"Stan Wyjątkowy". Tusk planuje czystkę wśród ministrów. Trzaskowski podważa wygraną Nawrockiego. Bodnar nie rozliczy PiS
Niby wszystko było pewne, ale w Sejmie czuć było nerwówkę. Może koalicja się połamie? Może kilkunastu posłów wypowie posłuszeństwo? A może cały PSL po cichu negocjuje z PiS, by utworzyć nowy, wspólny rząd? Nic takiego się nie wydarzyło. Premier Donald Tusk obronił swe stanowisko, bo koalicja zgodnie zagłosowała za wotum zaufania dla rządu. Tusk takiego wniosku o poparcie Sejmu składać nie musiał, ale zrobił to po wyborczej porażce Rafała Trzaskowskiego po to, żeby skonsolidować koalicję i udowodnić, że wciąż ma większość. Ponieważ to premier i rząd są w polskim systemie władzy ważniejsi od prezydenta, był to wyraźny sygnał wysłany do Karola Nawrockiego, żeby nie liczył na szybki upadek Tuska — a wszak taki jest w tej chwili jedyny plan nowego prezydenta z PiS.
15 czerwca 2025
Prezydent-elekt Karol Nawrocki odebrał na Zamku Królewskim od Państwowej Komisji Wyborczej zaświadczenie o wyborze. Uroczystość zbojkotowali politycy Koalicji Obywatelskiej, w tym premier, oraz Lewicy, w tym wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty. Nie pojawił się też lider Polski 2050 Szymon Hołownia, który publicznie deklarował, że chętnie podejmie się misji pośrednika między rządem a Nawrockim — tyle że dostał od Nawrockiego kosza. Większe szanse na taktyczne sojusze z nowym prezydentem mają chłopi — wszak do dzięki ich porozumieniu z PiS Nawrocki w 2021 r. został prezesem IPN. Na intronizację Nawrockiego — mimo wątpliwości — wpadli szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz i jego prawa ręka Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu. Zauważyliśmy, że byli, ale się nie cieszyli.
Sama ta uroczystość pokazuje groteskę polskiego prawa wyborczego — wszak Sąd Najwyższy jeszcze nie rozpoznał protestów wyborczych i nie zatwierdził ważności wyborów. Tu kolejna groteska — wszystkie protesty trafią do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, stworzonej za rządów PiS i obsadzonej przez tzw. neosędziów. Głosując nad tym, czy wybory są ważne czy nie, będą oni de facto głosować we własnej sprawie. Wszak wiadomo, że prezydencka wygrana Trzaskowskiego oznaczałaby czystkę wśród neosędziów i rozwiązanie Izby Kontroli Nadzwyczajnej, której nie uznają sądy europejskie, a za nimi obecna władza.
W tym sensie neosędziowie mają interes w tym, by zatwierdzić wygraną Nawrockiego, bo on zagwarantuje im ochronę przed rządem. A zatem decyzja Sądu Najwyższego jest przewidywalna — zaklepie wybór Nawrockiego.
- Czytaj też: "Stan Wyjątkowy". Polowanie na Tuska. Nawrocki pręży muskuły. Kaczyński upokarza Mentzena
Trzaskowski podważa wygraną Nawrockiego. "To wystarczy, by odwrócić wynik wyborów"
Początkowo wyglądało na to, że do nieprawidłowości doszło w kilku-kilkunastu komisjach wyborczych, co nie podważało wygranej Nawrockiego.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar wezwał Sąd Najwyższy do przeliczenia głosów w raptem 9 komisjach. Sąd Najwyższy pokazał gest — zadeklarował, że jest gotów powtórzyć liczenie nawet w 13 komisjach. Czy 9 czy 13 — to bez znaczenia, bo to nie odebrałoby wygranej Nawrockiemu. Przy przeliczeniu głosów w kilku czy kilkunastu komisjach wynik Nawrockiego mógłby zmaleć o parę tysięcy głosów — a pokonał Trzaskowskiego różnicą ponad 360 tys. głosów.
Ale twórcy "Stanu Wyjątkowego" obserwują ewolucję w stanowisku polityków Koalicji Obywatelskiej. Premier — początkowo ostrożny wobec doniesień o nieprawidłowościach wyborczych — coraz mocniej mówi o fałszerstwach. Ale prawdziwym przełomem jest decyzja sztabu Rafała Trzaskowskiego, który zdecydował się złożyć do Sądu Najwyższego kompleksowy protest wyborczy. Dla jasności — to protest kwestionujący wygraną Nawrockiego.
Tak to opisuje jeden z członków sztabu, wiceszef Platformy Cezary Tomczyk:
"Od wielu dni analizujemy wyniki wyborów – komisja po komisji. Przeanalizowaliśmy 31 627 obwodowych komisji wyborczych w całej Polsce. Na podstawie tych danych składam osobisty protest wyborczy (...). W poniedziałek protest złoży również komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego. Oto 5 dowodów, które pokazują, że te wybory wymagają ponownej weryfikacji, wszędzie tam gdzie wykazane są nieprawidłowości.
1. Niewytłumaczalny wzrost głosów nieważnych z podwójnym znakiem "X" tam, gdzie Trzaskowski wygrywał w I turze
W komisjach, gdzie Trzaskowski wygrał w I turze – wzrost takich głosów wyniósł średnio 149,9 proc.
W komisjach, gdzie wygrał Nawrocki – tylko 44,6 proc.
Ponad trzykrotna różnica. Tych głosów nie da się przypisać "przypadkowi". To może być efekt masowego unieważniania [czyli dopisywania drugiego X na kartach, w których wyborcy głosowali na Trzaskowskiego, by doprowadzić do unieważnienia ich głosu].
2. Równie drastyczny wzrost dotyczy głosów nieważnych ogółem – z naciskiem na puste karty
W komisjach, gdzie wygrał Trzaskowski – wzrost głosów nieważnych ogółem wyniósł średnio 177,5 proc. W komisjach, gdzie wygrał Nawrocki – tylko 77,9 proc. To ponad czterokrotna różnica w liczbie pustych kart. Statystycznie nie do obrony. Takie skoki wymagają pilnej kontroli.
3 800 komisji z podejrzanie wysokim wynikiem Nawrockiego – wyliczone na podstawie modelu UCE Research [ośrodek analityczno-badawczy]. W 800 komisjach Nawrocki otrzymał ≥33 proc. więcej głosów niż przewiduje model przepływów elektoratu. Suma tych nadwyżkowych głosów: ponad 36 000. Analogiczne przypadki na korzyść Rafała Trzaskowskiego: 200 komisji, 4 000 głosów. Stosunek 9:1 [nadwyżka Nawrockiego do nadwyżki Trzaskowskiego — przyp. SW]. Zbyt duży, by go zignorować.
4. W Krakowie i Mińsku Mazowieckim wykryto, że kandydatom przypisano wyniki odwrotnie.
Błąd sięgnął setek głosów. Został poprawiony dopiero po interwencji mediów i obywateli
PKW tego nie wykryła. System zawiódł. Jeśli błąd na setki głosów przeszedł niezauważony – co z resztą kraju?
5. Statystyka nie kłamie: 7 przesuniętych głosów na komisję = 442 778 głosów różnicy w skali kraju. 7 głosów odjętych Trzaskowskiemu i dodanych Nawrockiemu × 31 627 komisji = 442 778
To wystarczy, by odwrócić wynik wyborów. A takie przesunięcie jest trudne do wykrycia bez ponownego liczenia."
- Zobacz też: "Stan Wyjątkowy". Czarnek lokajem Nawrockiego. Tusk kleci exposé. Pierwsze zarzuty za stosowanie Pegasusa
To już jest mocne oskarżenie ze strony Trzaskowskiego — podważenie wygranej Nawrockiego. Tyle że — znów — sprawa trafi do Izby Kontroli Nadzwyczajnej, bo taka jest decyzja szefowej SN Małgorzaty Manowskiej, byłej zastępczyni Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości i osobistej kumpeli Andrzeja Dudy. A więc decyzja jest przewidywalna: Sąd Najwyższy zatwierdzi wygraną Nawrockiego. Tyle, że tak mocne oskarżenie sztabu Trzaskowskiego pokazuje, że politycy KO się nie pogodzą z tą decyzją i będą kwestionować uczciwość wyborów.
Część sztabowców Trzaskowskiego może stracić posady w rządzie
Decyzje sztabu Trzaskowskiego dotyczące protestów w niczym nie zmieniają faktu, że kampania kandydata Koalicji Obywatelskiej była fatalna i część jego sztabowców może za to zapłacić posadami w rządzie. Okazja będzie już w ciągu miesiąca, bo Tusk w sejmowym exposé zapowiedział, że w lipcu przeprowadzi rekonstrukcję rządu. Premier chce pozbyć się połowy ministrów, a koalicjanci już wiedzą, że stracą co najmniej po jednym ministerstwie.
Przy tej okazji posady może stracić dwoje ministrów, którzy byli w sztabie Trzaskowskiego — minister sportu Sławomir Nitras oraz ministra edukacji Barbara Nowacka.
Ich ministerstwa po prostu zostaną przekształcone — sport może trafić do innego resortu, zaś edukacja może zostać połączona z Ministerstwem Nauki, jak to było za rządów PiS.
Przy czym Lewica może oddać Ministerstwo Nauki, którym zaledwie od kilku miesięcy kieruje Marcin Kulasek, bliski współpracownik Włodzimierza Czarzastego. Czerwonym najbardziej zależy na utrzymaniu resortów cyfryzacji (Krzysztof Gawkowski), a także rodziny (Agnieszka Dziemianowicz-Bąk).
Lewica liczy także, że zdoła przekonać Tuska do powołania zupełnie nowego resortu — ministerstwa mieszkalnictwa. Czarzasty chciałby je obsadzić swymi ludźmi, jako że budownictwo mieszkaniowe to jedna z najbardziej istotnych dla wyborców kwestii — i element współzawodnictwa Lewicy z partią Razem Adriana Zandberga.
Prawdopodobnie przestanie istnieć Ministerstwo Rozwoju, którym dziś kieruje Krzysztof Paszyk z PSL. Jego resort może zostać włączony do Ministerstwa Finansów, ale rozważany jest wariant, żeby to resort nauki przejął odpowiedzialność za rozwój. Pod skrzydła ministra finansów Andrzeja Domańskiego może trafić także nadzór nad spółkami skarbu państwa, a wraz z nim obecny minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski, który zostałby wiceministrem.
Nowy rzecznik rządu? Najczęściej słyszymy nazwisko ministra Adama Szłapki
W obozie władzy coraz głośniej dyskutuje się też o tym, kto zostanie nowym rzecznikiem rządu — Tusk zapowiedział, że ogłosi decyzję na dniach, zaś stanowisko to zajmie polityk wagi ciężkiej. Nasi rozmówcy z okolic Kancelarii Premiera przekonują, że rzecznikiem zostanie jeden z dotychczasowych ministrów konstytucyjnych, którzy za kilka tygodni stracą funkcję. Najczęściej słyszymy nazwisko szefa Nowoczesnej Adama Szłapki, który dziś zajmuje stanowisko ministra ds. europejskich. Tak się składa, że po rekonstrukcji polityka europejska ma zostać włączona w struktury Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Ministrem konstytucyjnym raczej nie będzie już też Marcin Kierwiński, który nadzoruje odbudowę po ubiegłorocznej powodzi. Kierwiński za to może zostać nowym prezesem Najwyższej Izby Kontroli, jako że Marian Banaś 30 sierpnia kończy swoją sześcioletnią kadencję.
Nawrocki będzie chronił ludzi PiS. Drastycznie maleją szanse Bodnara na dokończenie rozliczeń
Po uzyskaniu wotum zaufania i po przeprowadzeniu rekonstrukcji kluczowe będzie to, co Tusk zrobi przez 2 lata, czyli do kolejnych wyborów parlamentarnych. Jeśli widowiskowo spartaczy ten czas, to jesienią 2027 r. w razie wygranej PiS Tusk znajdzie się na czele listy przedstawicieli obecnej władzy, których Kaczyński — serio, a nie tylko w efektownych zapowiedziach — będzie chciał wsadzić za kraty. Drugi na tej liście jest prokurator generalny Adam Bodnar, który walczy z ludźmi Kaczyńskiego usadowionymi w sądach i prokuraturze, a nade wszystko ściga polityków i urzędników związanych z PiS. Twórcy "Stanu Wyjątkowego" Andrzej Stankiewicz i Jacek Gądek zwracają uwagę, że wraz z wyborem Karola Nawrockiego na prezydenta, drastycznie maleją szanse Bodnara na dokończenie rozliczeń. Nawrocki będzie chronił ludzi PiS, których Kaczyński zostawił w spadku Tuskowi w kluczowych instytucjach państwa. Będzie też ułaskawiał pisowców, których oskarży prokuratura i skażą sądy.
Oddając władzę w 2023 r., Jarosław Kaczyński pozostawił Tuskowi swój "desant" — ludzi PiS na najważniejszych stanowiskach w państwie, którzy byli nietykalni, bo chronieni kadencjami, których nie da się skrócić bez zgody prezydenta.
- Zobacz: "Teraz są załamani, ale za dwa, trzy dni im przejdzie". Co Donald Tusk myśli o wyborczej porażce?
Dlatego na czele Narodowego Banku Polskiego pozostaje Adam Glapiński, wieloletni współpracownik Kaczyńskiego. Sąd Najwyższy nadal prowadzi wspomniana Małgorzata Manowska, patronka neosędziów. Krajową Radę Radiofonii i Telewizji kontroluje radykalny pisowiec Maciej Świrski, który chciałby powrotu prawicowej propagandy do TVP. Trybunałem Konstytucyjnym kieruje Bogdan Święczkowski, a Krajową Radą Sądownictwa — Dagmara Pawełczyk-Woicka, oboje związani ze Zbigniewem Ziobrą. Wszyscy oni aktywnie wykorzystują swoje funkcje do utrzymywania wpływów poprzedniego obozu władzy i blokowania działań nowego rządu.
Nawrocki zyskał narzędzie blokowania wyroków sądów wobec ministrów z PiS
Zwycięstwo Karola Nawrockiego ostatecznie przekreśliło plan koalicji rządzącej, która liczyła na objęcie urzędu prezydenta przez Trzaskowskiego i pozbycie się desantowców Kaczyńskiego. Nawrocki daje gwarancję, że ekipa Kaczyńskiego przetrwa co najmniej do końca obecnej kadencji Sejmu — a w niektórych przypadkach (np. NBP) nawet dłużej.
Konsekwencje tej sytuacji są poważne. Nie dojdzie do głębokiej reformy sądownictwa ani do weryfikacji neosędziów — nie pozwoli na to Małgorzata Manowska. Podobny impas dotyczy prokuratury. Choć Adam Bodnar usunął Ziobrowego prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, struktura prokuratury pozostaje w rękach ludzi lojalnych wobec PiS, z zastępcami prokuratora generalnego na czele.
Rząd stracił również realną szansę na rozliczenie polityków dawnej władzy. Postawienie przed Trybunałem Stanu Glapińskiego czy Świrskiego jest dziś polityczną fikcją — mimo że formalnie postępowania w tej kwestii wciąż się toczą. Trybunałem Stanu także kieruje Manowska, a więc nie ma szans na skazanie kogokolwiek z ekipy PiS.
Nawrocki zyskał ponadto narzędzie blokowania wyroków sądów wobec dawnych ministrów i działaczy PiS. Ułaskawienia dla pisowców z zarzutami — Morawieckiego, Błaszczaka, Romanowskiego, Mateckiego, Szczuckiego, Wosia, Karskiego czy Cenckiewicza — są niemal pewne.
Antypisowska koalicja musi zdefiniować strategię działania, gdy kluczowe instytucje pozostają w uścisku ludzi PiS
Obóz Tuska znalazł się na rozdrożu. Z jednej strony, może zacząć działać pragmatycznie — zaakceptować część neosędziów, przestać kwestionować Trybunał Konstytucyjny (tylko wybrać tam swoich ludzi, czego dziś koalicja nie robi), przestać kwestionować stworzony za PiS sposób wyłaniania Krajowej Rady Sądownictwa (tylko korzystając z niego wybrać za rok własny skład KRS). Z drugiej — może szukać dróg omijania lub zwalczania nominatów PiS, ryzykując konflikty z prezydentem Nawrockim i kryzysy konstytucyjne. Każde z tych rozwiązań obarczone jest ryzykiem politycznym. Co więcej, im dłużej trwa stan zawieszenia, tym bardziej pogłębia się frustracja społeczeństwa — znużonego konfliktami polityków, a oczekującego realnych efektów rządzenia, w tym sprawnych sądów i bezpieczeństwa prawnego.
Stawiamy tezę, że 1 czerwca AD 2025 — wraz z wyborem Nawrockiego — w Polsce skończyły się rozliczenia PiS. Ta wygrana to punkt zwrotny: moment, w którym antypisowska koalicja musi na nowo zdefiniować strategię działania w państwie, którego kluczowe instytucje wciąż pozostają w uścisku ludzi PiS. I do czasu konfliktu między Nawrockim a Kaczyńskim nic tego nie zmieni.
- Czytaj: Co zrobi Karol Nawrocki na arenie międzynarodowej? Znaki zapytania i jeden wzór do naśladowania
Sami pisowcy już czują, że wraz z wyborem Nawrockiego stali się bezkarni — stąd przeciek do prawicowych telewizji prywatnych rozmów telefonicznych Tuska z Romanem Giertychem. Odpowiedzialni za specsłużby ludzie PiS pokazują w ten sposób obecnej władzy gest Kozakiewicza. Przyznają się ostentacyjnie do tego, że za swych rządów stosowali Pegasusa wobec polityków opozycji, a w dodatku po utracie władzy zabrali sobie te taśmy i są gotowi nimi atakować. Twórcy "Stanu Wyjątkowego" wstrzymują się na razie z analizą nagrań, czekając na większy pakiet taśm, który jest zapowiadany na przyszły tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz