Najpierw przewagą słowa nad myśleniem okazał się poseł Sławomir Ćwik, który w programie Kanału Zero, w obecności kilkorga posłów z różnych partii pochwalił się swoją tajemną wiedzą o kuluarach władzy mówiąc, że "każdy, kto potrafi łączyć kropki" wie, dlaczego Donald Tusk postanowił pozostawić w rządzie ministrę Barbarę Nowacką. Rechot poszedł po studiu, a okazję natychmiast wykorzystał poseł PiS Jan Kanthak z szerokim uśmiechem na twarzy dodając: — Ja mam pewne podejrzenia, ale grubo, ja bym się publicznie nie odważył tak mówić...
Prowadzący program nie reagował, bo wiedział oczywiście, że ma super wiralową setkę, pal licho, czy ktoś przy tym cierpi. Poseł Ćwik też był sobą zachwycony. Tłumaczył potem, że miał oczywiście na myśli wpływy polityczne pani Nowackiej i jej pozycję w koalicji. Pan poseł jest więc albo dużym dzieckiem, ale nas uważa za dzieci. Pan Kanthak i każda osoba w studiu zrozumiała, że sugerował, że pani Nowacka i pan Tusk mają romans. Tak zrozumiała to pani Nowacka, tak zrozumiał to rzecznik rządu, tak zrozumiał to poseł Kanthak i każdy widz, który słuchał pana Ćwika.
Na tym polega właśnie problem z politykami w ogóle, a z polskimi w szczególności. Zamiast mówić otwarcie, o co im chodzi, wolą rzucać sugestiami i podejrzeniami, bo wiedzą, że każdy wyborca zrozumie, o co im chodzi, a ów polityk w razie czego może się zasłonić, że miał co innego na myśli i to po prostu cały naród to głupcy.
Czekam, czy Polska 2050 ukarze pana posła, bo koalicja 15 października obiecywała podniesienie poziomu polityki, a nie wrzucanie nas wszystkich do szamba z uśmieszkiem na twarzy.
Drugim politykiem Polski 2050, który uwielbia błyszczeć bon motami, jest oczywiście pan marszałek Szymon Hołownia. Wczoraj zasugerował on w wywiadzie dla Polsatu, że był nakłaniany do przeprowadzenia zamachu stanu. Nie powiedział wprost, do czego był nakłaniany, ani kto go do tego nakłaniał. Sugerował, że chodziło o to, by nie dopuścił do zaprzysiężenia prezydenta Nawrockiego.
Niczego się więc tak naprawdę nie dowiedzieliśmy, bo to komentatorzy dodają od siebie, o co chodziło panu Hołowni. Tymczasem on może spokojnie za chwilę powiedzieć, że miał w ogóle coś innego na myśli i jak zwykle okaże się, że głupi jesteśmy my, a on jest wielkim politykiem.
I znowu, jak poseł Kanthak, politycy PiS i ich skrzydła prawnego, czyli Ordo Iuris, natychmiast zrozumieli, że dostali od marszałka wspaniały, propagandowy prezent. Ordo Iuris już domaga się, żeby prokuratura przesłuchała pana Hołownię jako świadka i wyciągnęła od niego, kto chciał przeprowadzić w Polsce zamach stanu.
I Ordo Iuris ma całkowitą rację. Oczywiście, że w sytuacji, gdy druga osoba w państwie mówi o próbie zamachu stanu, ale nie ujawnia żadnych szczegółów, to i państwo, i my wszyscy mamy prawo wiedzieć, o co mu dokładnie chodziło. Prokuratura powinna wszcząć śledztwo, a pan marszałek powinien pamiętać, że to nie jest "Mam talent" i że odpowiedzialność za państwo, o której tak chętnie mówi, dotyczy również tego, co mówi.
Słowa pana marszałka uderzają w koalicję, której Polska 2050 (chyba) jest nadal częścią i dają opozycji wspaniały materiał do atakowania rządu przez wiele miesięcy. I to jest kolejny dowód na to, że polityka nie jest dla amatorów i że ważne jest w niej nie tylko kolor krawata i śmieszne setki dla telewizji, ale równie ważne, a nawet ważniejsze jest to, co się mówi oraz z kim i gdzie się spotyka.
Postscriptum
Już po opublikowaniu tego komentarza pan marszałek napisał w serwisie X: "Widzę, że jest potrzeba, więc wyjaśniam, że sformułowania zamach stanu użyłem we wczorajszym [programie Polsatu], podobnie jak wielokrotnie wcześniej, nie w znaczeniu prawnym — co zresztą w rozmowie zostało wyraźnie podkreślone — a politycznej diagnozy, opisu sytuacji, w której dochodzi do poważnej destabilizacji państwa i podważenia zasad demokracji".
Czyli znowu mamy to samo — wyborcy są głupi, bo nie potrafią zrozumieć błyskotliwej myśli pana marszałka. Pozostaje więc tylko pytanie, czy jak pan marszałek mówi o "przywracaniu praworządności", to ma na myśli prawo, czy polityczną diagnozę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz