Katarzyna Kasia: ustawmy wokół Polski mur zbudowany z Bąkiewiczów. Kontrowersje wokół działań Roberta Bąkiewicza. Ostre słowa gen. Adama Rapackiego, 10.07.2025


 

Katarzyna Kasia: ustawmy wokół Polski mur zbudowany z Bąkiewiczów

Ponieważ jestem osobą odpowiedzialną i zależy mi na losie naszej ojczyzny, proponuję otoczenie jej szczelnym murem zbudowanym z samych Bąkiewiczów. Ustawmy jednego na drugim, niech się poubierają w kamizelki z napisami "szeryf" albo "police", niech jeden drugiemu chucha w ucho, niech zatrzymują, rewidują, przesłuchują.

Niech będą szczelni i bezczelni, niech będą odpychający. A jak Straż Graniczna ich będzie próbowała powstrzymać, to niech ją pogonią, niech jej naubliżają, bo to oni są murem, a ta cała straż jest zaledwie "polskim mundurem", więc się chyba raczej nie trzeba długo zastanawiać, kto ma rację i kto jest ważniejszy. Bąkiewicze nie będą znali litości, nie będą mieli żadnych uczuć wyższych jako bardzo dobrzy chrześcijanie, bez cienia miłości, z buta pogonią każdego obcego, zmarzniętego ochłodzą, głodnemu odbiorą ostatnią kromkę nadziei, a nagiego psami poszczują. Za murem niech stoją w jakimś koniecznie szyku osoby poselskie z ugrupowań takich jak Prawo i Sprawiedliwość, Konfederacja i Konfederacja Korony Polskiej. Dajmy im telefony z kamerami, żeby jak tylko zobaczą człowieka o niebiałym kolorze skóry, mogli od razu zalać media społecznościowe ściekiem wpisów pod hasłem "oni już tu są".

Oni – ci inni, ci straszni, ci inżynierowie. Wszystkich, którym zostały resztki sumienia i przyzwoitości, trzeba pozamykać. Jak mniej tego sumienia mają, to w domach im można takie bransoletki na kostki pozakładać, jak niestety więcej, to przykro mi, muszą iść do zakładów karnych albo w ogóle ich trzeba wyrzucić za ten mur Bąkiewiczów, na ziemię niczyją, za kolczaste druty. A my w Polsce będziemy mieć spokój, nasza chata z kraja, nam nic nie zrobią, bo to nie ludzie, to broń, to wojna hybrydowa wcielona, to Putin, Łukaszenka, tykające bomby. Problem jest taki, że jak już ten mur zbudujemy, taki wysoki, wysoki, że nie będzie widać ani skrawka nieba i że jak już ich wszystkich pogonimy, a tamtych znowu pozamykamy, żeby nie przeszkadzali, to po co mam w tej mojej ojczyźnie, za której los jestem odpowiedzialna, żyć? I nawet jeśli, na potrzeby tego tekstu, który właśnie w rozpaczy piszę, nieco przejaskrawiam różne rzeczy, to przecież nic nie zmyślam, odnoszę się do prawdy, całej prawdy i tylko, cholera jasna, prawdy. Chociaż w sumie ja wcale nie przejaskrawiam, ja wciąż nie potrafię doszacować.

Może dlatego, że nie rozumiem, dlaczego taki Bąkiewicz może sobie zatrzymywać samochody i przeprowadzać jakieś skandaliczne "kontrole"? Dlaczego nikt nie powstrzymuje go przed atakowaniem Straży Granicznej? Kim trzeba być, żeby mieć takie prerogatywy? Czy gdyby mnie ogarnęło nagle pragnienie wdawania się w podobne dyskusje ze strażą po drugiej stronie Polski, w tym innym, tym straszniejszym lesie, to też bym tak sobie mogła? Kto na to pozwala? Dlaczego władza godzi się, żeby w tak trudnym momencie jakiś faszystowski uzurpatorek organizował prywatne bojówki do prześladowania ludzi i przeszkadzania instytucjom powołanym do obrony polskich granic? Przeraża mnie to, jak bardzo podobna jest bezkarność Bąkiewicza do tej, którą nasze państwo – naprawdę nie mam pojęcia czemu, bo wszystkie stosowne immunitety zostały zdjęte – gwarantuje Grzegorzowi Braunowi, który też narusza ład publiczny, nie tylko w ten sposób, że ostentacyjnie, w świetle reflektorów i przed kamerami niszczy mienie innych ludzi czy godzi w symbole religijne, ale także mówi te wszystkie niewybaczalne, nienawistne i zakazane polskim prawem brednie.

Nie potrafię zrozumieć, dlaczego oprócz kilku drobnych w stosunku do jego przewinień sankcji o charakterze kar zarządzonych przez marszałka Sejmu, Braun nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej przed sądem. Efektem tego zaniechania jest normalizacja jego zachowań, które – skoro nikt nie interweniuje – przestają być traktowane jako ekstremistyczne. Na efekty tej "wyrazistości" i "jasnego przekazu" nie trzeba było długo czekać, wystarczy, że sobie przypomnimy wynik wyborczy Brauna oraz przejrzymy najświeższe sondaże poparcia dla partii politycznych, w których brunatni konfederaci Korony Polskiej dostają około 6 proc., co oznacza, że weszliby do Sejmu. Bąkiewicz na granicy to konsekwencja bezkarności Brauna. To bolesny dowód na to, że coś tu mocno nie działa. Chyba że – chociaż ta możliwość jest tak okropna, że z trudem o niej piszę – znaleźliśmy się w kraju, który kryminalizuje przestrzeganie praw człowieka na swojej wschodniej granicy i wspiera ich łamanie na granicy zachodniej.

Onet

Kontrowersje wokół działań Roberta Bąkiewicza. Ostre słowa gen. Adama Rapackiego

— To jest czysta hucpa, która nie ma nic wspólnego z poprawą bezpieczeństwa. Za chwilę tego typu bojówki będą atakowały na ulicy ludzi o innej karnacji. To prosta droga do faszyzacji życia – tak gen. Adam Rapacki ocenia w programie "Kulisy spraw" działalność Ruchu Obrony Granic. Dodaje przy tym, że policja nie powinna mieć oporów przed zatrzymaniem Roberta Bąkiewicza, jeśli ten będzie utrudniał pracę służbom. – Jeżeli łamie prawo, to powinien zostać rozliczony przez wymiar sprawiedliwości – podkreśla były wiceszef MSWiA.

"To jest nie do przyjęcia"

Gościem Mateusza Baczyńskiego w I odcinku programu "Kulisy spraw" był gen. Adam Rapacki – twórca Centralnego Biura Śledczego, były zastępca Komendanta Głównego Policji i były wiceszef MSWiA.

W obszernej rozmowie na temat sytuacji na granicy odniósł się m.in. do działalności Ruchu Obrony Granic, która wywołuje w ostatnich dniach ogromne kontrowersje.

— To jest nie do przyjęcia, żeby w państwie, w którym funkcjonują służby i nie ma sytuacji wymagających takich inicjatyw, działały grupy ludzi łamiących prawo. Bo zatrzymywanie pojazdów i kontrolowanie dokumentów tożsamości to są uprawnienia przysługujące służbom. Jeżeli ktokolwiek wkracza w ich kompetencje, to popełnia przestępstwo. Tolerowanie tego jest rzeczą nie do przyjęcia – zaznacza gen. Rapacki.

— Ci ludzie opowiadają, że są patriotami. To niech ci patrioci chodzą na szkolenia WOT-u, niech się uczą, jak używać broni i jak bronić naszej ojczyzny. Niech płacą podatki i uczciwie pracują. Na tym polega dzisiaj patriotyzm, a nie na staniu na granicy i przeszkadzaniu służbom w realizacji ich ustawowych zadań. Służby sobie absolutnie poradzą, a ci ludzie przysparzają im tylko dodatkowych kłopotów – dodaje.

Zdaniem eksperta nie może być tu żadnych wyjątków i służby nie powinny traktować z pobłażliwością takich ludzi jak Robert Bąkiewicz.

— Jeżeli łamie prawo, to powinny w stosunku do niego być podejmowane czynności i powinien zostać rozliczony przez wymiar sprawiedliwości. Nie ma przyzwolenia na łamanie prawa w jedną stronę, czyli na to, żeby przekraczali nam granicę jacyś nielegalni imigranci, ale też w drugą stronę — nie ma prawa, żeby jacyś obywatele wykonywali czynności, do których nie są uprawnieni — argumentuje.

— Jeżeli tacy ludzie chcą stanowić wsparcie, to nie niech dostarczają informacje Straży Granicznej, czy policji o tym, że gdzieś przebywają imigranci, a oni mają wątpliwości, czy ich status jest legalny. Natomiast niech nie zastępują służb, nie kontrolują pojazdów i nie zatrzymują ludzi, bo nie są do tego uprawnieni — podkreśla.

"Budują swój elektorat i sieją nienawiść"

Według gen. Adama Rapackiego nie było realnej potrzeby zamykania granic, a decyzja rządu wynikała z politycznej presji.

— To jest smutne, że pojawiają się siły, które na szerzeniu strachu, niewynikającego z merytorycznych działań i zagrożeń, budują swój elektorat i sieją nienawiść. To jest niebezpieczne, bo ta nienawiść może się za chwilę przekuć w agresywne działania, gdzie jakieś bandyckie grupy będą atakowały na naszych ulicach osoby o innym kolorze skóry – przekonuje.

— Nie ma problemu z nielegalną migracją na taką skalę, która wywoływałaby takie niepokoje. Natomiast jest element szczucia i budowania atmosfery zagrożenia po to, żeby konsolidować swój elektorat i pozyskiwać wyborców – ocenia.

— Oczywiście można mieć wiele zastrzeżeń do skuteczności polityki migracyjnej, którą przez lata stosowały kraje Europy Zachodniej. W czasie polskiej prezydencji w 2011 roku przewodniczyłem takiemu komitetowi operacyjnemu na poziomie wiceministrów spraw wewnętrznych, który decyzje polityczne przekuwał w konkretne działania służb i instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. I tam już wtedy bardzo precyzyjnie argumentowałem, jakie powinno być podejście do migracji – opowiada ekspert.

— Czyli pomagamy tym ludziom, którzy chcą przyjechać, są prześladowani w swoich krajach i należy im się azyl polityczny. Tworzymy warunki do asymilacji, ale jeżeli naruszają przepisy prawa, jeżeli nie pracują, nie integrują się ze środowiskiem, to tych osób trzeba się jak najszybciej pozbywać z kraju – tłumaczy.

— To dobrze, że kierownictwa resortów spraw wewnętrznych i sprawiedliwości zaczęły stosować politykę: zero tolerancji dla cudzoziemców naruszających prawo w Polsce. Bo nie trzeba czekać, aż oni popełnią przestępstwo. Jeżeli mają nieuregulowany status pobytu w kraju lub naruszają jakiekolwiek przepisy, nawet ruchu drogowego czy porządkowe, to takie osoby powinny być zatrzymywane i deportowane do krajów pochodzenia lub krajów, z których na terytorium Rzeczypospolitej wjechali. Nie powinniśmy czekać, aż będą popełniali przestępstwa, tylko powinniśmy reagować szybciej – podkreśla były wiceszef MSWiA.

Onet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz