Gorąco w Pałacu Prezydenckim. "Operacja Cenckiewicz" wstrzymana w ostatniej chwili, 24.12.2025


Gorąco w Pałacu Prezydenckim. "Operacja Cenckiewicz" wstrzymana w ostatniej chwili

 23 grudnia 2025

Między ministrami Karola Nawrockiego kipi od emocji. Jak ustalił Onet, Marcin Przydacz był o krok od doprowadzenia do dymisji Sławomira Cenckiewicza. Powód? Paraliż decyzyjny, szwankująca współpraca z Ministerstwem Obrony Narodowej i wojskiem, brak certyfikatów bezpieczeństwa i fatalne sygnały płynące z Pentagonu. Choć "miękkie lądowanie" dla szefa BBN było już przygotowywane, to dymisję wstrzymał tekst "Gazety Wyborczej".

W Kancelarii Prezydenta doszło do rozłamu pomiędzy najważniejszymi urzędnikami. Po jednej stronie barykady stanął Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej. Po drugiej — frakcja skupiona wokół Sławomira Cenckiewicza, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Głównym punktem zapalnym stały się relacje Kancelarii Prezydenta w Stanach Zjednoczonych. Przydacz, wspierany przez cenionego w Waszyngtonie attaché obrony gen. Krzysztofa Nolberta budował relacje z Pentagonem. — Działania ludzi Cenckiewicza zaczęły nam szkodzić — twierdzą rozmówcy Onetu związani z Pałacem Prezydenckim.

Skandal w Pentagonie. Generałowie "dostali po łapach"

Czarę goryczy przelał incydent z początku grudnia. Podczas wizyty wiceszefa BBN gen. Andrzeja Kowalskiego w Pentagonie, która miała miejsce 9 i 10 grudnia, doszło do sytuacji bez precedensu: attaché gen. Nolbert został wyproszony z rozmów z Amerykanami.

Gen. Krzysztof Nolbert nie został wpuszczony na spotkanie w PentagonieANDRZEJ LANGE, Ivan Cholakov / PAP/Shutterstock
Gen. Krzysztof Nolbert nie został wpuszczony na spotkanie w Pentagonie

Miał to zrobić osobiście gen. Adam Rzeczkowski, członek polskiej delegacji, dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN. Czemu powołany jeszcze za czasów PiS gen. Nolbert został usunięty z rozmów? Bo formalnie pracuje z Bogdanem Klichem, szefem polskiej ambasady w USA, który jest politykiem obecnej władzy. — Dla Amerykanów sytuacja, w której urzędnicy blokują dostęp własnemu generałowi do rozmów, to sygnał dysfunkcji państwa — mówi nam doświadczony dyplomata.

Po powrocie do kraju generałowie Kowalski i Rzeczkowski "dostali po łapach" od ludzi z Kancelarii Prezydenta, a Przydacz przekonywał Nawrockiego, że BBN wymaga głębokiej przebudowy.

Sojusznikiem Przydacza był Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej, który usiłuje budować dobre relacje z otoczeniem Nawrockiego ze względu na dobro wojska.

Władysław Kosiniak-Kamysz, Karol NawrockiWojciech Olkusnik/East News / East News
Władysław Kosiniak-Kamysz, Karol Nawrocki

Prezydent "odcięty od danych"

Problemem był nie tylko styl pracy Sławomira Cenckiewicza, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, które odpowiada za wsparcie prezydenta w zakresie bezpieczeństwa i obronności państwa, ale również to, że nie posiada on certyfikatów upoważniających go do dostępu do tajnych informacjiW konsekwencji stwarza to problem w obiegu informacji, który często kończył się kompromitacją ośrodka prezydenckiego.

Nasi rozmówcy podają przykład upadku rakiety we Wrykach, która spadła na dom po ataku rosyjskich dronów. Otoczenie Nawrockiego twierdziło, że nie było informowane w tej sprawie, tymczasem wojsko i resort obrony takie informacje do BBN-u przekazywały na bieżąco.

Podobnie sytuacja wyglądała ze sprawą przekazania przez Polskę poradzieckich samolotów MiG-29 Ukrainie w zamian za ich technologie dronowe.

W tej sprawie głównym bohaterem były gen. bryg. Mirosław Bryś, zastępca szefa BBN. Jak wynika z naszych informacji, gen. Bryś jako przedstawiciel BBN uczestniczył w posiedzeniach rządowego Komitetu ds. Bezpieczeństwa.

Gen. Mirosław BryśWojciech Olkusnik/East News / East News
Gen. Mirosław Bryś

Dysponował więc pełną wiedzą o planach oddania poradzieckich maszyn Kijowowi. Problem w tym, że nie mógł tych informacji przekazać swojemu przełożonemu, ponieważ Cenckiewicz nie ma ważnego certyfikatu bezpieczeństwa.

— Bryś nie mógł też przekazać ustaleń rządu wyżej, ponieważ Cenckiewicz wydał ludziom z BBN-u kategoryczny zakaz kontaktowania się z urzędnikami Kancelarii Prezydenta — tłumaczy nasz informator. Efekt był taki: prezydent Nawrocki publicznie twierdził, że o planach rządu nic nie wiedział, mimo że jego wiceszef BBN siedział na rządowych spotkaniach, gdzie zapadały decyzje.

Poczynania BBN-u ostro w mediach skrytykował Władysław Kosiniak-Kamysz. —Współpracownicy prezydenta Karola Nawrockiego przekroczyli granice chamstwa i kłamstwa — ocenił wicepremier. Jak mówił, chodzi m.in. o "wprowadzenie w błąd opinii publicznej" i "mówienie nieprawdy" w sprawie MiG-ów.

— W tej atmosferze Przydacz przekonał Nawrockiego, że w krytycznych sytuacjach prezydent dostaje informacje z opóźnieniem, bo szef BBN nie ma prawa wglądu w tajne dokumenty — słyszymy od informatora z otoczenia głowy państwa.

Szef Biura Polityki Międzynarodowej KPRP Marcin Przydacz podczas rozmów plenarnych na Zamku Praskim, Czechy, 24 listopada 2025 r.Albert Zawada / PAP
Szef Biura Polityki Międzynarodowej KPRP Marcin Przydacz podczas rozmów plenarnych na Zamku Praskim, Czechy, 24 listopada 2025 r.

"Gazeta Wyborcza" ratuje Cenckiewicza

Los Cenckiewicza był niepewny, a otoczenie prezydenta szukało dla niego prestiżowej ewakuacji. Wówczas nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. 15 grudnia w "Gazecie Wyborczej" ukazał się tekst o rodzajach leków zażywanych przez szefa BBN, których ten miał nie wpisać do ankiety bezpieczeństwa. Z tego właśnie powodu służby odebrały mu dostęp do tajnych informacji.

To, co miało pogrążyć historyka, paradoksalnie go uratowało. W połowie ubiegłego tygodnia rozmawialiśmy z prominentnym politykiem PiS i pytaliśmy go o doniesienia na temat ewentualnej dymisji Cenckiewicza. — Gdybyście mnie zapytali o to kilka dni temu, to bym wam potwierdził planowaną dymisję. Rzeczywiście prezydent miał dość partyzantki Cenckiewicza i jego ludzi. Dzisiaj to wszystko jest już jednak nieaktualne — stwierdził.

Karol Nawrocki, znany z lojalności wobec wieloletnich przyjaciół, zareagował na tekst w "Wyborczej" alergicznie. — Uznał, że dymisja jego człowieka w tym momencie byłaby kapitulacją — tłumaczy nasz rozmówca.

Dodaje jednak, że konflikt pomiędzy Przydaczem i Cenckiewiczem wcale się nie zakończył. Do tego dochodzą napięte relacje BBN z Ministerstwem Obrony Narodowej i brak współpracy tych dwóch ośrodków przy tak kluczowych sprawach, jak nowa strategia bezpieczeństwa narodowego. Nasi rozmówcy nie wykluczają więc, że w przyszłym roku sprawa wróci.

Poniżej streszczenie artykułu:

  • W Kancelarii Prezydenta trwa konflikt między Marcinem Przydaczem a Sławomirem Cenckiewiczem, co prowadzi do paraliżu decyzyjnego.
  • Problemy związane z BBN wynikają z braku certyfikatów bezpieczeństwa Cenckiewicza, co wpływa na obieg informacji.
  • Kontrowersyjny incydent w Pentagonie, gdzie gen. Nolbert został usunięty z rozmów, pogłębił kryzys w relacjach z USA.
  • Medialne ujawnienie dotyczące leków Cenckiewicza uratowało go przed dymisją, chociaż nie rozwiązało napięć w Kancelarii.
  • Konflikt ma wpływ na kluczowe sprawy bezpieczeństwa narodowego, a dalsze problemy mogą powrócić w przyszłym roku.

Wróć do artykułu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz