Jarosław Kaczyński wpłynął na Karola Nawrockiego po ataku dronów? "Obóz prezydenta kłamie", 18.09.2025


Jarosław Kaczyński wpłynął na Karola Nawrockiego po ataku dronów? "Obóz prezydenta kłamie"

Po zaledwie kilku dniach otoczenie prezydenta Karola Nawrockiego przerwało zawieszenie broni w politycznej wojnie z rządem Donalda Tuska, które wymusił nalot rosyjskich dronów na Polskę 10 września. W koalicji panuje przekonanie, że ten ruch wymusiła Nowogrodzka. Nasi rozmówcy z Ministerstwa Obrony Narodowej i Kancelarii Premiera opowiadają nam również o tym, jak wyglądała wewnętrzna komunikacja w tej sprawie.

17 września 2025 

Rozłam w otoczeniu Nawrockiego?

— Mamy przekonanie, że w otoczeniu Karola Nawrockiego pojawiła się różnica zdań dotycząca tego, jak prowadzić narrację w sprawie rosyjskiej prowokacji z użyciem dronów — słyszymy w otoczeniu premiera Donalda Tuska.

Nasz rozmówca dodaje: — Wydaje się, że ktoś czekał tylko na pretekst. A ten się pojawił, choć cała sytuacja jest absurdalna.

Wszystko zaczęło się od publikacji "Rzeczpospolitej", która poinformowała, że na dom w Wyrykach (woj. lubelskie) 10 września spadła rakieta wystrzelona przez polski samolot F-16. Wcześniej panowało przekonanie, że budynek został uszkodzony przez rosyjski dron. Po tych doniesieniach prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego opublikowało komunikat uderzający w rząd. Jego autor przekonywał, że BBN zostało odcięte od konkretnych informacji na ten temat.

Jednak już we wtorek nasze źródło z kręgów rządowych podkreślało, że Biuro Bezpieczeństwa Narodowego miało "pełną wiedzę" na temat sytuacji. Taką informację podało też TVN24, wskazując, że "oklauzulowane" notatki z wojska na temat wydarzeń z 9 na 10 września oraz ustaleń z kolejnych dni przez ostatni tydzień trafiały do Ministerstwa Obrony Narodowej i Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Według nieoficjalnych informacji stacji 12 września taka "oklauzulowana" notatka miała trafić do BBN, a w jej treści znalazły się informacje, że na dom w Wyrykach spadła rakieta, a nie dron. Nie wiadomo jednak, jak szczegółowe były te notatki.

"Niemniej strona rządząca utrzymuje, że notatka zawierała »wystarczającą wiedzę«" — podaje TVN24.

Reakcja BBN była szybka: "Serwis TVN24+ fałszywie insynuuje, jakoby w konkretnym dniu — tj. 12 września 2025 r. — do Biura Bezpieczeństwa Narodowego wpłynął dokument niejawny opisujący zdarzenie w m. Wyryki" — czytamy.

"Podtrzymujemy stanowisko Prezydenta RP Karola Nawrockiego oraz własne, zaprezentowane we wpisie z dn. 16.09.2025 na platformie X, zgodnie z którym do czasu publikacji przez »Rzeczpospolitą« informacji o tym zdarzeniu Pan Prezydent ani BBN nie otrzymali meldunku o stanie faktycznym w tej sprawie" — dodano.

Pałac Prezydencki już we wtorek twierdził, że przed pojawieniem się informacji medialnych Karol Nawrocki nie miał informacji na ten temat.

— Jeśli pyta pan, czy prezydent lub BBN dostało informację na ten temat, to tak się nie stało — odpowiadał we wtorek Karol Nawrocki na pytanie dziennikarzy w trakcie konferencji prasowej w Paryżu po spotkaniu głowy państwa z prezydentem Francji.

Reakcja szefa MON

Słowom prezydenta zaprzecza szef MONktóry stwierdził jeszcze we wtorek, że "dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał Maciej Klisz przekazał BBN wszystkie informacje oraz wnioski płynące z analizy działań podjętych w wyniku naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony".

Na komunikat MON jeszcze tego samego dnia BBN odpowiedziało w kolejnym wpisie"Prezydent ani BBN nie otrzymali meldunku o stanie faktycznym" — czytamy w komunikacie.

Obydwa ośrodki władzy podtrzymują w środę swoje stanowisko. Szef MON, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiadał na pytania dotyczące tej kwestii w trakcie konferencji prasowej na poligonie w Orzyszu (woj. warmińsko-mazurskie).

— O wszystkim, co jest stanem faktycznym i o naszą wiedzą, informujemy pana prezydenta i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. To zawsze było dla mnie ważne, jak i informacje dla społeczeństwa. Przecież pamiętacie, kto wprowadził komunikaty o używaniu lotnictwa i operowaniu w przestrzeni powietrznej. Tego nie było, zanim ja zostałem ministrem obrony. Kto wprowadził transparentność informacji po każdym zdarzeniu? To nie chodzi o tylko informowanie w klauzulach, ale o informowanie powszechne. To się zaczęło od grudnia 2023 r.: bardzo precyzyjne informowanie, nawet jeśli nasze przypuszczenie o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej okazywały się tylko i wyłącznie do weryfikacji i nie potwierdzały się — mówił minister.

Towarzyszył mu szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła: — Odnotowaliśmy 21 przekroczeń [polskiej przestrzeni powietrznej] i nie odnaleźliśmy jeszcze wszystkich dronów ani ich szczątków. Cześć tych dronów zniszczyliśmy — zaznaczył wojskowy.

Podkreślał, że sprawę weryfikował we wtorek dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. Maciej Klisz: — Wszystko, co było w posiadaniu, wiedzy, zostało przekazane — usłyszeliśmy.

Ćwiczenia Żelazna Brama 25. Od lewej szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła i wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-KamyszPAP/Tomasz Waszczuk
Ćwiczenia Żelazna Brama 25. Od lewej szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła i wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz

O tym, jak wygląda obieg informacji pomiędzy najważniejszymi urzędami odpowiedzialnymi za zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi, rozmawialiśmy z urzędnikami Ministerstwa Obrony Narodowej i Kancelarii Premiera. Nasi rozmówcy przekonują, że nie ma mowy o limitowaniu wiedzy, jaka jest przekazywany głowie państwa.

— Biuro Bezpieczeństwa Narodowego jest w tym samym rozdzielniku co Ministerstwo Obrony Narodowej, czy Sztab Generalny. Wszystkie te instytucje otrzymują sprawozdania dobowe i tygodniowe. Armia informuje bardzo szczegółowo o tym, co aktualnie się dzieje w wojsku, włącznie z np. wypadkami samochodowymi, w których biorą udział żołnierze służby czynnej — słyszymy od urzędnika MON.

Obóz prezydenta kłamie

— dodaje.

Politycy obozu władzy zwracają uwagę jeszcze na jeden aspekt. Wtargnięcie rosyjskich dronów w przestrzeń powietrzną Polski przynajmniej na chwilę zamroziło narastający od tygodni konflikt prezydenta z rządem. Z informacji Onetu wynika również, że obydwa ośrodki władzy tuż po rosyjskim nalocie umówiły się na koordynację komunikacji w tej sprawie.

W ciągu dosłownie kilku godzin wojenka "dużego" i "małego" pałacu ustała, a ton przekazów płynących od przedstawicieli obydwu urzędów jest niezwykle spokojny, co udowodniła czwartkowa wieczorna konferencja prasowa współpracowników Karola Nawrockiego.

Z punktu widzenia politycznej rozgrywki Karol Nawrocki znalazł się w sytuacji idealnej dla obozu władzy. Musiał błyskawicznie wyciszyć agresywny ton: swój i swoich ministrów, którzy w ostatnich tygodniach bezpardonowo atakowali rząd pod każdym możliwym pretekstem i z każdego możliwego powodu.

Ambicje ludzi Nawrockiego

Nalot rosyjskich dronów spowodował również, że Jarosław Kaczyński został zmuszony do powrotu na pozycję, w jakiej znalazł się tuż po zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego na prezydenta. Nowa głowa państwa w pierwszych tygodniach prezydentury prawie całkowicie zabrała polityczny tlen prezesowi PiS i zdominowała prawą stronę sceny politycznej jako przeciwwaga dla premiera Donalda Tuska i rządu. Lider opozycji wtedy właściwie zniknął, czemu z pewnością sprzyjały sejmowe wakacje, które trwały przez prawie cały sierpień.

Po 10 września Kaczyński znowu znalazł się w cieniu. W takim klimacie społecznym [po rosyjskiej prowokacji] ostrzejszy atak opozycji może być łatwo piętnowany jako "psucie jedności". To ogranicza przestrzeń na agresywną narrację, którą PiS zwykle preferuje.

Dlatego nasi rozmówcy z obozu władzy sugerują, że Nowogrodzka wywarła skuteczną presję na obóz prezydenta, by wrócić do ostrej retoryki w kontaktach z rządem. To oczywiście może być skuteczne, bo otoczenie Karola Nawrockiego nie jest jednolite. Wśród najbliższych współpracowników prezydenta są jego ludzie z Instytutu Pamięci Narodowej, ale pierwsze skrzypce grają politycy PiS.

Marcin PrzydaczPAP/Paweł Supernak
Marcin Przydacz

Mowa przede wszystkim o szefie kancelarii głowy państwa Zbigniewie Boguckim i Marcinie Przydaczu, który kieruje prezydenckim Biurem Polityki Międzynarodowej. Jest tajemnicą poliszynela, że obaj mają duże polityczne ambicje. Pierwszy — jak słyszymy — chciałby po kolejnych wyborach parlamentarnych odgrywać ważną rolę [jeśli PiS zdoła przejąć władzę], być może ministra sprawiedliwości, choć są tacy, którzy uważają, że Bogucki byłby w stanie powalczyć nawet o fotel premiera.

Przydacz, były wiceminister spraw zagranicznych, podobno widzi się jako przyszły szef polskiej dyplomacji. Realizację tych ambicji może zapewnić jedynie sprzyjanie linii Prawa i Sprawiedliwości, a tego nie da się osiągnąć bez ostrej konfrontacji z Donaldem Tuskiem i jego rządem.

Jednak ważny urzędnik gabinetu premiera zwraca uwagę na jeden z ostatnich wpisów szefa BBN Sławomira Cenckiewicza, który napisał: "Dla dobra Polski i powagi sytuacji dalszej polemiki nie będzie. Tak, winna jest Rosja, ale w walce z nią naszym orężem jest prawda!".

Ważny urzędnik: — Paradoks całej sytuacji polega na tym, że jedynym państwowcem w otoczeniu Nawrockiego okazuje się Cenckiewicz. Chichot historii.

Onet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz