3 pkt proc.
Pomogła tutaj również słabość głównego konkurenta, który również do samego końca nie był w stanie zatrzymać silnych negatywnych trendów. Sławomir Mentzen w ostatnim tygodniu stracił kolejny punkt procentowy, a jego poparcie spadło do najniższych poziomów w tym toku — 13,2 proc.
Jeśli taki rezultat się potwierdzi, będzie to również oznaczało, że po miesiącach kampanii Konfederacja może ledwo poprawić swój wynik z ostatnich wyborów do PE. Jeszcze dwa miesiące temu nasz model dawał Mentzenowi niemal 20 proc. poparcia i rosnące szanse na udział w drugiej turze. Obecnie jego notowania są o ponad 7 pkt proc. niżej.
Na czwartym miejscu plasuje się Szymon Hołownia z wynikiem 6,5 proc. Marszałek Sejmu może otrzymać nagrodę najbardziej stabilnych notowań w tej kampanii, których zakres wahań wyniósł zaledwie 1,7 pkt proc. Nie ma jednak wątpliwości, że kandydat kończy tę kampanię na minusie, jeszcze na początku roku model dawał mu blisko 8 proc.
Tak jak opisywaliśmy w poprzednim wydaniu prognozy, rekordy dalej biją kandydaci lewicowi. Adrian Zandberg może liczyć w niedzielę na piąte miejsce i 5,6 proc. poparcia, a Magdalena Biejat na 5,2 proc. W sumie ich poparcie zbliża się do 11 proc. Byłyby to poziomy od lat niewidziane po lewej części sceny politycznej.
Grzegorz Braun w ostatnim tygodniu utrzymuje swoje poparcie na poziomie 3,8 proc. Na kolejnych pozycjach możemy znaleźć Krzysztofa Stanowskiego (1,6 proc.) i Marka Jakubiaka (1,6 proc.). Pozostała czwórka może liczyć w sumie na 2,6 proc.
Wzrost Zandberga oznacza dalsze umocnienie wyborczego peletonu. Suma poparcia kandydatów poza podium wzrosła w ostatnim pomiarze do rekordowych 26,9 proc. Jeszcze w marcu było to niemal 10 pkt proc. mniej.
Zakresy porażek i sukcesów
Warto również zwrócić uwagę na zakresy prognozowanego poparcia dla poszczególnych kandydatów. Wiele często skrajnych sondaży zawsze zostawia nas przed ciszą wyborczą z dużą niepewnością. Policzyliśmy więc, jakie rezultaty dla poszczególnych kandydatów byłyby dla nich pozytywnym lub negatywnym zaskoczeniem.
Największa niepewność i tym samy najszerszy zakres notowań dotyczy Karola Nawrockiego. Kandydat PiS w najbardziej optymistycznym scenariuszu zmobilizuje niemal cały elektorat partii i może przekroczyć nawet 30 proc. poparcia. Model daje mu również 9 proc. szans na pierwsze miejsce. Ta sama bariera jest z kolei najbardziej negatywnym scenariuszem dla kandydata KO. Spadek poniżej 30 proc. oznaczałby bardzo wysokie wyniki wyborczego peletonu, w tym szczególnie kandydatów lewicowych.
Największa batalia będzie toczyć się jednak o pozycje w środku stawki. Silny trend lidera Partii Razem nie daje Szymonowi Hołowni pewności co do 4. miejsca. Z kolei w skrajnym scenariuszu Grzegorz Braun może wyprzedzić Magdalenę Biejat.
Dlaczego dla niektórych kandydatów przedziały poparcia są większe? Ich wyniki w sondażach cechują się największym odchyleniem. Poniżej przedstawiamy zakresy prognozowanego poparcia dla pozostałych kandydatów:
Jak odczytywać pierwsze wyniki?
W kontekście drugiej tury wyborów i ostatecznego zwycięzcy ważniejsze od poparcia dla poszczególnych kandydatów będzie łączne poparcie dla obozów politycznych. Jeżeli suma poparcia dla kandydatów wspieranych przez partie tworzące rząd, czyli Trzaskowskiego, Hołowni i Biejat, okaże się wyższa niż łączne poparcie dla prawicowej opozycji, do której należą Nawrocki, Mentzen, Braun i Jakubiak, kandydat Koalicji Obywatelskiej znajdzie się w wymarzonej sytuacji przed drugą turą wyborów.
Warto zwrócić uwagę również na to, że lewicowa opozycja, reprezentowana przez Adriana Zandberga, notuje rekordowe poparcie. Sondaże pokazują jednak, że mimo istotnych różnic programowych większość wyborców lidera Partii Razem, która planuje oddać głos w drugiej turze, chce wybrać Trzaskowskiego. Kandydat PiS nie może tu liczyć na wiele.
Dziś przewidujemy, że prawicowa opozycja dostanie o dwa pkt proc. więcej niż obóz rządowy. To jednak zbyt mała przewaga, by Karol Nawrocki mógł myśleć o wygranej w drugiej turze wyborów, zwłaszcza że wielu wyborców Sławomira Mentzena może nie chcieć go poprzeć, a część nawet wybrać Rafała Trzaskowskiego.
Aby kampania Karola Nawrockiego miała realne szanse na sukces, prawicowa opozycja musi osiągnąć przewagę wynoszącą co najmniej 6 punktów procentowych nad obozem rządowym.
Kluczowa będzie frekwencja
W 2023 r. absolutnie rekordowa mobilizacja wyborców pozwoliła partiom tworzącym dzisiejszą koalicję rządową odsunąć PiS od władzy. Dziś liczą one na to, że frekwencja osiągnie przynajmniej poziom z 2020 r., czyli 64,5 proc.
Według badań, najmniej zmobilizowaną grupą są obecnie wyborcy Trzeciej Drogi z ostatnich wyborów parlamentarnych. To kluczowy elektorat, który może przesądzić o wyniku nadchodzących wyborów.
Scenariusz wysokiej frekwencji sprzyja kandydatom spoza duopolu KO - PiS. Szymon Hołownia w wyborach prezydenckich w 2020 r. zdobył aż 24,4 proc. wśród osób, które nie głosowały w 2015 r., a w 2023 r. Trzecia Droga uzyskała 19,3 proc. poparcia wśród wyborców, którzy nie uczestniczyli w poprzednich wyborach parlamentarnych.
Z kolei w tych wyborach bardzo wysokie poparcie wśród wyborców, którzy nie głosowali wcześniej, może zdobyć Sławomir Mentzen. Jest szansa, że zdoła on dotrzeć do dużej liczby osób, które nigdy wcześniej nie interesowały się polityką i nie brały udziału w wyborach. Innymi słowy, im wyższa frekwencja, tym słabszy staje się duopol KO i PiS, a im niższa frekwencja, tym silniejsza będzie pozycja.
Na wysoką frekwencję w drugiej turze wyborów liczy także obóz koalicji rządowej. Powszechna mobilizacja na wzór tej z 2023 r. mogłaby przekreślić szanse Karola Nawrockiego na objęcie urzędu prezydenta. Sztab Rafała Trzaskowskiego ma nadzieję, że nastroje anty-PiS w społeczeństwie wciąż pozostają silne i uda się zmobilizować tych samych wyborców, którzy w październiku 2023 r. odebrali PiS władzę.
Duża mobilizacja za granicą
Za granicą do głosowania zarejestrowało się blisko 510 tys. wyborców, o 136 tys. więcej niż w 2020 r. To drugi najwyższy wynik w historii, ustępujący jedynie wyborom parlamentarnym z 2023 roku. Może to być potencjalny sygnał wysokiej frekwencji w najbliższą niedzielę.
Okazuje się, że istnieje bardzo silna korelacja między wysokim zainteresowaniem wyborami wśród Polaków w innych krajach a dużą frekwencją w kraju. Biorąc pod uwagę dane z poprzednich wyborów prezydenckich i parlamentarnych od 2005 r., obecnie ponad pół miliona zarejestrowanych do głosowania za granicą mogłaby przełożyć się na frekwencję na poziomie nawet ponad 65 proc., bijąc tym samym również rekord z pierwszej tury w 1995 r.
Obecnie w wielu prognozach i analizach dominuje opinia, że frekwencja znów rozczaruje i nie wróci nawet do poziomów z 2020 r. Średnie wskazania mówią o około 60 proc., niektórzy analitycy prognozują, że zaledwie 57-58 proc. uprawnionych do głosowania stawi się przy urnach. Innego zdania są m.in. bukmacherzy. Ich obecne wskazania zakładają frekwencję zbliżoną do poprzednich wyborów prezydenckich — w okolicach 63-64 proc.
W niedzielę warto będzie zwracać uwagę na zmiany we frekwencji. Gdy PKW poda dane frekwencyjne na godzinę 12:00, będzie można porównać je z wynikami z poprzednich wyborów. Szczególnie ważne będą też dane w podziale na wsie i miasta.
Jeśli frekwencja wzrośnie lub mniej spadnie na wschodzie kraju, będzie to dobra wiadomość dla prawicy. Jeśli analogiczne zjawisko wystąpi na zachodzie i w miastach — skorzysta na tym obóz rządowy.
Czy możemy się pomylić?
Oczywiście, że tak. Zgodnie z przedstawioną poniżej metodologią nasze symulacje w całości opierają się na badaniach opinii publicznej i odpowiednim ich ważeniu. Jak pokazała historia, zawsze jest szansa na zaskoczenie, a przedwyborcze pomiary mogą okazać się nietrafione. Wynika to nie tylko z niepewności statystycznej, ale także z innych czynników, takich jak nagłe zmiany nastrojów społecznych, których nie uda się wychwycić, czy błąd braku odpowiedzi. Część wyborców może nie deklarować swoich rzeczywistych preferencji, a zwolennicy niektórych opcji politycznych mogą częściej odmawiać udziału w badaniach.
Dotychczas jednak modele tego typu wykazywały znacznie większą skuteczność niż pojedyncze odczyty sondaży. Między innymi przed wyborami 2023 r. udało się, korzystając z tej samej metody, bardzo dobrze oszacować końcowe wyniki.
II tura i barometr. Trzaskowski traci przewagę
W najnowszym wskazaniu naszego modelu Rafał Trzaskowski pozostaje faworytem do zwycięstwa w II turze wyborów prezydenckich. Prezydent Warszawy mógłby w niej liczyć na 52,7 proc. poparcia, a Karol Nawrocki na 47,3 proc. Przewaga Trzaskowskiego spada tutaj o jeden pkt proc. w porównaniu do zeszłego tygodnia.
Kandydat KO miałby dziś 84 proc. szans na zwycięstwo w drugiej turze wyborów, czyli o osiem pkt proc. mniej niż w ostatnim wydaniu prognozy. To oznacza, że Karol Nawrocki podniósł swoje szanse do najwyższego poziomu w tej kampanii. Prezydent Warszawy pozostaje tutaj faworytem, choć w ostatnich dniach rośnie szansa na niespodziankę.
Jak to liczymy?
Nasz model symulujący wynik drugiej tury wyborów składa się z dwóch głównych elementów: sondaży poparcia dla kandydatów w drugiej turze oraz sondaży partyjnych do Sejmu. Na ich podstawie obliczane jest "środowisko wyborcze", czyli prognozowane poparcie dla obozu rządzącego oraz obozu konserwatywno-prawicowego. Następnie końcowe poparcie dla obu kandydatów jest estymowane przy użyciu kombinacji dwóch metod.
Na początku roku większą wagę w modelu miały sondaże partyjne, jednak ich znaczenie malało bliżej wyborów. Środowisko wyborcze określone sondażami partyjnymi na tak długi okres przed wyborami było znacznie stabilniejszym i lepszym czynnikiem prognostycznym od sondażowych badań drugiej tury. Ostatecznie, do oszacowania prawdopodobieństwa zwycięstwa każdego z kandydatów wykorzystywana jest różnica poparcia między nimi oraz jej odchylenie standardowe, obliczane za pomocą symulacji typu Monte Carlo.
Jeśli chodzi o prognozowane poparcie dla kandydatów w pierwszej turze wyborów, obliczane jest ono przede wszystkim na podstawie sondaży przedwyborczych, przy czym wynikom badań przypisywane są wagi uwzględniające datę przeprowadzenia sondażu, historyczny błąd danej pracowni oraz jej wcześniejszą stronniczość (te same wagi są też stosowane również przy drugiej turze). Następnie wyniki te są korygowane o wcześniej wspomniane "środowisko wyborcze", określane na podstawie sondaży partyjnych do Sejmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz