Jarosław Kaczyński miesza w Konfederacji. "Chce ich podzielić przed wyborami"
Prowadzący "Stanu Wyjątkowego" nie mają wątpliwości, że Jarosław Kaczyński chce pozbyć się Sławomira Mentzena i wchłonąć Krzysztofa Bosaka. — Kaczyński chce podzielić ich przed wyborami, a nie po. Po wyborach będzie już za późno, cena wzrośnie. On chce ich ściąć po to, żeby wprowadzić na maksymalnie niski poziom poparcia — podkreśla Andrzej Stankiewicz.
18 września 2025
Po prawej stronie sceny politycznej widać mocne tarcia. Pozycja Konfederacji robi się niebezpieczna dla Prawa i Sprawiedliwości.
- Zobacz cały odcinek: "Stan Wyjątkowy". Polityczna wojna o ruskie drony. Nawrocki dostał lekcję od Trumpa
— Prezes boi się, że jeżeli Konfederacja będzie bardzo silna, a już w momencie, kiedy wejdzie w koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, to może być realnym zagrożeniem. Część skrajnie prawego skrzydła Prawa i Sprawiedliwości pomyśli sobie, że może jednak trzeba postawić na Konfederację. I tu nie mówimy o nazwiskach z pierwszych stron gazet, tylko o ludziach, którzy zawsze gdzieś tam siedzieli z tyłu i teraz mają po prostu dość — uważa Dominika Długosz.
Między Mentzenem a Bosakiem
Twórcy "Stanu Wyjątkowego" podkreślają, że Sławomir Mentzen nie zamierza odstawić nogi. Czego przykładem jest aktywna działalność lidera Konfederacji w mediach społecznościowych, gdzie punktuje np. hipokryzję PiS. Mentzen nazywał też Kaczyńskiego politycznym gangsterem.
— Mentzen dostaje po twarzy, ale Kaczyński nie atakuje Krzysztofa Bosaka. Tego, który lepiej się czuł na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego — zauważa Andrzej Stankiewicz.
— Nie atakuje Krzysztofa Bosaka, bo ma nadzieję, że da się to rozszarpać, bo przecież Konfederacja to nie jest twór jednorodny — przyznaje Dominika Długosz — Kaczyński ma nadzieję, że pozbędzie się Mentzena, a wchłonie Bosaka — dodaje.
Andrzej Stankiewicz ujawnił kuluarowe pogłoski, że "są emisariusze Prawa i Sprawiedliwości, którzy chodzą do Bosaka, aby go mocno i regularnie ugniatać".
— On sam mówi, że wie, jak to się odbywa, że wie, jak to działa w Prawie i Sprawiedliwości, że nie pozwoli sobie i swoim ludziom dać się rozszarpać — podkreśla współprowadząca. — Sam Bosak może nie pójdzie do Kaczyńskiego, ale ma ludzi, którzy są bardziej niecierpliwi, którzy chcą już być przy władzy — zaznacza.
— Dlatego też kluczowe jest utrzymanie jedności tych dwóch liderów. Dlatego Kaczyński jednego atakuje, a drugiego nie atakuje albo próbuję głaskać. Natomiast Mentzen rozumie politykę i słyszę, że on bardzo mocno lansuje niektórych polityków w okręgach wyborczych, bo chce mieć wpływ na to, kto wejdzie do przyszłego Sejmu. Chce mieć kontrolę nad klubem Konfederacji. Nie chce, żeby mu się Bosak z jakąś realnie dużą grupą wyłamał i żeby stworzył coś z Prawem i Sprawiedliwością. Natomiast cel Kaczyńskiego jest inny. On chce podzielić ich przed wyborami, a nie po. Po wyborach będzie już za późno, cena wzrośnie. On chce ich ściąć po to, żeby wprowadzić ich maksymalnie na niski poziom poparcia — tłumaczy Andrzej Stankiewicz.
Prowadzący uważa, że Kaczyński robi bardzo świadomą politykę i dlatego zarzuca Menztenowi, że ten zawiąże koalicję z Tuskiem. Jednak dziennikarze są zgodni, że taki scenariusz jest mało realny.
— Wyborcy Konfederacji to nie są wyborcy, którzy łatwo łykną tego typu koalicję — uważa Andrzej Stankiewicz.
— W ogóle nie łykną tego typu koalicji. Nie wyobrażam sobie tego — zgadza się Dominika Długosz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz