"Jarosławowi Kaczyńskiemu to się nie opłaca". Ekspert analizuje zaskakujący scenariusz, 18.09.2025


"Jarosławowi Kaczyńskiemu to się nie opłaca". Ekspert analizuje zaskakujący scenariusz

Jarosław Kaczyński chce rządzić samodzielnie. Konfederacja chce jeszcze bardziej urosnąć w sondażach i stawiać warunki Kaczyńskiemu. Grzegorz Braun walczy, by jego partia znalazła się w Sejmie. Prof. Waldemar Wojtasik uważa, że tylko jedna z powyższych opcji jest prawdopodobna. W rozmowie z Onetem politolog komentuje obecną wojnę na prawicy i analizuje zaskakujący scenariusz związany z możliwymi ruchami Jarosława Kaczyńskiego. Wskazuje przy tym, którego polityka nie opłaca się wzmacniać prezesowi Prawa i Sprawiedliwości.

— Jeśli z grubsza podzielimy sobie rynek wyborczy na dwie strony (rządową i opozycyjną), to obecnie mamy następującą sytuację: strona rządowa (łącznie z Razem) ma około 45 proc. poparcia, a opozycyjna: 55 proc. — w rozmowie z Onetem mówi prof. Waldemar Wojtasik.

Politolog podkreśla, że to bardzo ogólne podejście, nieuwzględniające mobilizacji i wyborczej frekwencji.

 — Mam wrażenie, że od ponad roku po lewej stronie sceny politycznej nie za wiele się zmienia. Po prawej stronie ze względu na przepływy między partiami dzieją się zdecydowanie ciekawsze rzeczy — ocenia prof. Wojtasik.

Po prawej stronie główni gracze to obecnie: Prawo i Sprawiedliwość, Konfederacja i Korona Grzegorza Brauna. Każda z tych partii ma swoich wiernych wyborców, ale polityczna bitwa rozgrywa się o prawicowy rząd dusz, który wciąż waha się między Jarosławem Kaczyńskim, Sławomirem Mentzenem, Krzysztofem Bosakiem i Grzegorzem Braunem.

Ekspert nie ma wątpliwości w sprawie samodzielnych rządów PiS

— Przepływy zostały wygenerowane kampanią prezydencką i zwycięstwem Nawrockiego. Częściowo bezrefleksyjne poparcie Krzysztofa Bosaka dla Karola Nawrockiego sprawiło, że część wyborców o poglądach narodowych dostrzegło w przypadku nowego prezydenta szansę na nową siłę polityczną. Być może to skłoniło ich do przetransferowania głosów do PiS. W ostatnim czasie widać, że poparcie PiS delikatnie rośnie — akcentuje prof. Wojtasik.

Jest i drugi mechanizm po prawej stronie. Wyborcy, dla których przekaz Konfederacji jest za mało radykalny, odchodzą do Brauna.

— Na ten obrazek można nałożyć jeszcze demograficzną kliszę. PiS ma ogromne problemy z generowaniem poparcia wśród młodych wyborców. Konfederacja takiego problemu nie ma — podkreśla politolog.

Każda z tych partii ma swoje cele. PiS chce rządzić samodzielnie, a Jarosław Kaczyński ponoć wierzy w taki scenariusz. Konfederacja chce jeszcze bardziej urosnąć w sondażach i stawiać warunki prezesowi PiS. Braun walczy, by jego partia znalazła się w Sejmie.

Zdaniem prof. Wojtasika, ten ostatni cel jest prawdopodobny, a dwa pierwsze są mało realne. — Mówienie o samodzielnych rządach PiS to mrzonki. To nie jest rok 2019. Rynek wyborczy jest zupełnie inny — kwituje.

Jarosław KaczyńskiPAP/Marcin Obara
Jarosław Kaczyński

Z kolei Konfederacja, jego zdaniem, jest obecnie "w fazie normalizacji notowań". — Partia dostała mocnego "boosta" w trakcie kampanii prezydenckiej Mentzena. To się przekładało na notowania Konfederacji, w kwietniu, maju niektóre pomiary wskazywały nawet powyżej 20 proc. Teraz to poparcie się urealniło. Jest mniej więcej takie, jakie było w okresie przed kampanią, czyli 12-15 proc. — przekonuje.

Między centrum a radykałami

Jeszcze przed prezydenckimi wyborami, Konfederacja pozbyła się Brauna. W odpowiedzi skrajna prawa strona oskarżała konfederatów o zdradę ideałów i o ucieczkę do centrum. Ale bez Brauna, na co wskazywali niektórzy konfederaci i część analityków, Konfederacja mogła wreszcie w większym stopniu przyciągać mniej radykalny elektorat, np. coraz bardziej rozczarowanych wyborców Szymona Hołowni.

Czy Konfederacja nadal może budować swoje poparcie na "ucieczce do centrum"? Czy jednak, w sytuacji mocnej konkurencji w postaci Brauna, skazana jest na stricte radykalną i populistyczną narrację?

— Miejsce Konfederacji jest pomiędzy Braunem a PiS. Są wyborcy, dla których PiS jest nieatrakcyjny m.in. ze względu na swoją długą historię. Ponadto dla młodych wyborców jest nudną partią. Jest też cześć wyborców z poglądami narodowymi i konserwatywnymi, dla których to, co mówi Braun, jest zbyt radykalne i nieakceptowalne — odpowiada prof. Wojtasik.

Grzegorz BraunTomasz Jastrzebowski/REPORTER / East News
Grzegorz Braun

Kaczyński wesprze Brauna? Dwa scenariusze

Analityk komentuje też wojnę na prawicy, pomiędzy Kaczyńskim a Mentzenem. Pojawiają się głosy, że lider PiS w walce o samodzielne rządy będzie dążył do maksymalnego osłabiania Konfederacji i że w tym celu może nawet zawrzeć nieformalny sojusz z Braunem.

Prof. Wojtasik jest zdania, że Kaczyńskiemu nie opłaca się go wzmacniać. Wskazuje na dwa scenariusze. — Pierwsza opcja jest taka, że Kaczyński wzmacnia Brauna na tyle, że ten zyskuje w wyborach 4 proc., ale nie przekracza progu. W tym momencie są to stracone głosy po prawej stronie i nawet metoda D'Hondta może nie zadziałać w wystarczający sposób na korzyść PiS — mówi.

Scenariusz numer dwa: Braun wchodzi do Sejmu. — Posłowie od Brauna będą antysystemowi. Oni nie będą szukać poparcia w gabinecie Kaczyńskiego. Będą pokazywać swoim wyborcom, że Tusk i Kaczyński są dla nich nieakceptowalni i że o żadnej współpracy nie ma mowy — komentuje prof. Wojtasik.

Zdaniem rozmówcy Onetu PiS powinien walczyć o jak najlepszy dla siebie wynik, ale akceptować scenariusz, że to Konfederacja jest jego naturalnym sojusznikiem.

"Sztama" Kaczyńskiego z narodowcami

Tajemnicą poliszynela jest, że PiS-owi programowo i ideologicznie bliżej jest do narodowej części Konfederacji na czele z Krzysztofem Bosakiem. — Z pewnością Kaczyński i jego ludzie życzyliby sobie, by ta część Konfederacji była w przyszłym Sejmie silniejsza od tej części Mentzena — zgadza się analityk.

Po odejściu Brauna w Konfederacji jest podział pół na pół. Narodowcy i mentzenowcy mają tyle samo głosów w Radzie Liderów, która decyduje o najważniejszych sprawach partii. Obie strony mogą też liczyć na podobną liczbę "jedynek" na listach wyborczych.

Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen na konwencji politycznej Konfederacji, 2023 r.Albert Zawada / PAP
Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen na konwencji politycznej Konfederacji, 2023 r.

— Ciekawie zrobi się w pierwszym kwartale 2027 r., w momencie kiedy pojawią się listy wyborcze. Wyobrażam sobie pewne taktyczne, nieformalne sojusze pomiędzy politykami PiS i politykami narodowego skrzydła Konfederacji, związane ze współpracą wyborczą w niektórych okręgach — mówi prof. Wojtasik.

A taka "współpraca" odbywać się będzie najprawdopodobniej kosztem ludzi Mentzena. Dla PiS lepszą opcją w przyszłym Sejmie jest, gdy więcej posłów Konfederacji będzie miało korzenie narodowe, a nie liberalne.

Mentzen wyciął innych liderów

Paradoksalnie, Kaczyńskiemu w tym planie może pomóc sam Mentzen. Nawet w części Konfederacji słychać, że po swojej stronie Mentzen zdominował innych i trudno w liberalnym środowisku Konfederacji szukać kolejnych liderów. — Cała uwaga skupia się tam na Mentzenie. Zresztą podobnie jest u Brauna. To może być problem przy tworzeniu list wyborczych. Rolą Mentzena powinno być wypromowanie nazwisk, które dają szansę na uzyskanie mandatu — mówi prof. Wojtasik, który uważa, że "część narodowa Konfederacji jest personalnie silniejsza".

Jest jednak zdania, że obecnie więcej poparcia dla Konfederacji zdobywa Mentzen niż narodowcy.

Narodowcy i mentzenowcy mogą mieć różne poglądy, a niekiedy też interesy, ale zdaniem prof. Wojtasika "nie ma obecnie żadnego powodu, dla którego konfederatom opłacałoby się iść do wyborów osobno".

Sławomir MentzenMarcin Bielecki / PAP
Sławomir Mentzen

Konfederatom podział się nie opłaca

Analityk między bajki wkłada wszystkie spekulacje i doniesienia o możliwym rozpadzie Konfederacji. Wskazuje m.in. na metodę D'Hondta, która premiuje większe ugrupowania. — Przy kilkudziesięciu posłach w przyszłym Sejmie Konfederacja będzie silniejsza wobec wszystkich zakusów Kaczyńskiego. Można się spodziewać, że PiS będzie chciał wyciągać poszczególnych posłów Konfederacji lub grać na dokonanie podziału — uważa.

Wszystkie te gry i wojenki polityczne ostatecznie i tak mogą nie mieć większego znaczenia. Zdaniem prof. Wojtasika, najbardziej prawdopodobna prognoza jest taka: w 2027 r. nie będzie możliwości stworzenia gabinetu większościowego bez Konfederacji.

Rozbija jednak narrację konfederatów, którzy mówią, że po wyborach są w stanie stworzyć koalicję z każdym, kto da im lepsze warunki na realizację programu. — Absolutnie naturalnym kandydatem na koalicjanta Konfederacji jest PiS. Nie wiem, co by się musiało stać, żeby do porozumienia mógł dojść rząd, w którym z jednej strony będzie lewicowa frakcja związana z Barbarą Nowacką, a z drugiej Mentzen i narodowcy — kwituje prof. Wojtasik.

CZYTAJ WIĘCEJ: "Stan Wyjątkowy". Polityczna wojna o ruskie drony. Nawrocki dostał lekcję od Trumpa

Onet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz