Jestem gotów do postawienie przysłowiowych (słabnących) dolarów przeciw orzechom, że nocne spotkanie z czwartku na piątek zastało pieczołowicie nagrane.
Nocne Polaków rozmowy - bez twarzy, ale ze stanowiskami
Szymon Hołownia, Marszałek Sejmu RP, formalnie druga osoba w państwie, konstytucyjny następca "w razie czego i póki co" Prezydenta RP stał się człowiekiem bez twarzy. Stało się to nocą, z czwartku na piątek 3/4 lipca.
Michał Kamiński, Wicemarszałek Senatu RP, tej samej nocy stał się również człowiekiem bez twarzy.
Ich nocna aktywność polegająca na udziale w na poły konspiracyjnym spotkaniu z czołówką PiS w prywatnym mieszkaniu prawej ręki Prezesa JK jest świadectwem - albo porażającej głupoty politycznej, albo braku wyobraźni, albo cynicznej gierki na przewrócenie stołu i złapanie jakichś spadających zeń kąsków.
Biorąc pod uwagę późniejsze wypowiedzi obydwu marszałków, jestem skłonny zastąpić występujące wyżej "albo" przez odpowiednio użyty spójnik złożony "zarówno ..., jak i ...".
Każdy z tych panów mógłby bez wzbudzania żadnych podejrzeń spotkać się w ramach swych powinności służbowych z przedstawicielem dowolnej parlamentarnej opcji.
Jednak nocna wycieczka do poufnego rzekomo spotkania w prywatnym mieszkaniu, gdzie już na ulicach podjazdowych czekali dziennikarze ze sprzętem, jest aktem zarówno politycznej głupoty, jak i braku politycznej wyobraźni.
Ponieważ jednak aż taka głupota i aż taka naiwność polityczna jest trudno wyobrażalna, to bardziej prawdopodobną hipotezą jest wzięcie udziału w politycznej zagrywce przewrócenia stołu i w desperackiej próbie utrzymanie, jakiego własnego stołka w okresie zwycięskiej politycznej burzy i naporu PiS. Pomocnicy bowiem bywają nagradzani.
Znaki na zachmurzonym politycznym niebie wskazują, że w najbliższych miesiącach PiS podejmie próbę powtórzenia manewru afery podsłuchowej Sowa & Przyjaciele z roku 2014, która w znacznym stopniu przyczyniła się do zwycięskiego dla PiS wyborów w roku następnym — ze wszystkimi wynikającymi stąd konsekwencjami.
Wtedy, z początku Donald Tusk przeprowadził skuteczny kontratak, wygrywając złożony przez niego wniosek o wotum zaufania dla rządu, ale nie powstrzymało to erozji rządu.
Ta przyśpieszyła, gdy premierem zastała Ewa Kopacz, po objęciu przez Tuska stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. W miarę kolejnych taśmowych przecieków do dymisji podawali się kolejni ministrowie, a nawet Marszałek Sejmu, Radosław Sikorski — a to za używanie nadmiernie barwnego języka dotyczącego rzeczywistości politycznej, a to za branie udziału w gastronomicznych orgiach żarcia budzących odruch obrzydzenia większości społeczeństwa ośmiorniczek lub innego zamorskiego paskudztwa.
Jestem gotów do postawienia przysłowiowych (słabnących) dolarów przeciw orzechom, że nocne spotkanie z czwartku na piątek zastało pieczołowicie nagrane — tym bardziej że z całą pewnością nie przeszło standardowej kontrwywiadowczej procedury zabezpieczającej, wymaganej w przypadku spotkań z Marszałkiem Sejmu.
Zresztą, póki co, żadne przecieki nie są potrzebne. Marszałek Kamiński, którego doświadczenie polityczne znacznie przerasta doświadczenie polityczne Szymona Hołowni, z nieukrywaną satysfakcją poinformował w mediach społecznościowych, że głównym tematem spotkania był scenariusz powołania innego premiera nie-Tuska oraz dalszej konfiguracji po- i przedwyborczej. Taka publiczna deklaracja świadczy o jego niezłomnym przekonaniu o powodzeniu takich działań.
W tych politycznych gierkach Marszałek Sejmu jest jedyną osobą, która ma prawdziwego jokera w swych kartach. Tylko Marszałek Sejmu może bowiem zwołać Zgromadzenia Narodowe. Tam, po złożeniu przysięgi, obecny Prezydent elekt, Karol Nawrocki, stanie się 6 sierpnia 2025 roku Prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej.
Marszałek zapowiedział już takowe zwołanie, ale zawsze wszak mogą zaistnieć inne okoliczności, opóźniające działalność takiego Zgromadzenia. A wtedy otwierają się rozmaite, mniej lub bardziej egzotyczne scenariusze, włącznie z kilkudniową p.o. prezydenturą Marszałka Sejmu.
Nie jest więc rzeczą wykluczoną, a nawet bardzo prawdopodobną, że Szymon Hołownia oczekuje jakiejś polisy ubezpieczeniowej od PiS — we wspólnym dobrze pojętym interesie. Uniemożliwiałaby ona, na przykład, odwołanie przez Sejm obecnego Marszałka Sejmu ... itd., itp.
Natomiast dla PiS, takim zabezpieczeniem rzetelności Hołowni, byłoby nagranie dokumentujące przebieg owego nocnego spotkania. Itd., itp.
Koalicja stoi przed olbrzymim wyzwaniem. Żadne zapewnienia o dobrej woli, ani żaden kolejny apel o wzajemną lojalność niczego tu nie załatwią.
Obaj marszałkowie, Szymon Hołownia i Michał Kamiński, udowodnili, że nie są osobami wiarygodnymi — ani politycznie, ani honorowo. Ich słowa i zapewnienia niczego nie znaczą. Przemawiają za tym fakty, a nie spekulacje.
Obydwaj powinni w ciągu najbliższych dni stracić swoje stanowiska — bez względu na labirynty koalicyjne. Powinni te stanowiska stracić przez złożenie osobistych rezygnacji — bo jest to jedyna droga omijająca jakiekolwiek PiS-owskie polisy ubezpieczeniowe.
Nie zamierzam tu dyskutować, w jaki sposób do tego doprowadzić. Jednak istnienie PiS-owskich polis ubezpieczeniowych na wypadek głosowań odwołujących — szczególnie w przypadku Marszałka Sejmu jest więcej niż prawdopodobne.
Póki co, jesteśmy niebezpiecznie blisko powtórzenia scenariusza typu Sowa & Przyjaciele. Ze wszystkimi tego skutkami. Tyle że będzie znacznie tym razem gorzej.
Wrocław, 6 lipca 2025
Autor jest profesorem nauk fizycznych, wykładowcą na Uniwersytecie Wrocławskim, był sędzią Trybunału Stanu w latach 1997-2001.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz