Ten atak Tuska zaskoczył Nawrockiego. Nie miał pomysłu, jak go odbić [OPINIA]
29 grudnia 2025
Karol Nawrocki wydawał się zaskoczony tym, że jego wypowiedź z obchodów rocznicy powstania wielkopolskiego wywołała aż taką burzę. Słowa prezydenta idealnie wpisały się jednak w polityczny plan Donalda Tuska. Dotyczą bowiem sporu o egzystencjalnym dla Polski znaczeniu, wokół którego premier chce budować swoją politykę.
Polska wspólnota narodowa jest otwarta na Zachód, ale też gotowa do obrony zachodniej granicy Rzeczpospolitej, o czym wiedzieli powstańcy wielkopolscy — powiedział prezydent Karol Nawrocki w czasie obchodów rocznicy powstania wielkopolskiego. Sama ta wypowiedź nie byłaby jeszcze zaskakująca. Wszak politycy PiS, w tym prezydent, straszący zagrożeniem z zachodu nie są niestety niczym nowym. Zaskakujące jest to, co stało się później.
Słowa Nawrockiego doczekały się natychmiastowej odpowiedzi ze strony premiera Tuska i ministra Sikorskiego. Prezydent oczywiście szybko odpowiedział. Sprawiał jednak wrażenie, jakby nie spodziewał się tak ostrej kontry i nie bardzo miał pomysł jak odbić lecące w jego kierunku piłki. Ta wymiana zdań, choć opinia publiczna przechodząca z trybu świątecznego na sylwestrowo-noworoczny pewnie szybko o niej zapomni, jest jednak ciekawa. Może zapowiadać to, jak w przyszłym roku kształtować się będzie polaryzacja wokół tematu Europy w polskiej polityce.
Wyprzedzający atak Tuska
Sikorski w swoim stylu wbił Nawrockiemu szpilę, pisząc na portalu X: "pragnę uspokoić Pana Prezydenta, że dopóki Niemcy są w NATO i UE, a rządzą nimi chrześcijańscy lub socjaldemokraci [obecnie w Niemczech rządzi koalicja CDU/CSU z SPD — przyp. red.], zagrożenie naszej zachodniej granicy jest żadne. Powstać mogłoby dopiero, gdyby władzę za Odrą objęli eurofobiczni nacjonaliści". Innymi słowy, wicepremier i szef MSZ powiedział prezydentowi: tak długo, jak w Niemczech nie rządzą ludzie tacy jak pan, Polska nie ma się czego obawiać.
W znacznie poważniejsze tony uderzył Donald Tusk, który w tym samym medium napisał: "Prezydent Nawrocki znowu wskazał Zachód jako główne zagrożenie dla Polski. To jest istota sporu między antyeuropejskim blokiem (Nawrocki, Braun, Mentzen, PiS) a naszą Koalicją. Sporu śmiertelnie poważnego, sporu o nasze wartości, bezpieczeństwo, suwerenność. Wschód albo Zachód".
Można się zastanawiać czy Tusk trochę nie przestrzelił, czy jedno zdanie prezydenta Nawrockiego, zaczynające się od deklaracji o "otwartości Polski na Zachód" i wspominające heroizm powstańców, którzy jakby nie patrzeć faktycznie walczyli o kształt polskiej granicy z Niemcami, zasługiwało na aż na taką odpowiedź.
Niestety, wypowiedź z 27 grudnia nie była jedynym wystąpieniem prezydenta wskazującym na Zachód jako na źródło zagrożenia dla Polski. Te same tony rozbrzmiewały w trakcie przemówienia głowy państwa z okazji Święta Niepodległości, gdy zarzucał swoim politycznym przeciwnikom, że chcą "po kawałku oddawać polską wolność, suwerenność i niepodległość obcym instytucjom, trybunałom, obcym agendom Unii Europejskiej".
Tusk, identyfikując prezydenta jako część "antyeuropejskiego bloku", spychającego Polskę na Wschód, nie tyle polemizował ze słowami Nawrockiego z obchodów rocznicy powstania wielkopolskiego, ile z całokształtem wypowiedzi prezydenta. Przeprowadzał też wyprzedzający atak na poczet przyszłej polaryzacji, która może się okazać kluczowa w roku 2026 i następnych. W Polsce, podobnie jak w innych europejskich demokracjach, czeka nas bowiem spór pomiędzy partiami głównego nurtu, pragnącymi pracować na rzecz utrzymania europejskiego projektu oraz siłami prawicowego populizmu, które pod auspicjami trumpowego ruchu MAGA dążyć będą do jego osłabienia, jeśli nie destrukcji. Tusk wyprzedza ten spór, z góry atakując Nawrockiego jako polityka antyeuropejskiego, stawiając przy tym jasną alternatywę: albo Europa i Zachód, albo Wschód.
Niebezpieczna gra Nawrockiego. Z tą kartą prawica ma problem
Nawrocki odpowiedział premierowi, pisząc: "Panie Premierze, trudno uwierzyć, że kończyliśmy ten sam wydział — historyczny. Pan ma pretensje do Bolesława Chrobrego, że walczył na wschodzie i na zachodzie, i do Powstańców Wielkopolskich, że walczyli o Polskę z Niemcami (to też zachód)? Istota sporu jest raczej taka, że Premier nie potrafi słuchać ze zrozumieniem, albo celowo szuka konfliktu, bo Mu się budżet, służba zdrowia etc. nie spina. Aaa, o zagrożeniu ze wschodu to ja już mówiłem, jak Pan Premier spacerował po molo i tulił Rosję, jaką jest ;) I mówię nadal — ale nie przy okazji Powstania Wielkopolskiego, to nie ten wątek".
Nawrocki przytoczył więc wszystkie punkty obowiązkowe pisowskiej propagandy — od molo w Sopocie, przez Niemców, po rzekomo niespinający się budżet i oskarżenia o wzniecanie politycznych wojen w tematach zastępczych. Jednocześnie odpowiedź, jakiej Nawrocki udzielił szefowi rządu, jest jak na standardy prezydenta dość łagodna i mało bojowa. Można wręcz odnieść wrażenie, jakby Nawrocki się tłumaczył i wycofywał, jeśli nie ze swoich słów, to z ich politycznych implikacji, jakby sam był zaskoczony, że wywołały aż taką burzę.
Można zrozumieć skąd to zawahanie się prezydenta: antyeuropejska karta jest dla niego i innych polskich polityków prawicy wygodna tylko do pewnego momentu. Mogą nią straszyć, sugerować, że powinniśmy nią częściej grać. Tyle że poza Grzegorzem Braunem nikt na prawicy nie może jej faktycznie użyć. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Ostatnie badania pokazują co prawda wzrost liczebności elektoratu domagającego się polexitu. Popularność tej opcji rośnie zwłaszcza wśród wyborców prawicy. Jednak nawet elektorat prawicowy jest w tej kwestii pęknięty na pół, a większość społeczeństwa opowiada się za pozostaniem w Unii.
Polaryzacja "za czy przeciw Europie" dziś ciągle mogłaby się okazać znacznie korzystniejsza dla obecnego obozu rządowego niż prawicowej koalicji. Tusk zapewne świetnie to wie i zdaje sobie sprawę, jak politycznie użyteczny może to być mechanizm.
Niebezpieczna gra prawicy przeciw Europie
Jednocześnie wzrosty partii Brauna sprawiają, że pozostałe ośrodki na prawicy — Konfederacja Bosaka i Mentzena, Nowogrodzka, Pałac Prezydencki — muszą walczyć o to, by nie tracić niechętnych Unii prawicowych wyborców. Co tworzy bardzo niebezpieczną polityczną dynamikę z punktu widzenia przyszłości Polski. Tym niebezpieczniejszą, że grę na rozbicie Unii Europejskiej i "specjalne relacje" z ruchem MAGA i rządzonym przez niego Waszyngtonem polskiej prawicy oferuje Trump i jego administracja.
W polskiej debacie publicznej często pada stwierdzenie, że gdybyśmy mieli mniej spolaryzowaną scenę polityczną, to potrafilibyśmy grać na dwóch fortepianach: Tusk z Sikorskim na unijnym, Nawrocki na amerykańskim. Problem tkwi jednak nie tylko w polaryzacji. Między wizją Polski zakorzenionej w zjednoczonej Europie a wizją, jaką europejskim państwom proponuje Trump, można manewrować tylko do pewnego stopnia. Nie można więc wykluczyć, że będziemy musieli kiedyś dokonać trudnych wyborów między naszymi europejskimi priorytetami a ciągle kluczowym dla nas sojuszem ze Stanami.
Polsce może być trudno dokonać jakiegokolwiek wyboru ze względu na polaryzację i złe rozwiązania konstytucyjne dzielące politykę zagraniczną między dwa ośrodki. Największym problemem są jednak złudzenia polskiej prawicy, niezdolnej dostrzec niebezpieczeństw, jakie trumpowska wizja ładu międzynarodowego niesie dla krajów takich jak Polska, dążąc co najmniej do osłabienia tych instytucji — na czele z Unią Europejską — które w ostatnim ćwierćwieczu zapewniły Polsce bezprecedensowy rozwój, stabilność i dobrobyt.
Tusk trafnie identyfikuje więc linie sporu. Jeśli prawicy nie da się przekonać, by na politykę spod znaku MAGA zacząć patrzeć w trzeźwy sposób, realnie uwzględniający polskie interesy, to trzeba od początku pokazywać opinii publicznej, co znajduje się na końcu antyeuropejskiej retoryki.
Poniżej streszczenie artykułu:
- Prezydent Karol Nawrocki znalazł się w centrum politycznej burzy po swojej wypowiedzi na obchodach rocznicy powstania wielkopolskiego, co wykorzystał Donald Tusk w swojej polityce.
- Tusk i minister Sikorski ostro skrytykowali Nawrockiego, podkreślając, że jego słowa wpisują się w narrację antyzachodnią.
- Tusk wzmocnił polaryzację między opcjami pro- i antyeuropejską, zaznaczając, że spór ten będzie kluczowy w nadchodzących latach.
- Nawrocki odpowiedział, używając retoryki znanej z wcześniejszych wypowiedzi PiS, ale jego reakcja była mniej konfrontacyjna niż zwykle.
- Tusk stara się z góry zdefiniować przyszły polityczny spór, w którym obecny rząd wpiera opcje proeuropejskie w opozycji do prawicowego populizmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz